Zagubiona 3

Cztery tygodnie później
Powoli zaczynałam przyzwyczajać się do tego, że Hazzy przy mnie nie ma. Fakt, ciągle brakowało mi go tak samo, a nawet mocniej, ale przywykłam do tego uczucia. W szkole dawałam radę dzięki Mii i Jessice. Przed wyjazdem Harrego tworzyliśmy paczkę z nimi oraz Maikiem i Ianem. Teraz dziewczyny i chłopcy się rozdzielili. To Hazz był naszym spoiwem. W chwili obecnej wszystko było inaczej. W domu było ciężko. Rodzice ostatnio więcej czasu spędzali w domu, a to dawało im więcej pretekstów do czepiania się mnie. Jeszcze niedawno mogłabym uciec do domu przyjaciela i przeczekać spięcia w domu, teraz musiałam w tym wszystkim uczestniczyć. Nakazy rodziców stały się jeszcze bardziej restrykcyjne. Po każdym wyjściu mnie przepytywali, ale wyjść tych nie było zbyt wiele. Zabraniali mi opuszczać dom kiedy miałam cokolwiek do nauki. Było mi ciężko, ale powiedziałam sobie, że dam radę. Dla Harrego. Rozmawiałam z nim codziennie i powoli nauczyłam się tego, że nie mogę mu pokazywać tego, że jest gorzej. Gdy tylko wspominałam mu, że rodzice mnie jeszcze bardziej naciskają, że nie mogę wychodzić robił sobie wyrzuty, że nie ma go przy mnie. Nie chciałam odbierać mu radości, którą dawał mu Londyn, koncerty, mieszkanie z chłopakami. Cieszyłam się, że jest weekend. Miałam nadzieję, że puszczą mnie dziś do Mii albo Jess i dadzą odetchnąć. Wstałam z łóżka, ubrałam się i zeszłam na dół, by porozmawiać z rodzicami.  
-Dzień dobry-przywitałam się grzecznie. Odpowiedziało mi tylko niechętne bąknięcie rodzicielki. Mimo to postanowiłam zadać swoje pytanie.
-Chciałabym spytać czy mogę się dziś wybrać do Mii?-mój głos brzmiał niepewnie. Nie chciałam by tak wyszło.  
-Nie ma mowy! Co ty sobie wyobrażasz gówniaro?! -jej zimny głos i spojrzenie przyszpiliły mnie do podłogi. Nie rozumiałam dlaczego tak się do mnie odzywa.  
-Mamo, jestem już prawie pełnoletnia. Niedługo skończę osiemnaście lat. Dlaczego nie mogę wyjść do przyjaciółki?-odważyłam się wyciągnąć w rozmowie mój wiek.  
-Ty mała niewdzięcznico! Całe życie mnie okłamujesz i jesteś jeszcze taka bezczelna! Wmawiasz mi, że chcesz iść do Marry, Mel czy jak jej tak, a tak naprawdę idziesz się puszczać! Nigdzie nie pójdziesz! Nie pozwolę na to, by moja córka oddawała się za pieniądze!-nie rozumiałam skąd u niej ten wybuch gniewu. Nie wiedziałam dlaczego tak źle o mnie myślała.
-Proszę cię, przestań. Nie mów tak o mnie. Przecież nic złego nie robię. Nie traktuj mnie jak głupią gówniarę, bo mam rozum-przez chwilę matka się nie odzywała. Później nastąpiło coś, czego w życiu bym się nie spodziewała. Wstała ze swojego miejsca, podeszła do mnie i uderzyła mnie w twarz. Złapałam się za obolały policzek i spojrzałam na nią ze łzami oczach.  
-Ty głupia smarkulo! Idź natychmiast do pokoju! I dobrze ci radzę nie wychodzić z niego aż do wieczora! A o dziewiętnastej masz być umalowana, uczesana i ubrana elegancko, bo idziemy na kolację-ostatnie zdanie wypowiedziała spokojnie i obojętnie, jakby nic przed chwilą nie zaistniało. Nie chciałam już z nią dyskutować. Bałam się, że zrobi mi krzywdę. Ze łzami spływającymi po policzkach pobiegłam do pokoju. Za zamkniętymi drzwiami pozwoliłam sobie na wybuch płaczku. Dlaczego ona mnie tak traktuje? Co ja jej takiego zrobiłam? Długo analizowałam każde swoje zachowanie. Zastanawiałam się, czy w którymś miejscu popełniłam błąd i zawiodłam jej zachowanie, ale niczego takiego nie mogłam się dopatrzeć. Spazmatyczny oddech udało mi się uspokoić na długo po awanturze. Rzuciłam spojrzenie w stronę lustra i ujrzałam niezwykle smutne, podpuchnięte oczy, a także czerwony ślad na twarzy. Musiałam doprowadzić się do porządku. Niedługo wróci ojciec, a gdyby on zobaczył mnie w tym stanie, byłoby jeszcze gorzej. Wyrzucałby mi, że nie jestem idealną córką, o której marzył. Kiedy wykonałam makijaż i się uczesałam była już piętnasta. Do wyjścia miałam jeszcze cztery godziny, więc otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Czas zleciał mi bardzo szybko i nawet się nie obejrzałam, a siedziałam na głupiej kolacji, w jednej z tych niezwykle eleganckich restauracji i udawałam szczęśliwą. Matka przedstawiła mnie tym ludziom, jako nienaganną dziewczynę, mówiła o tym, że doskonale się dogadujemy i uwielbiamy spędzać razem czas. Nie rozumiałam, co siedziało w jej głowie i dlaczego traktuje mnie jak szmatę, a mówi o mnie dobrze. Myślałam o tym resztę wieczora. Gdy wróciłam do swoich czterech ścian zauważyłam, że mam nieodebrane połączenie od Harrego. Nie miałam siły by oddzwaniać. Ten dzień był zbyt ciężki. Położyłam się do łóżka, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie wiem ile czasu tak leżałam wpatrując się w ciemność, zanim zmorzył mnie sen.  

___________________
Wiem, że mówiłam, że będzie jutro, ale postanowiłam dodać jeszcze dziś. Co sądzicie?

Tessa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 923 słów i 5110 znaków, zaktualizowała 30 kwi 2016.

2 komentarze

 
  • it

    Fajne, czekam na dalej

    13 lip 2015

  • Nata208

    Superr :) kiedy kolejna ? :)

    12 lip 2015