True Love cz. 16

Usłyszałam pisk opon i krzyk pewnej dziewczyny. Szukałam wzrokiem Łukasza, lecz nigdzie go nie było. W głowie miałam czarne scenariusze. Wybiegłam na ulicę, spojrzałam w lewo- nikogo nie było. Spojrzałam w prawo i i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wpatrywałam się w jeden punkt i nie mogłam się ruszyć. Czułam jak do oczu napływały łzy. Widziałam człowieka, który leżał na ziemi i w oddali czarny samochód, który uciekał z miejsca zdarzenia. W pewnym momencie nabrałam sił i szybko podbiegłam do poszkodowanego. W głowie miałam tysiące myśli. Uklękłam przy nim i z tego wszystkiego, zapomniałam co mam dalej zrobić. Na początku nie wiedziałam kto to, lecz później się przyjrzałam. To był najgorszy moment w moim życiu, okazało się, że to był Łukasz. Zauważyłam, że leży w kałuży krwi, nie mogłam opanować płaczu. Krzyczałam, żeby ktoś wezwał pogotowie a do niego, żeby mnie nie zostawiał, że z tego wyjdzie, że nie poradzę sobie bez niego. Karetka była w pobliżu, więc bardzo szybko przyjechała. Szybko się nim zajęli, jeden próbował mnie odciągnąć, ale nie miał tyle sił. Przybiegł Mateusz, podniósł mnie, przytulił i próbował mnie uspokoić. Karetka w mgnieniu oka zabrała Łukasza do szpitala, nawet nie zdążyłam się dowiedzieć w jakim on jest stanie.  
-Puść mnie!
-Magda uspokój się.- krzyknął Mateusz.
Wokół nas zebrało się dużo osób, słyszałam ich żałosne komentarze.
-Czy ty nie rozumiesz, że to wszystko moja wina? To przeze mnie wybiegł tak szybko z imprezy... A wy co tak się gapicie?- wpadłam w szał.
-Magda uspokój się-powtórzył.
Mateusz podszedł i mnie mocno przytulił. Protestowałam, próbowałam się wyrwać, ale uległam. Cicho płakałam.  
-Może pojedziemy do szpitala?-spytał.
-Jeszcze się pytasz? Nie traćmy czasu.

30 minut później.

Biegłam do szpitala ile sił miałam w nogach. Zapowiadał się niesamowity czas, ponieważ byłam sama w domu. Nie spodziewałam się, że zachwyt obróci się w rozpacz.  
-Dobry wieczór, mam na imię Magda. Jakiś czas temu przywieźli tutaj chłopaka, który został potrącony. Gdzie on teraz się znajduje?- powiedziałam recepcjonistce, starając złapać oddech.
-A jest Pani kimś z rodziny?
Długo się nie odzywałam, ale postanowiłam skłamać, bo inaczej niczego bym się nie dowiedziała.
-Jestem jego siostrą.
-Powinien znajdować się na drugim piętrze, jest operowany.
Jak najszybciej tam pobiegłam, chwilę później Mateusz do mnie dołączył.  
Nie odzywaliśmy się do siebie, on siedział na krześle a ja chodziłam w kółko, nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
-Mogłabyś usiąść? Denerwuje mnie jak tak się kręcisz.
-Mateusz, a jak on umrze?  
-Kurwa nawet tak nie mów!- krzyknął i wstał. - Przepraszam- dodał po chwili.
-Nie musisz przepraszać.  
-Łukasz, to silny chłopak. Wyjdzie z tego.
-Ja sobie bez niego nie poradzę. Jak on umrze, to ja...
-Nawet o tym nie myśl!
-Tia.
Operowali go już trzy godziny. Cały czas byłam zdenerwowana i potwornie się bałam.
Mateusz poszedł po dwie kawy, a ja siedziałam na krześle. Nagle zauważyłam mężczyznę, który biegnie w moją stronę. Okazało się, że to Oskar. Stanął przede mną i zapytał:
-Wszystko okey?
-Po co tu przyszedłeś?
-Chciałem być z Tobą w tej ciężkiej sytuacji.
-Zejdź mi z oczu- odeszłam kilka kroków.
-Dlaczego?  
Odwróciłam się i powoli się do niego przybliżałam.
-Pocałowałeś mnie na jego oczach, gdybyś tego nie zrobił, to on nie byłby teraz operowany.-krzyczałam
-Nie opierałaś się.
-Alkohol uderzył do głowy, na szczęście szybko wróciłam na ziemię.  
-Madziu spokojnie.
Próbował mnie przytulić. Z tych emocji, wybuchłam, zaczęłam go popychać i próbowałam uderzyć. Całą tę scenę widział Mateusz, szybko pobiegł i mnie od niego odciągnął.
-Będzie lepiej jak już pójdziesz-powiedział Mateusz.
-Dobra, ale jeszcze tu wrócę.
Oskar skierował się do wyjścia.
-Dlaczego tak to długo trwa?- zapłakana spytałam.
-Przyniosłem dla Ciebie kawę. -podał napój.
-Dzięki, chodź nie wiem czy coś przełknę.  
Minęły następne 2 godziny i usłyszałam czyjeś kroki. Z sali wyłonił się lekarz operujący. Natychmiast do niego podbiegłam.
-Panie doktorze, jak operacja?
-W czasie operacji pojawiło się dużo komplikacji. Chłopak stracił dużo krwi.  
-Chyba nie chce pan powiedzieć, że...-wtrącił Mateusz.
-Nie, nie nic z tych rzeczy-operacja przebiegła pomyślnie. Miał chłopak szczęście, że tak szybko karetka przyjechała.
-Naprawdę? Mateusz słyszałeś?
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rzuciłam się na lekarza, mocno go przytuliłam. Potem na Mateusza, byłam taka szczęśliwa.  
-Panie doktorze jak on się teraz czuje? Można go zobaczyć?
-Teraz to niemożliwe. Radziłbym żebyście pojechali do domu, odświeżyli się i wrócili tu za kilka godzin. Musimy zrobić kilka badań. Później odpowiem na wasze wszystkie pytania.

Posłuchaliśmy lekarza i pojechaliśmy do domu. Po drodze rozmawialiśmy o całej tej sytuacji. Radość szybko mi minęła, ponieważ gdy lekarz powiedział, że operacja przebiegła pomyślnie nie miał wesołej miny. Coś ukrywał. Boje się, że pojawią się jakieś komplikacje i wtedy stan Łukasza się pogorszy...



Takie szybkie opowiadanie dla was :) Podoba się? Proszę o komentarze :)
Następna część pojawi się jutro :*

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 976 słów i 5457 znaków.

4 komentarze

 
  • Czicza

    Muszę tak robić :) Inaczej szybko by się wam moje opowiadanie znudziło :D

    19 wrz 2013

  • RubinowyGaj

    jak zawsze trzymasz w napieciu :P

    19 wrz 2013

  • sweetkicia

    Pisz dalej!!! :)

    19 wrz 2013

  • volvo960t6r

    pisz dalej czekamy na dalsze części opowiadania  :smile:

    19 wrz 2013