Nic w życiu nie ma za darmo. cz 2

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 2Idę przez ogród prosto do domu muszę zapytać Kasie o to czy da mi jakieś pieniądze albo kartę.  
- Cześć Kasiu.  
- Cześć Lenko. Co tam jak się spało?  
A dziękuję bardzo wygodne łóżko. Mam pytanie. Dałabyś mi trochę gotówki? Chciałam jechać z Sebastianem na zakupy.  
- No pewnie że tak całkiem zapomniałam o tym. Na razie dostaniesz gotówkę. A jak skończysz 18 to w tedy odblokują Ci jedno konto. A reszta będzie jeszcze przez 3 lata zablokowana aż do 21 urodzin.  
- To tatuś pomyślał o wszystkim. Dziękuję to ja idę do Sebastiana.  
Wkładam plik pieniędzy do portfela. Szybko przeliczam tysiąc na zakupy. Nawet ojciec mnie tak nie rozpieszczał. Ale nie będę narzekać. Idę na tył domu gdzie mieszkanie ma Sebastian.  
- Hallo!!! Sebastian jesteś???  
- Tak w kuchni wchodź.  
- No cześć. Masz teraz czas?  
- Cześć Lena. Dla Ciebie zawsze mam czas.  
Sebastian to wysoki dobrze zbudowany młody mężczyzna ma 23 lata. Jest wnukiem babci Jadzi, jego mama umarła przy porodzie a ojcem był jakiś wykładowca, wychowała go babcia. Ale nigdy nie kazała nazywać się mama. To dobry chłopak chociaż miał kilka wybryków. Ale Olaf w czas zareagował i postawił mu ultimatum albo kończy z kolegami albo traci pracę i się wyprowadza. No i tak masz Seba wydoroślał. Kiedyś nawet Olaf się śmiał że to mój przyszły mąż. Ale on mnie traktuje jak młodsza siostrę.  
- Wiec co powiesz na zakupy w centrum? Jakieś lody może obiad?  
- Nie ma sprawy, tylko daj mi pół godziny wezmę prysznic.  
- No dobra to ja zaczekam w kuchni, masz sok ananasowy?  
- Powinien być, zawsze kupuje jeden dla Ciebie.  
- Jesteś kochany.  
Drzwi do łazienki się za nim zamykają a ja znajduje mój ulubiony sok. Własnym tv i skacze po kanałach jest powtórka programu o sukniach ślubnych. Lubię takie badziewie oglądać, chyba jak każda kobieta. Nie słyszę kiedy przy sofie staje Sebastian czuje na sobie tylko krople wody. Odwracam wzrok w stronę gdzie stoi Sebastian. I zamieram, muszę wyglądać śmiesznie z rozdziawiona buzia i wielkimi oczami. Wiedziałam że jest to wysportowany młody mężczyzna, ale nie przypominam mi się kiedy zmienił się w Boga sexu. Wygląda jak młody grecki bóg, jestem w szoku a w środku czuje coś dziwnego, za raz, stop znacie się od małego. On traktuje Cię jak młodsza siostrę, a ty właśnie pożeram go wzrokiem, uspokój się natychmiast Lena! Karce się w myślach. On widząc moja reakcje się uśmiecha ale jakoś inaczej. Od kąd rodzice zmarli a ja spotykałam go nie za często, gdy byłam w domu dziecka. Coś się zmieniło w jego stosunku do mnie.
- Co się tak patrzysz młoda, jak byś ducha zobaczyła?  
- Ja? Nie tak jakoś. Sory. Za ile jedziemy?  
- Już Idę tylko się ubrać.  
- Proszę Cię tylko nie garnitur. Nie Jedziesz z Olafem tylko ze mną.  
- Dobra jak wolisz. Ubiorę się na luzie.  
Gdy po 10 minutach wychodzi ma na sobie niebieskie długie jasny i biała koszule z podwiniętymi rękawami. Ostatnie dwa guziki nie są zapięte wiec wygląda bardo pociągająco. Jego zielone oczy błyszczą a kruczo czarne włosy są w naturalnym nieładzie, jeszcze mokre po kąpieli. Jego zapach perfum mnie uderza, uwielbiam ten zapach, nie wiem jakich perfum używa ale od kilku lat tych samych. Zawsze mnie ten zapach uspokaja.  
- Jedziemy?
- Tak.  
Udaliśmy się do garażu, pomiędzy kilkoma autami stało czarne BMW. Sebastian użył pilota i podszedł odtworzyć mi drzwi zawsze to robił? Ale nie wiedziałam dlaczego gdy jechaliśmy jako kumple i nie był w tedy w pracy. Postanowiłam go o to zapytać, zawsze chciałam to zrobić.  
- Seba - zaczęłam.  
- Tak Lena?  
- Dlaczego zawsze mi otwierasz drzwi, rozumiem to gdy jesteś w pracy, ale dlaczego gdy jedziemy gdzieś prywatnie?
- Bo jesteś kobietą i tak trzeba.  
- Jestem dżentelmenem. Tak mnie wychowała babcia i chwała jej za to.
- Chwała, Twoja żona będzie miała z Tobą jak w raju.  
- Mam taką nadzieję.
Wyjechaliśmy z garażu i z posesji. I ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Ulice jak zwykle były zatłoczone, ale nie było dużych korków. Chodnikami podążali ludzie, każdy w swoją stronę. Jedni się spieszyli inni spacerowali. Matki z dziećmi, starsi ale w ciąż zakochani ludzie, trzymając się za ręce. Też chciałabym znaleźć taka miłość, mężczyznę z którym się zestarzeje. Z radia leciała muzyka a Sebastian był skupiony na drodze. Patrzyłam na jego twarz, na linie szczęki, włosy które opadły mu lekko na czoło i te piękne zielone oczy. Jesteśmy na miejscu nie wiem ile się tak w niego wpatrywałam.  
- Jestem gdzieś brudny?  
Spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem i błyskiem w oczach.  
- Yyy… nie. To co idziemy?  
- Tak idziemy.  
W centrum handlowym było mnóstwo ludzi. Udałam się do pierwszego sklepu jakim był New Look. Lubie ten sklep są tam ubrania, które trafiają w mój gust. Od razu rzuciły mi się w oczy ciemne jasny z przecięciami na kolanach, do tego bluza czarno biała która ma bardzo fajny krój. Na manekiny wygląda to całkiem fajnie, sięgam po koszyk i wybieram swój rozmiar tego kompletu. Mój towarzysz jak zwykle rozglądam się też na czymś dla mnie i ma całkiem fajny gust, teraz trzyma w rękach krótka czerwona spódniczkę z ozdobnymi złotymi zamkami, które imitujące kieszenie. Szczerzy się jak głupi do sera, zaczynam chichotać, puszczam mu oczko i biorę spódniczkę mojego rozmiaru z rąk chłopaka. Obchodzimy jeszcze kilka sklepów, mam kilka par jeansów, nawet jedne ogrodniczki. Kilka ciekawych kolorowych typów, jedna bardo dziewczęca sukienkę, i chyba z cztery pary butów, kosmetyki. Sebastian idzie szybko zawieść zakupy do samochodu. I gdy wróci możemy iść już spokojnie na lody. Gdy idę korytarzem widzę jak z jakimś innym mężczyzną idzie Max. Zauważa mnie mówi coś, do niego i rusza w moja stronę.  
- Cześć Lena.
- Cześć Max miło Cię widzieć.  
- Ciebie również przyszłaś na zakupy?  
- Tak już w sumie po Sebastian poszedł zanieść je do samochodu.  
- Wożenie Cię też należy do jego obowiązków?  
- Nie jest teraz w pracy.
Nagle podchodzi do nas obiekt naszej rozmowy. Wyraz jego twarzy mówił że nie jest zadowolony z obecność Maxa.  
- Cześć.
- Cześć. Lena przykro mi ale musimy już jechać, Olaf mnie potrzebuje.
- Szkoda że już musisz jechać, że Ciebie Ldna chyba mogę zaprosić Cię na lody?
Nie zdarzyłam się odezwać gdy odpowiedź padła natychmiast.
- Olaf też chcę się widzieć z Tobą.
Jęknęłam i uśmiechnęłam się słabo.
- Niestety sam słyszałeś. Z Olafem się nie dyskutuje. Mam nadzieje że się jeszcze spotkamy.
- Na pewno. Do zobaczenia Lena.  
- Cześć Max.  
Droga do domu minęła dość szybko, byłam zawiedziona, że nie mogła iść z Maksymilianem. Ale nie dyskutuje się z Olafem miał dość trudny charakter. Po wejściu do domu przywitała mnie babcia Jadzia.  
- Cześć kochana.
- Cześć Babciu. Gdzie Olaf?  
- Olafa nie ma wyjechał na jakiś zjazd wróci za dwa dni.  
- A to tak. Dziękuję Babciu ja już pójdę.
- Jesteś głodna?
- Nie jestem dziękuję jadłam w centrum.
Wyszłam prawie biegiem do garażu, zielonooki wyciągał moje zakupy z bagażnika.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?  
Jakim prawem! Pytam jakim kurwa prawem?
- To nie jest facet dla Ciebie!
- A Ty niby skąd to wiesz?!
- Znam go on co tydzień ma inną dziewczynę, zaliczy Cię i zostawi. Nie pozwolę Cię zranić!
- Nie jesteś moim ojcem, ani nikim kto może mi czegoś zabronić!
- Właśnie że będę Ci zabraniał. A ja będzie trzeba to porozmawiam z Olafem.  
- Nie zrobisz tego!
- Chcesz się przekonać!  
- Dupek! Nienawidzę Cie!
Byłam wściekła, zabrania mi się spotykać z Maxem wymyśli ściemę z Olafem. Co za dupek nie wierze, że mi to robi kto jak kto ale nie on. W sumie jeszcze nigdy mu nie mówiłam, że ktoś mi się podoba. Albo po prostu nikt nie wiedział że się z kimś spotykam. Traktuje mnie jak małe dziecko nie cierpię gdy to robi. Idę na poddasze do swojego pokoju, uświadamiamy sobie, że nic nie jadłam, schodzę z powrotem na dół do kuchni.  
- Dostałabym coś do jedzenia?
- Oczywiście kochanie już Ci nakładam mam akurat rybę po grecku.
- Mmm… pycha uwielbiam Twoja rybę.  
Dostaje spora porcję z którą udaje się do siebie. Gdy wchodzę do pokoju są moje zakupy a na łóżku siedzi Sebastian. Jego wzrok wędruje na mnie ale nie wygląda na skruszonego, nie przyszedł przeprosić za to, że wpieprza się w moje życie.  
- Dzięki za przyniesienie zakupów, możesz już iść.  
- Chce pogadać.
- Nie ma o czym, chyba dość dobitnie mi przekazałeś to co zamierzałeś mi powiedzieć. Ale zapewniam Cię, że nie zamierzam Cię słuchać.  
- Max to dupek, zrani Cie.
- A Ty skąd to niby wiesz?  
- Znam go bujałem się z nim i z chłopakami. Wiem jak traktuje kobiety.  
- Nie to co Ty dżentelmen.
- Lena proszę Cię.  
- To ja Cię proszę nie zachowuj się jak nadopiekuńczy starszy brat bo nim nie jesteś.  
- I dobrze bo wcale nie chcę nim dla Ciebie być. Martwie się o Ciebie nie chce żebyś cierpiała.  
- Co to ma znaczyć że nie chcesz.  
Zmrużyłam oczy wiec ty jesteś w takim razie zazdrosny i się martwisz kurwa! A ja głupia myślałam że on mnie uważa za siostrę.  
- A Ty mnie na pewno nie skrzywdzisz. Panie idealny. Ale przykro mi ale nie będziesz miał okazji. Bo nic nas nie będzie łączyć.  
- To się jeszcze okaże.  
Po tych słowach wyszedł wściekły. A mi się odechciało jeść. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Ale na pewno nie zrezygnuje z Maksymiliana.



Jak wam się podoba????

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1813 słów i 9631 znaków, zaktualizowała 22 sie 2016.

3 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Zaje*iste!!!!!!!! <3

    24 sie 2016

  • Misiaa14

    Boskie !!

    23 sie 2016

  • Mia~

    Suuper:D kiedy next??

    22 sie 2016