Zaufaj mi Caterina. Rozdział 18

Katarzyna i Fabio wysiedli z motorówki z pewnym trudem, z powodu rozfalowania i ścisku panującego przy nabrzeżu. Kiedy tylko znaleźli się na lądzie, motorówka natychmiast odbiła. Stefano poprowadził ich przez uroczy placyk ze studnią na środku, potem wąskimi uliczkami i wreszcie przez niewielkie na wpół opustoszałe targowisko. Przemykali się między pojedynczymi straganami pełnymi warzyw, owoców i butelek z oliwą. Nie mieli jednak czasu na zakupy. Wkrótce weszli w kolejną wąską uliczkę, pełną małych sklepików z biżuterią i pamiątkami. Wreszcie Stefano zatrzymał się przed drzwiami kantoru wymiany walut. Otworzył je i przepuścił przodem Katarzynę i Fabia. – Dzień dobry, szukam Branco – powiedział tym swoim okropnym angielskim i Katarzyna z trudem powstrzymała się od śmiechu.
     Korpulentna, krzykliwie umalowana kobieta około pięćdziesiątki zmierzyła ich wzrokiem i uśmiechnęła się szeroko. – Branco! – krzyknęła w kierunku drzwi na zaplecze. Wyszedł do nich wysoki, przystojny mężczyzna w nieokreślonym wieku. Katarzynie od razu skojarzył się z wojskiem. Miał prosty wygodny strój i krótko przystrzyżone siwiejące włosy. Ciężkie buty na nogach dziwnie się komponowały z letnim strojem, ale jemu to chyba nie przeszkadzało. Powitał ich uprzejmie i zaprosił na zaplecze. Był tam niewielki pokoik i jeszcze mniejsza kuchnia. Żelazna szafa zamykana na klucz, biurko i dwa krzesła stanowiły całe umeblowanie pokoju. Branco wskazał Katarzynie krzesło a sam sięgnął do szafy i wyjął z niej trzy foliowe torebki. Każda zawierała jednego iPhona. Bez trudu rozpoznała swój. Miał głęboką rysę przez cały ekran, ale poza tym wyglądał dość dobrze.
- Doskonale – ucieszył się Branko, gdy wzięła swój telefon do ręki – niestety ktoś nieudolnie próbował się do niego dostać – stwierdził – Podładowałem go, żeby sprawdzić, czy działa.
     Katarzyna włączyła telefon i wpisała Pin. Działał. Spróbowała zadzwonić do Karoliny, ale nie udało się. – Chyba nie mam tu zasięgu – powiedziała, oglądając iPhona – ale działa.  
- Tak jak uzgodniliśmy – rzucił Fabio – Stefano to załatwi – podał Branco rękę i spojrzał na Katarzynę – idziemy?
- Jak to, załatwi? – spytała – zapłaciłeś za to?
- Oczywiście – wzruszył ramionami – to normalne, że płaci się ludziom, którzy odzyskują różne rzeczy. Najważniejsze, ze masz go z powrotem – kiwnął głową w stronę Branco i wziął ją pod rękę.
- Fabio - zaczęła – nie mogę się na to zgodzić...
- Możesz – popychał ją lekko przed sobą i wkrótce znaleźli się na ulicy. Ustawił ją pod ścianą i oparł się łokciem o cegły obok jej głowy, pochylając się tak, że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. – Odkupiłem kradziony telefon i oddaję go Tobie – zaczął - Jeśli go nie chcesz, to ja go chętnie zatrzymam. Może uda mi się odzyskać te zdjęcia… bardzo osobiste – patrzył jej w oczy, gdy to mówił i Katarzyna poczuła, że kolana robią jej się dziwnie miękkie – Mam jednak nadzieję, że go przyjmiesz i sama pokażesz mi zdjęcia… - zbliżył twarz do jej twarzy i ich oddechy się zmieszały. Przymknęła oczy. Poczuła delikatny pocałunek. – Zgadzasz się? – spytał. Sama świadomość jego bliskości, była po prostu odurzająca.
- Tak – wyszeptała – zgadzam się – On jest po prostu niemożliwy, pomyślała. Robi ze mną, co chce, a ja się na to godzę i jeszcze mam z tego frajdę. Dorosła kobieta, która zachowuje się jak nastolatka, też coś! Zakochałam się, czy co? Przeraziła się tej myśli, ale zaraz się otrząsnęła. Odsunęła się na bezpieczną odległość, czyli jakiś metr i spojrzała na Fabia już całkiem przytomnie – Pokażę Ci te zdjęcia, skoro tak Ci zależy – powiedziała zirytowana, że tak się dała podejść, ale po chwili się roześmiała. Miał minę kota, który połknął kanarka. Podszedł do niej i wziął ją za rękę. Po chwili dołączył do nich Stefano.
- Próbowałaś dzwonić? – spytał, zerkając na Katarzynę
- Już próbuję – wyciągnęła telefon z torebki i sprawdziła zasięg. Niestety telefon pokazał jej "brak karty SIM” – e morta (zdechła) – powiedziała patrząc z odrazą na zarysowany ekran – Co za barbarzyńcy! – dodała.
- Amatorzy! – w ustach Stefano zabrzmiało to, jak najgorsza obelga. – sprawdź nieodebrane i wiadomości. Może coś się zapisało w telefonie, zanim uszkodzili kartę?  
     Szli powoli w kierunku przystani. Fabio otoczył ją ramieniem, żeby się nie potykała, patrząc na ekran. Miała dwa nieodebrane połączenia od Karoliny, jedną wiadomość, że ma nieodebrane połączenia i jeszcze jedną z nieznanego numeru.
     "Radzę nie rozpoznawać telefonu. To nie żart!”
     Stanęła jak wryta, patrząc w ekran. – O kurde!  
- Co to jest? – Fabio spojrzał na ekran, ale oczywiście nie zrozumiał ani słowa – sms?  
- Ktoś radzi mi nie rozpoznawać telefonu, a biorąc pod uwagę, że przysłał wiadomość tu – stuknęła w obudowę iPhona – to ma na myśli tę starą komórkę, którą właśnie wczoraj rozpoznałam.  
- Pokaż to – Stefano wziął od niej iPhona – wysłane w dniu kradzieży telefonu. Być może, że wysłali też inne. Na mailu niczego nie miałaś? – podniósł głowę.
- Nie – zastanowiła się chwilę – na pewno nie. W SPAMIE też nie – uprzedziła jego kolejne pytanie.  
- Sprawdzę ten numer, ale pewnie to opłacona z góry karta, bez możliwości identyfikacji – spojrzał na Katarzynę z troską – Co się wokół Ciebie dzieje?
- Nie mam pojęcia – Naprawdę się wkurzyła. Nie czuła strachu, ale raczej irytację – Chyba powinnam powiedzieć o tym policji? Przestaje mnie to bawić, mówię poważnie – sięgnęła do torebki, by odszukać telefon, który podarował jej Fabio.
- Spokojnie – Stefano spojrzał na Fabia, a potem na Katarzynę – skąd ten "ktoś” wiedział o tamtym telefonie?
- Od policji? – uniosła brwi zaskoczona własną odpowiedzią i przestała grzebać w torebce. Patrzyli na nią obaj i Katarzyna poczuła, jak włosy stają jej dęba. Teraz się przestraszyła. Co prawda uważała, że policja niewiele zrobiła w sprawie śmierci Roberta, ale mimo wszystko czuła się bezpiecznie, wiedząc, że jednak prowadzą dochodzenie. Z drugiej strony, uspokajała się w duchu, to tylko sms. A jeśli Stefano ma rację? Jeśli wysłali inne, których nie mogła odebrać, zastanowiła się. – Zadzwonię do Karoli – powiedziała zmienionym głosem – Jej mogę zaufać.
- Stoimy na środku ulicy – zauważył przytomnie Stefano – wejdźmy gdzieś, gdzie jest ciszej.
     Przeszli kilkadziesiąt metrów i napotkali niewielką kawiarnię z plecionymi fotelami wokół niskich stolików. Większość miejsc była wolna, więc zajęli najbardziej oddalony od ludzi stolik. Zamówili kawę i trzy Martini z lodem.  
- Co myślisz Stefano? – spytał Fabio, korzystając z tego, że Caterina była całkowicie pochłonięta rozmową z przyjaciółką.
- Zdaje się, że ma prawdziwy problem. Ten wypadek mógł nie być wypadkiem… - spojrzał spode łba – przynajmniej romans możemy wykluczyć – gorzki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wreszcie zjawiła się kobieta, z którą Fabio mógłby się związać, a tu… proszę. Z drugiej strony, pomyślał, zagrożenie wyzwala emocje, a to podobno pomaga w zakochaniu. Najlepszym przykładem był on sam. Od kilku lat z kobietą, którą wyniósł z pożaru.  
- Póki jest tutaj, nic jej się nie stanie – Fabio nie chciał tego powiedzieć na głos, ale to zrobił i teraz miał naprzeciw siebie pytający wzrok Stefano – porozmawiam z nią – I co jej powiem, zastanawiał się, nie wracaj? Przedłuż pobyt? O ile? To poważna decyzja. Zamyślił się.  
Katarzyna słuchała instrukcji Karoliny. Stres powoli mijał, za to narastała w niej złość - Jakiś palant mnie straszy! Możesz uwierzyć? – rzuciła do telefonu, gdy przyjaciółka umilkła.
- Też mnie to wkurza – stwierdziła, zgrzytając zębami – pogadam z tym gliniarzem osobiście. Na razie jesteś tam i nic Ci nie grozi. Do Twojego powrotu, postaram się wydobyć coś w tego laptopa. Trzymaj się i ucałuj Fabia.
- Będzie zachwycony – nie mogła się nie roześmiać. Karolina działała na nią jak balsam. Nie przeżyłabym, gdyby nie ona, pomyślała. Schowała telefon do torebki. Teoretycznie miała teraz trzy komórki. I co z tego? - Karolina Was pozdrawia, a Ciebie mam pocałować - spojrzała na Fabia. Podniosła do ust szklankę z resztką Martini – chyba powinniśmy wracać. Muszę wysłać Karolinie tę listę haseł i loginów.
- A co ona na to? – spytał Stefano, wskazując głową porysowanego iPhona Katarzyny.
- Zajmie się tym. Jest zła, a to znaczy, że idzie na wojnę – zażartowała. Poczuła się pewniej – Mówi, że Andrzej, jej mąż zna tego policjanta. – zauważyła, że Fabio jest jakiś dziwny, niespokojny – Karolina jest adwokatem – powiedziała, przyglądając mu się uważnie. – Jest dobrym adwokatem. Stwierdziła, że mam się nie martwić. Ona zawsze mówi mi prawdę – dodała. Nie dodała tylko, że ma się nie martwić, póki jest w Chorwacji, ale uznała, że na razie tyle informacji wystarczy.  
     Po powrocie na jacht, wysłała Karolinie przygotowaną listę, sprawdziła swoją skrzynkę mailową, odpisała Nowakowi na jego prośbę o dane i wyszła na pokład. Chwilowo zrobiła wszystko, co mogła i postanowiła się poopalać. Fabio gdzieś przepadł, więc ułożyła się na leżance na najwyższym pokładzie. Wzięła ze sobą kostium, ale stanik był jeszcze wilgotny, więc uznała, że same majtki są wystarczająco przyzwoite, skoro w pobliżu nie było nikogo. Położyła się na brzuchu i zaczęła przeglądać zdjęcia w odzyskanym iPhonie. Zrobił je Robert. Część, kiedy spała, a część, kiedy byli całkiem sami na budowie swojego domu. Pojechali tam w niedzielne popołudnie, wokół ani żywego ducha. Weszli na poddasze, jeszcze nie przykryte dachem. Całowali się, a potem kochali przy ceglanej ścianie. Wtedy zrobił jej kilka zdjęć. Zaraz po… Patrzyła teraz na swoją twarz z tamtego czasu. Szerokie źrenice, mimo jasnego światła, zaróżowione policzki, potargane włosy… Gdyby miała pokazać seks na jakiejś wystawie, pokazałaby to zdjęcie, albo to, gdzie patrzy w bok, podtrzymując nabrzmiałe piersi. Były zasłonięte dłońmi i aż prosiły, by ich dotknąć, "jak dojrzałe jabłka”, przypomniało jej się określenie Fabia. Nie, on powiedział "są jak jabłka, chciałbym je ugryźć”, nie była pewna, czy dobrze go zrozumiała, ale ją to podnieciło. W tej chwili też czuła, że narasta w niej podniecenie. Przerzuciła kilka kolejnych zdjęć. Na jednym leżała na brzuchu, jak teraz, spała nago. Miała ugięte lewe kolano. Robert zrobił to zdjęcie z daleka, tak, że widać było całą sylwetkę. Słońce odbite od jakichś przedmiotów rzucało "zajączki” na jej plecy i pupę. Na następnym siedziała "po turecku” na łóżku w ich sypialni. Miała uniesione w górę ręce. Widać było piersi. Nie chciała odsłonić się "za bardzo”. - Widać tylko piersi - powiedział wtedy – zaufaj mi – I mu zaufała. Zdjęcie było naprawdę piękne. A co z zaufaniem w innych sprawach? Oszukał ją. Nic jej nie powiedział, a myślała, że nie mają przed sobą tajemnic! Może gdyby wiedział, jakich problemów jej narobi? Tylko, skąd mógł to wiedzieć? Wyłączyła telefon i położyła na kupce ubrań obok niej. Czy mogła ufać Fabio? Ich relacja była bardzo powierzchowna, więc pewnie nie. Chociaż, jak do tej pory, nie zawiódł mnie, myślała sennie. Słońce przyjemnie grzało jej plecy i uda.
- Chcesz wyglądać jak pomidor? – usłyszała niski aksamitny głos, który tak lubiła. Mówił wprost do jej ucha. Uniosła głowę i zobaczyła, że Fabio przykucnął obok leżanki. – Przewróć się na plecy. Długo tu leżysz?
- A która godzina? – spytała nieprzytomnie.  
- Prawie piąta – odpowiedział i położył jej na łopatce chłodną dłoń – ale jesteś gorąca.
- Zasnęłam chyba około czwartej – ziewnęła i przeciągnęła się – Nie mogę się odwrócić, bo nie mam stanika.  
– Możesz zdjąć wszystko, nikt nas tu nie zobaczy. No, odwróć się!
- Ty mnie zobaczysz…
- Już Cię widziałem – zaśmiał się cicho. Odwróciła się powoli i zaplotła ręce na piersiach. Fabio przyglądał jej się chwilę z rozbawieniem, a potem spoważniał – Kiedy chcesz wyjechać?  
- Mam lot w sobotę rano, z Wenecji – odparła. Nagle zrobiło jej się smutno. Naprawdę zostały trzy dni.
- Co dokładnie powiedziała ta Twoja Karolina? – zaczął z innej beczki – Będziesz bezpieczna? – przywykł do jasnego wysławiania się, ale tym razem jakoś mu nie szło.
- Słuchaj, nic mi nie będzie. Karolina obiecała, że się tym zajmie "na poważnie” – odparła – Poza tym, pomyśl logicznie. Mogło mi coś grozić, zanim rozpoznałam telefon, bo mogłam zmienić zdanie, ale mnie nie było. – Musiała się wysilić, żeby mu to wytłumaczyć. Skupiła się na doborze słów - Teraz jest już po wszystkim. Rozpoznałam telefon i koniec. Nie przestraszyłam się, bo nie przeczytałam tego sms-a. Zresztą, nadal się nie boję! – spojrzała na Fabia. Siedział z łokciami wspartymi na kolanach i patrzył na nią. W jego orzechowych oczach zobaczyła troskę. On się o nią martwił! – Fabio, nawet jeśli chodzi o jakieś przekręty z kontraktami NFZ, to nikt nie zaryzykuje dla takich pieniędzy. Nic mi nie zrobią. – zapewniła go. Boże, martwił się, jakby należała do niego. Już zapomniała, jak to jest…
- Nie chcę, żeby coś Ci się stało – powiedział cicho – myślałem, że może przedłużysz pobyt we Włoszech, albo pojedziesz w jakieś bezpieczne miejsce… - spojrzał w jej twarz i zauważył, że usta jej drżą. To dziwne, pomyślał, zwykle się śmiała a oczy miała smutne, a teraz prawie płakała, a oczy… oczy miały w sobie tyle ciepła. – Andiamo, Cateri’, che succede? (Przestań, Cateri’, co się dzieje?)  
- Och, Fabio – westchnęła siadając. Nawet nie wiesz, jak to wspaniale poczuć, że ktoś się o Ciebie troszczy, pomyślała. Zamrugała szybko, by pozbyć się łez, które napływały jej do oczu. Nagle w jej głowie zakiełkowała myśl, że chciałaby do niego należeć. Zakiełkowała i zaczęła oplatać ją niczym liana. Boże, nie, nie mogę się temu poddać, myślała gorączkowo.  
     Fabio popatrzył na Caterinę i już wiedział, co będzie. Za chwilę ona weźmie głęboki wdech i oddzieli się od niego murem spokoju i opanowania. O nie! – Cateri’, non scappare (nie uciekaj) – uniósł jej brodę, zmuszając do spojrzenia mu w oczy.
- Nie uciekam – wyszeptała – tylko… Sama nie wiem, co się ze mną dzieje. – w jej głosie przebijała frustracja - Przepraszam Cię. Zwykle się tak nie zachowuję…
- Nic nie jest, jak zwykle – powiedział dziwnie zmienionym głosem. Nie chodziło nawet o dramatyczne okoliczności, w jakich się spotkali, ani o tę niewyjaśnioną "sprawę” w którą była uwikłana. Po prostu czuł, że coś się z nimi dzieje. Coś, czego oboje nie przewidzieli i z czym chyba nie do końca sobie radzili… A może tylko mu się zdawało, może to, że pojawiło się zagrożenie, sprawiło, że poczuł się za nią odpowiedzialny? Caterina odwróciła wzrok i z uporem wpatrywała się w horyzont. – Przemyśl to – dodał po chwili.
     Co mam przemyśleć? Przedłużenie pobytu, zastanowiła się nad sensem jego słów? Na jak długo? Na tydzień, dwa? – To nie ma sensu – powiedziała powoli – Co to zmieni? A poza tym co miałabym robić w tym czasie?  
- Może mogłabyś popracować w klinice? Profesor Vieri byłby zachwycony. - spojrzał na nią, a po chwili skierował wzrok gdzieś w dal - Dom jest duży… - zaczął, ale nie dokończył.
     Boże, to propozycja? Katarzyna nie od razu podniosła wzrok. Zaskoczył ją, choć musiała przyznać, że podświadomie czekała na coś takiego. Mogliby spędzić ze sobą więcej czasu, lepiej się poznać… Może coś by z tego było? Bądź realistką, skrzeczała rzeczywistość. Fabio milczał, ale widać było, że nad czymś rozmyśla. Może powiedział za dużo i teraz rozważa, jak się wycofać, pomyślała? – Posłuchaj – zaczęła – nie sadzę, żebym była w niebezpieczeństwie – Jeśli do zaproszenia skłonił go strach o mnie, pomyślała, to odpuści, jeśli coś innego, będzie nalegał. Serce jej przyspieszyło, kiedy zaczęła mówić. – Poza tym, ustalanie, kto ukradł telefon może trwać pół roku albo do końca świata. Nie mogę wyjechać na tak długo. – Czekała w napięciu, co odpowie.
- Jak uważasz – zaczął ostrożnie. Na pewno miała rację, mówiąc, że to mogło trwać miesiącami. Od straszenia do realizacji, droga daleka, pomyślał. Mogła rzeczywiście nie być w niebezpieczeństwie. Jednak perspektywa spędzenia wspólnie dłuższego czasu była kusząca, przynajmniej dla niego. Czego ja właściwie od niej chcę, zastanowił się. – Nadal uważam, że powinnaś to przemyśleć – Postanowił dać jej możliwość zmiany decyzji. Zaraz, przecież to on podejmował decyzje, zawsze! On inicjował związek i on go kończył. Dlaczego tym razem było inaczej? Starzeję się, pomyślał zirytowany. Tu nie chodzi o żaden związek, wytłumaczył się po chwili przed samym sobą. – Chcesz drinka? – spytał nagle – Andrea robi świetne drinki z owocami. Powiem, żeby nam przyniosła – musiał czymś odwrócić jej uwagę.
- Chętnie – odparła Katarzyna. O co mu chodzi, zastanawiała się? Najpierw poważna rozmowa, a za chwilę "w tył zwrot i w nogi”. – Możesz mi podać stanik? Słońce przypieka, a nie mam tu kremu z filtrem – powiedziała, uprzedzając uwagi Fabia na temat wstydu i nagości. Widać było, że chciał coś dodać, ale się rozmyślił. Podał jej górę od kostiumu, a potem zamówił im coś o bardzo długiej nazwie, a przynajmniej tak jej się wydawało. Fabio mówił po włosku, ale tak szybko i z takim akcentem, że prawie nic nie zrozumiała. Za to poczuła się tak, jak on musiał się czuć, gdy rozmawiała przy nim z Karoliną. Czy mogłaby się przyzwyczaić do czegoś takiego? Pewnie tak, skoro przyzwyczaiła się do bycia singlem na nowo… Los nie spytał, czy jej to odpowiada, czy nie. Zadecydował za nią, odbierając jej Roberta. Teraz przynajmniej mogła sama zadecydować, jak chce dalej żyć. Mogła? Z pewnym zdziwieniem odkryła, że ktoś mógłby zastąpić pustkę po Robercie, choć jeszcze niedawno wydawało jej się to niemożliwe. Problem polegał na tym, że ten ktoś siedział teraz obok, ale był tak samo nieosiągalny, jak gdyby siedział na księżycu.
     Andrea podała im drinki i Katarzyna doszła do wniosku, że użyła chyba czarów do ich przyrządzenia. Fabio ustawił cztery pucharki w różnych kolorach: zielonym, żółtym, pomarańczowym i ciemnoczerwonym, i kazał Katarzynie próbować po kolei ze wszystkich. – Robi jeszcze boski koktajl kokosowy – dodał, wpatrując się w usta Katarzyny. – Jak Ci smakuje? – spytał, mrużąc oczy jak kot.
- Jezu, to jest po prostu nie z tej Ziemi! – po co właściwie schodzili na ląd, skoro mieli najlepsze jedzenie i drinki na jachcie? Fabio nadal jej się przyglądał, ale sam niczego nie pił – A Ty? Wybierz jeden, przecież nie mogę wypić wszystkiego sama.
     Fabio wyjął słomkę z ciemnoczerwonego drinka, smakującego granatem i podsunął go Katarzynie. – Spróbuj tak. - Upiła spory łyk a wtedy Fabio zlizał resztki płynu z jej warg. – Dobre – stwierdził z zadowoleniem – Mogę prosić o ten zielony?  
     Upijała po kolei z pozostałych pucharków, ale nie połykała wszystkiego, tak by mógł poczuć smak owoców i alkoholu, zanurzając język w jej ustach. Bawili się w zgadywanie smaków, aż w końcu Katarzyna poczuła lekki zawrót głowy. – Dość – stwierdziła ze śmiechem i padła na leżankę – upiłeś mnie, wariacie! – chichotała.
- Co robisz, jak jesteś pijana? – Fabio zrzucił ubranie i pozostał tylko w kąpielówkach. Ułożył się obok niej na leżance, podpierając głowę na łokciu. – tańczysz, czy płaczesz?
- Raczej tańczę albo robię nieprzyzwoite rzeczy – zmrużyła oczy i osłoniła je przed słońcem – dlatego nie upijam się w towarzystwie. Chyba, że mam obok siebie przyjaciół, którzy mnie powstrzymają.
- Ja nie chcę Cię powstrzymywać – Fabio przysunął się bliżej – możesz zrobić coś nieprzyzwoitego. Myślę, że nawet mi się to spodoba.
- Dobrze, zrobię coś takiego – sięgnęła do kupki ubrań – Pokażę Ci moje zdjęcia, wszystkie.
     Oczy Fabia zrobiły się jakby ciemniejsze i bardziej lśniące, kiedy układał się na brzuchu tuż obok. Podała mu telefon z pierwszym ze zdjęć na ekranie. – przesuwaj sam – powiedziała i ułożyła głowę na rękach tak, by widzieć jego twarz. Fabio wpatrywał się w jej zdjęcie długo, jakby interesował go każdy szczegół. Przesunął palcem po ekranie i zobaczył kolejne. Oglądał je z coraz większą fascynacją, jakby miał przed oczami drogocenną kolekcję obrazów, a nie kilka amatorskich fotek zrobionych telefonem. Na jego twarzy widziała zaskoczenie i zachwyt. Co chwila przenosił wzrok z telefonu na jej twarz, jakby porównując widziany obraz z oryginałem.
- Jesteś jeszcze piękniejsza, niż na tych zdjęciach – powiedział w końcu – choć nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć Cię taką, jak tu – podał jej telefon. Na ekranie zobaczyła zdjęcie swojej twarzy w chwilę po tym, jak skończyli się kochać z Robertem. – Chciałbym móc zrobić takie zdjęcie – wyszeptał i pocałował ją w ramię, patrząc na nią niepokojącym wzrokiem. Myśl, że inny mężczyzna tak ją widział, dziwnie go uwierała. Przecież wiedział, że to był jej mąż, że nawet się wtedy nie znali, a mimo to nie mógł się pozbyć tego odczucia. – Pozwolisz mi? – spytał i ze zdziwieniem zauważył, że odczuwa dziwny niepokój.  
- Może? – jej ciepły miękki głos otulał go niewidzialną siecią, przywabiał. Budziła w nim pożądanie, te zdjęcia budziły pożądanie, myśl, że mógłby zrobić podobne… Jeszcze lepsze, oddające lepiej jej naturę, ukazujące moment, kiedy smutek w jej oczach ustępuje miejsca szczęściu, kiedy nieśmiałość miesza się z rozkoszą… Ale skąd ten niepokój, zastanawiał się. I nagle go olśniło! Nie chodziło o to, co było, ale o to, że inny mężczyzna mógłby zająć jego miejsce, w przyszłości. – Fabio? – głos Cateriny wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na nią – masz dziwny wyraz twarzy – powiedziała, przyglądając mu się uważnie. – Powiesz mi, o czym myślisz?
- O kolacji z Tobą i o tym, że może pozwolisz mi się fotografować… – nie miał zamiaru przyznać się do tego, o czym myślał, nawet przed samym sobą. Zazdrość? To po prostu niemożliwe, nie w jego przypadku! Spojrzał na nią, aby się upewnić, że mu uwierzyła. Leżała z rękami pod głową. Miała półprzymknięte powieki, a na ustach zagadkowy uśmiech. Jakby uśmiechała się do swoich myśli. – Jesteś taka piękna… - powiedział to na głos? Chyba tak, bo uśmiech stał się jakby wyraźniejszy. Mógłby ją oglądać godzinami i nigdy by mu się ten obraz nie znudził. Przeciągnęła się, przechylając przy tym głowę do tyłu i spojrzała mu w oczy.
- Muszę pogadać z Karolą. Męczy mnie ten komputer, który nie chce współpracować – powiedziała.
Fabio wyczuł w jej głosie zniecierpliwienie. A jeśli tam nie ma niczego ważnego? Będzie zawiedziona. Z drugiej strony, wolałby, żeby ta cała historia okazała się jedną wielką pomyłką. Westchnął ciężko i ułożył się wygodnie na leżance. Nie miał zamiaru walczyć z czymś, na co nie miał wpływu, ale zdecydowanie popsuło mu to humor.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4309 słów i 24380 znaków.

9 komentarzy

 
  • angela

    Twoje opowiadania sa zaje....e. Bardzo ci dziekuje ze piszesz i ze dzielisz sie nimi z nami :) Chętnie kupie wszystkie twoje ksiazki :) Pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje ♡♥:)

    1 paź 2014

  • Roksana76

    xyz: proszę bardzo ;))), Nina: tak. m: nie mogę zdradzać, co będzie dalej, bo będzie nudno. Pozdrawiam wszystkich i miłego czytania ;)))

    30 wrz 2014

  • m

    niech juz bedzie z Fabiem :) Nie moge sie doczekac.

    29 wrz 2014

  • Kromka

    genialnie  :jupi:  chcę jeszcze  :devil:

    29 wrz 2014

  • xyz

    To juz jest uzależnienie od Twojego opowiadania! Ciąg dalszy proszę! Dziiiisiaj??? :)

    29 wrz 2014

  • katarzynkowahelenka

    Świetne opowiadanie! Kolejne do kolekcji.
    Pisz dalej, czekam ze zniecierpliwieniem ;)

    29 wrz 2014

  • Nina

    Na swoim blogu tez masz ta historie ?

    29 wrz 2014

  • kasia

    Genialne!;-)

    29 wrz 2014

  • tAjEmNiCzAA

    Super!!!! :ziober: Hmmmm

    29 wrz 2014