Blondynka odwróciła się i ujrzała wielkiego, czarnego wilka. Zupełnie nieświadomie oparła się o plecy Aarona. Jej ciało zastygło w ruchu. Nie była w stanie wziąć oddechu. Bała się, nawet nie starała się tego ukrywać. Poczuła zimną dłoń na swoim nadgarstku. Po chwili zostala odsunięta do tyłu, za plecy czarnowłosego. Teraz zrozumiała, że chłopak chciał bronić ją nawet za cenę swojego życia.
Oczy wilka bez przerwy były wpatrzone właśnie w nich. Jakby czekał na niewłaściwy ruch któregoś z nich.
- Czego od nas chcesz? - odezwał się Aaron.
- Chcemy Ciebie. - odpowiedział, zmieniając się w człowieka. Jego blond włosy swobodnie opadały na czoło. Zielone oczy intensywnie się im przyglądały. Jego cera była blada.- Ciebie i tą dziewczynę.
- Weźcie mnie, ale ją zostawcie w spokoju.
- Aaron. - szepnęła wystraszona.
- Dziewczyna również. - warknął.
- Do czego jesteśmy wam potrzebni?
- Wasza moc razem wzięta jest na prawdę potężna. Jeśli dołączycie do nas, staniemy się najpotężniejszą armią na całej ziemi. Sprawimy, że wilkołaki będą rządzić.
- Nigdy się do was nie przyłączymy. - warknęła blondynka stając koło Aarona.
Zielonooki wyjął z tylnej kieszeni spodni różdżkę, Aaron w mgnieniu oka zrobił to samo. Już ku nim mkną pomarańczowy promień. Aaron jednym ruchem wyczarował tarczę.
Czarnowłosy jedną dłonią trzymał Olę za nadgarstek.
- Co tu sie dzieje? - za młodymi czarodziejami pojawił sie Piotr wraz ze swoim ojcem. Oboje rzucili zaklęcie w nieprzyjaciela. Siła zetkniecia zielonego promienia z czerwonym była tak duża, że Ola i Aaron stojący tam najbliżej zostali odrzuceni w tył. Piotr bez zastanowienia ruszył sprawdzić czy nic im się nie stało. Natomiast starszy z mężczyzn zajął się Paul'em.
- To jeszcze nie koniec. - powiedział z uśmiecham i zniknął.
Alan podbiegł do Piotra i to co zobaczył sprawiło, że momentalnie się zatrzymał. Zamiast ujrzeć nastolatków to ujrzał dwoje dzieci. Ola wyglądała na ok. roczek a Aaron na 4 latka.
- Źle rzucone zaklęcia. - szepnął Piotr. - Mam nadzieję, ze jest to odwracalne.
- Nie panikuj, znów możesz być ojcem rocznej dziewczynki. A ja mogę naprawić relację z wnuczką.
-Ty oczywiście zawsze widzisz we wszystkim korzyści. - mruknął.
-A co z Aaronem?
- Może właśnie dostał szansę od losu na normalne dzieciństwo? Jeśli nie znajdziemy przeciw zaklęcia nic już nie będziemy w stanie zrobić.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby Cie odczarować. - szepnął biorąc małą blondyneczke na ręce. Natomiast Alan zajął sie chłopcem.
- Teleportujmy sie do Ciebie. - odezwał się starszy mężczyzna.
* * *
Piotr położył córkę na kanapie, zaraz obok niej leżał już Aaron. Dziewczynka promiennie sie uśmiechnęła, pokazując przy tym swoje ząbki.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek przyjdzie mi jeszcze opiekować rocznym dzieckiem. - powiedział do swojego ojca.
- Czy ona wyglądała dokładnie tak samo jak teraz.- spytał patrząc na wnuczkę.
- Tak. Mała diablica.
Dziewczynka wstała i podeszła do Alana. Wyciągnęła swoje malutkie rączki w górę. Mężczyzna bez chwili zastanowienia wziął wnuczkę na ręce.
- Jest taka malutka. - powiedział i pocałował ją w policzek.
- Jak się urodziła ważyła tylko 2250g.
- Żałuję, że namawiałem was do usunięcia ciąży. Mała jest cudowna.
- W końcu zrozumiałeś swój błąd. - odpowiedział Piotr.
Następnie podszedł do chłopca siedzącego na kanapie. Był lekko przestraszony całą tą sytuacją.
- Jestem Piotr. - uklęknął przed Aaronem.
- Gdzie jest mama? - spytał.
- Przez jakiś czas zamieszkasz u mnie, dobrze?
- T-tak. - odpowiedział.
- Jesteś głodny?
- Chce soczku.
- No to chodź. - Piotr uśmiechnął sie i razem z czarnowłosym udali się w stronę kuchni.
- A ty królewno? Jesteś głodna? - odezwał się Alan łaskocząc wnuczkę. Niebieskooka zaśmiała się i złapała za jego nos.
- Podoba Ci się nos dziadka? - uśmiechnął sie. Razem z dziewczynką ruszyli w ślad Aarona i Piotra.
Mały Aaron pił soczek marchewkowy a Piotr kończył przygotowywać mus z jabłka i cynamonu dla Oli. Dziewczynka uwielbiała jeść otarte owoce. Natomiast ciężko było zmusić ją do jedzenia czegoś innego. Piotr musiał niezle sie namęczyć, by jego córka zjadła chociaż malutką porcje śniadania bądź obiadu.
Być może dlatego dziewczynka była taka malutka. Bardzo powoli przybierała na wadze.
- Zostaniesz z nimi jutro na jakiś czas? Muszę kupić im jakieś ubranka i zabawki.
- Oczywiście, że zostanę. Damy sobie rade, prawda Aaron?
-Tak. - powiedział podekscytowany.
* * *
- Tutaj będzie twój pokój, mój jest naprzeciwko, więc jeśli będziesz się bał czy coś śmiało możesz przyjść. - powiedział Piotr, gdy weszli do jednego z pokoi.
- Dobrze, prosze Pana.
- Jaki tam Pan, mów mi wujek albo po prostu Piotr. - zmierzwił jego czarne włosy co spotkało się z promiennym uśmiechem chłopca.
- Ola będzie spała w moim pokoju. Jest jeszcze malutka by spać samodzielnie.
- Kiedyś się z nią ożenie. - powiedział bez zastanowienia.
- Tak? - Piotr promiennie się uśmiechnął. - Myślisz, że się zgodzi?
- Jestem tego pewny. - mały wypiął dumnie pierś.
- Chodź pomożesz mi ją ułożyć do snu.
Z wielką przyjemnością czarnowłosy pomagał usypiać dziewczynkę. Nie bardzo mu to wychodziło ponieważ mała caly czas zwracała na niego uwagę.
Jednak po długiej walce z snem Ola udała się w objęcia Morfeusza.
Piotr razem z Aaronem bezszelestnie wyszli z pokoju.
- To był męczący dzień, też powinieneś już iść spać.
- Tak, ma Pan rację.
- Mówiłem coś na ten temat. - powiedział.
- Przepraszam wujku. - mały pokazał rząd swoich białych ząbków.
Po chwili chłopiec zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Piotr westchnął i zszedł do kuchni. Miał małą nadzieję, że Katie nie dowie sie o Oli. Kobieta nie miała kompletnie ręki do dzieci. Być może dlatego nie chciała swojej córki.
Ten temat był już w całości zakończony. Nie zamierzał wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.
* * *
Dodaj komentarz