Zagubiona 5

Kolejny dzień z rzędu obudziły mnie mdłości. Popędziłam do toalety i rozpoczęłam ten sam cykl, co wczoraj. Kiedy ten koszmar się skończył osunęłam się na podłogę, gdzie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego moja grypa tak nagle wróciła. Nie mogłam odnaleźć żadnego sensownego wyjaśnienia, więc w końcu podniosłam swoje wycieńczone ciało i przygotowałam się do szkoły. Dziś miałam jechać razem z Mią i Jessicą. To dobrze, bo nie mam siły tłuc się autobusem. Rodziców nie było w domu, więc mogłam bez obaw zejść na dół i zjeść śniadanie. Kiedy skończyłam usłyszałam klakson. Wsunęłam na nogi moje czółenka, zamknęłam dom i udałam się do samochodu przyjaciółki. Dziś przysługiwało mi miejsce obok kierowcy.  
-Witaj, Tesso-Mia przywitała mnie posyłając buziaka w powietrzu.
-Dzień dobry, Piękna. A gdzie się podziała Jess?-spytałam od razu.
-Wyhaczyła w weekend fajnego chłopaka i okazało się, że on chodzi do tej samej szkoły co my, więc dziś wozi się jego kabrio-rzuciła przyjaciółka.
-W takim razie żałuję, że nie mogłam wyjść z wami! Może i mi trafił by się jakiś przystojniaczek-wymusiłam na sobie rozmarzony ton głosu. Nie chciałam, żeby Mia zorientowała się, że coś jest u mnie nie tak.  
-No właśnie. Dlaczegóż to, Thereso Wilder, znów się wykręciłaś?-mówiła surowym tonem, ale przez uśmiech, który zdobił jej twarz, wiedziałam, że tak naprawdę nie jest zła.  
-Kolacja z rodzicami. Próbowałam się wymigać, ale nie dało rady-jęknęłam.  
-No cóż, w takim razie nadrobimy to w przyszły weekend-rzuciła, jak zawsze optymistycznie. Chciałabym też potrafić się uśmiechać w każdej sytuacji. Niestety, życie chyba dało mi już zbyt wiele lekcji i nie pozwoli mi się beztrosko śmiać. Nasza dalsza rozmowa zeszła na temat szkoły i droga upłynęła szybko. Mia zaprarkowała auto. Tuż po tym, gdy opuściłyśmy pojazd rzuciła nam się w oczy Jessica.  
-Hej, hej! Co słychać u największej ździry w mieście?-przywitała ją wesoło Mia. Ździra nie była w żadnym wypadku obraźliwa. Ciągle tak do siebie nawzajem mówiłyśmy.  
-Cześć paszczury! A jak ma u mnie być, jeśli nie dobrze, skoro właśnie przyjechałam do szkoły z największym ciachem świata?-zaćwierkała wesoło.  
-Jak ja was uwielbiam dziewczyny-przytuliłam delikatnie Jess, tak, by nie pognieść sukienki i w trójkę ruszyłyśmy w stronę szkoły. Niestety, gdy tylko przekroczyłyśmy progi znów poczułam mdłości.  
-Przepraszam was dziewczyny-rzuciłam i pobiegłam do toalety. Wpadłam tam jak torpeda, zamknęłam się w kabinie i natychmiast pochyliłam się nad muszlą. Wydaje mi się, że teraz jest jeszcze gorzej niż rano. Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu, ale nie mogłam pozwolić im wypłynąć. Mój makijaż musiał być nienaganny. Kiedy skończyła się pierwsza salwa usłyszałam delikatne puknie do drzwi.
-Tess, wszystko w porządku?-to była Mia.
-Taa, dajcie mi chwilę, proszę-jeszcze dobrze nie skończyłam wypowiadać ostatniego słowa, a znów zwymiotowałam. Czułam, że w moim żołądku nie ma już nic. Odsunęłam się z nad sedesu i otarłam papierem twarz. Posiedziałam tak jeszcze przez chwilkę i kiedy poczułam, że to już koniec wstałam. Przed kabiną stały moje przyjaciółki z zatroskanymi minami.
-Co to było?-spytała łagodnie Jess. Zanim udzieliłam odpowiedzi przepłukałam usta i odrobinę się ogarnęłam.  
-Nie wiem. Musiałam się czymś zatruć-wydukałam.  
-Ale czujesz się już dobrze? Może zabiorę cię do lekarza albo przynajmniej pielęgniarki?-propozycja Mii była nie do przyjęcia. Było mi miło, że tak się o mnie martwiły, ale nie mogłam sobie pozwolić na opuszczenie zajęć.  
-Spokojnie dziewczyny. Już jest wszystko dobrze. Przepraszam, że was nastraszyłam-powiedziałam.  
-Skoro tak mówisz, zgoda. Chodźmy na lekcje. Ale jeżeli tylko gorzej się poczujesz masz nam natychmiast powiedzieć. Zrozumiano?-sroga mina Jess kazała mi potwierdzić.  
-Zrozumiano-po tych słowach wymusiłam na sobie delikatny uśmiech. Lekcje mijały mi w miarę spokojnie. Były dwie niezapowiedziane kartkówiki, ale ja byłam przygotowana, jak zawsze, więc się nie obawiałam. Nauczyciele przyciskali nas przed maturą, ale dla mnie nie stanowiło to problemu. To już ostatni tydzień nauki w szkole, później tylko egzaminy i żegnaj liceum. Ostatnią lekcją dzisiaj miał być w-f. Udałam się z dziewczynami do szatni i przebrałam w spodenki i luźną koszulkę, czyli mój tradycyjny strój. Niedługo później było już po rozgrzewce.
-Dobrze dziewczęta. Dziś zagracie sparing w siatkówkę z chłopcami-oświadczyła trenerka, a wtedy na sale weszli już rozgrzani osobnicy płci przeciwnej. Grałam w pierwszym składzie. Walka była zacięta i właśnie przymierzałam się do wykonania serwa, który mógł dać na zwycięstwo, kiedy poczułam, że kręci mi się w głowie. Głosy zaczęły się oddalać, upuściłam piłkę, a po chwili poczułam, że spadam. Później była ciemność.  
-Tessa! Thereso! Obudź się!-mój słuch zaczynał wracać, a po chwili poczułam coś zimnego na czole. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nieostry obraz.  
-Thereso, słyszysz mnie?-to był niewątpliwie głos trenerki.  
-Tak-szepnęłam i chciałam się podnieść do pozycji siedzącej.  
-Nie wstawaj jeszcze. Może ci się znów zakręcić w głowie-strofowała mnie kobieta.
-Przepraszam. Nie wiem co się stało. Tak nagle zakręciło mi się w głowie. Musiałam dziś za mało zjeść-poczułam, że muszę się wytłumaczyć.  
-No cóż, zdarza się-powiedziała do mnie pani Mood, a po chwili zwróciła się do kogoś innego.
-Nicholas! Zaprowadzisz ją do pielęgniarki!
-Do pielęgniarki? Ale po co?-spytałam nerwowo. Nienawidziłam lekarzy, pielęgniarek i wszystkiego innego, co związane z chorobą.  
-Upadłaś na parkiet. Powinna sprawdzić, czy wszystko w porządku-wyjaśniła trenerka.
-Pani Mood, możemy z nią pójść?-spytała Jess. Spojrzałam w jej stronę i zobaczyłam, że wraz z Mią patrzą na mnie zatroskane.  
-Wy musicie dokończyć mecz. Porozmawiacie po zajęciach. A teraz Nick, pomóż jej wstać i zaprowadź ją do gabinetu-wydała polecenia kobieta. Nicholas podszedł do mnie i podciągnął mnie na nogi. Musiałam się na chwilę na nim wesprzeć, ponieważ poczułam zawroty głowy. Kilka chwil później wszystko wróciło do normy i wraz z chłopakiem poszłam do pielęgniarki. Po drodze nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopak zastukał do drzwi.
-Proszę-odpowiedział mu miły głos.
-Wejść z tobą?-spytał mnie zanim otworzył drzwi.
-Dziękuję, ale nie trzeba. Wybacz, że musiałeś się tu ze mną fatygować-przeprosiłam.  
-Przecież to nie twoja wina, że zasłabłaś-powiedział pokrzepiająco.  
-Mimo wszystko przepraszam i dziękuję. A teraz idę-rzuciłam i zniknęłam za drzwiami.  
-Dzień dobry. Nazywam się Theresa Wilder i przysłała mnie pani Mood. W czasie rozgrywki w siatkówkę upadłam na panele i trenerka prosiła, by sprawdziła pani, czy aby na pewno nie zrobiłam sobie krzywdy-wyrecytowałam grzecznościowym tonem.
-Mogłam się domyślić, że przysyła cię Mood. Większość dzieciaków trafia tu właśnie z jej lekcji-powiedziała pod nosem, ale i tak usłyszałam.
-Siadaj-kolejne polecenie wydała już głośno i wskazała na kozetkę. Posłusznie usiadłam, a pielęgniarka mnie osłuchała, obmacała mi głowę i zadała kilka pytań. Po całym tym cyrku stwierdziła, że wszystko ze mną w porządku i pozwoliła iść. Wróciłam do szatni równo z dzwonkiem na przerwę, więc się przebrałam. Ledwie wsunęłam na nogi czółenka do szatni wpadły Jess wraz z Mią i ruszyły prosto na mnie.
-Dziewczyno, co to miało być?! Miałaś nam mówić, gdy tylko gorzej się poczujesz!-naskoczyła na mnie Mia.  
-Przepraszam, ale to się stało nagle. Sama nie zdążyłam zareagować, a co dopiero poinformować was o tym-powiedziałam skruszonym tonem.  
-No dobrze wybaczamy ci. Ale powiedz, jak się teraz czujesz?-spytała troskliwie Jess.
-Czuję się dobrze. Zupełnie tak, jakby ten incydent w ogóle nie miał miejsca-mówiłam prawdę. Już prawie o tym zapomniałam.  
-Wierzę ci, ale dopóki bezpiecznie nie odtransportuję cię do domu będę się martwić-rzuciła przebrana już Mia i razem z Jessicą wzięły mnie pod ręce i zaprowadziły do samochodu. Czułam się jak jakaś kaleka, a tymczasem tylko zasłabłam. Nie chciałam się jednak z nimi wykłócać, bo to i tak nic by nie dało, więc pozwoliłam się niańczyć. Droga powrotna upłynęła nam w ciszy. Każda z nas pogrążona była we własnych rozmyślaniach. Ja zastanawiałam się co jest powodem mojego złego samopoczucia, a dziewczyny nie wiem o czym myślały. Najpierw odwiozłyśmy Jess, a później Mia podjechała pod mój dom, odprowadziła mnie pod same drzwi i zaczekała aż wejdę do środka. Na szczęście nie było rodziców, więc uniknęłam niepotrzebnych spięć. Udałam się do pokoju, przygotowałam na kolejny dzień, wykąpałam i ubrana w koszulę nocną, wykończona tym dniem opadłam w objęcia Morfeusza.  

___________________
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam wakacyjny wyjazd i nie miałam wi-fi, a później musiałam coś załatwić i tak się złożyło, że dopiero teraz publikuję. Co o tym sądzicie? Pisać dalej?

Tessa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1741 słów i 9491 znaków, zaktualizowała 30 kwi 2016.

4 komentarze

 
  • Maddy

    Fajne, pisz dalej :) Czyżby Tessa była w ciąży?

    18 sie 2015

  • Prawiewszystkowiedząca

    Ona jest w ciąży ;p ja to wiem

    18 sie 2015

  • :):)

    Wspaniałe! Czekam z niecierpliwością na kolejną część :D

    18 sie 2015

  • Misiaa14

    Boskie <3  *-*

    17 sie 2015