Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

W półmroku Nocturne – prolog.

Deszcz nad francuskimi Champs-Élysées padał od rana. Kamienice przy głównej alei lśniły mokrym kamieniem, a ludzie przemykali pod parasolami, nie patrząc sobie w oczy. Jednak wewnątrz baru „Nocturne” czas płynął inaczej. Cicho, jakby na palcach. Powoli, z lekkim szelestem saksofonu, który leniwie snuł się między stolikami.

Amélie weszła tam przypadkiem. Była to jedna z tych decyzji, które wydają się impulsem, ale są zapisane gdzieś głębiej, w cieniu niewypowiedzianych marzeń. Miała dość przewidywalnych wieczorów. Zrzuciła z ramion płaszcz, otrzepała deszcz z włosów i usiadła przy barze, nie zamawiając niczego. Wystarczyły jej kojące dźwięki instrumentów i półmrok, który ukrywał zmęczenie na twarzy.

Zauważyła go dopiero po chwili. Siedział w rogu, sam, przy stoliku z czerwonym abażurem. Wyglądał, jakby był częścią tego miejsca – starszy mężczyzna o siwych włosach, w eleganckiej marynarce, z kieliszkiem czerwonego wina. Czytał coś w notatniku, lecz co kilka minut podnosił wzrok i spoglądał w stronę sceny. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się – nieśmiało, a jednak pewnie, jak ktoś, kto widział już wiele, ale wciąż umiał się dziwić.

I wtedy właśnie zaczęli grać „My Funny Valentine”. Utwór, od którego, nieświadomie, zaczęła się ich historia.

aile

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 236 słów i 1374 znaków, zaktualizowała 10 sie o 17:50.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.