True Love cz. 18

Pawie cały sierpień spędziłam w szpitalu. Odwiedzałam Łukasza jak tylko mogłam. W domu praktycznie mnie nie było. Gdy mama wróciła z nad morza opowiedziałam jej całą tę historię. Była przerażona tak samo jak ja. Na szczęście miałam w niej oparcie i za każdym razem mnie pocieszała. Niestety zaczął się rok szkolny i nie mogłam odwiedzać Łukasza zbyt często. Byłam w klasie maturalnej, musiałam przyłożyć się do nauki- tak samo jak Mateusz. Od niego również dowiedziałam się, że Łukasz miał problemy z nauką i został w tej samej klasie, więc cała nasza trójka chodziła do trzeciej klasy. Modliłam się, żeby Łukasz jak najszybciej się obudził i wrócił do zdrowia, ponieważ znowu nie zda. Jeśli chodzi o Oskara to wybaczyłam mu wszystko. Spotykając się z nim czuje, że oczekuje czegoś więcej niż przyjaźń-niedoczekanie jego. Często odwiedzał Łukasza ze mną, niepoznawałam go...


Był piątek, lekcje skończyłam o czternastej. Nie tracąc czasu szybko udałam się do domu. Po drodze towarzyszyła mi Patrycja. Powrót do domu zajął mi z dwadzieścia minut. Weszłam do domu i poszłam prosto się do kuchni, gdzie spotkałam mamę:
-Mamo już jestem.
-Cześć córeczko, jak w szkole?
-Nie narzekam, prawie na wszystkich lekcjach zastępstwa.
-To świetnie- uśmiechnęła się.
-Tata się odzywał?
Mama milczała
-Dobra nie odpowiadaj, znam odpowiedź. Nie chce się ze mną widzieć, to nie. Mam go gdzieś-posmutniałam.
-Madzia, nie mów tak. W końcu to Twój ojciec.
-Tia.  
-No tak.
-Mamo ja zaraz wychodzę. Pójdę się wykąpać i idę.
-Gdzie ty znowu idziesz?
-Jak to gdzie? Do Łukasza, nie widziałam go przez 5 dni.
-No rozumiem. Mam nadzieje, że jego stan się poprawi i, że się wybudzi.
-Ja na to czekam od miesiąca, ok to idę.
Pobiegłam wziąć prysznic, potem przebrałam się w świeże ubrania. Założyłam czarne rurki, niebieską koszule i baleriny. Wyszłam z domu o piętnastej trzydzieści i udałam się na przystanek autobusowy. Po drodze zadzwoniłam jak zwykle do Mateusza z pytaniem czy też się wybiera do szpitala.Niestety odmówił, tłumacząc, że się źle czuje. Po jakimś czasie dotarłam na miejsce. Zawsze gdy odwiedzałam ukochanego spotykałam jego rodziców lub Elizę. Tym razem nikogo nie spotkałam-przynajmniej tak mi się wydawało. Miałam już wchodzić do sali, gdy nagle zawołał mnie lekarz.
-Kogo ja widzę. Pani Magda nas odwiedziła. Długo Pani nie widziałem.
-Tylko 5 dni-uśmiechnęłam się. - Niestety szkołę mam na głowie.
-Rozumiem. Mam dla Pani dobrą wiadomość.
-Proszę mówić.
-Nie mieliśmy do Pani telefonu i nie mogliśmy się z Panią wcześniej skontaktować. Pan Łukasz wczoraj ruszył palcem. Uważam, że to dobry znak.
-Naprawdę? Jeju jak się cieszę.- wręcz wykrzyczałam.
-Spokojnie- uśmiechnął się. -Tylko trzeba pamiętać, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że to nic nie znaczący skurcz mięśni.  
-Wiem, wiem, ale trzeba być dobrej myśli.  
-Z takim podejściem daleko Pani zajdzie w życiu. Cóż muszę iść, pacjenci wzywają, do widzenia.
-Do widzenia Panie doktorze.
Po chwili zastanowienia, otworzyłam drzwi do sali numer 15. To co tam zobaczyłam, trochę mnie zdziwiło. Zobaczyłam dziewczynę, która przytula się do Łukasza. Gdy mnie zobaczyła, odsunęła się od niego i zmierzyła mnie wzrokiem. Po jej minie uświadomiłam sobie, że nie zostaniemy przyjaciółkami.
-A ty tu czego?- spytała nieznajoma.
-Może troszkę grzeczniej?
-Pff.
-Mogłabym się dowiedzieć, dlaczego tak się do niego kleiłaś?-spytałam
-A co Cię to obchodzi, przepraszam? Jestem jego dziewczyną, to chyba mogę nie?
-Kim jesteś?
-A co, mówię po chińsku, że nie rozumiesz?
-Słuchaj dziewczyno, grzeczniej ok? Nie znamy się, a ty od początku na mnie najeżdżasz.  
-haha, śmieszna jesteś. Jestem jego dziewczyną i masz się od Łukaszka odczepić!
-Nic mi o tym nie wiadomo, żeby przed wypadkiem miał dziewczynę. Poza tym kilka dni przed wypadkiem, to ja byłam jego dziewczyną.  
-Jestem Agnieszka i jestem z Łukaszem. Nic tego nie zmieni, a teraz wyjdź stąd, bo nam przeszkadzasz, haha.
-To ty stąd wyjdziesz.
Kłóciłyśmy się dość długo, byłam zdezorientowana całą tą sytuacją. Podeszłam do niej i próbowałam ją wyrzucić z sali. Niestety mi się to nie udało. Trochę się poszarpałyśmy. Było tak głośno, że pielęgniarka przyszła i nas wyprosiła. Nawet nie przywitałam się z Łukaszem...
Wyszłam ze szpitala i miałam jeszcze większy mętlik w głowie. Postanowiłam wyjaśnić tę sprawę i zadzwoniłam do Mateusza, w końcu to najlepszy przyjaciel Łukasza.
-Hej Mati, to znowu ja.
-Cześć Madzia.
-Słuchaj, przed chwilą miałam nieciekawą rozmowę.
-To znaczy?
-Weszłam do sali gdzie leży Łukasz i spotkałam pewną dziewczynę. Przytulała się do niego i potem dowiedziałam się, że jest jego dziewczyną.
-Haha, serio?
-No naprawdę. Ma na imię Agnieszka.
-Agnieszka?
-Tak.
-Opisz mi ją.
-Długie, rude włosy, niska.
-Znam ją.
-To jego dziewczyna?
-Tak jakby
-Jeju, co ty taki tajemniczy jesteś?
-To jest jego była dziewczyna. On z nią zerwał, bo go zdradziła. Ona ma świra na jego punkcie. Po zerwaniu za nim chodziła, wypisywała tysiące sms'ów. Zerwali ze sobą z jakieś 3 miesiące temu.  
-Z pewnością ma jakieś problemy psychiczne, haha.
-Też tak uważam.  
-Trzeba coś z nią zrobić, bo czuje się zagrożona.
-Niepotrzebnie.  
-A jak się czujesz? Lepiej?
-Zdecydowanie.
-To może się spotkamy?  
-Wiesz co, muszę jeszcze do kumpla jechać po notatki. Spotkamy się jutro, pojadę z Tobą do szpitala.
-hm, no ok, szkoda, pa
-Trzymaj się buziaczki pa, haha.
-Jaki wesoły... A, bo bym zapomnia...- Rozłączył się.


Komentarze mile widziane :*

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1030 słów i 5822 znaków.

1 komentarz

 
  • sweetkicia

    Jak zwykle cudownie!!! :D Czekam na więcej :D

    22 wrz 2013