Nic w życiu nie ma za darmo. cz 5

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 5Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmiałam się z jego żartów, opowiadał czym się interesuje, i jak się poznał z Olafem. Był starszy ode mnie ale to mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie cieszę się, że taki facet zwraca uwagę na mnie. Gdzie może mieć, wiele pięknych kobiet, a chce spędzać czas ze mną.  
- Mam nadzieje, że moja prośba nie pokrzyżowała Ci wieczoru?  
- Ależ skąd, byłem właśnie podczas sexu z sex bomba.  
Zamilkłam i chyba musiałam głupio wyglądać bo Max zaczął się śmiać.  
- Żartowałem sobie Lena.  
- W sumie to całkiem możliwa wersja spędzania przez ciebie wieczoru.
- Aż tak źle mnie oceniasz?  
- Sex i piękne kobiet to coś złego?  
- Sex z piękną kobieta taka jak ty to nic złego. Ale Ty myślisz, że w moim łóżku co noc mam inna. Pozory mylą, a może to nie tylko Twoje pomysły, rozmawiałaś z kimś kto mnie zna prawda?  
-To nie tak. Nie pytałam o Ciebie. Ale słyszałam kilka niemiłych słów.  
- A nie uważasz, że on jest po prostu zazdrosny?
- Nie sądzę.I skąd wiesz że to Sebastian?
- A ja myślę, że jest. A ty jeszcze nie zdajesz sobie sprawy co on czuje, widzę jak na Ciebie patrzy.  
- Nie rozmawiamy o nim.
- Dobrze, już jesteśmy na miejscu. Chodźmy zobaczyć co z Twoim przyjacielem.  
Ruszyłam do stajni a tam rozmawiał już jakiś starszy mężczyzna z Pawlem.
- Witam Jestem Lena Janowska, właścicielka tego pięknego stworzenia.
-Witam jestem doktor Jan Kurek, rozmawiałem z Olafem, podobno to coś z kłębem.
- Tak podejrzewam, nie chciał dać się osiodłać, a dwa dni wcześniej ktoś próbował dać mu lekcje. Bez mojej zgody. Jestem wściekła, bo mój chłopczyk teraz cierpi.
- Sprawdzę jak się czuje nasz kolega i na pewno coś wymyślimy. Tylko proszę go wyprowadzić na padok.  
- Dobrze panie doktorze.  
Otworzyłam drzwi do boksu i mój piękny ogier od razu zbliża chrapy do mojej twarz. Jak zwykle całuje go w jego słodki pysk. To nasza pieszczota na przywitanie. Widzę jak Max się trochę śmieje pod nosem na mój gest. Ale co mi tam, to najwspanialsze zwierzę jakie stąpa po tym globie. Lekarz o obejrzał Delona, okazało się ze faktycznie to kłąb. Trzy miesiące bez siodła i żadnych jazd. I witaminy oraz tygodniowa kuracja antybiotykowa. Za tydzień kolejna wizyta, tylko podobno będzie wnuk Pana Jana bo on jedzie na urlop z żoną. Rachunek wyrównany pod koniec leczenia, tak podobno wygodniej. Dla mnie to bez różnicy zapłacę każde pieniądze, tylko żeby mój piękny był zdrowy.  
- Kochasz go prawda?
- Jak nikogo i nic innego na tym globie, to on sprawia, że nawet gdy mi źle, przy nim znajduje spokój. Wycisza mnie, a gdy trzeba zabiera na przejażdżki w teren.
- Jak to zabiera on?
-Tak pozwalam mu glopować tam gdzie on chce.  
- Zawsze zabiera mnie nad strumień, jest tam tak pięknie.  
- Cudowny koń.
- Tak to naprawdę inteligentne stworzenie. Wracamy do domu?
- Jeśli chcesz.
- A proponujesz coś innego?
- Wycieczkę?  
- Gdzie?
- Niespodzianka.  
- No ok to zaskocz mnie. Napisze tylko do Olafa że jestem z Tobą.  
“ Olaf z Delonem wszystko pod kontrolą, tydzień antybiotyk witaminy i trzy miesiące przerwy. Jestem jeszcze z Maxem nie wiem o kotorej wrócę. Nie martw się. “
Za chwile mój telefon się rozdzwonił.  
- Cześć Lenka daj mi go do telefonu.  
- Ale on prowadzi.
- To włącz głośnik.  
- Ok już.
- Max nie próbuj kombinować, to moja mała Córeczka. Pamiętaj o tym!
- Tak wiem stary, pamiętam.  
-Olaf jesteś okropny. Nie ufasz mi.  
- Słonko tobie ufam, ale nie jemu.  
- Po południu mówiłeś coś innego.  
- Tak wiem, ale jest późno a zresztą ma Cię nie dotykać bo mu ręce połamie.  
- Dobrze rozumiem.  
Byłam trochę zła i przygnębiena traktują mnie jek dziecko, a jeśli może ja chcę żeby on mnie dotykał.  
- To nici z przytulanek.  
- Ty mnie nie możesz dotykać, ale o mnie nic nie wspominał.  
- Hehe. To fakt, mała cwaniara.  
- Jedź już mój tajemniczy towarzyszu. Chce wiedzieć gdzie mnie zabierasz.  
To miejsce było magiczne, jezioro po środku niczego. A raczej las, wszędzie gesty las, i nic więcej a pośrodku tej polany jezioro. I małe molo nawet łódka jest, jej naprawdę jest tu cudownie. Max wysiadł i oparł się o maskę, zrobiłam to co on. Nagle nad nami zaczęły latać świetliki, coś magicznego. Uśmiech na mojej twarzy chyba od dawna był on nie wymuszony, naturalny. Max milczał tylko wpatrywał się w moja twarz a później w tafle wody. Chwycił moja rękę i ruszyliśmy w stronę małego mostku. Usiadłam na skraju a nogi zwisały z pomostu, lekko mocząc stopy, woda była przyjemnie ciepła. W tedy zorientowałam się że Max siada za moimi plecami. Wtulił się w moje ciało splótł mi ręce na brzuchu a twarz położył na moim ramieniu. Z moich oczu popłyneły łzy, tęsknoty, chwile z dzieciństwa zaczęły mi się wyświetlać w głowie jak zdjęcia. Gdy zaczęłam szlochać, on tylko mocniej mnie objoł.  
- Tęsknisz, tak wiem, ale nie będzie lepiej, wiem też straciłem kogoś bliskiego.  
- Tak? Kogo?
- Może kiedyś Ci powiem to zbyt trudne dla mnie.  
- Dobrze, dziękuję to miejsce jest… niesamowite.  
- Niesamowite. - Wypowiedzielismy to razem. I mimo wszystko uśmiechnęłam się.  
Do domu wracaliśmy w ciszy, Max ciągle trzymał mnie za rękę, to było takie słodkie. On jest słodki i taki kochany.  



I jest kolejną;-)  
Jak się podoba???

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1046 słów i 5407 znaków, zaktualizowała 4 wrz 2016.

3 komentarze

 
  • SzczesliwySmutek

    Super! ;)

    6 wrz 2016

  • Julka000666

    super!<3

    4 wrz 2016

  • :D

    <3 <3 <3!!! KIedy next??? <3 <3 <3!!!!!!

    4 wrz 2016

  • Badgirl25

    @:D Nie wiem, pisze obecnie na bieżąco. Wiec jak mam chwile czasu to pisze i staram się dodawać. Cierpliwości, teraz pewnie dodam Nowy początek.

    4 wrz 2016