Zaufaj mi Caterina. Rozdział 28

Katarzyna pocałowała Baśkę w policzek i już miała wysiąść, kiedy ta przytrzymała ją za rękę.- Gdybyś nie chciała spać sama, to ja po Ciebie przyjadę, nawet o pierwszej w nocy. – zapewniła – I wiesz co? Odezwij się do tego Stefano. Coś mi mówi, że mu na Tobie zależy…
- Dobrze, Basiu – Katarzyna zgodziłaby się na wszystko, byle już nie musiała o tym rozmawiać – odpiszę mu i zadzwonię, gdybym chciała przenocować, OK.?
     Idąc do klatki schodowej, uświadomiła sobie, że wciąż się ogląda i zerka podejrzliwie na mijających ją ludzi. Zastraszyli mnie, pomyślała zirytowana, ale jednocześnie, nie była w stanie się opanować. Wszędzie widziała czających się potencjalnych agresorów. Ale co mogą mi zrobić? Co im to da? Już rozpoznałam telefon i basta, przekonywała się w myślach. Jednak, kiedy usłyszała za sobą kroki, o mało nie zaczęła biec.
- Pani doktor Pars? – znajomy głos zabrzmiał tuż za jej plecami.
- Tak, to ja – odparła, prostując się – pan Adam Kita, prawda? – wydało jej się, że gdzieś już go widziała.
     Weszli razem na klatkę schodową i Katarzyna pomyślała, że mimo wszystko woli pokonać drogę do drzwi w towarzystwie policjanta. Domofon nie był żadnym zabezpieczeniem. Wystarczyło nacisnąć którykolwiek numer i powiedzieć, że chyba coś się na dole zablokowało, zawsze znalazł się jakiś życzliwy…  
- Chyba pani nie przestraszyłem? – spytał, gdy otwierała drzwi do mieszkania.
- Nie – odparła nerwowo – Chociaż, właściwie tak – przyznała niechętnie. Już sobie przypominała, skąd go zna. Nowak go przyprowadził na badanie, podobno na polecenie dyrektora. Ciekawe, jak dobrze się znali?
     Otworzyła drzwi i weszła do mieszkania zapalając po drodze światło. Wskazała gościowi fotel, a sama ruszyła do aneksu kuchennego, oddzielonego od salonu wyspą z granitu i szkła. – Napije się pan herbaty? – spytała.
- Chętnie – odparł, rozglądając się ciekawie po mieszkaniu – Ma pani ładny widok – zauważył, spoglądając za okno, gdzie widać było światła miasta, a w oddali ostatnie piętra niesamowicie oświetlonego nowego biurowca, położonego po przeciwnej stronie miasta.
- Tak, na razie tak – zgodziła się – niestety, niedługo zasłoni go ten apartamentowiec naprzeciwko. Mieliśmy się wyprowadzić, zanim go skończą, ale sytuacja się zmieniła i chyba dojrzałam do sprzedaży domu – umilkła i zajęła się herbatą.  
- Przepraszam, że zawracam pani głowę o tej porze – zaczął Kita, jakby chciał przerwać niezręczną ciszę – ale od naszej ostatniej, a właściwie przedostatniej rozmowy, sporo się zmieniło. Zanim jednak przejdziemy do tego, to chciałbym pani coś pokazać – wyciągnął z wewnętrznej kieszeni cienkiej kurtki, kilka złożonych na cztery kartek – uprzedzam, że choć jest pani lekarzem, to może być nieprzyjemne.
     Spojrzała na niego przeciągle i postawiła dwa kubki z herbatą na stoliku obok fotela. On nie miał pojęcia, ile nieprzyjemnych rzeczy spotkało ją w ciągu ostatnich kilku dni, nie wspominając o ostatnim roku. Co jeszcze mógł jej pokazać? Spojrzała na kartki, które przed nią rozłożył.  
- To ksero opisu sekcji pani męża i dwie opinie ekspertów. Chciałbym, żeby pani je przeczytała w takiej kolejności, jak wymieniłem – powiedział.
     Jednak udało mu się ją zaskoczyć. Patrzyła z wahaniem na kartki, ale w końcu wzięła się w garść. Opis sekcji zawierał dokładny wykaz obrażeń, jakich doznał Robert. Nie pominięto najmniejszego zadrapania, ze szczegółami opisano złamania żeber i nadgarstka, stłuczenie barku i kolana oraz pęknięcie czaszki, które uznano za przyczynę śmierci. Znała ten raport. Sięgnęła po pierwszą opinię i przeczytała ją bez specjalnego zainteresowania. Wynikało z niej, że Roberta najprawdopodobniej potrącił samochód, o czym zresztą wiedziała doskonale. Nie rozumiała tylko, do czego to wszystko miało powadzić? Spojrzała na policjanta, spokojnie popijającego herbatę i sięgnęła po drugą opinię. Nieznany jej człowiek, analizował bardzo dokładnie każde uszkodzenie ciała Roberta. Jednak jego wnioski były dla niej kompletnym zaskoczeniem. Z jego analizy wynikało, że obrażenia nie mogły powstać w wyniku potrącenia, skłaniał się raczej ku gwałtownemu upadkowi na twardą powierzchnie, np. z jadącego samochodu. Uniosła głowę i napotkała badawcze spojrzenie Kity. – Co to ma właściwie znaczyć? – spytała z rosnącym niepokojem.  
- Właśnie się nad tym zastanawiam… – odparł – Jeszcze do tego wrócimy, a teraz chciałbym, żeby mi pani odpowiedziała na jedno pytanie, tylko proszę się dobrze zastanowić. Kto wiedział, że będzie pani w sobotę na lotnisku?  
     Spojrzała na niego zaskoczona. Wróciła w piątek… No tak, ale miała wrócić w sobotę… Do Karoli i mamy wysłała sms-y. Kto jeszcze? - Pan, pewna dziennikarka… i jeszcze doktor Nowak, mój ordynator. Dlaczego pan o to pyta?
- Bo ktoś na panią czekał na lotnisku. Miał kartkę z pani imieniem i nazwiskiem – wciąż był niezwykle opanowany, ale w jego oczach pojawiła się jakaś czujność. Katarzyna uświadomiła sobie, że Stefano patrzył czasem podobnie – może kogoś pani rozpozna? – podsunął jej dość niewyraźne zdjęcie ciemnowłosego mężczyzny w marynarce i dżinsach. W jego wyglądzie nie było niczego znajomego ani charakterystycznego.  
- Przykro mi, ale nie mam pojęcia, kto to jest – odparła – ale dlaczego na mnie czekał? Zaraz, a skąd pan wie, że tam był? Śledzi mnie pan? – nagle doznała lekkiego ataku paniki. Spojrzała nerwowo w kierunku drzwi. Czyżby ten człowiek nie był tym, za kogo się podaje? Głos się zmienia przez telefon, a to ona wymówiła jego nazwisko, nie on… No, ale był już kiedyś u niej…
     Jej gość z lekkim uśmiechem sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął coś, co przypominało prawo jazdy, ale okazało się jego legitymacją służbową – Nie pamięta mnie pani?
- Porucznik Adam Kita. CBŚ? – spojrzała na niego zaskoczona. To jednak nie wyjaśniało, skąd wiedział o facecie na lotnisku.
- Nie śledzimy pani, tylko bardzo nam zależało, żeby pani bezpiecznie dotarła do domu – uśmiechnął się do niej, ale jego oczy pozostały poważne – zdaje się jednak, że wszystkich nas pani przechytrzyła. Zastanawiam się tylko, dlaczego pani to zrobiła? Czy jest coś, o czym chciałaby mi pani powiedzieć…? – zawiesił głos.
- Na przykład? – ta rozmowa zaczynała ją irytować.
- Nie wiem. Niech pani mi powie – Kita schował legitymację i patrzył na Katarzynę wyczekująco.
- To moja prywatna sprawa – przecież nie powie mu, że się rozstała z mężczyzną, z którym miała nadzieję pozostać do soboty, którego pokochała… - to ma związek z pewnymi osobistymi problemami – odparła szybko.
- No dobrze, ale wydaje mi się, że pani nie mówi mi wszystkiego – powiedział powoli, rozsiadając się wygodniej i wyciągnął policyjne zdjęcie szczupłego, bladego mężczyzny z jasnymi tłustymi włosami, zaczesanymi do tyłu – A tego pani poznaje?
     Pokręciła głową, wciąż nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Śledzili ją. Przypomniała sobie chłopaka z kawiarni, którego widziała wcześniej przed jubilerem. Nie, to nie powieść kryminalna, zganiła się w myślach. Nie ufali jej. I słusznie, poparła ich w myślach, ale czy mówiąc "my” miał na myśli policję, czy kogoś innego?
- Powiem pani, co myślę – zaczął Kita - Śmierć pani męża mogła nie być przypadkowa. Mógł wiedzieć, coś, czego nie powinien, a teraz ktoś nagle bardzo się panią zainteresował w związku z tamtym telefonem. Czy to nie jest zastanawiające? – zapytał - Myślałem, że jest w nim coś, co tylko pani mogłaby zidentyfikować, ale rozłożyliśmy go na "czynniki pierwsze” i nic. Założyłem więc, że chodzi o powiązanie pani i człowieka, u którego znaleźliśmy telefon, ale nie ma to sensu, a poza tym, pani go nie rozpoznała. Więc może jednak ma pani coś, na czym tym ludziom bardzo zależy? Jakąś rzecz, dokument, informację… Nie wiem, co. Albo oni myślą, że pani to ma… Może mąż coś pani zostawił albo przekazał? Pani to się może wydawać nieistotne…
     Katarzyna nagle poczuła, że robi jej się duszno. Jakby w pokoju zabrakło powietrza dla nich dwojga. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do okna. Facet ją sprawdzał. Jeśli teraz mu powie o dokumentach, to jakiej reakcji może się spodziewać? Z drugiej strony, te dokumenty mogły sprowadzić nieszczęście na Roberta - To niemożliwe! – powiedziała na głos.
- Co jest niemożliwe? – spytał Kita natychmiast.
- Myślałam, że to był wypadek – głos jej drżał.
- Tego nie wykluczamy. To tylko hipoteza i opinia jednego eksperta – przyglądał jej się uważnie – Trochę mnie niepokoi, że ktoś najwyraźniej panią obserwuje, a my nie wiemy dlaczego. Chyba, że nie jest pani ze mną szczera…
     Potrzebowała chwili spokoju, żeby się zastanowić. Powinna mu powiedzieć o dokumentach, czy nie? Nie wierzyła mu, ale jednak miała poczucie, że źle robi, zatajając prawdę. Wygląda na bystrego, pomyślała. Wciąż próbował uzyskać nowe informacje, a może tylko chciał sprawdzić, co wie, aby potem przekazać je dalej? Tylko komu? Póki się tego nie dowie, nie ma mowy o szczerości! – Okłamywanie pana nie leży w moim interesie – powiedziała powoli.
     Kita zmarszczył brwi i zastanawiał się nad czymś przez dłuższą chwilę. – Nie mogę zapewnić pani ochrony, bo nie ma do tego podstaw, ale wolałbym, żeby nie nocowała pani tutaj sama…
     Chyba nie chciał zostać u niej na noc? Spojrzała na niego z niedowierzaniem, ale zobaczyła tylko zasępioną minę. – Mogę przenocować u przyjaciół – zaproponowała szybko.
- Odwiozę panią – zaofiarował się natychmiast.
     Katarzyna spakowała trochę ubrań do podręcznej torby. Dołożyła jeszcze kosmetyczkę, którą przygotowano dla niej w Turynie. Czerwona suknia pozostała na oparciu krzesła. Westchnęła z żalem na jej widok. Nie miała siły, by ją powiesić w szafie. Jak to się stało, że jest tu sama i w dodatku nawet nie może spać we własnym łóżku? Może to i lepiej, pomyślała. Zapłakałabym się chyba na śmierć, rozpakowując walizki. - Możemy jechać – oznajmiła, stając przed policjantem, który w międzyczasie zdążył wykonać jakieś telefony. Miała tylko nadzieję, że nie zadzwonił do osoby, od której dostała sms-y.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1866 słów i 10695 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Dominiani

    Kurde. Teraz zgubilam sie i nie wiem czy on jest dobry czy zly

    3 maj 2019

  • Użytkownik м

    <3  :hi:

    19 cze 2015

  • Użytkownik Roksana76

    Bardzo proszę. Mój ulubiony.

    11 paź 2014

  • Użytkownik lola

    prosze o nastepny odcinek

    11 paź 2014

  • Użytkownik beata_mwo

    kocham Twojr opowiadaniie, szybko dodaj nastepna czesc

    11 paź 2014

  • Użytkownik kasia

    Swietne;-)

    10 paź 2014

  • Użytkownik kromka

    fajnie :)

    10 paź 2014