Ola wróciła do domu. Piotr nie prawił jej długich kazań z powodu jej zniknięcia, ale szczera rozmowa ich nie minęła. Oboje woleli na spokojnie porozmawiać bez sporów. Nastolatka nie ukrywała tego, że dość mocno bała się reakcji ojca. Na szczęście cały ciężar z niej spadł i nie musiała się tym wszystkim tak zadręczać. Z Aaronem spędzała każdą wolą chwilę i Piotr musiał to akceptować. Zrozumiał swój błąd i musiał pogodzić się z tym, że jego córeczka jest już prawie pełnoletnia i za jakiś czas będzie chciała go opuścić.
Siedziała na kanapie przykryta puchatym kocem, który dostała od Aarona, a na kolanach trzymała ogromny podręcznik do Eliksirów. Musiała wykuć na pamięć parę regułek bo inaczej nie zda do następnej klasy.Ojciec na pewno nie podaruje jej tego. Na dodatek miała jeszcze drobne problemy z Zaklęciami. Notatki Aarona były dość pomocne, ale to był jej pierwszy rok w szkole I nie potrafiła się tak szybko nauczyć materiału, który był wymagany. To wszystko było takie nowe. Doskonale wiedziała, że zostanie w tej samej klasie.
Rzuciła podręcznikiem na stolik I głęboko westchnęła. Za jakiś czas miał przyjść Aaron. Czasami dziwiła się jak mogą wytrzymać bez siebie tak długo.
-Ucz się. Dobrze wiesz, że Ci nie pójdę na rękę. - odezwał się Piotr wchodząc do salonu.
-I tak się nie nauczę, więc to bez sensu tracić czas. - spojrzała na niego. - Byłoby inaczej gdybym od początku uczyła się magii.
-Sama chciałaś chodzić do tej szkoły, nikt Cię nie zmuszał. - wypomniał jej i udał się do kuchni.
-Będę bez wykształcenia. - powiedziała sama do siebie. - Lub zostanę dziwką.
-Po moim trupie.- usłyszała głos Aarona.
-Żartowałam tylko. - powiedziała podchodząc I całując go w policzek.
-No ja myślę. - odpowiedział. Oboje udali się do pokoju nastolatki.
Weszli do pomieszczenia. Aaron usiadł w fotelu. Mógł szczerze przyznać, że stał się on jego ulubionym fotelem, natomiast blondynka usiadła na łóżku i dokończyła składanie swoich ciuchów.
-O, nowa książka. - odezwał się Aaron biorąc do ręki książkę "Bez Słów" Mii Sheridan.
-Tatuś mi kupił i powiem CI, że jest bardzo ciekawa. - uśmiechnęła się. - Lepsze to od podręcznika z Eliksirów.
-Nauczyłaś się tamtych regułek? - spytał chłopak.
-Niby tak, ale nie wiem co będzie. Jestem pewna, że ojciec mnie posadzi.
-Gdybyś chociaż się przykładała do nauki.
-To, że tobie łatwiej wiedza wchodzi do głowy nie znaczy, że mi też będzie. - powiedziała lekko zła.
-Oj nie złość się, złośnico. - wymruczał swoim zmysłowym głosem. Wiedział jak działa on na blondynkę.
-Nie złoszczę się, tylko jest mi trochę przykro, że nie starasz się mnie zrozumieć. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z magią i jest to po prostu dla mnie trudne.
-Kochanie, rozumiem Cię. - podszedł i klęknął opierając dłonie na jej kolanach. - Może to był zły pomysł abyś zmieniała szkołę.
-Chciałam być blisko Ciebie, chyba masz rację podjęłam decyzję zbyt pochopnie. - westchnęła.
-Będę w stanie utrzymać nas oboje... - zaczął.
-Przestań. - przerwała mu. - Potem wszyscy mieli by powód do plotek.
-Interesuje Cię zdanie "wszystkich"?
-Nie, ale źle będę się z tym czuła.
-Daj spokój. - musnął ustami jej dłoń.
-Chcesz coś do picia? Może jesteś głodny? - spytała wstając z łóżka.
-Chętnie napije się kawy. - również wstał i położył dłonie na biodrach Oli. Nastolatka delikatnie się uśmiechnęła i musnęła jego usta. Czarnowłosy pogłębił ten gest, wplątał palce w jej blond włosy.
-Nie teraz. - powiedziała w przerwie od pocałunku. Jednak Aaron wcale nie zamierzał jej słuchać. Ponownie wpił się w jej malinowe wargi.
-Aaron...- jęknęła w jego usta.
-Stęskniłem się. - mruknął i odsunął się od niej.
-Chodźmy do kuchni. - złapała chłopaka za dłoń i udali się do kuchni.
Przy stole ze stosem sprawdzianów uczniów siedział Piotr.
-Dzień dobry. - powiedział Aaron.
-Witaj. - odpowiedział mężczyzna. - Siadaj.
Czarnowłosy usiadł na krześle, a w tym czasie Ola zajęła się robieniem kawy.
-Jak na praktykach? - spytał Piotr.
-Jest w porządku.
-Masz już jakieś plany na przyszłość?
- Po części tak. Zamierzam kształcić się na Mistrza Eliksirów. W czasie, kiedy nie mam praktyk przyrządzam Eliksiry uzdrawiające dla Szpitali i aptek. Oczywiście są one przelewane do fiolek sprawdzających ich poprawne wykonanie.
Po chwili przed czarnowłosym stał już kubek z gorącą kawą.
-Dziękuję.
Panowała napięta atmosfera. Aaron czuł się trochę niezręcznie w towarzystwie ojca swojej dziewczyny, który przyłapał ich w łóżku.
***
Siedziała pod drzwiami od Sali Eliksirów. W dłoni trzymała podręcznik i przypominała sobie regułki. Była okropnie zestresowana. Całą noc siedziała nad książką.
Specjalnie zwolniła się z Zaklęć, aby napisać test z Eliksirów. Pierwsze zajęcia miała klasa Aarona.
- Zapraszam do klasy. - odezwał się Piotr otwierając drzwi. - Ola do pierwszej ławki.
Blondynka wykonała polecenie. Bała się tego, że po mimo wysiłku jaki włożyła w naukę nie poradzi sobie. Nauka nie przychodziła jej łatwo.
Na jej szczęście pytania nie były trudne, ale zawsze mogła coś pomieszać. Czuła na sobie wzrok Aarona.
***
- Jak Ci poszło? - spytał czarnowłosy podchodząc do niej.
- Myślę, że będzie okej. - westchnęła. - Aaron? Co byś powiedział na to gdybyśmy zjedli dzisiaj u mnie kolację.
- Jasne, czemu nie. - delikatnie się uśmiechnął. - O 18?
- Tak. - przytuliła się i wciągnęła jego przyjemny zapach ziół i pergaminów.
- No to jesteśmy umówieni.
Czarnowłosy pocałował dziewczynę w policzek i udał się w przeciwną stronę, natomiast Ola udała się do gabinetu profesora Walker'a. Zapukała i weszła do środka.
- Zwolnisz mnie do domu? - spytała i usiadła na krześle, które stało przed biurkiem.
- Zwolnić? A z jakiego powodu? - uniósł brew w górę.
- Nie mam książek. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Do domu na pewno nie pójdziesz. Udasz się do biblioteki i wypożyczysz potrzebne Ci książki.
- Tato. - powiedziała z oburzeniem.
- Profesorze. - poprawił ją. - W szkole jestem dla Ciebie tylko profesorem.
- Chciałabym zjeść dzisiaj kolację z Aaronem. - powiedziała tym samym zmieniając temat.
- Jeżeli gdzieś poza domem to się nie zgadzam.
- U nas.
- Rozumiem, że musiałbym gdzieś wyjść zostawiając was samych.
- No tak.
- Okej, ale jeśli się dowiem, że...
- Do niczego nie dojdzie. - przerwała jego wypowiedź.
- Mam taką nadzieję.
Po kilku minutach blondynka opuściła gabinet Piotra i udała się na zajęcia.
* * *
Położyła torbę z zakupami na stole. Postanowiła zrobić klasyczną kolację, a mianowicie Spaghetti z sosem pomidorowym i listkiem bazylii. Postawiła na prostotę, na coś co potrafiła zrobić i była pewna smaków. Aaron na pewno będzie zadowolony.
Gdy jedzenie było już gotowe, Ola udała się do swojego pokoju przebrać się. Poszła do swojej niewielkiej garderoby, aby znaleźć sobie ubranie.
Udała się do łazienki, aby wziąć szybki, odświeżający prysznic. Po kilkunastu minutach była już gotowa. Zeszła z góry i poszła do jadalni przygotować stół.
Kiedy wszystko było dopięte na ostatni guzik, pozostało jej tylko czekać na Aarona.
Było już 20 minut po 18, a jego ciągle nie było. Kolacja już dawno zrobiła się zimna, a ona nadal czekała. Nie dostała żadnej wiadomości od chłopaka, kompletnie nic. Był czarodziejem mógł jednym zaklęciem wysłać krótką wiadomość o tym, że go nie będzie lub, że się spóźni.
Minęła godzina, a Aarona w dalszym ciągu nie było. Blondynka straciła już jakąkolwiek nadzieję. Machnięciem dłoni sprawiła, że potrawa ponownie stała się ciepła. Ola z wielkim apetytem zabrała się za jedzenie.
Może nie było tego widać po nie, ale była zła i rozczarowana. Nie spodziewała się tego po Aaronie. Nie mogła też pozwolić na to, aby to pyszne Spaghetti się zmarnowało. Zdecydowanie łatwiej było ją ubrać niż wykarmić.
Gdy zjadła swoją porcję, sięgnęła po porcję Aarona. Jednak głupio było jej samej jeść, kiedy jej tata jest poza domem na jej życzenie. Postanowiła pójść po niego. Poszła do jego sypialni i z pomocą kominka znalazła się w jego gabinecie. Panował tam lekki półmrok, pojedyncze świece rozświetlały delikatnie pomieszczenie. Blondynka zauważyła swojego ojca. Jego głowa oparta była na dłoni a oczy zamknięte. Delikatnie uśmiechnęła się i podeszła do biurka. Potrząsnęła jego ramieniem.
- Obudź się. - wyszeptała. Piotr mruknął coś niezrozumiałego przez sen, ale nie otworzył oczu.
- Tato. - powiedziała nieco głośniej.
- Nie kochanie nie możesz zjeść tych ciasteczek. - mruknął.
-Jeszcze jakbyś jakieś miał. - odpowiedziała. - Obudź się, kolacja stygnie. Mężczyzna otworzył oczy.
- Co? Kolacja? - spytał zszokowany. - A nie miałaś zjeść z Aaronem?
-Miałam, ale ten osobnik nie zjawił się. Chodź póki jest jeszcze ciepłe.
Razem udali się do domu. Ola zjadła drugą porcję makaronu wraz z sosem. Piotr patrzył na nią z uśmiechem.
-Nie wiem po kim masz taki apetyt. - odezwał się.
- Oczywiście, że po tobie. - odwzajemniła uśmiech.
- Idź już spać, ja pozmywam. - wstał i zaczął zbierać talerze.
- Użyj zaklęcia i też idź spać. Jesteś zmęczony. - powiedziała pomagając mu.
Oboje udali się do swoich pokoi, aby udać się w objęcia Morfeusza.
///
Dobry wieczór !
Dawno mnie tu nie było, ale wróciłam z nowym rozdziałem.
Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły.
Dodaj komentarz