Pietro wzniósł się na wyżyny, jak to określiła Katarzyna, gdy podał na kolację grillowane warzywa z olejem truflowym, spaghetti z małżami i ogromny półmisek smażonych w głębokim oleju krewetek, kalmarów i niewielkich rybek. Drobne ziemniaczki opieczone na złocisty kolor aż prosiły by je schrupać, a soczyste połówki pomidorów i paski mięsistej papryki, posypane świeżą bazylią pachniały tak, że po prostu nie dało się im oprzeć.
- Czy mogłabyś choć w przybliżeniu określić, kiedy przyjedziesz? – spytał Fabio, patrząc jak Katarzyna pracowicie rozłupuje ogon dorodnej krewetki – Chciałbym poukładać sobie plan pracy, tak, żebyśmy mogli spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Jesień i wiosna to najgorętszy okres w handlu nieruchomościami…
- Zaraz po powrocie wyślę podanie do profesora – odparła, unosząc głowę – Oto ona! – z triumfalną miną wyciągnęła kawałek delikatnego białego mięsa – chcesz? – spytała z uśmiechem.
- Caterina, bądź przez chwilę poważna – pokręcił głową. Nie miał pojęcia, że jego pomysł z wcześniejszym powrotem do Wenecji wprawi ją w taką euforię – mówiłaś, że twój ordynator może robić trudności…
- No tak, ale dam mu wymówienie… – wzruszyła ramionami i nagle umilkła. Powinna poczekać, aż on wykona pierwszy krok. Za późno ugryzła się w język.
- Jednak się zdecydowałaś? - zaskoczyła go. Więc jednak! Mogliby się częściej spotykać, później po stażu w klinice… Zrobiła to, żeby się z nim widywać, na pewno tak. A już się bał, że nie podejmie takiego ryzyka, że będzie chciała gwarancji, której nie mógł jej dać. – To fantastycznie! – podniósł jej dłoń do ust.
- Zostaw, jest cała w rybach! – broniła się ze śmiechem.
- Uwielbiam je takie – oblizał jej szczupłe palce i zacisnął na nich zęby, wpatrując się w roześmiane oczy koloru wody. Nagle spoważniał – Jesteś pewna? –spytał – to poważna decyzja.
- Jestem pewna – odpowiedziała z przekonaniem – Muszę tylko załatwić dwa spotkania i oddać dokumenty. Przekażę je Łucji, dzięki temu będę miała pewność, że nie zamkną ich w jakimś sejfie. Potem mogę wrócić do Ciebie…
- Cateri’, jesteś niesamowita! Nie sądziłem, że się zdecydujesz, naprawdę… - miał taką ochotę pocałować jej roześmiane usta.
- Nie sądziłeś? – spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A powinienem? – teraz on przyglądał jej się badawczo. Czyżby czegoś nie zrozumiał? Podjęła decyzję, o którą nie miał prawa jej prosić, więc musiała mieć powód. On był powodem, to oczywiste... Spojrzał w rozszerzone zdumieniem oczy Cateriny i nagle dotarło do niego, dlaczego chciała się przeprowadzić – Posłuchaj – zaczął najdelikatniej, jak potrafił – nie mogę Ci niczego obiecać. Nie chcę zawieść Twojego zaufania… - nie był gotowy na taki związek, jakiego ona chciała. To prawda, że jej pragnął, że było im wspaniale w łóżku, że mógłby z nią rozmawiać godzinami, ale… Nie, tego nie brał pod uwagę. Związek, nawet na dłuższy czas, tak, ale bez zobowiązań.
- Fabio, nie oczekuję od Ciebie deklaracji – powiedziała niezwykle spokojnym tonem. Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz! Miała wrażenie, że ta myśl jest tak głośna, że Fabio ją usłyszy. Wzięła serwetkę i zaczęła wycierać dłonie, aby ukryć ich drżenie. Boże, niech coś się stanie, tak żebym nie musiała na niego teraz patrzeć, błagała w myślach.
- To dobrze – wciąż jej się przyglądał – miałem wrażenie, że jest inaczej…
- Pomyliłeś się – miała uczucie, jakby to mówił ktoś inny, a ona siedziała z boku i obserwowała scenę między dwojgiem kochanków, którzy dążą do nieuchronnego końca.
- Caterina, zależy mi na Tobie bardziej, niż myślisz – miał dziwne poczucie, że ją skrzywdził, chociaż wcale tego nie chciał – To, że nie chcę składać obietnic, nie oznacza, że nie chcę się z Tobą spotykać. Chcę i to bardzo, ale… - szukał odpowiednich słów – Ja chyba nie jestem gotów na…
- Nic się nie stało – powiedziała spokojnie i sama się zdziwiła, że przyszło jej to tak łatwo. Już drugi raz tego dnia zawrócił ją z głębiny, w którą chciała zanurkować. Drugi raz ocaliłeś mnie od katastrofy, pomyślała. Powinnam płakać, a nie płaczę, stwierdziła zaskoczona. Odłożyła serwetkę – naprawdę, nic się nie stało – powtórzyła.
Tego wieczoru, nie przełknęła już ani kęsa. Rozmawiali jakby nigdy nic, ale Fabio czuł, że między nimi pojawił się niewidzialny mur. Z desperacją próbował kilka razy podjąć temat ich wspólnej przyszłości, ale Caterina natychmiast się w wycofywała. Jednocześnie zauważył, że mimo, iż starała się żartować i uśmiechać, jaj oczy były pełne smutku. Było nawet gorzej, niż na początku ich znajomości, bo Fabio wiedział, jaka radosna i beztroska potrafiła być, kiedy czuła się szczęśliwa.
Po kolacji Caterina oznajmiła, że musi się spakować przed zejściem na ląd, bo nie chce tracić ani chwili z ich ostatniego wspólnego dnia. To stwierdzenie trochę go uspokoiło, ale i tak czuł się okropnie. Wciąż zadawał sobie pytanie, jak do tego doszło? Ruszył do barku i nalał sobie whisky. Ze zdziwieniem zauważył, że to ta sama marka, którą pił w Wenecji. Przypomniał sobie ich pierwszą wspólną noc, a potem kolejne… Wszystko było inaczej niż zwykle, ona była inna niż kobiety, z którymi sypiał i on zachowywał się inaczej. Wiele razy mówił i robił rzeczy, których nie powinien, jeśli nie planował jej zatrzymać. Ale on nie chciał z niej rezygnować, tylko musiał ustalić zasady. Po śmierci Tiziany postanowił, że żadna kobieta już go tak nie skrzywdzi, bo żadna nie będzie do niego w ten sposób "należała”. Bez zobowiązań, to podstawa! Przypomniał sobie Angelo i reakcję Cateriny. No dobrze, teraz zareagowała tak, a za pół roku? Za rok? Dopił resztę alkoholu i odstawił szklankę. Musi jej to wyjaśnić. Ona musi to zrozumieć! Ruszył do sypialni, a po chwili zawrócił. Nalał sobie kolejną szklaneczkę.
Kiedy Fabio wszedł do sypialni oświetlonej tylko małą lampką, Katarzyna leżała skulona pod kołdrą. Usiadł obok niej i odgarnął kosmyk włosów z jej policzka. Odetchnęła głęboko, udając, że śpi. Wstał z ciężkim westchnieniem i po kilku minutach wsunął się pod kołdrę za jej plecami. Przygarnął ją do siebie. Mimo wszystko, nie mogła go odtrącić. Rozluźniła mięśnie i pozwoliła się przytulić. Leżała bez ruchu, póki nie usłyszała jego miarowego oddechu. Popełniła straszny błąd, sądząc, że Fabio pragnie stałego związku. Mogła wprawdzie nadal się z nim spotykać, licząc na zmianę jego podejścia do życia, ale z doświadczenia wiedziała, że to będzie dla niej z góry przegrana batalia. Zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie i teraz ponosiła tego konsekwencje. Jedynym rozsądnym wyjściem był natychmiastowy wyjazd. Dobrze, że udało jej się zmienić rezerwację lotu.
4 komentarze
Dominiani
To jest. Wiedzialam ze sie spieprzy. Poprzedni rozdzial boze te emocje
KingA
Wszystkie twoje opowiadania sa bardzo fajne czekam na wiecej
kromka
fajnie czekam na wiecej
miał
Suuuper! Chce wiecej