Nic w życiu nie ma za darmo. cz 7

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 7Wyszykowana schodzę na dół, w salonie nikogo nie ma, napisałam wiadomość do Olafa, że idę na ognisko i będę późno lub nad ranem. Oczywiście nie miał nic przeciwko, doskonale wie, że Klara wróciła i będę teraz imprezy przynajmniej trzy razy w tygodniu. Tato zawsze narzekał, że jak jest Klara to nic innego się nie liczy tylko ona i stadnina. Jest dla mnie jak siostra, spotkałam ja w gimnazjum, przeniosła się z Wrocławia, była trochę zagubiona, ale gdy weszła do naszej klasy. Wiedziałam, że to fajna dziewczyna, usiadła ławkę dalej niż ja ale ja postanowiłam zagadać. I tak od słowa do słowa, i jesteśmy nie rozłączne, w ten feralny dzień zachowała się jak prawdziwa siostra. Gdy miała startować, a złoto miała po prostu w kieszeni. To ona wsiada na konia a gdy zegar ruszył, ona dalej stała w ciszy, zebrała konia w sposób taki jakby się kłaniał. A gdy podszedł sędzia z mikrofonem, powiedziała, że te zawody to było jej marzenie. Ale nie wystartuje, nie jest w stanie bo jej najlepszej przyjaciółki, rodzice zginęli w wypadku i prosi o minute ciszy. Trybuny zamilkły a po dobrej minucie. Rozległy się brawa na stojąco, ona zeszła ze sceny, a ja stałam i płakałam. Gdyby nie ona w tym czasie to bym nie dała rady.  
Zamówiłam taksówkę, i po 15 minutach byłam u Klary. Moja przyjaciółka postawiła dziś na szara krótka sukienkę z dodatkami różu, wygląda słodko i seksownie.  
- Cześć śliczna.  
- Cześć, Jezu Laura wyglądasz extra. Wszyscy faceci oszaleją w klubie.  
- Mam nadzieje tylko, że Sebastian nie powie Olafowi gdzie na prawdę byłam.  
- Może zachowa się jak dobry starszy brat.  
- Może. To co jedziemy?
- Pewnie.  
Do klubu nie było daleko, kolejka była już dość spora. Ale zauważyłam swojego kolegę ze szkoły na bramce, uśmiechnął się i kiwną na nas ręką.  
- Część Lena ledwo Cię poznałem, fajna sukienka.  
- Dzięki wielkie.  
- Wchodzicie nie będziecie stały w kolejce.  
- Dziękuję Michał.  
W klubie panowała ciemność tylko gdzie nie gdzie były światła, tylko dzięki nim wiedziałam jak mam iść. Poszliśmy prosto do baru, i zamówiliśmy po drinku, Klara jak zwykle wódka i sok pomarańczowy, a ja red bull z wódka. Od kąt spróbowałam alkoholu lubiłam to połączenie i tak jest do dziś. Znalazłyśmy wolny stolik i usiadłyśmy, przeszukuje sale ale niestety nigdzie nie ma zielonookiego. Nagle widzenie poruszenie na sali, wszystkie dziewczyny obcinają chłopaków, którzy przyszli. No i są oni, piękni, młodzi i niegrzeczni. Spędzają przy barze pierwsze dwadzieścia minut. A ja postanawiam iść tańczyć, przyjaciółka idzie ze mną, dobrze że mam małą kopertowkę nie będzie przeszkadzać w zabawie. Na parkiecie czuje się tak samo dobrze jak w siodle, ale wolałam jazdę konna, niż taniec. Po chwili wszystkie męskie oczy skierowałem się na mnie i moją przyjaciółkę. Dziewczyny a raczej plastikowe lalunie, patrzyły na nas z byka. I w tedy mnie zauważył, jego oczy najpierw wyrażały zdziwienia a później już tylko złość. Ruszył w moja stronę, nie wiem co robić, toaleta ciągnę Klarę za rękę.  
- Ej tańczę.  
- Chodź Seba mnie zauważył idzie do nas, chodź do toalety szybko.  
- No już idę, spokojnie co się go tak boisz.  
- Nie chce żeby mówił Olafowi. W końcu skłamałam.
W wc byłyśmy dobre dziesięć minut, pierwsza poszła Klara ale nie wróciła wiec chyba spotkała Sebastiana. Raz się żyje, przecież mnie nie zje, wychodzę i widzę go na przeciwko drzwi, oparty o ścianę. Nasze spojrzenia się krzyżują, wypuszcza powietrze i idzie w moja stronę.  
- Okłamałaś mnie.  
- Nie mów Olafowi, proszę.  
- Okłamałaś, dlaczego? Nie mogłaś mi zaufać?  
- Przeprasza.  
- Chodź, zostajecie tylko i wyłącznie jeśli będziesz w moim pobliżu. Nie wychodź nigdzie sama. Jasne?  
- Tak jasne.  
Złapał mnie za rękę, splótł nasze palce i ruszyliśmy do stolika, tam już siedziała Klara a jej brat prawił jej reprymendę.  
- Chcesz coś do picia?  
- Tak red bull z wódka.  
- Co? Może sok?
- Proszę Cię jeszcze tydzień i sama będę mogła kupować alkohol.  
- No dobrze z podwójną wódka?
- Tak proszę.
- A dla Ciebie Klara?
- Sok z podwójną.  
- Dobra czekajcie tu my idziemy do baru.  
Patrzyłam jak idą do baru, zielonooki miał na sobie jasne jansy, obcisłą biała polówkę i zdecydowanie musiał być u fryzjera, ma znacznie krótsze włosy. Wygląda perfekcyjnie i ten jego uśmiech, każda zjada go wzrokiem.  
- Widzisz nie było tak źle.  
- Ta, Zaczekaj jak będziesz chciała się z kimś pobawić. Ochrona czuwa.  
- No fakt. Ale tańczyć nam nie zabrania, chodź na parkiet.  
Idziemy tańczyć, muzyka jet szybka i głośna ale mi to nie przeszkadza. Po kilku utworach czuje, że ktoś tańczy niedaleko mnie. Nie przeszkadza mi to do puki koleś nie łapie mnie za biodra i nie przysuwa się do mnie. Obracam się żeby otworzyć usta i powiedzieć żeby spadał.  
- Zabieraj łapy, oblechu!
- Jestem obleśny?  
Zielonooki miał rozbawienie wypisane na twarzy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, muzyka się zmieniła i leciał wolny kawałek, a ja dalej stałam z ręką w powietrzu, bo chciałam uderzyć kolesia, zanim zdałam sobie sprawę kim on jest. Sebastian ujął moja dłoń a druga położył spokojnie na końcu moich pleców w miejscu gdzie miałam gole plecy a zaczynała się znów sukienka. Moja dłoń położył sobie na klatce piersiowej. Druga z moich dłoni zawiesiłam mu na karku. Pachnie obłędnie, te perfumy rozpoznać wszędzie. Uśmiecha się i kolyszwmy się w rytm muzyki. Przytulam się do niego i pozwalam się prowadzić, on delikatnie głaszcze mnie po plecach. Nigdy nie byłam tak blisko, jego wysportowanego ciała, za dziecka owszem ale nie gdy stałam się nastolatka. Muzyka się zmieniła a ja dalej byłam przytulna, delikatnie podniósł na mnie wzrok. I wiedziałam, że chce iść pogadać. Wyszliśmy na zewnątrz, było bardzo ciepło usiedliśmy na ławce, a on trzymał mnie za rękę.
- Nie podoba mi się że Kłamiesz.
- Myślałem że się nie zgodzisz.
- Jak bym wiedział to byś w tej sukience nie wyszłabyś z domu, a po za tym dlaczego miałbym się nie zgodzić?  
- Nie, wiem ostatnio się nie możemy dogadać.  
- To nie tak, że ja chcę ci zabraniać wszystkiego, martwię się chce Cię chronić.  
- Tak, wiem. Dziękuję. Wracamy?  
- Pewnie idziemy się napić.  
- Z Tobą zawsze.  
- Chodź piękna.  
Nazwał mnie piękna, jej jaki on jest kochany, ale przecież to Sebastian. Chociaż widzę, że nie jestem mu obojętna. Fajna impreza się zapowiada, nie żałuję, że tu jestem. Wróciliśmy na salę, po dwóch drinkami znów byłam na parkiecie, nawet tańczyła kilka piosenek z Klary bratem. Stwierdzam szerze, że już dawno nie mam do niego żalu, po prostu było mi przykro jak mnie potraktował. Ale teraz jest już dobrze, z czego moja przyjaciółka jest bardzo zadowolona. Gdy impreza dobiegają końca, zamówiliśmy taksówki i czekaliśmy przed klubem.  
- Kto by pomyślał, że z mojej małej siostry taki dobry kompan imprez.
- Spadaj!
- He he nie złość się mała.
- Seba to że Lena jakimś cudem gada z moim bratem, nie oznacza, że ja zacznę Cię lubić. I nie mów do mnie mała.  
- No ok nie złość się, bo zmarszczek dostaniesz.
Wariaty zawsze ja razem denerwowali od kąt pamiętam to robią. Nasza taksówką już jest, Sebastian otworzył mi drzwi i usiadł koło mnie. Dziwne uczucie być z nim na tylnej kanapie, zawsze to on prowadzi.  
- Śmiesznie uczucie.  
- Dlaczego?
- Bo zawsze to ty prowadzisz.  
- Ale teraz nie jestem w stanie, będę Cię ochraniać z tylnej kanapy.  
- Oby kierowca dobrze prowadził, a Ty nie będziesz musiał mnie chronić.  
- Lubię to ronić.  
- Tak, czasem zbyt bardzo.  
Po jakiś 20 minutach byliśmy już pod domem, ale nie chciałam iść wcale spać. Była dopiero czwarta, postanowiłam coś tym zrobić.  
- Zmykaj spać.
- Ale ja nie chce.
- Jak to nie chcesz, nie jesteś zmęczona?  
- Nie. Napijmy się jeszcze.  
- A jak Olaf nas przylapie?
- Olaf nie przychodzi do Ciebie.  
- Chcesz iść do mnie?
- No tak. A co nie powinnam?  
- Nie no skąd. Pewnie, chodźmy, powinienem mieć jakąś wódkę. Ale redbulla nie mam.
- Sok ananasowy wystarczy.
- Sok mam zawsze.
- Ciekawe dlaczego?
- A bo jest taka jedna mała małpka, jak była mała i nie było soku to ryczała. Wiec wiesz wole żeby się sytuacja nie powtórzyła.  
- Teraz bym nie płakała.  
- A kto Cię tam wie.  
Zaczęliśmy się śmiać i poszliśmy do niego, otworzył drzwi w całym mieszkaniu pachniało jego woda kolonską. Jakby się cała buteleczka zbiła, postanowiłam mu troszkę po dokuczać.  
- Co tu tak cuchnie?
- Proszę? Cuchnie?  
- No tak jak jakiś zdechły zwierz.  
- Żartujesz prawda, myślałem, że lubisz moje perfumy.
- To źle myślałeś, straszny zapach.  
Minęłam go i ruszyłam do kuchni w lodówce, był sok i wódka, wzięłam dwie szklanki i zrobiłam nam drinki. Sebastian o czymś myślał, a ja próbowałam się nie śmiać.  
- Pojedziesz jutro, to znaczy dziś do centrum?
- Pójdę ale po co?
- Nowe perfumy.  
- He he  
- Co Cię tak bawi?  
- Żartowałam uwielbiam Twoje perfumy, ale milo, że chcesz żebym je lubiła.  
- Jestem twoim kierowca nie chce śmierdzieć.
- Osz Ty! Podły.  
- Mam Cię.  
Zaczął mnie gilgotać a ja próbowałam się uwolnić, leżałam na podłodze i wiłam się jak wąż. A on nie przestawał, był coraz bliżej mnie, usiadł na mnie okrakiem i torturował.  
- Błagam, przestań, proszę.  
- Co z tego będę miał?
- Naleśniki.
- O, Lubie twoje naleśniki.  
- Jutro Ci zrobię tylko pość mnie.  
W tedy przestał ale nadal na mnie siedział, próbowałam się podnieść, ale nie miałam jak. Zielonooki zawisł nade mną a mi serce zaczyna bić, coraz szybciej, czuje gorąco, co on chce zrobić. I stało się pocałował mnie, delikatnie musnął moje usta, zaczął delikatnie całować, ja byłam jak zahipnotyzowana nie mogłam się ruszyć. Ale gdy poczułam jego język który napierał na moje usta, otworzyłam je i pozwoliłam się całować, mało tego zaczęłam oddawać mu pocałunek. I jakby milion motyli fruwało w moim brzuchu, ta chwila trwała i trwała. A gdy skończyliśmy, po prostu się zarumieniłam, Sebastian podał mi dłoń i pomógł wstać. Bez słowa zabrał mnie do kuchni wzięliśmy alkohol i poszliśmy do salonu. Ta noc jest zdecydowanie jedna z najlepszych w moim życiu. Mam nadzieje, że to nie tylko sprawka alkoholu. Dowiem się wszystkiego jutro gdy obydwoje będziemy trzeźwi.  



Jest wena ;-)  
Jak się wam podoba???  
Buziaki xxx

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2033 słów i 10648 znaków.

3 komentarze