Nic w życiu nie ma za darmo. cz 1

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 1Jadę do domu, od teraz to będzie mój dom. Znam go doskonale, wiele razy tu byłam z rodzicami lub sama. Kasia i Olaf nie mają dzieci. Niestety nie mogą ich mieć, ale to nic nie zmienia kochają się bardzo. Dom wygląda jak zawsze zdumiewająco. Idealny trawnik, mnóstwo kwiatów i drzew. Wchodzę do dużego holu na wprost jest salon i schody na górę do pokoi. W prawo mamy kuchnie królestwo “ babci “ Jadzi. Kochana kobieta a jak gotuje. Idę się z nią przywitać.  
- Cześć Babciu w końcu jestem.  
- Cześć Lenko no nareszcie ile można Cię było tam trzymać. Pół roku to i tak zbyt długo.  
- Tak wiem ale co zrobić takie prawo. Ale już jestem z wami.  
- Za pół godziny będzie obiad. Zawołam Cie.  
- A co dobrego dziś jest?
- Jak to co aniołku pierogi z serem.  
- Kocham Cię jesteś wspaniała.  
- Dla Ciebie wszystko to leć zobaczyć pokój. Pani Kasia długo go urządzała.  
- To idę.  
Kasia stała w salonie, czekała aż spokojnie pogadamy z babcia Jadzia.  
- Idziemy?  
- Tak Kasiu. Jestem gotowa.  
- To kieruj się na poddasze. Pamiętasz ten ogromny pokój? Zrobiłam Ci z niego pokój garderobę i łazienkę.  
- Naprawdę nie musiałaś.  
- Oj przestań mam nadzieje że trochę z nami pomieszasz zanim się wyprowadzisz na swoje.  
Na górę prowadziły drewniane schody. Po otworzeniu drzwi zaniemówiłam. Pamiętam to miejsce gdy stało puste. A teraz sufit wygląda jak wielką ścieżka mleczna, efekt jest nieziemsko dobry. Meble są w kolorze ciemnego dębu. Podchodzę i ich dotykam, nie to nie tylko kolor to dąb musiały kosztować majątek. Łóżko jest ogromne spokojnie wyspałyby się i nawet trzy osoby. Na podłodze mam gruba siwa wykładzinę. Biurko, masywny fotel, telewizor na ścianie i kilka regałów na książki. Są drzwi na lewo i na prawo. Na lewo mam łazienkę. Wygląda jak plaża, naprawdę kafelki dają efekt wody wszystko jest 3 d. Jaki wypas. Mam ogromną wannę i prysznic. Żyć nie umierać. A na prawo jest garderoba. Wszystkie moje ciuchy i buty. Kasia była taka kochana że wszystko już przywiozła. Gdy jeszcze raz zerkam na pokój. W jednym rogu zauważam ogromne zdjęcie moich rodziców. Pamiętam ten dzień to były ostatnie święta. Chcieli ze mną bardzo to zdjęcie. Ja się śmiałam że zachowują się jakby to było nasze ostatnie wspólne zdjęcie przy drzewku bożonarodzeniowym. I się nie myliłam. Nie będzie już więcej spornych świat. Osunęłam się na kolana i zaczęłam płakać, pierwszy raz od kąd odeszli. Wcześniej nie umiałam nie potrafiłam nawet na pogrzebie. Wszyscy się dziwili nawet rodzina Olaf mówiła że to nie normalne. Jak można nie płakać po rodzicach. Kasia podeszła i bez słowa usiadła koło mnie wzięła mnie w ramiona i kolosała chyba z dwie godziny. Gdy wylałam wszystkie zły. Położyłam się spać. Nie jadłam nawet pierogów. Ale to nic jutro też będą smaczne. Zapłakana i zmęczona zasypiam od razu. Budzi mnie pukanie do drzwi otwieram oczy jest już ranek.  
Proszę.  
- Cześć Aniołku mam śniadanko dla Ciebie.  
- Oj dziękuję Babciu Jadziu jestem cudowna.  
- Dla Ciebie wszystko. Masz tu kakao i świeżutkie rogaliki z czekolada.  
- Zostawiłaś coś dla Olafa uwielbia je.  
- Tak dla niego też mam.  
- A która właściwie godzina.  
- 8.30 nie za wcześnie Cię budzę?  
- Nie. Dziękuję za pobudkę i śniadanie.  
- Smacznego Aniołku.  
Śniadanie było pyszne. Gdy zjadłam poszłam do garderoby wybrałam krótkie spodenki i zwykła szara bokserkę. Jest gorąco. Idę wsiąść prysznic. To powinno mnie całkiem obudzić. Gdy się ubrałam wzięłam tace po śniadaniu i odniosłem do kuchni. Jadzia gdzieś musiała widocznie wyjść. Idę na ogród poleżeć nad basenem. Gdy przechodzę kolo garaży, słyszę czyjeś rozmowy, zaciekawiona idę sprawdzić. W środku zastaje Olafa z jakimś młodym mężczyzna ma może z 27 a może kolo 30 lat. Jest wysoki dobrze zbudowany, stoi bez koszulki cały w smarze.  
- Cześć Olaf a co tu znowu psujesz?  
- Cześć Lena. Naprawiam.  
- Tak jasne. Zawsze tak mówisz a później dzwonisz do fachowców.
- Fachowca mam na miejscu. A właśnie Lena moje dziecko to jest Max. Max to jest córką Janowskich. Opowiadała Ci.  
- Miło mi Cię poznać Lena. I przykro mi z powodu rodziców.  
- Dziękuję, tak widocznie musiało być. To ja Olaf ide nad basen. Mogę później jechać z Sebastianem na miasto?
- W jakim celu?  
- Na zakupy.  
- Ok ale pamiętaj żadnych imprez do osiemnastki jeszcze trzy tygodnie.  
- Tak wiem. Będziemy grzeczni.  
Ruszyłam w stronę basenu, pogoda jest zajebista cieplutko nawet gorąco, mamy lipiec. Jeszcze miesiąc i do szkoły cudownie. Ale dam radę. Zawsze mogę rzucić szkole. Ale mama chyba by nie była ze mnie dumna. Zresztą muszę mieć jakieś pojęcie o rzazadzaniu jeśli chce sama prowadzić firmę ojca. Położyłam się na leżaku i zastanawiałam się nad swoim życiem. Wszystko będzie inaczej, ale dobrze że mam Olafa i Kasie. Z rozmyślań wygrywają mnie jakieś kroki. Obracam się i widzę Maxa. Co on tu robi, zgubił się ale chyba nie. On idzie w moja stronę, uspokaja się Lena on choce pewnie tylko pogadać.  
- Jak się masz Lena.  
- A dobrze dziękuję. A Ty już skończyłeś?  
- Nie Olaf pojechał do firmy bo są problemy z rządzą dem.  
- Ok. Czekaj przecież on w swojej firmie nie ma zarządu. To chodzi o firmę ojca?  
- Tak. Są jakieś problemy z jednym przetargiem. Ale niemalże się Olaf to załatwi.  
- Wiem. Jeszcze miesiąc i nie będzie żadnego zarządu bez mojego podpisu nawet toaletowego papieru do dupy nie zamówią. To hieny tylko pieniądze chcą. Mówiłam ojcu ale on nigdy nie słuchał.  
- Chcesz przejąć firmę?
- Tak skończyłam dwa lata zarządzania jeszcze rok. Studia i będę mogła już samodzielnie sprawnie zarządzać firma.  
- Jesteś ambitna osoba. Dokładnie jak Twój ojciec.  
- Znałeś go?  
- Tak znałem, to dobry facet. On i Olaf to moi starsi koledzy z podwórka.  
- Super wiec podchodzisz z Karakowa. Wiec dlaczego Warszawa?  
- Bo tu więcej jest fanatyków starych aut.  
- Hehe no rozumiem. Wiesz miło się rozmawia ale czas na zakupy. Sebastian czeka na mnie.  
- Miłych zakupów. I do zobaczenia na kolacji.  
- Do zobaczenia.
Fajny koleś z niego. Musze się dowiedzieć ile on ma lat. Wygląda młodo a może jest młody. Teraz zakupy nowe bikini i kilka drobiazgów. Zapowiada się udany dzień.  



Co do moich błędów, interpunkcyjnych znaków oraz stylistyki. Przepraszam ale naprawdę się staram. Dziękuję tym którzy mimo wszystko czytają. Pozdrawiam xxx

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1241 słów i 6566 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik SzczesliwySmutek

    Cudo ja nawet na błędy nie patrzę jak jakaś polonistka. Dla mnie dobrze wszystko ujęte w słowa i można zrozumieć przekazy z zdań ;) a piszesz piękne rzeczy więc nie zamartwiaj się jakimiś błędami

    6 wrz 2016

  • Użytkownik Badgirl25

    @SzczesliwySmutek Dziękuję Ci. Potrzebowałam takiego komentarza, Lubie pisać, ale niestety mam dyslekcje. Doceniam to że Ci się podoba xxx

    7 wrz 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudowne *-*

    22 sie 2016

  • Użytkownik baa

    Super! <3 Kiedy następna część? :D

    17 sie 2016