Nic w życiu nie ma za darmo. cz 9

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 9- Jestem głodny.
- Ale ja jeszcze nie skończyłam.
- Proszę Cię Lena jesteśmy tu już 3 godziny, zlituj się proszę.
- Ja muszę jeszcze wejść do jednego sklepu, a ty możesz iść sobie coś kupić do jedzenia.  
- Dobra to ja idę do KFC, a w którym sklepie będziesz?
- Tu za raz za rogiem.  
- To ten z seksowną bielizną?
- Tak ten z bielizną.  
- To ja mogę iść z Tobą.  
- Boże wy wszyscy tacy sami, nie pójdę sama. Idź coś zjeść.  
Max poszedł w końcu, nie muszę już słuchać jego marudzenia, nudzi mi się, długo jeszcze, jestem głodny i tak w kółko. Ruszyłam przed siebie po chwili byłam już w sklepie. Lubię ten sklep mają tu naprawdę ładna bieliznę, noszę ją na co dzień, kto powiedział, że na co dzień nosi się jakieś zwykle majciochy? Ja na pewno nie zaliczam się do tych osób, wybieram już drugi komplet, ale coś nie daje mi spokoju, jakby ktoś ciągle mnie obserwował. Chciałam wsiąść śliczny fioletowy komplet, to ulubiony kolor Sebastiana, spytacie pewnie po co mi bielizna w jego ulubionym kolorze. No właśnie? Sama nie wiem, chce mieć ten komplet. W tym samym momencie jakaś czerwono włosa wysoka młoda kobieta sięga po ten sam komplet co ja. Gdy nasze spojrzenia się spotkały myślałam, że wybuchnę. To była ona, kobieta która skrzywdziła faceta, który jest zawsze w moim życiu na którym mi zależy, a przez nią o mało go nie straciłam. Chyba mnie nie poznała, jednak myliłam się a przekonałam się z chwilą gdy otworzyła usta.

- No proszę, proszę kogo ja widzę idealna Lena, co za miłe spotkanie.  
- Dokładnie w prost cudowne, a teraz wybacz idę przymierzyć bieliznę.  
Wyszeptałam jej biustonosz z rąk i z uśmiechem ruszyłam w stronę przymierzalni, komplet leżał idealnie tak jak dwa inne. Wzięłam wszystkie i poszłam zapłacić, gdy już wychodziłam usłyszałam głos za sobą.
- On mnie wciąż kocha.  
Obróciłam się i z pogardą jej odpowiedziałam.  
-Może i to prawda, ale doskonale pamięta, nie zapomniał co zrobiłaś.  
Na jej twarzy widać było furie, przed sklepem akurat wyrósł Max. On też poznał ta ruda małpę, spojrzał tylko na nią, podał mi dłoń i tak ruszyliśmy dalej. Wiedział co się działo z Sebastianem gdy Magda zrobiła zabiegi i go zostawiła tłumacząc, że jest za młoda na dziecko i robi to dla nich obojga. Maks przytulił mnie mocno a ja tylko się słabo uśmiechnęłam.
- Wracamy?
- Tak, a co będziesz robił jak mnie od wieziesz?  
- Nic wrócę do domu.  
- To może lody i film.  
- Lody powiadasz?  
- Wiesz co wstydź się!
- Ej młoda damo to ty się wstydź ja nie miałem tego na myśli.  
- Ta na pewno, jakie lody lubisz?  
- Najbardziej ciepłe.  
- Głupi! Ja poważnie pytam!
- Truskawkowe Słonko.  
- To tak jak ja.  
- To chyba musimy kupić jakieś i zrobić zapasy.  
- Nie bez obaw Babcia Jadzia ma dużo zapasów.  
- To zmykajmy do domu.  
Droga minęła szybko śmialiśmy się i wygłupialiśmy zrobiłam nam kilka zdjęć gdy Max prowadził, będę miała pamiątkę. Nie mogę uwierzyć, że jedzie z nami na Hawaje, będzie świetna zabawa. Auto zatrzymało się na pojedzie a na szczycie schodów stał nikt inny jak Sebastian. Chyba się zdenerwował jak zobaczył, że Max nie odjeżdża tylko wysiada z auta, bierze moje zakupy i idziemy razem do domu.  
- Cześć.
- Siema.
- Lena możemy porozmawiać?  
- A to coś ważnego? Bo jak sam widzisz mam gościa i jeśli to może zaczekać do jutra?  
- Nie, to nic takiego chciałem po rozmawiać i coś wyjaśnić.  
- W takim razie jutro. Zgoda?  
- Dobrze jutro. Miłego wieczoru.  
- Dziękujemy.
Max specjalnie objął mnie w pasie i pocałował w czoło, kątem oka widziałam jak dłonie Sebastiana zaciskają się w pięści. A jego usta w ciekawe linie, on jest wściekły, kiedy on zrozumie, że to na jego widok serce bije mi szybciej. A Maksymilian no cóż on jest, inny niż wszyscy ale serce nie sługa.  
- Musiałeś?  
- No co niech się trochę wkurzy.  
- Wy się na prawdę nie lubicie. Ja idę do kuchni po lody a Ty idź do mojego pokoju na samą górę poddasze.  
- Dobrze słonko.  
Z uśmiechem na twarzy rozbawiona cała ta sytuacja weszłam do kuchni, sprawdziłam spiżarnie i dodatkową lodówkę, która tam stoi tu Babcia Jadzia trzymaj zapas lodów. Otworzyłam zamrażarkę i zaczęłam w niej grzebać. W tym samym momencie drzwi do spiżarni się zam kły. Przestraszona odwróciłam się natychmiast, a tam stał Sebastian, nie wiedziałam co mam zrobić. On z kamienna twarzą zaczął się do mnie zbliżać, a ja stałam jak zaklęta. Gdy był kolo mnie a nasze twarze prawie się stykały, zapytał z furia w oczach.  
- Robisz to specjalnie, prawda?  
- Co robię specjalnie.  
- Nie udawaj.  
Pierwszy raz w moim życiu się go bałam, nie wiedziałam o co mu chodzi, chciałam z tam tad wyjść.  
- Możesz mnie przepuścić chciałabym stąd wyjść.
- Tak Ci się do niego spieszy?  
- A to chodzi Ci o Maxa.
- Co Cię z nim łączy?  
- Nie twoja sprawa.
- Myślę, że jednak moja.
- Nie sądzę, a teraz przepuść mnie!
Odsunął się a ja ruszyłam przed siebie, gdy otworzyłam drzwi wpadłem w ramiona Maxa.  
- Słonko aż tak na mnie lecisz?
- Oczywiście.  
Sebastian wyszedł ze spiżarni tak mocno trzaskając drzwiami, że aż się ścian zatrzesła. Popatrzyłam na siebie z Maxem i nie umieliśmy przestać się śmiać. W mojej sypialni usiedliśmy na łóżku włączałam film na laptopie. Podałam Maksowi pudełko z lodami i łyżkę a sama zaczęłam otwierać swoje. Co chwila się śmialiśmy i wygłupialiśmy. W pewnym momencie byliśmy bardzo blisko siebie gdy myślałam, że mnie pocałuje to otworzyły się drzwi a my odskoczyliśmy od siebie. W drzwiach stał zakłopotany Olaf widać było jak mu głupio.  
- Mógłbyś pukać, to nie obora.
- Przepraszam Was, faktycznie powinienem zapukać.
- Stało się coś?  
- Nie, nic Sebastian mówił że tu Cię znajdę bo widziałem twój samochód na pojedzie. Chciałem się przywitać.
- Pomocny Sebastian jak miło. Olaf mogę Cię o coś prosić, bardzo mi na tym zależy.  
- Słucham?
-Nie chce Sebastiana na tym wyjedzie.
- Ale co jest?  
- Nie dogadujemy się, a to jest wyjazd z przyjaciółmi chciałbym się dobrze bawić.  
- Przykro mi ale musi jechać z wami.
- Dobrze ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Ma ze mną nie rozmawiać jeśli będzie chciał mi coś przekazać niech rozmawia z Maksymilianem.  
- Zgoda, powiem mu.  
- Dziękuję, kocham Cię wiesz. A i Max mógłby zostać, wiesz wypiliśmy po piwie i musiałby brać taksówkę.  
- Pewnie nie ma problemu niech zostanie.  
- Dzięki.  
- Miłego wieczoru.  
- Wzajemnie.  
Olaf wyszedł a Max od razu przeszedł do rzeczy, a dokładniej dokończył to co przerwał Olaf, złączyły nasze usta w pocałunku. A ja nie spodziewałam się że tak mi się spodoba, odwzajemniłam pocałunek. Całowaliśmy się bez przerwy dotykając się wzajemnie, gdy Max sięgnął do moich spodni, zastygłam w bez ruchu.  
- Nie.  
- Przecież widzę, że też tego chcesz słonko.  
- Ale ja… nigdy… Max proszę jestem dziewicą.
Od razu przestał zajrzał mi w oczy i delikatnie pocałował w usta, był to krótki ale czuły pocałunek.  
- Zaczekam jak będziesz gotowa, nigdzie nam się nie spieszy.  
Przytuliłam go mocno a on położył się razem ze mną na łóżku i głaskał mnie po plecach.  
- Mam ochotę na gorącą czekoladę, chcesz?
- Pewnie pójdę z Tobą.
Nie musisz idź wsiąść prysznic, a ja pójdę do Olafa po jakieś dresy i podkoszulek dla Ciebie.  
- Dobrze Słoneczko.  

Zapukał do sypialni Kasi i Olafa, drzwi się otworzyły Olaf miał rozczochranymi włosy i był bez koszulki.  
- Oj przepraszam nie chciałam przesadzać. Kasiu sorki!  
- Daj spokój Lenka dokończyła sobie to.  
- Wariatka z tej mojej żony.  
- A może akurat zrobicie mi braciszka, ale ja tu w innej sprawie pożyczysz jakieś dresy i podkoszulkę dla Maxa chciałby wsiąść prysznic.  
- No pewnie daj mi chwilkę.
Stałam pod drzwiami i uśmiechała się na myśl, że Kasia mogła by jednak zostać mama.  
- Proszę powinno pasować.  
- Dziękuję Ci i powodzenia trzymam kciuki hi hi.
Olaf tylko się uśmiechnął, wrocilam do swojej sypialni Max musi być w łazience, stanęłam przed drzwiami i lekko je otworzyłam.  
- Max ciuchy masz na łóżku ja idę ronić czekoladę.  
- Dziękuję słonko, za chwilę przyjdę Ci pomóc.  
W kuchni na moje szczęście nie było nikogo, byłam szczęśliwa myślałem o Maksie i o tym jak się cudownie zachował, może to właśnie on jest tym odpowiednim facetem. Ktoś wszedł do kuchni byłam pewna, że to Max.
- I jak ciuchy pasują?
- Ten dupek zostaje na noc? Olaf o tym wie?  
- Olaf wie o wszystkim i nie nazywa go tak.
- O proszę jak go bronisz, nasza mała Lenka się zakochała.
- Pierdol się!
- A tak na marginesie to mogłaś całkiem mnie odsunąć od niańczenia Ciebie i twoich znajomych. Ale Ty wolisz ze mną nie rozmawiać.  
- Niestety Olaf się nie zgodził a uwierz nie chce Cię na tym wyjedzie.  
- A ja wolałbym być z przyjaciółmi, bawić się i spędzać miło czas.  
-Ta z Madzia…
Powiedziałam to tak cicho, że chyba nie usłyszał.  
- Co mówiłaś powtórz?!
- Nie ważne.  
- Ważne, powtórz!
- Jak chcesz. Wiem, że wolałbyś być z Madzia i ja pieprzyć, tylko tym razem nie zapomnij o kondomach.  
Jego twarz wyrażała furie i w tym momencie dostałam siarczysty policzek. Złapałam się za twarz a po moich policzkach spłyneły łzy. Byłam w stanie tylko wyszeptać cicho.  
? Pprze...rzepraszam…
I ruszyłam biegiem do swojego pokoju, zielonooki chyba zrozumiał co zrobił i ruszył biegiem za mną.
- Lena… Lena przepraszam! Nie chciałem! Słyszysz.  
Wpadłam do pokoju a Max nie wiedział co się stało, ale gdy zobaczył mój policzek na nieszczęście w tym momencie otworzyły się drzwi.  
- Lena na prawdę Cię przepraszam…
- Co Ty jej Kurwa zrobiłeś!  
Max w jednej chwili doskoczył do Sebastiana i go uderzył ale on się nie bronił tylko stał, złapałam Maxa za ramię.  
- Zostaw go to nie jego wina!
- Dziewczyno uderzył Cię a ty go bronisz?!  
- Należało mi się, za mój nie wyparzony język.  
Oczy zielonookiego spotkały na mnie z jakimś dziwnym żalem. Podeszłam do niego i oparłam mu krew w ust, złapałam go za rękę i wyszłam z nim na korytarz.  
- Sebastian przepraszam tak mi wstyd.  
- Przestań, to moja wina nie miałem prawa, nigdy sobie tego nie wybaczę, że mogłem Cię skrzywdzić.
Dotknął mojego czerwonego policzka.  
- Idź spać jutro rano lecimy na Hawaje.  
- A on zostaje u Ciebie?  
- Nie, poproszę go żeby wrócił do domu. Śpij dobrze.  
Przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam się mocno w jego ciepłe ramiona.  
- Lena co Ty ze mną robisz… ech…
- To samo mogę powiedzieć o Tobie.
Pocałowałam go lekko w policzek i wróciłam do pokoju.  
- Max przepraszam, ale powinieneś wrócić do domu.  
- Dobrze Słonko, a Ty idź spać jutro rano się widzimy.  
- Dobranoc Max.  
Gdy Max wyszedł ja wzięłam telefon i zadzwoniłam.
- Tak Lenko?
- Przyjdź do mnie proszę, nie chce być sama.
- Dobrze za raz będę.  
Wszedł do pokoju po 5 minutach od mojego telefonu do niego. Ja tylko wskazała mu ręką miejsce kolo mnie na łóżku. A gdy położył się niepewnie ja momentalnie wtuliłam się w jego ciało.  
- Przepraszam jeszcze raz za to co było w kuchni. Jesteś ostatnia osoba która chce skrzywdzić.  
- Już dobrze maleńka śpij jutro będzie ciężki dzień.

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2226 słów i 11441 znaków, zaktualizowała 17 wrz 2016.

1 komentarz

 
  • Misiaa14

    Kocham :*

    17 wrz 2016