Nic w życiu nie ma za darmo. cz 11

Nic w życiu nie ma za darmo. cz 11Wyszukałam nr do przyjaciółki, jeden sygnał, drugi, no Klara do cholery odbierz ten telefon.  
- Słucham!
- Co tak długo?!
- Brałam prysznic.
- Za pół godziny masz być u mnie a ty prysznic bierzesz?
- No tak ubieram się i będę na czas.  
- Dobra. Dzwon do chłopaków muszą być na czas.  
- Oki to ja dzwonie. Buziaki.  
Wzięłam torbę i zeszłam na dół ubrałam się w letnia sukienkę koloru zielonego. Baletki i cyfrówkę na szyję akurat ktoś dzwonił do drzwi. Była to roztrzepana Olka.  
- Hej Maleńka!  
- Cześć Oluś!
Przytuliła mnie mocno.  
- Nie wierzę że lecimy na dwa tygodnie na Hawaje, to jakieś szaleństwo.
- Marzenia się spełniają.  
Drzwi się otworzyły i wszedł Max. Uśmiechnął się słodko i przytulił mnie pocałował w czoło.  
- Cześć śliczna.
- Cześć Słodki.  
- Gotowe na szaleństwo, ja jestem Max.
Podał dłoń Oli a ona pewnie patrząc mu w oczy i posyłając, uśmiech jeden z tych gdy facet jej się podoba na zabój.
Widząc to zaczynam się śmiać.  
- Oj Ola.  
- No co.
- Nic nic. Max widziałeś Sebe?
- Gada z kimś na dworze.  
- To ja pójdę…
- Nie ja go zawołałam.  
- No ok. Jak wolisz.
Co mu się stało dlaczego on chce iść z nim, nie chce zostać z Olka czy może, ta Seba gada z kimś, kogo muszę nie lubić, Magda bomba!
Ruszyłam do drzwi wściekła a tak już widziałem ta ruda krowę jak wisi na Sebastianie i szepcze mu coś do ucha. Podchodzę i łapie ja za ramię nie panuje nad sobą i nad tym co robię.  
- Wynoś się z mojego domu!
- Lena proszę Cie. - Sebastian był zdenerwowany.
- Nie przyszłam do ciebie dziecko.  
- Nie interesuje mnie do kogo, to mój dom i nie chce Cię tu. Wiec wynos się.  
- Raczej nie twój jesteś zwykła przybędą, sierota.  
- Odszczekaj to suko!
Złapałam ja za ramię i uderzyłam ja w twarz ona mi oddala, ale użyła pięści. To suka rozcięła mi policzek, ale piecze, wyrwę ci te czerwone kudły!
- Lena proszę Cię, puść ja.  
- Magda zostaw ja przesadzasz, kurwa dziewczyny. Max chodź tu do kurwa bo się po zabijają.  
Poczułam na biodrach ciepłe dłonie. Do ucha szepnął mi cicho.  
- Skarbie uspokuj się nie warto.  
Wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki, posadził na toalecie i wyją apteczkę. Przemył mi ranę i złapał rozcięcie dwoma plastrami na rozcięcie takie same stosuje się w boksie.  
- Zawsze musisz być taka?
- Jaka?
- Narwana.  
Spuściłam głowę w dół, drzwi się otworzyły i Olaf z Kasią weszli do łazienki.  
- Boże Lenko to trzeba zszyć.  
- Nie, Kasiu jest ok.
- Kto zaczął?  
- Ona!
- Lena na pewno?
- Tak mimo wszystko to ona zaczęła. Lenś niepotrzebnie trochę poniosło.  
- Nie chcesz jechać do szpitala?  
- Nie Max mnie opatrzył.  
- To jedziemy na lotnisko, wszyscy są?
- Chyba, nie wiem.
- Tak są Klara i chłopaki przyjechali są na dworze.
- To idziemy.
Wyszłam z podniesiona głową i pokiereszowana twarzą. Sebastian chciał coś powiedzieć ale tylko podniosłam rękę w geście żeby nic nie mówił. Przywitałam się z Klara i wsiadam z Ola i Maxem do auta Sebastian prowadził szukał w lusterku mojego wzroku. Ale nie chciałam z nim rozmawiać, w samolocie, siedziałam z Klara i Ola chłopcy razem Seba i Max osobno. Nie dziwię się im wcale, Max jest wściekły na Sebastiana za tą akcje z Magda. Samolot był cudowny tylko my na pokładzie drinki jedzenie lot trwał cztery godziny, śmiałam się całą drogę zapomniałam o całej bijatyce z rana. W głośnikach słychać komunikat że lądujemy a że wracałam z toalety to musiałam usiąść z przodu kolo Zielonookiego. Wie że boję się latać, chciał złapać mnie za rękę i przytulić wszyscy mi tak robią to mi pomaga, ale nie chciałam, żeby mnie przytulał, gdy samolot zaczął schodzić do lądowania to on i tak złapał mnie i przytulił.  
- Dziękuję, ale nadal jestem wściekła.  
- Wiem, przepraszam nie chciałem żeby to tak wyszło.  
Samolot usiadł na pasie a mi ulżyło, wszyscy zaczęli bić brawo. Wyszliśmy wszyscy na płytę lotniska, podjechał duży bus a kierowca rozmawiał z Maxem i Sebastianem. W pracy są zgodni i rozmawiają normalnie przynajmniej przy obcych.  
Samochodem jedziemy jakiś czas każdy coś mówił.  
- Dziewczyny tu jest super, dzięki Lena że chciałaś mnie zabrać.  
- Spoko Klarze zależało no i kumplujesz się też z Sebastianem.  
- Prawda Sebastian dobrze że go Zabraliśmy?  
- Tego się dowiemy przy powrocie.  
- Eee… dzięki stare.  
- Zawsze pomocny.  
- He he - wszyscy w śmiech.  
Atmosfera była super Seba się rozluźnił i już normalnie rozmawialiśmy. Pojechaliśmy pod nie wielka posiadłość.  
- Gdzie jesteśmy?  
- Jak to przecież wujaszek nie pozwoliły wam się plątać po hotelach.
- Super wygoda.  
- Nie łatwiej was chronić szczególnie Lenę.  
- A grodzi nam coś?  
- Córce wpływowego biznesmena zawsze coś grozi. Szczególnie dwóch, jest dziedziczka dwóch ogromnych firm i majątków.  
- Dobra starczy nie lubię o tym gadać.  
- Spoko przecież nie twoja wina że jesteś obrzydliwie bogata.  
- He he dokładnie.  
Faktycznie jestem obrzydliwe bogata, ale dla mnie to bez znaczenia, wiadomo że nie chciałabym głodować.Ale jeśli mogłabym jeździć konno to mogę mieszkać w normalnej rodzinie Kowalskich i będzie dobrze.  



Wakacje zaczynamy ???? podoba się? Piszcie w komentarzach buziaki xxx

Badgirl25

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1019 słów i 5327 znaków, zaktualizowała 10 paź 2016.

3 komentarze

 
  • Misiaa14

    <3

    16 paź 2016

  • Julka000666

    Super

    12 paź 2016

  • lilika23

    Super :*  Czytam twoje notki od wczoraj i naprawę mi się podobają. Jest trochę błędów które mogłabyś poprawić, ale jak wiadomo nikt nie jest robotem i każdy ma prawo do popełniania błędów. Życzę daleszej weny i czekam niecierpliwością na kolejne notki :*

    11 paź 2016