Wojna Zombi cz13 Igrzyska Śmierci 2/3

Owena zaprowadzono do miejskiego więzienia. A przynajmniej to miejsce miało je przypominać. Nikogo więcej tu nie było. Cały czas myślał o jutrzejszym dniu. Miał stoczyć walkę o własne życie. Nie był do tego przygotowany ani fizycznie, ani psychicznie. Dopiero co odniósł ciężką ranę, a ostatnie wydarzenia na czele z wizyta w laboratorium podlamaly go także psychicznie. Wieczorem przyniesiono mu kolację. Z przyjemnością stwierdził że przyniesiono mu kurczaka z ziemniakami. Był zdziwiony takim traktowaniem, ale zjadł wszystko. Po kolacji humor mu się trochę poprawił, tym bardziej że dostał parę papierosów które były towarem deficytowym. Długo nie mógł usnac, myślał o Megan. Cieszył się że została w obozie i teraz jest bezpieczna. Następnego dnia rano dostał śniadanie i około 10 został zabrany do zbrojowni która mieściła się przy stadionie. Ludzie powoli zaczynali zbierać się na trybunach. Na środku zamiast boiska znajdowała się arena wysypana piachem.  
- Wybierz sobie broń- powiedział do Owena jeden że strażników gdy weszli do zbrojowni. Wyboru wielkiego nie było więc wybrał topór. Następnie ruszyli na arenę. Na trybunach było około 50 tys ludzi. Wśród ogólnych wrzaskow i hałasu który ten tłum wywołał, dało się słyszeć przerażające odgłosy wydawane przez zombi.  
- A więc tak ma wygladac mój koniec ? - zastanawiał się Owen idąc na środek areny. Po chwili na trybunie pojawił się gubernator i przemówił do tłumu.  
- Zebraliśmy się tu aby zgodnie z naszym prawem ukarać tego człowieka. Dopuścił się on starszego przestępstwa, wysadzajac nasz magazyn w powietrze. W wyniku tego śmierć poniosła prawie całą załoga więzienia. Jak dobrze wiecie nasze prawo daje możliwość walki o swoje życie. Jeżeli wygra to dostanie wolność i będzie mógł zamieszkać w naszej osadzie.  

Po tych słowach na trybunach wybuchła jeszcze wieksza wrzawa. Po chwili Harris dał znak ręką co oznaczało początek. Owen przygotowany na oparcie ataku stał z oporem podniesionym do góry. Nagle z jego lewej strony wyskoczył na niego zombi. Za nim biegły dwa kolejne wydając przy tym przeraźliwie dźwięki. Owen w ostatniej chwili zadał pierwszemu cios w głowę rozbijajac mu czaszkę na pół tak że było widać mózg. Niestety drugi był za blisko, tak że Owen mógł go tylko odepchnac. Trzeciemu zadał cios w szyję odcinając mu głowę. Wtedy wrócił się do drugiego który nie mógł się podnieść z ziemi i także odciął mu głowę. Był to najlepszy sposób na zabicie zombi, a Owen nie chciał ryzykować. Publiczność wiwatowala na cześć Owena. Był dla nich bohaterem i przez chwilę czuł się jak prawdziwy gladiator. Jednak to nie był koniec. Ledwo zdążył się podnieść a z bramy wyleciały na niego trzy psy, a właściwie istoty które kiedyś nimi były. Teraz to już tylko bestii które zabija każdego na swojej drodze. Nagle z trybun ktoś mu rzucił metalową tarczę. Zanim pierwszy pies dobiegł do niego, złapał tarczę i gdy ten na niego wyskoczył, zadał potężny cios łamiąc mu kark. Zostały jeszcze dwa które już ruszyły w jego stronę. Gdy pierwszy z nich skoczył na niego, to Owen zadał mu cios w grzbiet prawie przecinając go na pół. Trzeciego uderzył tarczą w głowę, a później dobił go ciosem w kark.  
- Na dzisiaj wystarczy! Udowodniles swoje męstwo. Zobaczymy jak ci pójdzie jutro - Powiedział Harris do Owena i dodał
- Zabrać go i wprowadzić kolejnego więźnia.
- Tak łatwo wam że mną nie pójdzie - pomyślał Owen i opuścił stadion w asyście dwóch strażników...  


CDN

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 663 słów i 3677 znaków.

5 komentarzy

 
  • ;)

    Super!

    8 kwi 2014

  • patryk7777777777

    Aż tak drastyczny nie będę hahahahahaha xd dzięki :D

    6 kwi 2014

  • Gabi14

    po przeczytaniu początku spodziewałam się bardziej... drastycznych środków, np. Megan walcząca z Owenem 3:) ale część bardzo dobra <3

    6 kwi 2014

  • betty

    oczywiście jak zawsze świetne :D pisz dalej :) już nie mogę się doczekać :p

    5 kwi 2014

  • Karou

    to mi przypomina pierwszy odcinek "Spartakusa"  ;p

    5 kwi 2014