Czarna róża #8

Czarna róża #8Pocałunek? Pierwszy pocałunek? Piękny i delikatny, który później zmienia się w coś bardziej mocniejszego. To piękny pocałunek i jednocześnie najlepszy lek doustny stosowany od zawsze. Chwila, która sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Pierwszy pocałunek pieczętuje umowę. Umowę mówiącą o tym jak bardzo będziemy oddani osobie, którą kochamy. Pocałunek jest jak kawałek czekolady, na którym trudno poprzestać. Jednak, żeby pocałunek był naprawdę dobry, musi coś znaczyć i musi być z osobą, która dla nas wiele znaczy, żeby w momencie, kiedy zetkną się nasze usta, poczuć to z całym ciele. Pocałunek tak gorący i namiętny, że nie chciałoby się zaczerpnąć powietrza. Nie można oszukiwać przy pierwszym pocałunku. Kiedy znajdziemy już tę właściwą osobę, pierwszy pocałunek...jest wszystkim

Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jeść tosty, gdy nagle w telewizji usłyszałam swoje imię i nazwisko. „ Znamy prawdę!!! Justin Bieber, jeden z najsławniejszych gwiazd muzyki po raz pierwszy od 2 lat pokazał się publicznie z dziewczyną. Wnioskujemy, że są oni parą. Niejaka Karisma Collins mieszka z naszym muzykiem pod jednym dachem. Dziewczyna ma 19 lat i pochodzi z Londynu. Poznali się oni w szpitalu. Dziewczyna straciła pamięć.  Chłopak zabrał ją do siebie i od tamtego czasu są parą. Sami nie możemy uwierzyć, że Justin związał się z 4 lata młodszą gówniarą. Jesteśmy tego pewni, że Karisma to kolejna pusta laska, której zależy tylko na pieniądzach. Nie zdziwimy się, gdy za kilka miesięcy ogołoci go co do grosza. Jednak to jego decyzja. Dziękujemy za uwagę!”. Artykuł się skończył a ja nadal patrzyłam w ten telewizor z otwartą buzią. Nagle Justin się odezwał.
-Ku*wa wiedziałem, że tak będzie. Jednak, że będą cię wyzywać…przegięli – wstał i rzucił swoim tostem o stół.
-A ja nie wiedziałam, że dziennikarze są tak wścibscy – wstałam od stołu i pobiegłam na górę. Miałam łzy w oczach. Jak tak można osądzać ludzi. Nie wytrzymałam i popłakałam się. Słyszałam tylko co chwila dźwięki telefonu Justina i jego krzyki. Jestem dla niego tylko obciążeniem. Muszę zniknąć z jego życia raz na zawsze. Zeszłam na dół. Widziałam go siedzącego na kanapie, który miał twarz schowaną w dłonie.
-Chcę do domu – łza popłynęła mi po policzku. Chłopak natychmiast spojrzał na mnie.
-O co ci chodzi? – widać, że był zdenerwowany.
-O to, że nie powinieneś mnie ratować. Mogłeś mnie zostawić. Teraz tylko jestem dla ciebie problemem – chlipnęłam nosem.
-Nie prawda. Nie masz prawa tak mówić. Nie pozwalam ci nigdzie iść. A co do tych dziennikarzy to zaskarżę ich w sądzie. Nie przejmuj się – przytulił mnie. Biło od niego takie ciepło jakiego wtedy potrzebowałam. Nie powiedziałam już nic więcej. Nie dałam rady. Bolała ludzka nienawiść.  
-Nie kłamiesz? Ja nie chcę być dla ciebie ciężarem – stałam nadal wtulona w niego.
-Nie jesteś żadnym ciężarem. Uwierz mi – pocałował mnie w czoło. Przytulałby mnie dalej, gdyby nie jego telefon. Chłopak spojrzał na wyświetlacz po czym niepewnie odebrał telefon.
-Cześć mamo – usiadł na kanapie.
-Cześć synku. Co ty wyprawiasz? Znowu dziewczyna? Pakujesz się w kłopoty. Będzie tak samo jak z Seleną. Przez to wszystko jest totalna burza w sieci i nie tylko.
-Wiem mamo, ale co to ich obchodzi. To mój wybór, a poza tym Karisma ma już 19 lat i jest dorosła – podnosił ton co każde jedno słowo.
-Dobrze Justin rozumiem. Ale mam pytanie ty naprawdę z nią jesteś?
-Mamo nie wierz dziennikarzom, nie jestem z Karismą. Ja jej tylko pomagam – już trochę się uspokoił.
-Co ja z tobą mam. Będziesz miał koncert w La?
-Tak tylko nie wiem kiedy. Posłuchaj zgadamy się i wtedy przedstawię ci Karismę – spojrzał na mnie.
-No to do usłyszenia. Trzymaj się.
-Ty też się trzymaj – rozłączył się. Wstał i podszedł do mnie. Złapał mnie za rękę i zaciągnął na górę. Weszliśmy do jego pokoju. Chłopak włączył telewizor i zapytał czy obejrzymy film. Zgodziłam się. Położył się na łóżku, a mi kazał położyć się obok niego. Tak tez zrobiłam. Leżeliśmy wtuleni w siebie oglądając „Love Rosie”.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Dziś jest dzień wyjazdu w trasę. Przez ten cały tydzień jeździłam z Justinem na próby, do kina, do wesołego miasteczka i do wielu innych atrakcji. Bardziej się z nim zbliżyłam przez ten czas. Zapomniałam o artykule w telewizji. Jus nie popuścił im tego płazem. Wszystko zostało wycofane, a ja z Justinem zostałam publicznie przeproszona.  
Obecnie jest godzina 14. O 17 ma po nas przyjechać autobus. Czyli mamy jeszcze 3 godziny. Wszystko mamy spakowane więc może nam się trochę nudzić. Siedzę teraz przed telewizorem i zajadam się truskawkowym jogurtem. Justin siedzi na górze i uzgadnia telefonicznie wszystkie szczegóły. Zszedł na dół po 15 minutach.
- Jak wygląda trasa? – uśmiechnęłam się.
-Masakrycznie –chłopak rzucił się na kanapę.
-A dokładniej? – zaczęłam się śmiać.
-No dobra zaczynamy od Polski, później Grecja, Włochy, Francja, Hiszpania, Portugalia i zostają nam Stany Zjednoczone– spojrzał na mnie.
-No nieźle – zaśmiałam się.
-Właściwie to mam plan – jego mina była bardzo poważna.
-Co ty znowu wymyśliłeś? – spojrzałam na niego.
-Chciałbym zostać w Stanach już na zawsze – podniósł się i usiadł po turecku naprzeciwko mnie.
-Zaskoczyłeś mnie – nie ukrywałam tego co czuję – ale dlaczego chcesz tam zostać?
-Tutaj nie ma przyszłości. Stany zjednoczone są o wiele większe od Wielkiej Brytanii – był lekko zdenerwowany  
-No dobrze – uśmiechnęłam się.
-Czyli się zgadzasz? – siedział cały czas w napięciu to było mega śmieszne.
-Oczywiście, że tak – zaczęłam się śmiać, gdy chłopak z ulgą wypuścił powietrze. Wstał i położył się na kanapie tak, że jego głowa leżała na moich udach. Justin włączył w telewizji film i tak spędziliśmy czas do 17. Nagle usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi. Ujrzałam za nimi Patricka.
Scooter: Gotowi? – uśmiechnął się.
Ja: Oczywiście – zaśmiałam się i zawołałam Justina. Chłopak szybko zbiegł na dół. Przywitał się i poszedł po bagaże. Kazał mi zostać na dole. Zrobiłam jak chciał. Zjawił się po chwili z naszymi rzeczami. Wyszliśmy z domu. Odwróciłam się jeszcze raz by dobrze go zapamiętać bo wiedziałam, że już tutaj nie wrócę. Zamknęłam na chwilę oczy i poczułam lekki wiaterek na mojej twarzy. Znowu przypomniało mi się kolejne zdarzenie. Takie, gdy stoję nad przepaścią, a przede mną rozciąga się piękny krajobraz rzeki i gór. To było coś niesamowitego. Stałam tam i patrzyłam na ten piękny widok. Nagle usłyszałam swoje imię.
-Karisma chodź – krzyknął Justin wchodząc do autobusu.
-Idę – otworzyłam oczy i pobiegłam do autobusu. To była jedna chwila szczęścia z mojego poprzedniego życia. W środku przywitałam się z pozostałymi chłopakami. Na wejściu dowiedziałam się, że jest tylko 5 pokoi. Czyli mam spać z Justin. Rozumiem to bo nie przewidzieli tego, że zjawię się w ich życiu.  
Jedziemy już 4 godziny czyli jest 21 nie jest tak tragicznie. Leżę sobie na łóżku i słucham muzyki. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Szybko wstałam i pobiegłam do toalety. Zaczęłam wymiotować. Może mam chorobę lokomocyjną. Usłyszałam pukanie do drzwi łazienki.
-Karisma wszystko dobrze? – w głosie Justina usłyszałam zmartwienie.
-Tak, już tak – otworzyłam drzwi i zobaczyłam jego przerażoną twarz. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Wymiotowałaś? – patrzył na mnie z troską.
-Mhmm ale to nic takiego, może mam po prostu chorobę lokomocyjną – uśmiechnęłam się.
-Może chodź dam ci jakąś tabletkę – złapał mnie za rękę i ruszył do kuchni. Nagle cały świat zaczął się kręcić. Poczułam pod sobą silne ręce Justina. Zaniósł mnie na kanapę w głównym pomieszczeniu. Wokół mnie zebrali się wszyscy. Otworzyłam oczy i chciałam się podnieść, ale Jus mi nie pozwolił.
Scooter: Justin to nie jest choroba lokomocyjna – spojrzał na niego z przerażeniem w oczach.
Christian: No właśnie to jest coś innego – opadł na kanapę obok mnie.
Justin: Nie wy nie myślicie, że to jest… - urwał swoją wypowiedź i popatrzył na mnie.
Jake: Justin proste spaliście ze sobą i macie teraz tego konsekwencje – poszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami.
Justin: My ze sobą nie spaliśmy do cholery – wkurzył się i uderzył ręką o stół.
Adam: No to brawo, dzięki tobie Justin mamy teraz młodą laskę z dzieckiem na głowie. Musiałeś jej pomagać?
Justin: To nie jest pewne, że jest w ciąży. A co do tego, że jej pomogłem ty byś ją zostawił? – spojrzał na niego już z mniejszą wściekłością.
Scooter: Spokój – wrzasnął  - Justin bierz ją do pokoju i musicie poważnie porozmawiać, a ty Adam byś się wstydził. Masz szanować tą dziewczynę inaczej nie ręczę za siebie – powiedział to z anielskim spokojem. Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku i zamknął drzwi.
-Karisma coś ty najlepszego zrobiła – usiadł załamany obok mnie.
-Ja nic nie pamiętam. Nie ja nie chcę tego dziecka. Mam dopiero 19 lat – zaczęłam płakać.
-To nie jest pewne. Gdzieś powinien być test z ostatniej trasy, gdy to dziewczyna Scootera myślała, że jest w ciąży – wstał i ruszył do kuchni. Wrócił po 5 minutach i dał mi nieodpakowane pudełeczko – Idź do łazienki – rozkazał.
-Boję się Justin. Jaką ja byłam wcześniej dziewczyną – łzy płynęły mi po policzkach. Weszłam do łazienki i zrobiłam test. Wyszłam z niej około 15 minut później. Usiadłam obok Justina i spojrzałam na wyniki. Podałam test Justinowi. Spojrzał na niego i natychmiast mocno mnie przytulił. Wynik wyszedł negatywnie. Na szczęście nie jestem w ciąży. Gdy chłopak mnie tak przytulał przypomniało mi się kolejne wydarzenie. Ono nie było już takie piękne. Ból całego ciała – gwałt. Otworzyłam oczy a z nich zaczęły lecieć łzy. Drugi gwałt w lesie w Crail. Rozcięcie sznura, dźwięki jadących samochodów. Bieg przez ulicę. Już wiem jak się tutaj znalazłam. Justin spojrzał na mnie nie wiedząc o co chodzi.
-Mała nie płacz już. Przecież nie jesteś w ciąży – przytulił mnie jeszcze raz.
-To jest wspomnienie. Jeszcze gorsze od tej całej ciąży – chłopak natychmiast mnie odchylił i spojrzał mi w oczy.
-Co sobie przypomniałaś? – otworzył szeroko oczy.
-To jak się tutaj znalazłam – powiedziałam przez płacz.
-Musisz mi powiedzieć. Karisma – potrząsnął mnie za ramiona.
-To ci porywacze. Oni mnie – dalej płakałam nie umiałam wymówić tego słowa.
-Co zrobili?! – zaczął krzyczeć.
-Zgwałcili mnie, później tutaj przywieźli i zostawili – zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Chłopak patrzył na mnie nie wiedząc co zrobić. Przytulił mnie.
-Słońce to przeszłość. Już nikt cię nie skrzywdzi – pocałował mnie w czoło – zapomnij o tym. Połóż się i spróbuj zasnąć – zrobiłam tak chciał. Przytuliłam się do poduszki, a chłopak wyszedł. Zostałam sama. Zaczęłam brzydzić się własnego ciała. Dlaczego akurat przypominają mi się te złe rzeczy zamiast tych dobrych. Gdy tylko przypominałam sobie tamto zdarzenie robiło mi się niedobrze, a moje oczy stawały się coraz bardziej czerwone. Jak moje życie wyglądało wcześniej? Chyba nie chcę tego wiedzieć. To straszne co mi zrobili. Po takich przemyśleniach postanowiłam iść już się wykąpać. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Wyszłam z niej po 20 minutach. Od razu poszłam do łóżka. Zasnęłam po godzinie czyli około 23. Obudziłam się o 2 w nocy. No to długo sobie nie pospałam. Odwróciłam się i zobaczyłam, że leżę sama na łóżku. Nie powiem zdziwiło mnie to. Usiadłam i zobaczyłam Jusa na podłodze. Spał tak słodko na jakimś kocu. Wstałam i podeszłam do niego.
- Justin, wstawaj – potrząsnęłam za jego ramię. Chłopak nadal się nie obudził. Musi mieć twardy sen – Justin no obudź się – podniosłam lekko głos i zaczęłam się śmiać z mojego zachowania. Nagle otworzył oczy.  
-Co? Co się stało? – usiadł i zaczął trzeć oczy.
-Czemu ty śpisz na podłodze? – usiadłam naprzeciwko niego.
-Dziewczyno jest 2 w nocy daj mi spać – rzucił się na swoją poduszkę. To wyglądało komicznie.
Oczami Justina:
-Powiedz mi dlaczego ty śpisz na podłodze – zaczęła się śmiać.
-No bo ja jestem grzeczny i nie będę z tobą spał bo może sobie tego nie życzysz – powiedziałem zgodnie z prawdą i zamknąłem oczy.
-No wstawaj i chodź. Bez przesady. Nie będziesz spał na podłodze – wzięła mnie za rękę i próbowała podnieść. No nie ukryję tego, że nie dała rady.
-Karisma nie będę cię do niczego zmuszał – z powrotem otworzyłem oczy i popatrzyłem na nią. Była piękna. Właściwie to jest.
-Przestań i chodź już – uśmiechnęła się. Ja wstałem i poszedłem położyć się z nią do jednego łóżka.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie musisz się zmuszać do czegoś czego nie chcesz – miałem lekkie obawy. Nigdy nie leżałem tak blisko wspaniałej dziewczyny. Może to jest głupie ale przez te kilka tygodni zakochałem się w niej. Ona co dzień sprawiała, że byłem szczęśliwy. Właściwie to mam plan. Jednak, gdyby się nie udał to będę pogrążony do końca życia.  
-Zamkniesz się w końcu? – zaczęła się śmiać, a po chwili ja też.
-Tak  - spojrzałem na nią ostatni raz. Dziewczyna zamknęła oczy. Ja nie dałem rady. Chciałem cały czas na nią patrzeć.  
Rano obudziłem się około 9. Obróciłem się w stronę Karismy. Nie było jej tam. Natychmiast zerwałem się do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się po całym pokoju. Nigdzie jej nie było. Wziąłem ubrania i poszedłem do łazienki. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Zobaczyłem ją w końcu. Siedziała przy stoliku razem ze Scooterem i piła kawę.
-Cześć dzieciaczki – uśmiechnąłem się.
-Ej, ej kto to jest dzieciaczkiem ten jest dzieciaczkiem – wtrącił Patrick– ja to mam 24 lata – zaczął się śmiać – a ty młody człowieku tylko 23.
-Dobra, dobra już się nie odzywam – zaśmiałem się i spojrzałem na Karismę. Scooter wyczaił sytuację, wypił ostatni łyk kawy, podziękował dziewczynie i udał się do swojego pokoju.
-Jak się spało? – zaczęła się śmiać.
-Nawet dobrze – zrobiłem poważną minę – oprócz tego, że zabierałaś mi kołdrę cały czas to było ok – nalałem sobie wody.
-Naprawdę? Przepraszam – posmutniała.
-Żartuję – zacząłem się śmiać. Dziewczyna spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy po czym rzuciła we mnie pomarańczą. Zabolało – A to za co? – uśmiechnąłem się.
-Za kłamstwa – odwzajemniła uśmiech i wstała zmierzając do naszego pokoju.
-O nie tak nie będzie – krzyknąłem biegnąc za nią – musisz coś zrobić, żebym ci wybaczył – poruszyłem zabawnie brwiami.
-Za pomarańczę? Nie ma mowy. Jak tak to ty też masz karę – uśmiechnęła się.
-Jaką? – spojrzałem z uśmiechem w jej piękne niebieskie oczy.
-Musisz hmm… - zaczęła się zastanawiać.  
-Muszę cię pocałować – zauważyłem zdziwienie na jej twarzy. Po chwili wybuchła śmiechem.
-Ty tak na serio? – nadal się śmiała. Nie odpowiedziałem tylko moje ręce powędrowały na jej twarz. Dotknąłem ustami jej słodkich warg. Zacząłem całować ją coraz mocniej. Nie stawiała oporów. Moje ręce zaczęły spadać. Najpierw na jej ramiona, a później na talię. Oderwaliśmy się od siebie jakieś 5 minut później. Karisma zaczęła się śmiać. – No dobra ty już masz załatwioną karę. To co ja mam zrobić? – uśmiechnęła się.
-Pocałować mnie – puściłem jej oczko. Nim się zorientowałem Karisma zaczęła mnie całować. Trzymała ręce na mojej twarzy. Właściwie to musiało dziwnie wyglądać. Bo ja schylałem głowę a ona stawała na palcach, żeby mnie pocałować. To było komiczne.

Night

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2911 słów i 16403 znaków.

3 komentarze

 
  • Pytonek03

    Piękne moja droga. Życzę weny i czekam na następną część :-* <3

    5 maj 2017

  • Misiaczek0222

    Kocham ! <3 !

    5 maj 2017

  • SlodziaK

    To jest tak mega zajebiste, że nwm <3  <3

    4 maj 2017

  • Night

    @SlodziaK <3 !

    4 maj 2017