Gdy dobiegłem do domu, opatrzyłem rany i po prostu czekałem...czekałem na kolejną noc...nie mogłem spać..nawet jeść...postanowiłem zakończyć to raz na zawszę..zerwałem się z kanapy i po prostu poszedłem pod pizzerie..po chwili otworzyłem drzwi na zegarze była jedenasta..lecz mimo tego nikogo tu nie było..było to raczej dziwne..powiedział bym że nawet bardzo dziwne..postanowiłem się rozejrzeć..nie obchodziło mnie czy coś spotkam..po prostu chciałem to zakończyć..po kilku..jak nie kilkunastu minutach marszu, zauważyłem brak starych animatronów..
-podejrzane
- powiedziałem lekko zdziwionym głosem. Postanowiłem iść dalej..może po prostu je przewieziono..po chwili zauważyłem kolejną dziwaczną rzecz..brak gaśnic..było to bardzo niepokojące..co oni tutaj knują. Po chwili usłyszałem dźwięk w drugiej części pizzerii..prawdopodobnie dźwięk ten pochodził z kuchni, od razu udałem się w tamtą stronę..po drodze zauważyłem że na środku pomieszczenia był rozbity talerz..to oznaczało jedno..nie byłem tu sam..postanowiłem zbadać zaistniałą sytuację po sekundzie spostrzegłem uchylone drzwi kuchni..postanowiłem tam wejść, lecz gdy tylko to zrobiłem na stole siedział sam golden freddi, odskoczyłem ze strachu lecz po chwili uświadomiłem sobie że to tylko on.
-Kto cię tu przeniósł freddy..
-zacząłem rozglądać się po kuchni było tutaj pusto...lecz nagle usłyszałem dziwny dźwięk..dźwięk rozlewania czegoś..było to raczej dziwne..postanowiłem sprawdzić co wywołuje ten dźwięk po chwili zauważyłem GO..znowu tej jebany królik..wpatrywałem się w niego..rozlewał on..Benzynę?!
-Hej ty walony futrzaku! Rzuć tą benzynę! Natychmiast!
-Królik się posłuchał..lecz rzucił karnistrem w moją stronę..uniknąłem spotkania z nim w ostatniej sekundzie. Po chwili animatronik rzucił się w moją stronę, zacząłem odsuwać się w drugą stronę, unikając przy tym kontaktu z animatronikiem, po chwili zauważyłem niepokojącą rzecz..otóż animatroniki zaczęły iść w moją stronę, lecz co jeszcze dziwniejsze po chwili stare animatrony je przewróciły i zaczęły je rozmontowywać! wpatrywałem się prawie zapominając o wielkim metalowym króliku który coraz szybciej szedł a wręcz biegł w moją stronę, zacząłem uciekać wymijając animatronika, po chwili przewróciłem się o jedną z części toya..zacząłem się czołgać, w końcu dotarłem pod karnister lecz królik chwycił mnie za ramie i ku mojemu zdziwieniu przemówił.
-N-Nareszczie w ko-końcu cię dopadłe-em!
-T-Ty Mówisz?!
-Oczywiście że tak..a teraz przygotuj się na śmierć!
-Czekaj! Powiedz mi chociaż jak się nazywasz!
-Hah..moje imię?...J-Jestem SPRINGTRAP!
-W takim razie...żegnaj SPRINGTRAP!
-chwyciłem karnister i oblałem benzyną królika on tylko burknął, lecz nie spodziewał się że mam moją "tajną broń", wyciągnąłem zapalniczkę i w ułamku sekundy zapaliłem ją wywołując zapalenie się Springtrapa. Po chwili zaczął się miotać i upadł na kolana na ziemię. Lecz od niego zapaliła się podłoga i większość pizzeri! Szybko bez zastanowienia wybiegłem co sił w nogach z pizzerii. Tuż po tym jak wybiegłem za moimi plecami nastąpił wybuch a ja wylądowałem na twarzy, po chwili obróciłem się na plecy i widziałem tylko palącą się pizzerii freddiego fazbera...po kilku sekundach zamknąłem oczy..gdy tylko je otworzyłem byłem w szpitalu z licznymi obrażeniami..zarówno oparzeniami jak i ranami od odłamków szkła. Gdy leżałem w łóżku szpitalnym zadzwonił do mnie telefon..pielęgniarka mi go podała i od razu odebrałem.
-Halo? HALO?! Jeremy! Co ty zrobiłeś! ZWALNIAM CIĘ! JESTEŚ NAJGOR-
-w tym momencie przerwałem mu i powiedziałem.
-Pierdol się.
-po tym jak to powiedziałem od razu się rozłączyłem. Gdy leżałem kolejne dni w szpitalu dostałem na własne życzenie gazetę..na pierwszej stronię była informacja o spaleniu się pizzerii..ku mojemu wielkiemu zdziwieniu podobno ktoś zauważył uciekającą mechaniczną postać..lecz podobno to tylko plotki...ale ja wiedziałem jedno...to...nie...koniec.
2 komentarze
Malawasaczka03
Super ;***
Aga12
Bardzo fajne mam nadzieje że to nie koniec bo bardzo mi się spodobały twoje opowiadanka