Zagubiona 10

Kiedy wychodziłam z domu nie miałam obranego żadnego celu. Nogi same mnie jednak zaniosły pod próg domu Mii. Przyjaciółka na początku była mocno zdziwiona moim widokiem, jednak kiedy zobaczyła w jakim jestem stanie przytuliła mnie tylko i powiedziała, że wszystko się jakoś ułoży. Mia zrobiła mi herbatę, a kiedy się uspokoiłam pozwoliła sobie wszystko wytłumaczyć. Kiedy skończyłam stwierdziła, że mogę zatrzymać się u niej. Teraz siedzę na łóżku w pokoju gościnnym i rozmyślam nad wszystkim tym, co się wydarzyło. Zaczęłam rozważać możliwość poinformowania Harrego o mojej ciąży. Będzie w końcu ojcem. Na jego miejscu chciałabym wiedzieć. Jednak myśl, że mogłoby to zrujnować jego marzenia i zaprzepaścić szansę, którą dostał od losu mnie paraliżuje. On jest jeszcze młody, całe życie przed nim. A może... powinnam go odwiedzić i zastanowić się nad tym wszystkim? Zobaczyć, jak wygląda wszystko już na miejscu? Ale niby czym miałabym zapłacić za taką podróż? Jestem bez dachu nad głową, zdana na łaskę Mii i to jest takie okrutne. Jeszcze kilka dni wcześniej widziałam klarownie swoją przyszłość. Nauka, Liga Bluszczowa, po studiach być może jakiś związek. Straciłam to wszystko na rzecz dziecka, które musiało sobie wybrać akurat mnie. Jest przecież tyle par, które pragnął mieć dzieci. Dlaczego padło na mnie? Nie widziałam żadnego potomstwa w moim życiu w ciągu najbliższych dziesięciu lat, ale los jak widać jest przewrotny. Łzy zebrały się w moich oczach, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Muszę wziąć się w garść, bo w takim stanie nie mogę zrobić nic, co mogłoby mi jakkolwiek pomóc. Powinnam pójść za radą Mii i umówić się do lekarza. W głowie tłucze mi się jednak pytanie czy mnie przyjmie. Jestem w końcu nieletnia, powinnam załatwiać takie sprawy z rodzicami. Rodzice? Czy ja nadal mam rodziców? Przecież ludzie, których za nich uważałam się mnie wyrzekli, tylko dlatego, że odmówiłam dokonania aborcji. Oni są okrutni, ale to nie zmienia faktu, że bardzo ich kocham i głęboko mnie zranili. Miałam być twarda i nie płakać, ale znów pękłam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. W takim stanie, wpatrzoną niewidzącym wzrokiem w jakiś punkt przed sobą, znalazła mnie jakiś czas później Mia.  
-Hej, Tessa-zaczęła delikatnie-spójrz na mnie.
Podniosłam na nią swoje zamglone łzami spojrzenie. Czułam, że moja dolna warga drga, a ja sama jestem na skraju załamania.  
-Musisz przestać się tak zamartwiać i denerwować. To jest dla ciebie naprawdę niewskazane. Raz, dwa, wytrzyj nos i chodź do salonu, zrobiłam ci kolację-mówiła łagodnie.  
-Ale ja nie jestem głodna, nie dam rady nic teraz zjeść-wydukałam.  
-Skarbie, ja wiem, że prawdopodobnie ostatnim, o czym teraz myślisz jest jedzenie, ale musisz. Pamiętaj, że teraz jesz nie tylko za siebie, ale i za swoje maleństwo. No chodź-zachęcała. Kiedy dotarło do mnie, że teraz od tego, jaki tryb życia będę prowadzić, zależy zdrowie mojego dziecka powoli podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę salonu.  
-Usiądź przy stole, za chwilę przyniosę ci coś dobrego-powiedziała moja przyjaciółka.
-Sama przyniosę, już i tak wystarczająco dla mnie zrobiłaś-mój głos brzmiał dziwnie słabo, ale po raz pierwszy od konfrontacji z rodzicami wymusiłam na sobie nikły uśmiech.  
-Daj spokój, Tess. Tyle dziś przeszłaś. Ty na pewno zrobiłabyś dla mnie to samo. Kiedyś mi się odwdzięczysz-posłała mi ciepły uśmiech, wyminęła mnie i ruszyła do kuchni. Zrezygnowana opadłam na krzesło i czekałam na jej powrót. Mia jest naprawdę wspaniała. Nie odsunęła się ode mnie na wieść o ciąży, a kiedy nawet moi właśni rodzice się ode mnie odwrócili, ona wciąż była. Nie wiem jak ja się jej za to wszystko odwdzięczę. Będę musiała szybko znaleźć pracę i jakieś lokum, albo przynajmniej zacząć dokładać się do czynszu, bo nie chcę jej siedzieć na głowie i zachowywać się jak jakiś pasożyt. Po pięciu minutach Mia znów była w salonie. Przyniosła ze sobą moją ulubioną zapiekankę. Podała mi posiłek i usiadła naprzeciwko.  
-Pomyślałam, że się ucieszysz, jeśli zrobię zapiekankę. To nadal jedno z twoich ulubionych dań, prawda?-łzy znów zaczęły zbierać się w moich oczach, tym razem jednak ze wzruszenia. Mia jest prawdziwą przyjaciółką, a ja nigdy jej nie doceniałam.  
-Tak bardzo ci dziękuję. Wszystko co dla mnie robisz... ciężko mi to zrozumieć. Jesteś fantastyczną przyjaciółką-wyszeptałam ze ściśniętym gardłem.  
-Och, nie przesadzaj. Jedz, bo wystygnie-dziewczyna szczerze się uśmiechała.  
-Smacznego-powiedziałam i zabrałam się za jedzenie. Wydawało mi się, że nie jestem głodna, a jednak pochłonęłam całą moją porcję, a także to, co zostawiła Mia. Moja przyjaciółka chwilami podśmiechiwała się ze mnie, a ja choć na moment zapomniałam o tych wszystkich problemach.  
-Dziękuję. Za to niebiańskie jedzenie i za to, że jesteś-powiedziałam.  
-Nie masz za co dziękować. Idź, wykąp się i połóż. Pewnie jesteś wykończona. Ja posprzątam i również pójdę spać-rzuciła beztrosko i ruszyła w stronę kuchni. Poszłam za nią i zaoferowałam się z pomocą, jednak odprawiła mnie z kwitkiem. W takim wypadku zrobiłam to, o co prosiła i jakiś czas później znów leżałam na łóżku i zastanawiałam się nad bagnem, w jakie zmieniło się moje życie. Nad tym, czy rodzice w ogóle mnie nie kochają, czy teraz tylko to, jak ich postrzegają i pieniądze są dla nich ważne. Myślałam też dużo o Harrym, o Maleństwie. Zasnęłam na długo po tym, jak się położyłam, a moja poduszka zroszona była łzami.  

__________________
Niespodzianka! Nie spodziewałam się, że to napiszę, jednak od dłuższego czasu nie mogłam zasnąć, a dziś wena mi sprzyja, więc zajrzałam do worda i dopisałam drugą część rozpoczętego już jakiś czas temu rozdziału. Następny nie mam pojęcia kiedy, ale hej! Mamy już 10, to powód do radości. Tymczasem pozdrawiam was i dziękuję tym, którym nadal chce się czytać moje wypociny xx

Tessa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1143 słów i 6247 znaków, zaktualizowała 30 kwi 2016.

3 komentarze

 
  • pola251990

    Mega :)

    8 sty 2016

  • Misiaa14

    świetnie by było jakby teraz wrócił i został już z nią  ...cudo :*

    6 sty 2016

  • Malineczka2208

    Fajna część ! <3 I czekam dalej na kolejną ;)

    5 sty 2016