- Co czytasz? – uparta i niemożliwie wścibska siostra przewiesiła mi się przez ramię, spoglądając bez cienia skrępowania w ekran mojego laptopa. Nie interesowało ją, że mogłem się uczyć lub, co bardziej prawdopodobne w tym czasie, przeglądać prywatną pocztę. Musiała znać odpowiedź już. PRYWATNOŚĆ nie miała dla niej żadnego znaczenia i czasami miałem wrażenie, że ona w ogóle nie zna takiego słowa. Tym razem jednak spotkał ją zawód. – Łeee, co to za dziwne szlaczki? – zgłosiła pretensje, nie mogąc odczytać wyświetlanego tekstu.
- Tajny kod – wyjaśniłem, nie odrywając oczu od tekstu.
- Ale zarąbiście! A o czym? – chciała wiedzieć.
- Nie twoja sprawa – mruknąłem.
- Tomek! No weź, powiedz… - jęknęła, starając się zajrzeć mi w oczy. Odepchnąłem ją delikatnie ramieniem, bo zaczynała mnie irytować. I mega przeszkadzać.
- Powiedziałem, że to nie twoja sprawa. Spływaj, młoda, bo mam jeszcze masę pracy przed sobą – powiedziałem rozdrażniony. Musiałem się skupić, bo odszyfrowywanie odręcznych zapisków Olgi wcale nie należało do najłatwiejszych, a ta mała małpa robiła właśnie wszystko, by mi w tym przeszkodzić. Czasami miałem wrażenie, że jej sprawia jakąś chorą satysfakcję dokuczanie mi. Że też nie mogłem jej zamordować…
- Po co ci to w ogóle? Przecież już nie studiujesz…
- Bo mam wakacje, kretynko – westchnąłem i zamknąłem laptopa. – Czego chcesz?
- Napisałbyś mi referat? – zapytała przesadnie słodkim głosikiem, od którego natychmiast podniosło mi się ciśnienie.
- Z czego?
- Z biologii.
Zmełłem w ustach siarczyste przekleństwo i zapytałem, choć miałem świadomość tego, że odpowiedź mi się nie spodoba:
- Na kiedy? Na jutro, czy tak?
- Nooo… - zająknęła się. – Właściwie to na przedwczoraj.
- No chyba na rozum ci kompletnie padło, dziewczyno! – zirytowałem się. – To ja mam przez ciebie zarywać sobie nockę, w dodatku w czasie wakacji, bo tobie się wcześniej nie chciało porządnie przysiąść i teraz na gwałt błagasz mnie o napisanie czegoś, bo ci się grunt pali pod nogami?! Mowy nie ma. Radź sobie sama.
- Ale Tomek…
- Julka! – ryknąłem na nią, aż podskoczyła. – Masz szesnaście lat, do cholery, zacznij ty wreszcie samodzielnie myśleć, co? No, chyba że masz zamiar kiblować w tej samej klasie kolejny rok…
- Jak mi nie pomożesz, powiem ojcu, że szpiegujesz nieletnie dziewczyny – powiedziała, przezornie cofając się w stronę drzwi. Spojrzałem na nią jednak jak na kompletną wariatkę, nie mając najbledszego pojęcia, o czym ona właściwie mówi.
- Możesz mi z łaski swej powiedzieć, o czym ty, do diabła ciężkiego, mówisz? – zapytałem.
- Widziałam na twoim telefonie zdjęcia nastoletniej dziewczyny. Śledzisz ją, czy jak?
- Po pierwsze – niemal warknąłem, starając się ze wszystkich sił opanować – kto pozwolił ci tknąć jakąkolwiek moją prywatną rzecz? – wstałem powoli, a ta kretynka przylgnęła plecami do drzwi. Niestety jej mina świadczyła o tym, że jeśli zrobię w jej stronę, choć jeszcze jeden najmniejszy kroczek, zacznie się drzeć, co ściągnie nam, a właściwie mnie, na kark naszego ojca. A wolałem mieć spokój. – Po drugie, może się nie zorientowałaś, ale piszę pracę magisterską i część tych zdjęć jest mi do niej potrzebna. Po trzecie, jak miałbym śledzić tę dziewczynę, co? Naprawdę nie zauważyłaś, że jej stroje mocno odbiegają od obecnie przyjętych standardów modowych? A zdjęcia też pozostawiają dużo do życzenia?
- Myślałam po prostu, że to jacyś przebierańcy – burknęła na poły niepewnie i buńczucznie, niczym obrażone dziecko.
- Sama jesteś klaun. I to bez przebrania – odciąłem się. – Wynoś się z mojego pokoju i jeśli jeszcze raz dotkniesz czegoś mojego bez pozwolenia, gwarantuję ci, że szlaban i utrata kieszonkowego wraz z telefonem, będzie dla ciebie najmniejszym zmartwieniem. A teraz spieprzaj.
Prychnęła niczym rozjuszona kotka i trzaskając drzwiami, wyszła z pokoju. Chwyciłem telefon w rękę i padłem z nim na łóżko, słysząc niewyraźnie, jak ta idiotka donosi naszemu ojcowi, że stalkuję jakąś małolatę. Zamknąłem oczy zrezygnowany, licząc do dziesięciu. Przy pięćdziesięciu do pokoju wkroczył purpurowy na twarzy ojciec.
- Telefon – zażądał. Podałem mu go, jednocześnie pytając:
- Naprawdę sądzisz, że mógłbym stalkować jakąś dziewczynkę? Julce już chyba kompletnie na rozum padło.
- Ani słowa… - warknął, zagłębiając się w czeluści mojej przepastnej galerii. Jednym okiem obserwowałem, jak wyraz jego twarzy robi się coraz głupszy i bardziej zakłopotany, a drugim patrzyłem na tę blond małpę, która z triumfalnym wyrazem twarzy stała w progu mego pokoju. – Tomasz… Czy to jest…
- Dokładnie – powiedziałem szybko. – Sama, z siostrami, bratem, ogólnie z rodziną, ale jak zauważysz, nie tylko ona. Tam są również i inne zdjęcia.
- A właściwie – odchrząknął, oddając mi telefon. – Dlaczego oni? Na co ci to?
- Do magisterki – wzruszyłem ramionami. – Ich jacht będzie w mojej pracy jako jeden z przykładów. Miał styl i kasę. A zdjęcia się przydają.
- No tak, masz rację. I ty na pewno nie… ekhm… Znaczy no…
- Pytasz się mnie czy zakochałem się w jednej z nich? Tato! – zawołałem z prawdziwym oburzeniem. – Zwariowałeś?
- Tylko pytam. No… Julka! – huknął dla odmiany na nią, aż podskoczyła. – Zacznij ty się wreszcie uczyć, co? Zaczniesz wreszcie rozpoznawać ludzi na zdjęciach. A teraz wychodzimy.
Gdy wyszli i zamknąłem za nimi starannie drzwi, pytanie zadane mi wcześniej przez ojca, wciąż odbijało się echem w mojej głowie. Kłamstwo, które wypowiedziałem, paliło mnie w gardle żywym ogniem. Podszedłem więc do okna i otworzyłem je na całą szerokość. Oddychając szybko, jakbym dopiero co przebiegł kilkadziesiąt metrów sprintem, spojrzałem w rozgwieżdżone już niebo. Dłuższą chwilę zajęło mi całkowite uspokojenie się. I przemyślenie jeszcze raz wszystkiego. Nie ma najmniejszej wątpliwości, opiszę ten jacht, ale na tym koniec. Czas o niej zapomnieć, bo to tylko rozstraja mnie nerwowo i nie umiem się na niczym skupić. Lepiej obronić tę pracę i zająć się prawdziwym życiem. Tak, to właśnie był plan idealny. Pokręciłem trochę głową, aż strzeliło mi przyjemnie w nadmiernie napiętym karku, przynosząc ulgę i zostawiając otwarte okno, ponownie zasiadłem do komputera. I zamiast skupiać się wyłącznie na „Standardzie”, zdecydowałem, że do swojej pracy włączę również pozostałe jachty, „Aleksandrię”, „Livadię” i „Gwiazdę Polarną”. I obecnie w głębokim poszanowaniu miałem to, że najpewniej moja praca przekroczy dozwolone maksimum. Miałem bowiem zamiar obronić się na najwyższych ocenach, a aby tego dokonać, potrzebowałem nie dobrej, a idealnej pracy. Zapowiadała się przede mną długa noc. Jedna z wielu…
Pół roku później.
- A ty nadal czytasz o „Standardzie”? – zapytał mnie Marcin, gdy korzystając z dłuższej, acz początkowo niezaplanowanej przerwy między zajęciami, siedzieliśmy w kafeterii uczelnianej. – Sądziłem, że skoro machnąłeś już swoją pracę i oddałeś ją przed czasem, to teraz zajmiesz się czymś bardziej konstruktywnym…
- Prawdziwa obsesja nie zna granic – powiedziałem z godnością i wziąłem łyk czegoś, co tylko z nazwy było „Cappuccino”. – Ohydztwo – mruknąłem, odstawiając kubek na stolik przed nami.
- Ja się w ogóle dziwię, że ty wciąż to pijasz i żyjesz… Przecież poziom tej kawy powoduje, że w promieniu pięciu kilometrów nie uświadczysz karalucha – zauważył, samemu popijając jakieś zielone świństwo z przezroczystego bidonu. Marcin i te jego zdrowo żywieniowe nawyki. – Stary, a tak na serio, za tydzień u mnie popijawa. Przyjdziesz?
- A kto będzie? – zainteresowałem się ciut niemrawo, błądząc właśnie myślami wśród wystawnych korytarzy „Gwiazdy Polarnej”.
- Mnóstwo świetnych ludzi. Powiem dziewczynom, że wpadniesz.
- Marcin – jęknąłem, zamykając laptopa. – Ja cię błagam, żadnego swatania, tak?
- Tak, tak – tym razem to on westchnął. – Wiem. Masz ty tę swoją jedyną i wyśnioną i nie chcesz żadnej innej. To świetnie, ale mam wrażenie, że przesadzasz. Schudłeś…
- Odwal się – burknąłem niezadowolony. – Nic mi nie jest.
- No nie wiem. Jeszcze chwila i bez problemu przewlekę cię przez dziurkę od igły, stary.
- Obronię pracę i spauzuję, słowo.
- Jasne… To co? Mówić dziewczętom, że będziesz?
- Mów, ale powtarzam, żadnego swatania.
- Tomasz, Tomasz, Tomasz – poklepał mnie po ramieniu i pokręcił głową. – Czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś takiego? – zapytał. Podniosłem dłoń z rozcapierzonymi palcami. – Co?
- Pięć razy. Więc tym razem sobie daruj.
- Cześć, przystojniaku. Jakiej dziewczyny poszukujesz? – zapytała znienacka niewysoka, całkiem urocza brunetka z krótkimi włosami i dość pokaźnym biustem. Tamara, czy jak jej tam było.
- Szatynka, metr siedemdziesiąt, duże brązowe oczy, łagodny charakter – odparłem bez namysłu. – Niewielki biust – dodałem po chwili. Uśmiechnęła się w odpowiedzi figlarnie i popiła drinka, którego trzymała w ręce.
- Jak rozumiem, wybranka już upatrzona, co? – zagadnęła niezrażona. Kiwnąłem głową, sącząc własne piwo.
- Jak najbardziej. Ponad rok temu.
- Więc gdzie jest teraz? – zainteresowała się.
- Chwilowo niedostępna – odparłem. Przekrzywiła głowę, patrząc na mnie przez chwilę w milczeniu.
- Przykro mi – powiedziała w końcu, nieznacznie całując mnie w policzek, po czym odeszła, znikając w tłumie gości. Marcin tym razem nie miał umiaru.
- Nie wierzę! – warknął teraz, podchodząc do mnie rozeźlony. – To już szósta, którą spławiłeś, stary. Co z tobą nie tak?!
- Nic, po prostu podoba mi się inna – mruknąłem, nie mając zamiaru wdawać się z nim w rozmowę.
- Inna… Jaka inna? Przedstawisz nas sobie w końcu? Czy raczej mam pomóc ci do niej podbić?
- To raczej niemożliwe.
- Dlaczego?
- Bo nie. I nie pytaj więcej, bo i tak ci nie powiem – odstawiłem napoczęte piwo na blat najbliższego stolika i ruszyłem do przedpokoju, gdzie na wieszaku wisiała sobie spokojnie moja nowiutka, jeansowa kurtka. Marcin oczywiście natychmiast poleciał za mną.
- Co ty właściwie robisz? – zapytał zdezorientowany. – Już idziesz? Odbiło ci?
- Owszem – powiedziałem zimno, zakładając kurtkę.
- Nie rozumiem dlaczego. Co powiedziałem nie tak? Słuchaj, jeśli chodzi o tę twoją dziewczynę, to po prostu pozwól mi z nią porozmawiać, jeśli między wami coś nie działa, czy…
- Ona nie żyje.
Marcina zamurowało. W jednej chwili gadał jak najęty, a w drugiej wpatrywał się we mnie wielkimi oczami.
- Więc z łaski swojej przestań mnie w końcu swatać, dobrze?
- Tak, jasne, ja… Cholera, nie wiedziałem, tak bardzo mi przykro, stary… Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie – odparłem, machnąłem mu ręką i już mnie nie było. I choć do domu miałem spory kawałek, postanowiłem przebyć go na piechotę, nie spiesząc się nigdzie, bo przecież rodzice i tak wiedzieli, że z imprezy wrócę najpewniej o świcie. Nie chciałem brać taksówki, bo musiałem przewietrzyć umysł. Ile to już razy postanawiałem sobie solennie, że o niej zapomnę? Że wykasuję o niej wszystkie wspomnienia? Jej zdjęcia i filmy. I za każdym razem zawodziłem, skupiając się na niej raz za razem, a początkowa fascynacja stawała się coraz poważniejszą obsesją. W pewnych momentach czułem się tak, jakbym wariował. A tego nie chciałem, nie było mi to do szczęścia potrzebne. Chciałem tylko jej. Ale czy mogłem ją dostać? Nie.
Stanąłem więc pod jakimś rozłożystym drzewem i otworzyłem galerię z jej zdjęciami. Przez chwilę skupiałem się na jej niewinnej twarzyczce, na jej dużych łagodnych oczach, na pełnych policzkach i zmysłowych ustach, które tak bardzo pragnąłem pocałować. Ale ona nie żyła i rozpamiętywanie jej na pewno nie przywróci jej życia. Wyszedłem więc z folderu zawierającego jej zdjęcia i z ciężkim sercem nacisnąłem ikonkę kosza. Wspomnienia zostały wykasowane. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem do domu. Czas zacząć żyć na nowo. Tylko dlaczego tej nocy w śnie słyszałem jej wołanie?...
***
Kochani, po długiej przerwie wracam do Was z moim kolejnym opowiadaniem mam nadzieję, że początek zaintryguje Was na tyle, by wytrwać ze mną do końca opowieści. Nie gwarantuję szybkiego pojawiania się rozdziałów, bo po pierwsze rodzina jest najważniejsza i to na niej w głównej mierze się skupiam, a po drugie, temat, jaki sobie tutaj obrałam, jest mega trudny i będę musiała naprawdę popracować nad tym opowiadaniem, by miało to ręce i nogi Nie mniej jednak enjoy i zapraszam do kolejnej przygody
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Zap
Początek interesujący. Mam nadzieję, że nie karzesz nam czekać zbyt długo na kolejną część. Może trochę dłuższą? Fajnie ze wróciłaś. Pozdrawiam serdecznie.
elenawest
@Zap niewykluczone że kolejna część będzie dłuższa, nie pamiętam ile tego napisałam, ale całkiem sporo ☺️ i postaram się, by była szybciej
elninio1972
Zaczyna się ciekawie
elenawest
@elninio1972 dzięki ❤️
Gazda
Super, że znowu jesteś 😀
Zapowiada się ciekawie. Cierpliwie czekam na ciąg dalszy😀
elenawest
@Gazda dzięki ❤️