Wojna zombi cz 20 Ostatnia walka

Owen stał nieruchomo i patrzył na mutanta. Po chwili kolejne dwa pojawiły się z ciemności. Na ucieczkę nie było szans, a walka... no cóż i tak zginie. Potwór zostawił swoją ofiarę i powoli zbliżał się do Owena. Dzieliło ich kilka metrów, które pokonał bardzo powoli. Wyglądało to tak jak gdyby delektowal się ta chwilą. Nie chciał jedynie zabić, on chciał zapolować. Czekał aż jego ofiara zacznie się bronić lub uciekać, jednak nic takiego się nie stało. Owen opuścił broń i zrezygnowany poddał się losowi. Nie miał już siły żeby walczyć. Zresztą jakie miał szanse w starciu z tymi potworami. Jednego mógł zabić, ale kolejne by go dorwaly. Wydarzenia ostatnich dni zupełnie go wyczerpały. Przecież jeszcze dziś stoczył walkę na arenie, później starcie z żołnierzami. Miał poprostu dosyć. Potwór podszedł do niego bliżej tak że teraz dzieliło ich tylko kilkanaście centymetrów. Owen czuł jego smierdzacy oddech który przypominał zapach gnijacego ciała człowieka. Odruchowo zatoką nos czując że dłużej nie wytrzyma i zwymiotuje. Przez chwilę wydawało się że mutant oddycha a teraz jakby delektowal się zapachem swojej ofiary. Poruszył dwa razy czymś co zapewne było kiedyś nosem i wyciągnął swój wielki język który teraz wylądował na głowie Owena. Był szorstki jak język kota i oblepiony sluzem. I właśnie w tej chwili stało się coś co jeszcze minutę temu wydawało mu się niemożliwe. Potwór wydał z siebie dziwny dźwięk i zniknął w ciemnościach. Owen stał teraz zaskoczony i nie wiedział co ma o tym myśleć. Stał tak kilka minut gdy nagle usłyszał kolejny dźwięk. Nie miał wątpliwości że zombi są w kanale. Ruszył w kierunku światła i po chwili dobiegł do wyjścia. Kraty były wyrwane co tlumaczylo obecność mutantów. Wyszedł z kanału i znalazł się w nad małym jeziorem. Osada musiała pozbywać się nieczystości które wpływały właśnie do tego jeziora. Oczywiście nie wszystkie bo jezioro odziwo nie było w złym stanie.  
Wyszedł na brzeg i ściągnął brudne ubranie. Nawet nie chciał wiedzieć jak teraz śmierdzi, mimo to postanowił że kąpać się w tym jeziorku. Było ciemno co znaczyło że trwa jeszcze noc. Kompletnie stracił rachubę czasu, nie był pewien ile czasu minęło od chwili opuszczenia więzienia. Wszystko działo się szybko ale dla niego to była wieczność. Upadł teraz zmęczony na trawę i próbował złapać oddech. Odruchowo jego oczy zaczęły się zamykać gdy znowu usłyszał ten dźwięk wydawany przez zombi. Szybko podniósł się z trawy w złapał karabin. Został mu tam tylko jeden magazynek więc szansę na skuteczna obronę przed większą grupa zombi były raczej małe. Noc była bezchmurna a księżyc swiecil jasno, dzięki czemu widoczność była bardzo dobra. W promieniu kilkunastu metrów niczego nie dostrzegł. Chciał już powrotem usiąść aby dalej odpoczywać gdy je zobaczył. Pierwszy zombi wyszedł z krzaków oddalonych od niego o około 20 metrów. Zanim wyszły kolejne tak że po chwili było ich już kilkadziesiąt. Ruszyły w jego stronę wydając przy tym te swoje dziwne dźwięki. Owen wycelowal w głowę pierwszego i powalił go już po pierwszym strzale. Pamiętał że zombi można zabić tylko strzałem w głowę i nie popełnił już tego błędu który popełniano w pierwszych dniach zarazy. Wtedy to strzelano do nich jak do zwykłych ludzi i dlatego już na początku straty były olbrzymie. Owen zabił kilka kolejnych które zbliżyły się do niego i wtedy amunicja się skończyła....  

CDN

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 662 słów i 3634 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Gabi14

    Hahaha Patryk, jaki spojler grr... (xDDD) :O

    22 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Eee... OKEJ

    19 kwi 2014

  • Użytkownik patryk7777777777

    Megan pojawi się już w następnej części i zostanie już na stale. Nic więcej nie powiem xd

    19 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Fajne tylko szkoda że nie ma wątku Megan

    19 kwi 2014