Maria cz.1

- Co czytasz? – uparta i niemożliwie wścibska siostra przewiesiła mi się przez ramię, spoglądając bez cienia skrępowania w ekran mojego laptopa. Nie interesowało ją, że mogłem się uczyć lub, co bardziej prawdopodobne w tym czasie, przeglądać prywatną pocztę. Musiała znać odpowiedź już. PRYWATNOŚĆ nie miała dla niej żadnego znaczenia i czasami miałem wrażenie, że ona w ogóle nie zna takiego słowa. Tym razem jednak spotkał ją zawód. – Łeee, co to za dziwne szlaczki? – zgłosiła pretensje, nie mogąc odczytać wyświetlanego tekstu.
- Tajny kod – wyjaśniłem, nie odrywając oczu od tekstu.
- Ale zarąbiście! A o czym? – chciała wiedzieć.
- Nie twoja sprawa – mruknąłem.
- Tomek! No weź, powiedz… - jęknęła, starając się zajrzeć mi w oczy. Odepchnąłem ją delikatnie ramieniem, bo zaczynała mnie irytować. I mega przeszkadzać.
- Powiedziałem, że to nie twoja sprawa. Spływaj, młoda, bo mam jeszcze masę pracy przed sobą – powiedziałem rozdrażniony. Musiałem się skupić, bo odszyfrowywanie odręcznych zapisków Olgi wcale nie należało do najłatwiejszych, a ta mała małpa robiła właśnie wszystko, by mi w tym przeszkodzić. Czasami miałem wrażenie, że jej sprawia jakąś chorą satysfakcję dokuczanie mi. Że też nie mogłem jej zamordować…
- Po co ci to w ogóle? Przecież już nie studiujesz…
- Bo mam wakacje, kretynko – westchnąłem i zamknąłem laptopa. – Czego chcesz?
- Napisałbyś mi referat? – zapytała przesadnie słodkim głosikiem, od którego natychmiast podniosło mi się ciśnienie.
- Z czego?
- Z biologii.
Zmełłem w ustach siarczyste przekleństwo i zapytałem, choć miałem świadomość tego, że odpowiedź mi się nie spodoba:
- Na kiedy? Na jutro, czy tak?
- Nooo… - zająknęła się. – Właściwie to na przedwczoraj.
- No chyba na rozum ci kompletnie padło, dziewczyno! – zirytowałem się. – To ja mam przez ciebie zarywać sobie nockę, w dodatku w czasie wakacji, bo tobie się wcześniej nie chciało porządnie przysiąść i teraz na gwałt błagasz mnie o napisanie czegoś, bo ci się grunt pali pod nogami?! Mowy nie ma. Radź sobie sama.
- Ale Tomek…
- Julka! – ryknąłem na nią, aż podskoczyła. – Masz szesnaście lat, do cholery, zacznij ty wreszcie samodzielnie myśleć, co? No, chyba że masz zamiar kiblować w tej samej klasie kolejny rok…
- Jak mi nie pomożesz, powiem ojcu, że szpiegujesz nieletnie dziewczyny – powiedziała, przezornie cofając się w stronę drzwi. Spojrzałem na nią jednak jak na kompletną wariatkę, nie mając najbledszego pojęcia, o czym ona właściwie mówi.
- Możesz mi z łaski swej powiedzieć, o czym ty, do diabła ciężkiego, mówisz? – zapytałem.
- Widziałam na twoim telefonie zdjęcia nastoletniej dziewczyny. Śledzisz ją, czy jak?
- Po pierwsze – niemal warknąłem, starając się ze wszystkich sił opanować – kto pozwolił ci tknąć jakąkolwiek moją prywatną rzecz? – wstałem powoli, a ta kretynka przylgnęła plecami do drzwi. Niestety jej mina świadczyła o tym, że jeśli zrobię w jej stronę, choć jeszcze jeden najmniejszy kroczek, zacznie się drzeć, co ściągnie nam, a właściwie mnie, na kark naszego ojca. A wolałem mieć spokój. – Po drugie, może się nie zorientowałaś, ale piszę pracę magisterską i część tych zdjęć jest mi do niej potrzebna. Po trzecie, jak miałbym śledzić tę dziewczynę, co? Naprawdę nie zauważyłaś, że jej stroje mocno odbiegają od obecnie przyjętych standardów modowych? A zdjęcia też pozostawiają dużo do życzenia?
- Myślałam po prostu, że to jacyś przebierańcy – burknęła na poły niepewnie i buńczucznie, niczym obrażone dziecko.
- Sama jesteś klaun. I to bez przebrania – odciąłem się. – Wynoś się z mojego pokoju i jeśli jeszcze raz dotkniesz czegoś mojego bez pozwolenia, gwarantuję ci, że szlaban i utrata kieszonkowego wraz z telefonem, będzie dla ciebie najmniejszym zmartwieniem. A teraz spieprzaj.
Prychnęła niczym rozjuszona kotka i trzaskając drzwiami, wyszła z pokoju. Chwyciłem telefon w rękę i padłem z nim na łóżko, słysząc niewyraźnie, jak ta idiotka donosi naszemu ojcowi, że stalkuję jakąś małolatę. Zamknąłem oczy zrezygnowany, licząc do dziesięciu. Przy pięćdziesięciu do pokoju wkroczył purpurowy na twarzy ojciec.
- Telefon – zażądał. Podałem mu go, jednocześnie pytając:
- Naprawdę sądzisz, że mógłbym stalkować jakąś dziewczynkę? Julce już chyba kompletnie na rozum padło.
- Ani słowa… - warknął, zagłębiając się w czeluści mojej przepastnej galerii. Jednym okiem obserwowałem, jak wyraz jego twarzy robi się coraz głupszy i bardziej zakłopotany, a drugim patrzyłem na tę blond małpę, która z triumfalnym wyrazem twarzy stała w progu mego pokoju. – Tomasz… Czy to jest…
- Dokładnie – powiedziałem szybko. – Sama, z siostrami, bratem, ogólnie z rodziną, ale jak zauważysz, nie tylko ona. Tam są również i inne zdjęcia.
- A właściwie – odchrząknął, oddając mi telefon. – Dlaczego oni? Na co ci to?
- Do magisterki – wzruszyłem ramionami. – Ich jacht będzie w mojej pracy jako jeden z przykładów. Miał styl i kasę. A zdjęcia się przydają.
- No tak, masz rację. I ty na pewno nie… ekhm… Znaczy no…
- Pytasz się mnie czy zakochałem się w jednej z nich? Tato! – zawołałem z prawdziwym oburzeniem. – Zwariowałeś?
- Tylko pytam. No… Julka! – huknął dla odmiany na nią, aż podskoczyła. – Zacznij ty się wreszcie uczyć, co? Zaczniesz wreszcie rozpoznawać ludzi na zdjęciach. A teraz wychodzimy.
Gdy wyszli i zamknąłem za nimi starannie drzwi, pytanie zadane mi wcześniej przez ojca, wciąż odbijało się echem w mojej głowie. Kłamstwo, które wypowiedziałem, paliło mnie w gardle żywym ogniem. Podszedłem więc do okna i otworzyłem je na całą szerokość. Oddychając szybko, jakbym dopiero co przebiegł kilkadziesiąt metrów sprintem, spojrzałem w rozgwieżdżone już niebo. Dłuższą chwilę zajęło mi całkowite uspokojenie się. I przemyślenie jeszcze raz wszystkiego. Nie ma najmniejszej wątpliwości, opiszę ten jacht, ale na tym koniec. Czas o niej zapomnieć, bo to tylko rozstraja mnie nerwowo i nie umiem się na niczym skupić. Lepiej obronić tę pracę i zająć się prawdziwym życiem. Tak, to właśnie był plan idealny. Pokręciłem trochę głową, aż strzeliło mi przyjemnie w nadmiernie napiętym karku, przynosząc ulgę i zostawiając otwarte okno, ponownie zasiadłem do komputera. I zamiast skupiać się wyłącznie na „Standardzie”, zdecydowałem, że do swojej pracy włączę również pozostałe jachty, „Aleksandrię”, „Livadię” i „Gwiazdę Polarną”. I obecnie w głębokim poszanowaniu miałem to, że najpewniej moja praca przekroczy dozwolone maksimum. Miałem bowiem zamiar obronić się na najwyższych ocenach, a aby tego dokonać, potrzebowałem nie dobrej, a idealnej pracy. Zapowiadała się przede mną długa noc. Jedna z wielu…

Pół roku później.
- A ty nadal czytasz o „Standardzie”? – zapytał mnie Marcin, gdy korzystając z dłuższej, acz początkowo niezaplanowanej przerwy między zajęciami, siedzieliśmy w kafeterii uczelnianej. – Sądziłem, że skoro machnąłeś już swoją pracę i oddałeś ją przed czasem, to teraz zajmiesz się czymś bardziej konstruktywnym…
- Prawdziwa obsesja nie zna granic – powiedziałem z godnością i wziąłem łyk czegoś, co tylko z nazwy było „Cappuccino”. – Ohydztwo – mruknąłem, odstawiając kubek na stolik przed nami.
- Ja się w ogóle dziwię, że ty wciąż to pijasz i żyjesz… Przecież poziom tej kawy powoduje, że w promieniu pięciu kilometrów nie uświadczysz karalucha – zauważył, samemu popijając jakieś zielone świństwo z przezroczystego bidonu. Marcin i te jego zdrowo żywieniowe nawyki. – Stary, a tak na serio, za tydzień u mnie popijawa. Przyjdziesz?
- A kto będzie? – zainteresowałem się ciut niemrawo, błądząc właśnie myślami wśród wystawnych korytarzy „Gwiazdy Polarnej”.
- Mnóstwo świetnych ludzi. Powiem dziewczynom, że wpadniesz.
- Marcin – jęknąłem, zamykając laptopa. – Ja cię błagam, żadnego swatania, tak?
- Tak, tak – tym razem to on westchnął. – Wiem. Masz ty tę swoją jedyną i wyśnioną i nie chcesz żadnej innej. To świetnie, ale mam wrażenie, że przesadzasz. Schudłeś…
- Odwal się – burknąłem niezadowolony. – Nic mi nie jest.
- No nie wiem. Jeszcze chwila i bez problemu przewlekę cię przez dziurkę od igły, stary.
- Obronię pracę i spauzuję, słowo.
- Jasne… To co? Mówić dziewczętom, że będziesz?
- Mów, ale powtarzam, żadnego swatania.
- Tomasz, Tomasz, Tomasz – poklepał mnie po ramieniu i pokręcił głową. – Czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś takiego? – zapytał. Podniosłem dłoń z rozcapierzonymi palcami. – Co?
- Pięć razy. Więc tym razem sobie daruj.
- Cześć, przystojniaku. Jakiej dziewczyny poszukujesz? – zapytała znienacka niewysoka, całkiem urocza brunetka z krótkimi włosami i dość pokaźnym biustem. Tamara, czy jak jej tam było.
- Szatynka, metr siedemdziesiąt, duże brązowe oczy, łagodny charakter – odparłem bez namysłu. – Niewielki biust – dodałem po chwili. Uśmiechnęła się w odpowiedzi figlarnie i popiła drinka, którego trzymała w ręce.
- Jak rozumiem, wybranka już upatrzona, co? – zagadnęła niezrażona. Kiwnąłem głową, sącząc własne piwo.
- Jak najbardziej. Ponad rok temu.
- Więc gdzie jest teraz? – zainteresowała się.
- Chwilowo niedostępna – odparłem. Przekrzywiła głowę, patrząc na mnie przez chwilę w milczeniu.
- Przykro mi – powiedziała w końcu, nieznacznie całując mnie w policzek, po czym odeszła, znikając w tłumie gości. Marcin tym razem nie miał umiaru.
- Nie wierzę! – warknął teraz, podchodząc do mnie rozeźlony. – To już szósta, którą spławiłeś, stary. Co z tobą nie tak?!
- Nic, po prostu podoba mi się inna – mruknąłem, nie mając zamiaru wdawać się z nim w rozmowę.
- Inna… Jaka inna? Przedstawisz nas sobie w końcu? Czy raczej mam pomóc ci do niej podbić?
- To raczej niemożliwe.
- Dlaczego?
- Bo nie. I nie pytaj więcej, bo i tak ci nie powiem – odstawiłem napoczęte piwo na blat najbliższego stolika i ruszyłem do przedpokoju, gdzie na wieszaku wisiała sobie spokojnie moja nowiutka, jeansowa kurtka. Marcin oczywiście natychmiast poleciał za mną.
- Co ty właściwie robisz? – zapytał zdezorientowany. – Już idziesz? Odbiło ci?
- Owszem – powiedziałem zimno, zakładając kurtkę.
- Nie rozumiem dlaczego. Co powiedziałem nie tak? Słuchaj, jeśli chodzi o tę twoją dziewczynę, to po prostu pozwól mi z nią porozmawiać, jeśli między wami coś nie działa, czy…
- Ona nie żyje.
Marcina zamurowało. W jednej chwili gadał jak najęty, a w drugiej wpatrywał się we mnie wielkimi oczami.
- Więc z łaski swojej przestań mnie w końcu swatać, dobrze?
- Tak, jasne, ja… Cholera, nie wiedziałem, tak bardzo mi przykro, stary… Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie – odparłem, machnąłem mu ręką i już mnie nie było. I choć do domu miałem spory kawałek, postanowiłem przebyć go na piechotę, nie spiesząc się nigdzie, bo przecież rodzice i tak wiedzieli, że z imprezy wrócę najpewniej o świcie. Nie chciałem brać taksówki, bo musiałem przewietrzyć umysł. Ile to już razy postanawiałem sobie solennie, że o niej zapomnę? Że wykasuję o niej wszystkie wspomnienia? Jej zdjęcia i filmy. I za każdym razem zawodziłem, skupiając się na niej raz za razem, a początkowa fascynacja stawała się coraz poważniejszą obsesją. W pewnych momentach czułem się tak, jakbym wariował. A tego nie chciałem, nie było mi to do szczęścia potrzebne. Chciałem tylko jej. Ale czy mogłem ją dostać? Nie.
Stanąłem więc pod jakimś rozłożystym drzewem i otworzyłem galerię z jej zdjęciami. Przez chwilę skupiałem się na jej niewinnej twarzyczce, na jej dużych łagodnych oczach, na pełnych policzkach i zmysłowych ustach, które tak bardzo pragnąłem pocałować. Ale ona nie żyła i rozpamiętywanie jej na pewno nie przywróci jej życia. Wyszedłem więc z folderu zawierającego jej zdjęcia i z ciężkim sercem nacisnąłem ikonkę kosza. Wspomnienia zostały wykasowane. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem do domu. Czas zacząć żyć na nowo. Tylko dlaczego tej nocy w śnie słyszałem jej wołanie?...


***
Kochani, po długiej przerwie wracam do Was z moim kolejnym opowiadaniem :) mam nadzieję, że początek zaintryguje Was na tyle, by wytrwać ze mną do końca opowieści. Nie gwarantuję szybkiego pojawiania się rozdziałów, bo po pierwsze rodzina jest najważniejsza i to na niej w głównej mierze się skupiam, a po drugie, temat, jaki sobie tutaj obrałam, jest mega trudny i będę musiała naprawdę popracować nad tym opowiadaniem, by miało to ręce i nogi :) Nie mniej jednak enjoy i zapraszam do kolejnej przygody :D

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i historyczne, użyła 2296 słów i 13179 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Zap

    Początek interesujący. Mam nadzieję, że nie karzesz nam czekać zbyt długo na kolejną część. Może trochę dłuższą? Fajnie ze wróciłaś. Pozdrawiam serdecznie.

    13 czerwca

  • elenawest

    @Zap niewykluczone że kolejna część będzie dłuższa, nie pamiętam ile tego napisałam, ale całkiem sporo ☺️ i postaram się, by była szybciej

    14 czerwca

  • elninio1972

    Zaczyna się ciekawie ;)

    12 czerwca

  • elenawest

    @elninio1972 dzięki ❤️

    12 czerwca

  • Gazda

    Super, że znowu jesteś 😀
    Zapowiada się ciekawie. Cierpliwie czekam na ciąg dalszy😀

    11 czerwca

  • elenawest

    @Gazda dzięki ❤️

    12 czerwca