Smak Miłości 12

7 miesięcy później



Marzec był dość ciepłym miesiącem, śnieg już stopniał, a związek Oli i Aarona kwitł. Z każdym dniem ich uczucie stawało się coraz to silniejsze. Obije nie widzieli świata poza sobą.  

W 18 urodziny chłopaka, blondynka  zabrała go do Muzeum Starożytnych Ksiąg Eliksirów. Aaronowi na początku zaparło dech w piersiach. Jego twarz była rozpromieniona. W głębi serca cieszył się, że ukochana nie kupiła mu jakiejś bezsensownej rzeczy.  Szczerze mógł przyznać, że nie lubił swoich urodzin i nigdy ich nie obchodził.  Nigdy też nie dostał prezentu od swoich rodziców.  

Mając 18 lat mógł podjąć się pracy. Postanowił warzyć dla szpitala eliksiry leczące. Dostawał nie małe wynagrodzenie pieniężne  i na spokojnie mógł kupować składniki i jeszcze sporo zostawało na jego własne potrzeby.  Dlatego też postanowił odkładać. W przyszłości chciał kupić dom dla siebie i Oli.  

Aaron wiedział, że to ta jedyna. Ich związek przeszedł na kolejny etap w dniu 17 urodzin dziewczyny, a mianowicie przeżyli swój pierwszy raz. Była to wyjątkowa chwila dla obojga.  



#Całowali się namiętnie, ale bez większego pośpiechu. Dłonie Oli znajdowały się pod koszulką Aarona i delikatnie gładziły jego plecy.  Chłopak nie pozostawał jej dłużny i po woli zdjął z niej sweterek.  Oderwali się od siebie, a miękkie wargi blondynki zaczęły sunąć po szyi czarnowłosego. Położył dłoń na jej karku, sam odchylając głowę dając jej ty samym lepszy dostęp do jego szyi.  Jej usta powróciły do jego ust. Blondynka usiadła na nim okrakiem i pozbyła się jego górnej części garderoby.  Z dużą intensywnością patrzyła na jego bladą klatkę piersiową. Przejechała po niej opuszkami palców i poczuła jak lekkie dreszcze przeszły przez ciało czarnowłosego.  

Gdy oboje byli już nadzy i gotowi, Aaron wygodnie ustawił się pomiędzy jej szeroko rozłożonymi nogami i ostrożnie wszedł w ukochaną. Poczuł opór i mocniej pchną. Wszedł po nasadę. W oczach Oli pojawiły się łzy. Chłopak natychmiast je scałował.  Poczekał, aż przyzwyczai się do jego rozmiarów i zaczął się w niej zagłębiać szybszymi ruchami.  

*

Opadli obok siebie głośno oddychając.  

- To było niesamowite. - powiedziała blondynka z uśmiechem spełnienia.  

- Tak. - mruknął zadowolony.  

Ola wtuliła się w jego miękkie ciało i zasnęła. #



***

Blondynka na same te wspomnienia uśmiechnęła się. Jednak już następnego dnia zostali nadzy przyłapani w łóżku przez Piotra, który wściekł się. Obojgu zabronił się widywać.  Aaron musiał znaleźć nowego Mistrza u którego będzie mógł dokończyć praktyki. Na szczęście nie było na to za późno. Dość szybko dostał się pod opiekę  do najlepszego Mistrza.  





Blondynka leżała na kanapie w salonie pochłonięta czytaniem książki. Dostała ją od Aarona. Kiedyś wyśmiałaby kogokolwiek, jeśli dostałaby prezent w postaci książki. A teraz? Teraz cieszy się z takich prezentów. Kiedyś w przyszłości może ich dziecko odziedziczy pasję do czytania po tatusiu i będzie z wielką dumą udostępniać mu biblioteczkę.  
Usłyszała jak drzwi wejściowe otwierają się. Wiedziała, że właśnie obecność ojca popsuje jej humor.  

- Będę mogła zobaczyć się z Aaronem? - spytała nawet na niego nie patrząc.  

- Nie ma takiej opcji. - odpowiedział.  

- Ale dlaczego?  

- Już ty dobrze wiesz dlaczego.  

- Jejku, nie jestem już małym dzieckiem. Nie traktuj mnie tak.  

- Zachowujesz się jak małe dziecko. - mruknął.  

- Bo uprawiałam seks?  

Piotr popatrzył na córkę morderczym wzrokiem. Do tej pory nie mógł pogodzić się z tym, że Aaron dotykał jego księżniczkę w inny sposób.  

- Masz dopiero 17 lat.  

- Nie pamiętasz już co robiłeś w moim wieku? - spytała.  

- Pamiętam. Zająłem się wychowywaniem niewdzięcznej gówniary.  

- To trzeba było mnie oddać jaki był problem! - krzyknęła. -  Jestem tylko jedną wielką pomyłką.  

Blondynka pobiegła do swojego pokoju i  głośno trzasnęła drzwiami. Zdenerwowana usiadła na łóżku i gorączkowo myślała. Nie mogła spotkać się  z Aaronem bo już nigdy go nie zobaczy.  Nagle przypomniała sobie o małym domku na kompletnym odludziu. Było to zjawiskowe i niezamieszkiwane miejsce. Jej babcia, gdy pokłóciła się z dziadkiem  właśnie tam przebywała. Z dala od ludzi. Pod wpływem czasu miejsce to zmieniło się, ale nadal wyglądało bajecznie.  Dzisiaj wieczorem zamierzała udać się tam.  



***  



Wrzucała swoje ubrania do średniej wielkości walizki. Nie dbała o to by je poukładać. Musiała zdążyć przed powrotem ojca.  

Kiedy była już gotowa postanowiła się teleportować. Pomyślała o miejscu i po chwili stała już przed drewnianymi drzwiami. Delikatnie się uśmiechnęła. Miała nadzieję, że nikt jej tu nie znajdzie.  

Otworzyła drzwi. Mocno się zdziwiła. W środku nie było ani grama kurzu, a spodziewała się wielkiego sprzątania na dzień dobry. Weszła głębiej.  Rozejrzała się, na podłodze były ślady krwi.  Zostawiła walizkę i podeszła do wielkiej kanapy. Jej oczy rozszerzyły się. Ujrzała czarnego wilka z raną na łapie. Ola nie mogła się ruszyć. Była bliska od spanikowania.  Jednak szybko wzięła się w garść. Udała się w stronę kuchni  i do miseczki nalała wody. Powoli podchodziła do rannego zwierzęcia. Wilk uważnie się jej przyglądał. Zawarczał gdy nastolatka znalazła się blisko kanapy.  

- Spokojnie nic Ci nie zrobię. - wyszeptała i zbliżyła do niego miseczkę z wodą. Zamknęła oczy i była gotowa na atak z jego strony. Jednak ten tylko powąchał jej dłoń dając znać, że akceptuje jej zapach. Z westchnieniem odsunęła się od niego. Dokładnie mu się przyjrzała.  

Zwierzę było całe czarne. Sierść miał  lśniącą i puszystą. Jeszcze nigdy nie spotkała wilka, a na pewno nie takiej wielkości. Domyśliła się, że musi być magiczny. W szkole na lekcjach Opieki Nad Magicznymi Zwierzętami widziała takie stworzenia.  

Gdy miska była pusta, dziewczyna ostrożnie ją odsunęła na bok. Teraz nastała trudniejsza część zadania, a mianowicie opatrzenia łapy.  

- Gdyby tylko był tu Aaron. - mruknęła. Drżącą dłonią sięgnęła do jego łapy. Usłyszała odgłos warknięcia i natychmiast odsunęła swoją drobną rękę. - Nie zrobię Ci krzywdy.  Zwierzę przez chwilę popatrzyło na nią a potem polizało ją po dłoni dając zgodę.  

Blondynka zabrała się za opatrywanie rany. Robiła to z wielką precyzją i skupieniem. Nie mogła pozwolić sobie na drobny błąd.  

- No już skończyłam. - powiedziała. - Chyba gdzieś Cię widziałam już.  

Czarne ślepia były w nią wpatrzone. To ten wilk zaatakował ją w parku.  

- To ty zaatakowałeś mnie wtedy w parku.  Wiesz, strasznie boję się psów, wilków. - westchnęła. - Jak byłam mała i stanęłam oko w oko z psem ogarniała mnie panika. Momentalnie płakałam czekając na najgorsze, ale zawsze wtedy pojawiał się tato. Nie wiem dlaczego Ci o tym mówię przecież ty mnie nawet nie rozumiesz.  

Wilk pisnął i potarł nosem  o jej dłonie.  

- Rozumiesz? - spytała.  Zwierzę tylko lekko kiwnęło głową na tak. - Mam nadzieję, że z twoją łapą będzie dobrze. Gdyby tylko był tu mój chłopak on zrobiłby to o wiele lepiej i dokładniej.

Zwierzę zawarczało.  

- Aaron nie jest zły. - uśmiechnęła się. - Jest... jest wspaniały. Przez mały incydent ojciec zabronił mi się z nim widywać. Tak się nie da. Tęsknie za nim. Wybacz potrzebowałam się wygadać.  

Wilk położył łeb na jej kolana i zamknął oczy. Ola pogłaskała jego miękkie futro i zamknęła oczy. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła.  

#- wspomnienia

Oluska

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1428 słów i 7742 znaków.

1 komentarz

 
  • Somebody

    Przyjemne :)

    20 cze 2017

  • Oluska

    @Somebody  dziękuję :)

    20 cze 2017