Smak miłości 4

Po dwóch dniach blondynka obudziła się. Nadal była słaba, ale miała kontakt z rzeczywistością.  
- Jak się czujesz? - spytał wchodząc do jej pokoju.  
- Czemu jesteś taki miły? Dotychczas nie okazywałeś sympatii względem mojej osoby. - wyszeptała.  
- Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś chce się ze mną zadawać. Zazwyczaj trzymałem się z boku.  
- Nie chcę być dla ciebie wrogiem. - powiedziała z trudem. - Jesteś całkiem spoko.  
- Ty też jesteś spoko.  
- Chce mi się pić. - szepnęła.  
Brunet sięgnął po szklankę z wodą i ostrożnie przychylił ją do wyschniętych ust Oli.  
- Dziękuję. Ile spałam?
- Dwa dni. Twój stan zdrowia jest lekko niepokojący.  
- Wiadomo już co mi jest?
- Nie, ale niedługo się tego dowiemy.  
Od jakiegoś czasu widział w Oli kogoś więcej niż znajomą. Widział w niej przyjaciółkę. Chętnie go wysłuchała kiedy potrzebował się wygadać. Nie była złośliwa o co to to nie. Mimo tego jak traktował ją na początku ona nie odezwała się do niego ze złośliwością. Traktowała go z szacunkiem.  
Czuł wyrzuty sumienia. Okłamał ją, ale nie chciał się ośmieszyć. Na pewno ma dużo przyjaciół, którzy chcą chętnie spędzać z nią czas. A on? On jest samotnikiem. Jeszcze do niedawna miał przyjaciółkę, ale ich przyjaźń się skończyła. Sarah wybrała innego. Pomimo tego, że zapewniała go o tym, że nic ich nie rozdzieli.
Miał rację gdy twierdził, że słowa są puste i nic nie znaczące.  
- Aron?  
- T-tak? - wyrwał się z zamyślenia.  
- Słyszałam to o czym mówiłeś.  
Jego źrenice się powiększyły, a zimny pot zaczął spływać po jego plecach.  
- Jest mi przykro. Otworzyłam się przed tobą. Chciałam się zaprzyjaźnić. - szepnęła.  
- Głupio się z tym czuję. - westchnął. - Nie miałem bajkowego dzieciństwa. Byłem bity i poniżany. Nikt mnie nie lubi. Jestem nikim.  
- Nie mów tak. Mogłeś powiedzieć prawdę. Ja... Mnie też nikt nie lubi. Nie mam przyjaciół.  
- Odpoczywaj. Będę obok gdyby coś. - powiedział i dokładnie okrył ją kołdrą.  
Nastolatek wyszedł z pokoju i udał się do łazienki.  
Spojrzał w lustro i westchnął.  
- Jest inna niż Sarah. - pomyślał. Przeczesał długie włosy i oparł się o umywalkę.  
Nie czuł się już skrępowany w jej towarzystwie. Z tego co zauważył, córka jego opiekuna była jego totalnym przeciwieństwem.  
Piotr - utalentowany i ambitny, chętnie poszerzający horyzonty. Ola - utalentowana, ale ukrywała te talenty. Nie miała pasji do nauki. Nie angażowała się w rozwijanie umiejętności. Czasami robiła coś, ale zazwyczaj ze względu na ojca.  
Przemył twarz chłodną wodą, wytarł się i udał się z powrotem do pokoju Olki.  
- Jesteś głodna? - spytał.
- Potwornie. - odpowiedziała.  
- Nie umiem gotować. - westchnął. - Ale myślę, że nie jest to tak skomplikowane.  
- Może ja coś ugotuje, czuję się już dobrze.  
- Jesteś słaba. Powinnaś odpoczywać.  
- Daj spokój nic mi nie jest. - mruknęła.- Jak się otruje to przynajmniej nie z twojej winy.  
Kąciki ust Arona lekko drgnęły.  
- Jeśli poczujesz się źle masz mi natychmiast o tym powiedzieć. - powiedział poważnie.  
- Oczywiście. - rzekła z promiennym uśmiechem. Z małą pomocą chłopaka, wstała i założyła na siebie cieniutki szlafrok, który sięgał jej do kolan.  
Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej potrzebne ubrania.  

Zeszli do kuchni. Postanowili przygotować kanapki ze świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy.
Ola zabrała się za krojenie pomidora a następnie ogórka. Natomiast Aron zabrał sie za wyciskanie soku.  
Po jakimś czasie jedzenie było już gotowe.  
- Też tak masz, że jak sam zrobisz sobie jedzenie to ci nie smakuje? Tylko zrobione przez kogoś? - spytała blondynka.  
- Nigdy nie robiłem sobie sam jedzenia - odezwał się.  
- Och, przepraszam. - powiedziała zmieszana.  
- Nie szkodzi. - mruknął. - Ty zapewne tak masz.  
- Tak, praktycznie codziennie tato robi mi śniadanie do szkoły.  
- No to masz fajnie. - powiedział.  
- Muszę do toalety. - odezwała się.  
- Pomogę Ci.  
- No chyba nie chcesz...
- Miałem na myśli odprowadzić Cię pod drzwi. - przerwał jej z szerokim uśmiechem.  
- Um, tak. - speszyła się. Wstała i lekko zachwiała się. Aron złapał ją za łokieć. Oboje udali się w stronę łazienki.  
- Jakby coś się działo to krzycz.
- Dobrze. - powiedziała i weszła do środka.  
Gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze o mało co się nie przestraszyła.  
Wyglądała okropnie. Włosy były splątane. Miała cienie pod oczami.  
Musiała jak najszybciej się odświeżyć. Weszła do kabiny prysznicowej i po chwili rozkoszowała się ciepłym strumieniem wody jaki padał na jej ciało. Nalała na dłoń swój ulubiony żel pod prysznic o zapachu czekolady. Dokładnie wtarła go w ciało.  
Po 20 minutach wyszła z łazienki.  
- Dłużej się nie dało?- spytał.  
- Uwierz mi, że dało, ale nie chciałam być powodem twojego zanudzenia się na śmierć. - powiedziała ze słodkim uśmiechem na ustach.  
Aronowi zrobiło się niewyobrażalnie ciepło.  
- Zawsze mógłbym sięgnąć po książkę. - powiedział. - Za trzy dni muszę udać się do szkoły.
- Czemu? U was nawet w wakacje trzeba się uczyć?  
- To coś w rodzaju praktyk. - powiedział.  
- Odpowiedz mi coś o tej szkole. - powiedziała kładąc przed nim kubek z gorącą herbatą.
- No więc tak. - zaczął.- Do 11 roku życia uczymy się w szkołach o takim podstawowym zakresie materiałów. Natomiast, po ukończeniu 12 lat rodzice wysyłają swoje dzieci do prywatnej szkoły do póki nie ukończą 20 lat. Taka szkoła ma na celu przygotować już do pracy na własne utrzymanie. Pierwsze trzy lata to czysta teoria, następne to praktyki połączone z teorią.  
W ciągu tego okresu uczeń powinien opanować cały materiał i spokojnie zdać testy końcowe.  
Za kilka miesięcy kończę 18 lat. Do niedawna byłem praktykantem u najlepszego Mistrza w dziedzinie Eliksirów, ale nie stać mnie już na to. Na szczęście twój tato zaproponował mi praktyki do końca mojej nauki.  
- Ale mój tato uczy matematyki. - powiedziała.  
- Owszem, ale w dziedzinie Eliksirów jest Mistrzem.  
- Nic już nie rozumiem. - westchnęła.  
°°°

Oluska

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1180 słów i 6242 znaków.

Dodaj komentarz