Wojna Zombi cz12 Igrzyska Śmierci 1/3

- Patrz budzi się.  
Owen uslyszal meski glos i otworzył oczy. Był w jakimś dziwnym pomieszczeniu które przypominało sale szpitalna. Było tam dwóch dziwnie ubranych facetów. Jeden wyglądał jak lekarz a drugi miał jakiś dziwny mundur wojskowy którego Owen nie był w stanie rozpoznać.  
- Mówiłem że nic mu nie będzie. Za parę dni dojdzie do siebie - powiedział człowiek który najwyraźniej był lekarzem.  
- Gotowy ma być za godzinę. Gubernator chce z nim rozmawiać, a wiesz jak ardzo nie lubi czekać.  
- Tak wiem...  
Po tych słowach człowiek w mundurze wyszedł, a w pomieszczeniu został tylko lekarz.  
- Gdzie ją jestem ? - zapytał go Owen próbując przypomnieć sobie ostanie wydarzenia. Niestety jedyne co pamiętał to atak potwora z laboratorium.  
- Jesteś w osadzie Hendorf. Została zalozona przez gubernatora Harrisa dla uciekinierów z całego kraju.  
- Harris... Coś mi mówi to nazwisko- powiedział Owen.  
- Być może, już niedługo go poznasz - odpowiedział mu lekarz i wyszedł.  
Owen nadal był przywiązany i to na tyle mocno że jego ruchy były mocno ograniczone. Mógł tylko poruszyć głową i rozejrzeć się po sali. Nie czuł już rany na plecach, bolały go tylko nadgarstki od sznura którym był przywiązany. Po około 20 minutach przyszło po niego trzech ludzi i ruszyli w drogę. Szli przez miasto, a raczej małe miasteczko. Na ulicy było niewielu cywili, tylko parę osób chodziło przy domach. Widać było około 10 metrowy mur którym prawdopodobnie otoczone było całe miasto. Kierowali się w stronę starego i zabytkowego budynku miejskiego ratusza. To prawdopodobnie tu urzedowal gubernator Harris. Przed wejściem stało dwóch uzbrojonych strażników, a po wejściu do środka zobaczył kolejnych pięciu. Weszli do gabinetu gdzie przy stole siedział starszy ale dobrze zbudowany człowiek.  
- Gubernatorze to właśnie ten człowiek - powiedział jeden z prowadzących go strażników.  
- Ostatnie nas samych - odpowiedział mu Harris po czyli zostali sami.  
- Czego chcecie - zapytał wprost Owen.  
- To ty narobiles nam bałaganu w wiezieniu tak?  
- To byli pańscy ludzie?  
- Zgadza się, mieliśmy tam magazyn. Niestety ktoś nam go zniszczył. Nasze cenne zapasy paliwa spłonęły, nie wspominając o żołnierzach którzy tam zginęli. Do tej pory nie wiedzieliśmy jak to się stało ale akurat 3 dni temu nasz patrol odnalazł cię w lesie. Gdy przywieziono cię do osady, jeden z ocalałych rozpoznał cię i potwierdził że byłeś w więzieniu. Czy to przypadek?  
- Oni porwali dziewczynę z która podróżuje - odpowiedział mu Owen.  
- Teraz to już nie ważne. Popelniles poważne przestępstwo i musisz zostać ukarany. Na twoje szczęście panuje u nas zwyczaj że każdy może sobie wywalczyć wolność. Ty także dostaniesz taka możliwość. Widzisz tamten stadion ? - wskazał palcem wielki stadion stojący po zachodniej stronie miasta.  
- Tak widzę - Odpowiedział Owen coraz bardziej zaniepokojony.  
- Odbywają się tam igrzyska. Ty i kilku innych gladiatorow stanieje tam do walki z zombi. Ten kto przeżyje 5 walk, zostaje zwolniony i dostaje prawa obywatelskie.  
W chwili gdy skończył do pokoju wszedł niski i gruby facet ubrany w garnitur.  
- Wzywał mnie pan panie gubernatorze ?  
- Tak Hopkins. Masz tu nowego rekruta. Ostatnio mowiles że brakuje ci ludzi, a ten powinien się nadać.  
- Czy ten koszmar kiedyś się skończy? - Pomyślał Owen i ruszył powoli za Hopkinsem. Od tej pory był gladiatorem.  
***
CDN

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 619 słów i 3513 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik ;)

    Write'uj  nexta :D

    5 kwi 2014

  • Użytkownik patryk7777777777

    Betty a powiedz jak ci się fabuła podoba?

    5 kwi 2014

  • Użytkownik betty

    Super! Dawaj dalej :)

    5 kwi 2014

  • Użytkownik Gabi14

    Wow... to nie Igrzyska Śmierci tylko walki gladiatorów ;)

    5 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Fajne:)

    5 kwi 2014