Zaufaj mi Caterina. Rozdział 25

Pietro wzniósł się na wyżyny, jak to określiła Katarzyna, gdy podał na kolację grillowane warzywa z olejem truflowym, spaghetti z małżami i ogromny półmisek smażonych w głębokim oleju krewetek, kalmarów i niewielkich rybek. Drobne ziemniaczki opieczone na złocisty kolor aż prosiły by je schrupać, a soczyste połówki pomidorów i paski mięsistej papryki, posypane świeżą bazylią pachniały tak, że po prostu nie dało się im oprzeć.  
- Czy mogłabyś choć w przybliżeniu określić, kiedy przyjedziesz? – spytał Fabio, patrząc jak Katarzyna pracowicie rozłupuje ogon dorodnej krewetki – Chciałbym poukładać sobie plan pracy, tak, żebyśmy mogli spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Jesień i wiosna to najgorętszy okres w handlu nieruchomościami…
- Zaraz po powrocie wyślę podanie do profesora – odparła, unosząc głowę – Oto ona! – z triumfalną miną wyciągnęła kawałek delikatnego białego mięsa – chcesz? – spytała z uśmiechem.  
- Caterina, bądź przez chwilę poważna – pokręcił głową. Nie miał pojęcia, że jego pomysł z wcześniejszym powrotem do Wenecji wprawi ją w taką euforię – mówiłaś, że twój ordynator może robić trudności…  
- No tak, ale dam mu wymówienie… – wzruszyła ramionami i nagle umilkła. Powinna poczekać, aż on wykona pierwszy krok. Za późno ugryzła się w język.  
- Jednak się zdecydowałaś? - zaskoczyła go. Więc jednak! Mogliby się częściej spotykać, później po stażu w klinice… Zrobiła to, żeby się z nim widywać, na pewno tak. A już się bał, że nie podejmie takiego ryzyka, że będzie chciała gwarancji, której nie mógł jej dać. – To fantastycznie! – podniósł jej dłoń do ust.
- Zostaw, jest cała w rybach! – broniła się ze śmiechem.
- Uwielbiam je takie – oblizał jej szczupłe palce i zacisnął na nich zęby, wpatrując się w roześmiane oczy koloru wody. Nagle spoważniał – Jesteś pewna? –spytał – to poważna decyzja.  
- Jestem pewna – odpowiedziała z przekonaniem – Muszę tylko załatwić dwa spotkania i oddać dokumenty. Przekażę je Łucji, dzięki temu będę miała pewność, że nie zamkną ich w jakimś sejfie. Potem mogę wrócić do Ciebie…
- Cateri’, jesteś niesamowita! Nie sądziłem, że się zdecydujesz, naprawdę… - miał taką ochotę pocałować jej roześmiane usta.
- Nie sądziłeś? – spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A powinienem? – teraz on przyglądał jej się badawczo. Czyżby czegoś nie zrozumiał? Podjęła decyzję, o którą nie miał prawa jej prosić, więc musiała mieć powód. On był powodem, to oczywiste... Spojrzał w rozszerzone zdumieniem oczy Cateriny i nagle dotarło do niego, dlaczego chciała się przeprowadzić – Posłuchaj – zaczął najdelikatniej, jak potrafił – nie mogę Ci niczego obiecać. Nie chcę zawieść Twojego zaufania… - nie był gotowy na taki związek, jakiego ona chciała. To prawda, że jej pragnął, że było im wspaniale w łóżku, że mógłby z nią rozmawiać godzinami, ale… Nie, tego nie brał pod uwagę. Związek, nawet na dłuższy czas, tak, ale bez zobowiązań.
- Fabio, nie oczekuję od Ciebie deklaracji – powiedziała niezwykle spokojnym tonem. Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz! Miała wrażenie, że ta myśl jest tak głośna, że Fabio ją usłyszy. Wzięła serwetkę i zaczęła wycierać dłonie, aby ukryć ich drżenie. Boże, niech coś się stanie, tak żebym nie musiała na niego teraz patrzeć, błagała w myślach.  
- To dobrze – wciąż jej się przyglądał – miałem wrażenie, że jest inaczej…
- Pomyliłeś się – miała uczucie, jakby to mówił ktoś inny, a ona siedziała z boku i obserwowała scenę między dwojgiem kochanków, którzy dążą do nieuchronnego końca.  
- Caterina, zależy mi na Tobie bardziej, niż myślisz – miał dziwne poczucie, że ją skrzywdził, chociaż wcale tego nie chciał – To, że nie chcę składać obietnic, nie oznacza, że nie chcę się z Tobą spotykać. Chcę i to bardzo, ale… - szukał odpowiednich słów – Ja chyba nie jestem gotów na…
- Nic się nie stało – powiedziała spokojnie i sama się zdziwiła, że przyszło jej to tak łatwo. Już drugi raz tego dnia zawrócił ją z głębiny, w którą chciała zanurkować. Drugi raz ocaliłeś mnie od katastrofy, pomyślała. Powinnam płakać, a nie płaczę, stwierdziła zaskoczona. Odłożyła serwetkę – naprawdę, nic się nie stało – powtórzyła.  
     Tego wieczoru, nie przełknęła już ani kęsa. Rozmawiali jakby nigdy nic, ale Fabio czuł, że między nimi pojawił się niewidzialny mur. Z desperacją próbował kilka razy podjąć temat ich wspólnej przyszłości, ale Caterina natychmiast się w wycofywała. Jednocześnie zauważył, że mimo, iż starała się żartować i uśmiechać, jaj oczy były pełne smutku. Było nawet gorzej, niż na początku ich znajomości, bo Fabio wiedział, jaka radosna i beztroska potrafiła być, kiedy czuła się szczęśliwa.  
     Po kolacji Caterina oznajmiła, że musi się spakować przed zejściem na ląd, bo nie chce tracić ani chwili z ich ostatniego wspólnego dnia. To stwierdzenie trochę go uspokoiło, ale i tak czuł się okropnie. Wciąż zadawał sobie pytanie, jak do tego doszło? Ruszył do barku i nalał sobie whisky. Ze zdziwieniem zauważył, że to ta sama marka, którą pił w Wenecji. Przypomniał sobie ich pierwszą wspólną noc, a potem kolejne… Wszystko było inaczej niż zwykle, ona była inna niż kobiety, z którymi sypiał i on zachowywał się inaczej. Wiele razy mówił i robił rzeczy, których nie powinien, jeśli nie planował jej zatrzymać. Ale on nie chciał z niej rezygnować, tylko musiał ustalić zasady. Po śmierci Tiziany postanowił, że żadna kobieta już go tak nie skrzywdzi, bo żadna nie będzie do niego w ten sposób "należała”. Bez zobowiązań, to podstawa! Przypomniał sobie Angelo i reakcję Cateriny. No dobrze, teraz zareagowała tak, a za pół roku? Za rok? Dopił resztę alkoholu i odstawił szklankę. Musi jej to wyjaśnić. Ona musi to zrozumieć! Ruszył do sypialni, a po chwili zawrócił. Nalał sobie kolejną szklaneczkę.  
     Kiedy Fabio wszedł do sypialni oświetlonej tylko małą lampką, Katarzyna leżała skulona pod kołdrą. Usiadł obok niej i odgarnął kosmyk włosów z jej policzka. Odetchnęła głęboko, udając, że śpi. Wstał z ciężkim westchnieniem i po kilku minutach wsunął się pod kołdrę za jej plecami. Przygarnął ją do siebie. Mimo wszystko, nie mogła go odtrącić. Rozluźniła mięśnie i pozwoliła się przytulić. Leżała bez ruchu, póki nie usłyszała jego miarowego oddechu. Popełniła straszny błąd, sądząc, że Fabio pragnie stałego związku. Mogła wprawdzie nadal się z nim spotykać, licząc na zmianę jego podejścia do życia, ale z doświadczenia wiedziała, że to będzie dla niej z góry przegrana batalia. Zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie i teraz ponosiła tego konsekwencje. Jedynym rozsądnym wyjściem był natychmiastowy wyjazd. Dobrze, że udało jej się zmienić rezerwację lotu.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1271 słów i 7192 znaków.

4 komentarze

 
  • Dominiani

    To jest.  Wiedzialam ze sie spieprzy. Poprzedni rozdzial boze te emocje

    3 maj 2019

  • KingA

    Wszystkie twoje opowiadania sa bardzo fajne czekam na wiecej :)

    8 paź 2014

  • kromka

    fajnie :) czekam na wiecej :)

    8 paź 2014

  • miał

    Suuuper!:D Chce wiecej:D

    8 paź 2014