Smak miłości 6

Przebudził się. Zdawało mu się, że słyszy jakiś głos.  Podniósł się do pozycji siedzącej.  
Znowu usłyszał głos.  
- Pomóż mi... Nie wytrzymam.  
Momentalnie zerwał się z łóżka i pobiegł w stronę drzwi. Machnięciem dłoni otworzył zamek.  
Ujrzał na wpół leżącą Olę.  
- Co się dzieje?- spytał klękając obok niej.  
- Boli... Pomóż mi. - nie panowała już nad swoimi łzami.  
- Musimy udać się do Medyka. - wziął ją na ręce.  
- Nie dotrzemy tam pieszo. To jakieś 30 kilometrów stąd.  
- Owszem nie pieszo, ale czymś innym znacznie szybszym.  
Brunet udał się w stronę pokoju Piotra. Z wielkim trudem starał się nie patrzeć w dekolt nastolatki.  
- Co ty chcesz zrobić? - spytała.
- I tak byś się dowiedziała. - mruknął.  Wziął w dłoń garść proszku i rzucił go w kominek. Pomieszczenie rozjaśnił żółty płomień.  
Aron wszedł do środka.  
- Co ty robisz?  
- Zaufaj mi. Andarum! - oboje zniknęli w płomieniach.  
- Gdzie jesteśmy? - spytała przestraszona.  
- Jesteśmy w Andarum. Tutaj znajduje się największa szkoła Magii.  Nigdzie na mapie nie znajdziesz tego miejsca.  
- Kim ty do cholery jesteś?  
- Obiecuje, że wyjaśnie Ci to później. Musimy udać się tam na górę. - wskazał jej wielki zamek. - Nie traćmy czasu musi Cię obejrzeć medyk.  
- Czy on... czy mój tato... jest... - nie wiedziała jak to określić.  
- Tak, jest czarodziejem. Bardzo potężnym, tak samo jak ty.  
- Zimno mi. - szepnęła.  
- Już niedaleko. - mocniej ją do siebie przycisnął. - Tylko błagam Cię nie zasypiaj.  
Po jakimś czasie dotarli pod wielkie, drewniane drzwi Zamku.  
Nie miał już siły iść dalej.  
- Ciężka jesteś. - powiedział z uśmiechem.  
- Z twoich ust to czysty komplement. - szepnęła z delikatnym uśmiechem.  
- Nie zasypiaj. - rzekł i zaczął wspinać się po schodach.  
- Chce zobaczyć się z tatą. - mruknęła. - Muszę na niego na krzyczeć i się obrazić.  
- Z całą pewnością zrobisz to, ale do cholery nie zamykaj oczu. - krzyknął.  
- Co to za hałasy, panie Smith. - spytała nauczycielka Historii Magii, profesor Anastazja  Gomez.  
- Moja przyjaciółka potrzebuje pomocy.    Olka do cholery otwórz oczy. - potrząsnął nią, lecz nastolatka nie zareagowała.  
- Proszę za mną. - powiedziała i oboje z wielkim pośpiechem udali się do Sali Szpitalnej.  
Profesorka ruchem dłoni otworzyła drzwi i weszła jako pierwsza.  
- Połóż ją na tym łóżku.  
Sama udała się do gabinetu Pani Rose.  
- Mamy poważny problem, pozwól. - powiedziała poważnym głosem.  
- Kilka godzin wcześniej wróciła z  okropną raną po ugryzieniu przez wilka. Dokładnie ją oczyściłem, ale chyba wdała się jakaś infekcja.  
- Spisałeś się doskonale, Aronie. - rzekła profesor Gomez. - Nigdy wcześniej jej nie widziałam i z pewnością nie jest ona uczennicą tej szkoły.  
- Nie, Pani profesor. Muszę znaleźć profesora Walker'a.  
- Jest w swoim gabinecie. Ja z nią zostanę.  
- Dziękuję. - już po chwili nie było śladu po nastolatku.  
Biegł długim korytarzem, który nie miał końca. Skręcił w prawą stronę i zaczął wspinać się po krętych schodach. Już po chwili był przed drzwiami gabinetu ojca Oli.  
Aron bez pukania wpadł do środka. Zaskoczony Piotr wstał z krzesła.  
- Ola. Sala Szpitalna - wysypał. Więcej nie trzeba było mówić. Piotr założył czarną pelerynę i już po chwili był w drodze do córki. Bardzo szybko pokonywał betonowe schody. W rekordowym czasie znalazł się w Sali Szpitalnej.  
Na jednym z łóżek leżała jego blada córka.  Obok niej siedziała Anastazja.  
Podbiegł do niej. Usiadł obok na łóżku i czułe pogładził ją po policzku.  
- Wdała się infekcja po ugryzieniu przez wilka. Niestety zasnęła zanim podałam jej Eliksir Przeciwbólowy.  Musimy czekać aż się obudzi.  
- Dziękuję. - szepnął.  
- Będziesz musiał nam to wyjaśnić. - rzekła surowo Gomez.  
- Wiem, ale nie teraz.  
- Naturalnie. - starsza kobieta odeszła. Blondyn spojrzał na twarz córki. Wyglądała tak spokojnie.  
Westchnął i pocałował córkę w czoło.  
- Kocham Cię. - szepnął, nastepnie wstał i udał się w stronę wyjścia.  
- Aron, Dziękuję, że się nią zająłeś. Wiem, że nie darzycie siebie sympatią.
- Ola jest fantastyczną dziewczyną jak i przyjaciółką.  
- Co się dokładnie stało? - spytal, gdy wychodzili już z Sali Szpitalnej.  
- Ola wyszła do swojej koleżanki. Wróciła ze zranioną nogą. Mówiła, że ugryzł ją wilk. Nie miałem czasu zastanawiać się skąd zwierzę znalazło się tak blisko miasta. Dokładnie opatrzyłem jej rany. Jednak noga zaczęła ją boleć. Natychmiast zabrałem ją tutaj.  
- Bardzo dobrze zrobiłeś.  
- Nie kazałem jej zasypiać. Powiedziała, że musi na Pana na krzyczeć i się obrazić.  
- Jestem na to przygotowany. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Wracaj do domu. - powiedział Piotr.
- Przyjdę do niej jutro, znaczy się już dzisiaj. - nie czekając na odpowiedź Aron udał się do wyjścia z zamku.  


°°°

Siedział w gabinecie starszej koleżanki.  
- Wyjaśnij mi, jakim prawem pakujesz sie w związek z nastolatką, a w dodatku z uczennicą.  
- Nie jest moją uczennicą, ani partnerką. To moja córka.  
- Twoja co?
- Córka. - warknął.  
- I dopiero teraz o tym mówisz?  
- Nie chciałem, aby Katie wtrącała się w nasze życie. Zostawiła nas. Zostawiła naszą córkę.  
- Co zamierzasz teraz zrobić?  
- Od września Ola będzie się tu uczyła. Przez tę resztę wakacji będę uczył jej podstawowych zaklęć. Tutaj będzie bezpieczna.  
- Naturalnie. - przytaknęła.  
- Za kilka miesięcy kończy 17 lat.  Nie wiem czy będzie chciała wejść w świat magii.  
- Musisz z nią porozmawiać. Z wielką przyjemnością będzie dane mi  ją uczyć. - powiedziała z delikatnym uśmiechem.  
- Dziękuję, Anastazjo. - powiedział. - Wiesz może kiedy wróci dyrektor?  
- Pod koniec wakacji powinien wrócić.  
- Trochę późno.  
- Jeśli zajdzie taka potrzeba pomogę załatwić ci wszelkie sprawy.  
- Na prawdę?  
- Tak. - uśmiechnęła się. - A teraz idź odpocznij. Wiem, że siedziałeś przy niej całą noc.  
Mężczyzna  spojrzał z wdzięcznością na starszą kobietę i udał się w stronę swojego gabinetu.  
Ola nie odzyskała jeszcze przytomności co bardzo go martwiło. Nie chciał stracić swojej jedynej córki. To byłby dla niego ogromny cios.  
Jakby tego było mało od września Zaawansowanych Zaklęć miał uczyć jego ojciec.  
Zdenerwowany przeniósł się do swojego domu.  
Zszedł do kuchni i ujrzał Arona siedzącego w kuchni. Powoli sączył mocno parzoną, czarną kawę.  
- Co z nią? - spytał wstając.
- Usiądź. - nastolatek posłusznie wykonał polecenie. - Nie jest z nią najlepiej, jeszcze się nie obudziła. Gdyby nie twoja szybka reakcja byłoby znacznie gorzej.  
- Dobrze Pan wie, że nie mogłem jej tak zostawić, stała się dla mnie przyjaciółką.  
- Ona nigdy nie miała przyjaciół. Zawsze trzymała się z boku. Nie skrzywdź jej.  
- Jestem jaki jestem, ale będę się starał.  
-  Zastanawiam się, skąd wilk znalazł się w mieście.  
- Myśli Pan, że to nie było przypadkowe?  
- Mój ojciec jest Animagiem. Potrafi zamienić się w wilka. Od samego początku nie chciał, abym wychowywał Olę. Był temu przeciwny.  
- Nie jestem pewny czy byłby zdolny do skrzywdzenia swojej wnuczki. - powiedział Aron.  
- Możliwe, że nie wiedział, że to ona. Od września Alan Walker będzie uczył Zaawansowanych Zaklęć. Nastąpiły inne zmiany, ale tego dowiesz się na rozpoczęciu roku szkolnego.  
- Profesorze, czy mógłbym odwiedzić Olę? - spytał Aron.  
- Tak, myślę, że tak. - odpowiedział.  

Już po chwili chłopak był w drodze do Sali Szpitalnej.

Oluska

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1409 słów i 7696 znaków.

Dodaj komentarz