To nie koniec! cz. 3

- No to co? – zapytał – Może dokończymy to, co zaczęliśmy?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam, że stojąc przed nim nic nie mówiąc, robię z siebie totalną idiotkę, a jednocześnie nic nie mogłam wykrztusić. Poza tym poczułam, że moje ciało znów płonię i chętnie dałoby się porwać w jego ramiona.
- Anka, nie patrz na mnie takim wzrokiem, nie zamierzam robić nic, na co nie miałabyś ochoty – uśmiechnął się, jakby dokładnie wiedział, czego pragnę – mówiąc o zakończeniu miałem na myśli naszą rozmowę.
- Jaką rozmowę? – zapytałam, jak ostatni imbecyl.  
- Na temat Szymona – zaśmiał się – chyba nieźle całuję skoro zapomniałaś, od czego się to wszystko zaczęło. Pytanie brzmi, czy podać mu twój numer.  
- Nie, nie rób tego – pomyślałam, że wesele nie jest warte spotykania się z kimś na siłę. I tak w głowie miałam tylko Marka. – mówi się trudno – dodałam bardziej do siebie.
- „Mówi się trudno”? – powtórzył za mną – nie rozumiem, co masz na myśli.
- A jakie to ma znaczenie? Wybacz, jestem bardzo zmęczona, idę do siebie – chciałam minąć go jak najszybciej, ale stał w moich drzwiach, a ponieważ był dobrze zbudowany, naprawdę dobrze, nie miałam jak tego zrobić – pozwolisz?
- Jasne, jesteś u siebie – przesunął się nieco, dzięki czemu zmieściłam się obok niego. Już myślałam, że go minęłam i spokojnie zamknę drzwi, on jednak złapał mnie za rękę i lekko pociągnął w swoją stronę, przez co wpadłam mu prosto w ramiona – ale rozmowa, to nie jedyna rzecz, jaką chciałbym dokończyć – jego dłonie znów znalazły się na moich plecach, a jego usta na moich.  
Nie był to taki pocałunek, jak poprzednie, pełen pasji, zapomnienia i pośpiechu. Był długi i namiętny, zapowiadający ciąg dalszy, ale nagle się odsunął i spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś tak seksowna, że najchętniej od razu wziąłbym cię do łóżka, rozebrał, dotykał i całował – patrzyłam na niego gotowa na wszystko, mój głos rozsądku został wyrzucony gdzieś na koniec mojego umysłu, a górę wzięły wszystkie potrzeby mojego ciała, chciałam go pocałować, dać przyzwolenie, nie zdążyłam jednak, bo dodał – nie zrobię tego niestety. Poczekam, aż będziesz naprawdę gotowa, aż sama poprosisz – po jego twarzy przemknął uśmiech i delikatnie mnie pocałował. Jakby ociągając się, puścił mnie i powoli wyszedł z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Zostawił mnie samą, ale nie to jest najgorsze, zostawił mnie całkowicie przepełnioną pragnieniem, z którym nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić. Oczywiście mogłam biec za nim i poprosić, ale tu brała górę moja duma, nie byłam desperatką, nie zamierzałam biegać za facetem i łasić się do niego jak jakaś nie przymierzając napalona nastolatka. Głęboko odetchnęłam i uznałam, że bardzo dobrze się stało. Skoro nie poproszę, to nigdy więcej się to nie wydarzy, a ja prosić nie zamierzałam. Tak, to bardzo dobrze. Problem z głowy, sprawa rozwiązana, Marek to mój dobry kumpel, może przyjaciel, ale nic więcej.
Nic więcej…..  
Trzeźwo myśląc, to naprawdę dobrze. Nic wielkiego się nie wydarzyło, nie ma czego się wstydzić, nie ma żadnego złamanego serca. Ale w głębi serca, nie czułam zadowolenia z obecnej sytuacji, wręcz przeciwnie. Takie zakończenie nie było dla mnie satysfakcjonujące. Chciałam więcej, więcej pocałunków, pieszczot, dotyku, bliskości, więcej jego.  
Dość!!!  
Muszę przestać. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Z tą myślą położyłam się do łóżka i zasnęłam.  
******
Niestety sen nie przyniósł ukojenia. Myślałam, że takie rzeczy można wyczytać tylko w tanich romansidłach. Piękna i nieśmiała bohaterka spotyka mężczyznę swojego życia. Spotkała go raz, ale już czuje, że go kocha, a jej sny są prawie jak pornole. No i masz! Obudziłam się cała rozgorączkowana, gotowa przyjąć Marka w całej jego okazałości. Moje sny sprawiły, że czułam jeszcze większą potrzebę, a nie tak jak myślałam, uspokoją i dadzą odetchnąć rozumowi i ciału. Teraz to już po mnie.  
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek, było po 7. Marek chyba już wyszedł, nic nie było słychać. Ja miałam dzień wolny i zamierzałam go wykorzystać do ostatniej chwili, a nie myśleć o tym, co może się wydarzyć. Nie ma sensu się zadręczać. Zaczęłam od robienia porządków, co mnie uspokoiło. Nie powiem, bo zmęczyłam się okropnie, ale sprzątanie od zawsze było dla mnie sposobem na oczyszczenie głowy z niepotrzebnych myśli. Kiedy już skończyłam najpotrzebniejsze porządki, wzięłam szybki prysznic i wybrałam się na zakupy. Oprócz niezbędnych rzeczy kupiłam sobie piękne czarne szpilki z myślą o weselu. Nie nosiłam butów na obcasie, dlatego też nie miałam żadnych, ceniłam sobie wygodę i komfort, ale niestety na wesele nie mogłam iść w trampkach. Miałam dwie sukienki, a nowe buty pasowały do każdej z nich, więc w zasadzie wróciłam bardzo zadowolona. Rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać obiad. Kiedy już skończyłam, napiłam się kawki i stwierdziłam, że pora na mierzenie. Szybko znalazłam sukienki, wybrałam tę w kolorze chabrowym. Jedyne duże lustro, jakie było w mieszkaniu znajdowało się w korytarzu i kiedy oceniałam swoją kreację do mieszkania wszedł Marek. Tym razem to ona stanął jak wryty. W sumie myślałam, że trochę czasu upłynie zanim się zobaczymy, bo na ogół się mijaliśmy, a tu pech. Bałam się, że będzie niezręcznie między nami, był moim kumplem i nie chciałam tego zmieniać, dlatego postanowiłam być po prostu normalna.
- Hej, wcześnie wróciłeś. Jak chcesz to na kuchence jest obiad. Jeszcze powinien być ciepły – uśmiechnęłam się, ale on nie zwrócił na to uwagi – Marek! Słuchasz mnie?
- Tak, tak. Obiad na kuchence. Ładnie wyglądasz, wybierasz się na jakąś ważną imprezę?
- No. Koleżanka z pracy zaprosiła mnie na wesele, to dopiero za dwa miesiące, ale muszę się wcześniej przygotować, bo jak nic zapomnę. Więc się przymierzam. Przynajmniej nie będę musiała w ostatniej chwili biegać po sklepach – paplałam jak najęta, nie wiedzieć, czemu trochę się zestresowałam, kiedy tak lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu – jak sądzisz? Mogę pokazać się tak wśród ludzi?
- Pewnie, że możesz. Pytanie tylko czy powinnaś.
- Nie wiem, co masz na myśli.
- Wyglądasz naprawdę pięknie. Pewnie nie będzie tam faceta, który mógłby ci się oprzeć. A to oznacza, że twój partner będzie miał bardzo ciężki wieczór. Musi być trudno dobrze się bawić, pilnując cały czas, żeby ktoś cię nie ukradł – uśmiechnął się.  
- Ha ha ha, spokojna głowa. Dziękuje za komplement.
- No dobrze, to idę sobie zjeść skoro już się napracowałaś przy obiedzie. Zjesz ze mną?  
- Nie, ja już jadłam. Smacznego.  
Poszłam do pokoju i zanim zdążyłam się przebrać, zadzwonił mi telefon. Kiedy zobaczyłam, kto dzwonił, zatkało mnie. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam.
- Daniel?
- Cześć Anka, co słychać?
- Dzwonisz zapytać, co u mnie słychać? – zapytałam. Co mu przyszło do głowy, żeby dzwonić? Zidiociał?
- No w sumie, to chciałem zapytać, czy nie znalazłabyś chwili na spotkanie. Chciałbym z Tobą porozmawiać. – chwilę się zastanowiłam. Chyba coś ważnego chce ze mną omówić, inaczej by nie dzwonił. Raz kozie śmierć, zaryzykuje.
- Znajdę chwile, nie ma problemu. Ale najlepiej dziś, bo od jutra znowu pracuje.  
- Jasne, kiedy tylko chcesz. Powiedz gdzie i o której, a na pewno będę – spojrzałam na zegarek, dochodziła osiemnasta.
- No to może za godzinę w kawiarni?
- Ok. To do zobaczenia
- Na razie.  
Usiadłam na łóżku i chwilę pomyślałam. To nic takiego. Pewnie mam jakąś nierozwiązaną sprawę po rozstaniu i tyle. Na pewno o to chodzi. Otworzyłam szafę i włożyłam jeansy i koszulkę. Mogłabym się wystroić, tylko, po co? Żeby udowodnić sobie, że się pozbierałam po tym jak mnie zostawił, czy jemu, co odrzucił. Nie warto. Jestem, jaka jestem, nie ma sensu udawać kogoś innego. Poprawiłam makijaż i przyjrzałam się sobie. Małe, zielone oczka, jasna piegowata twarz, kasztanowe włosy z rudymi refleksami, do tego małe piersi i mały tyłek. Czyli dziewczyna, jakich milion. Niczym się nie wyróżniam, niczym nie zachwycam. Taka jestem i taką mnie zobaczy. Zarzuciłam jeszcze na siebie sweter, wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania. Zapaliłam papierosa zaraz przed klatką i spokojnym krokiem ruszyłam do kawiarni. Nie było to daleko, dlatego miałam jeszcze pięć minut do ustalonej z Danielem godziny. W porządku, usiądę i chwilę zaczekam. Weszłam do środka i odkryłam, że on już na mnie czeka. No to nie ma odwrotu, pomyślałam i podeszłam do niego.  
- Cześć
- Cześć, siadaj. Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuje. O co chodzi?
- W sumie o nic ważnego. Stęskniłem się za tobą. Opowiadaj, co u ciebie słychać.
- Daniel, chyba sobie żartujesz. –poczułam złość, do tej pory byłam skrzywdzona i porzucona, teraz byłam zirytowana.  
- Nie, nie żartuje. Nie możemy się spotykać? Przecież to normalne. Kawał czasu byłaś dla mnie bardzo bliską osobą i za tobą tęsknie. Nie sądzę, żeby było coś złego w odnowieniu kontaktu.
Byłam zirytowana, ale to było chwilę temu, teraz byłam nieźle wkurwiona.
- Daniel, pojebało cię? Przez 10 lat, byłam z tobą, kochałam cię, robiłam dla ciebie wszystko, całe swoje życie podporządkowałam tobie i temu, co ty potrzebujesz, a ty mnie zostawiłeś. Wyrzuciłeś z mieszkania, żeby rozpocząć nowe życie z nową kobietą. Nie masz żadnego prawa za mną tęsknić. Nie masz żadnego prawa, żeby pytać, co u mnie.  
- Aniu, nie denerwuj się. Przepraszam, naprawdę niczego bardziej nie żałuje, niż tego jak zachowałem się wobec ciebie. Zniszczyłem nasze życie, zdradziłem cię, skrzywdziłem, ale to był po prostu błąd. Ludzie czasami się mylą i ja wtedy się po prostu pomyliłem. Proszę, wybacz mi.  
- To są chyba jakieś żarty – zaśmiałam się nerwowo. – Gdzie ona jest? Wie, że w ogóle ze mną rozmawiasz, czy może ją też oszukujesz.  
- Ona się nie liczy. Rozstaliśmy się. Bardzo szybko zrozumiałem, że w moim życiu tylko ty się liczysz. Wiem, że nie wybaczysz mi od razu, ale zrobię wszystko, żebyś pewnego dnia nie miała do mnie żalu. Pozwól mi wynagrodzić ci każdą krzywdę.
Moja wewnętrzna furia nabrała na sile. Nie mogłam zrozumieć, co on w ogóle do mnie mówi.  Zostawił ją, a może ona jego?  
- Daniel, zatrzymaj się. Mów prawdę, wiesz, że rozpoznam kłamstwo. Ty ją zostawiłeś czy ona ciebie?
- Ona mnie. Spodziewałem się, że się domyślisz, ale nie dlatego tu jestem. Po prostu, kiedy ciebie zabrakło przy mnie poczułem się okropnie. Wiedziałem, że zostawienie cię, było pomyłką, bo nadal cię kocham. Naprawdę bardzo cię kocham. Proszę wybacz mi, wróć do mnie.
- Niesamowite – tylko tyle powiedziałam, bo poczułam, że nie ma sensu mówić nic więcej. Zaczęłam się śmiać, na głos, jakby przydarzyło mi się coś świetnego, coś naprawdę dobrego, jakbym się z czegoś cieszyła, po prostu nie mogłam nad tym zapanować.
- Jak ja tęskniłem za tym śmiechem. Widzę, że mam jeszcze szanse, że pozwolisz mi wynagrodzić to wszystko – sięgnął przez stół i mocno ścisnął moją dłoń – Anka, wróć do mnie, do naszego mieszkania, już dziś, natychmiast!
Uspokoiłam się odrobinę i przestałam śmiać. On myślał, że to dobry znak, jakby w ogóle mnie nie znał, jakby nie wiedział, że nigdy do niego nie wrócę po czymś takim.  
- Daniel – ścisnęłam jego dłoń tak mocna jak on – musisz się ogarnąć. To wszystko piękne, co do mnie mówisz, sama nie wiedziałam, ale chyba podświadomie chciałam usłyszeć od ciebie te słowa. Nie zmienia to jednak faktu, że zraniłeś mnie jak nikt inny w całym moim życiu, a wiesz, że jest ono popieprzone. Nigdy do ciebie nie wrócę, nie zasługujesz na mnie, na to co poświęciłam dla ciebie przez te 10 lat – puściłam jego dłoń i wstałam, on też wstał, chciał zaprotestować, ale uniosłam dłoń, żeby go przystopować. – Daniel, wybaczam ci, naprawdę nie mam do ciebie żalu, w zasadzie chce ci podziękować. Dzięki temu, że mnie zostawiłeś nareszcie mam szanse zająć się sobą. Będąc z tobą nigdy tego nie robiłam, ale teraz ja jestem najważniejsza. Nie dzwoń do mnie więcej. Na razie.  
Opuściłam kawiarnie spokojnie, ale każdy kolejny krok był coraz szybszy, bardziej nerwowy. Jak on mógł wygadywać takie rzeczy, co za bezczelność, ta dziwka go zostawiła to myślał, że jak głupia cipa do niego wrócę? Aż tak nisko mnie oceniał. Poświęciłam mu tyle lat, tyle czasu, tyle energii, a tak naprawdę to była tylko strata czasu. I zobaczyłam to niestety dopiero teraz. Wcześniej cierpiałam i tęskniłam, ale za kim? Za gnojem, który zawsze stawia siebie na pierwszym miejscu, nigdy nie myśli o moich potrzebach, o tym, czego ja pragnę. Nagle zorientowałam się, że płaczę, wielkie łzy spływają mi po twarzy, ale ludzie na ulicy oglądają się za mną zdziwieni. Zaczęłam biec, wpadłam do mieszkania jak burza i oparłam się o zamknięte za sobą drzwi. Czemu ja płaczę? Co się ze mną dzieje? Usłyszałam kroki Marka, więc szybko wpadłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Nikt nie może mnie takiej zobaczyć. Rzuciłam torbę i położyłam się na łóżku. Nie mogłam się uspokoić, łzy spływały mi bez przerwy, a ja nie mogłam złapać oddechu. Usłyszałam, ze otwierają się drzwi i nagle znalazł się przy mnie Marek.
- Anka, co się stało? Ktoś cię skrzywdził? – nie mogłam się opanować i odpowiedzieć – Proszę, powiedz mi, zabije każdego, kto cię zranił! Anka, błagam powiedz coś.
- Przytul mnie – tylko tyle wystękałam pomiędzy próbami złapania oddechu, a on bez wahania mocno mnie objął. Tulił do siebie, jak małe dziecko, które coś boli, pełen oddania i troski. Długo nie mogłam się uspokoić, ale kiedy w końcu oddychałam normalnie, byłam tak zmęczona jakbym przebiegła co najmniej maraton. Wyczerpana zasnęłam w jego ramionach, a ostatnie, co zarejestrował mój mózg, było to, że nawet przez sekundę, nie rozluźnił uścisku.

Hush

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 2670 słów i 14563 znaków.

2 komentarze

 
  • Gaba

    Mało jest opowiadań na które się czeka.... Więc____________ proszę się uprzejmie sprężyć i ciąg dalszy szybciutko opublikować! Pozdrawiam????

    26 lut 2018

  • Lolisss

    Już się nie mogę doczekać kolejnej! Błagam o kolejna szybka!!

    25 lut 2018