Noc Łowcy Smoków cz.9

Król Larkin całymi dniami się nudził. Całą pracę wykonywali za niego jego zarządcy. Pełnił funkcję reprezentacyjną, czasami pokazywał się ludowi ze swojego balkonu i przemawiał do nich zapewniając, że żyją we wspaniałych czasach, gdzie nic im nie grozi. Niestety, gdy dowiedziano się o nowym Łowcy Smoków, w kraju wybuchła panika. Król zapewnił, że poskromi wszystkie smoki oraz zapewni spokój w Annwn. Lud na te wieści się uspokoił, ale na Larkinie spoczywał ogromny obowiązek.
Najpierw rozesłał wiadomości do największych miast. W listach było zlecenie dla maga cechującego się zaklęciami czasu i przestrzeni. Na odpowiedź nie musiał długo czekać, ponieważ, gdy spożywał podwieczorek w swojej sypialni, przed jego obliczem zaczęła się materializować kobieca sylwetka.
Strażnicy pilnujący Larkina natychmiast obstawili władcę.
- Spokojnie. - Rzekł Larkin. - Oczekiwałem gościa, więc możecie opuścić broń.
Strażnicy wykonali rozkaz bez chwili zwłoki. Larkin obserwował przez następne dziesięć sekund, jak błękitna mgła zaczyna się skupiać, następnie przy widocznej sylwetce pojawiają się ubrania. Chwilę później przed nim stoi piękna czarodziejka z niebieskimi włosami upiętymi w gruby warkocz. Jej oczy były ogromne i przypominały z koloru złote pierścienie na jego palcach.
- Wasza Wysokość. - Powiedziała cicho i uklękła, pochylając głowę. Pozwoliła, by wystające niebieskie kosmyki zasłoniły jej twarz.
- Wstań. - Rozkazał Larkin jednocześnie nieświadomie oblizując usta. - Rozumiem, że przybyłaś ze względu na moje ogłoszenie?
Kobieta podeszła bliżej władcy, jakby nie wiedząc co dokładnie w tej chwili zrobić. Dopiero po paru chwilach pokiwała głową.
- Tak panie. Gdy tylko zobaczyłam treść zadania, jakiego mam się podjąć, postanowiłam przybyć bez zwłoki.
- Na wstępie naszej znajomości pokazałaś mi co już potrafisz. Zwykle magom teleportacja zajmuje około minuty. Jednakże widzę, że to Cię musiało wyczerpać. Ledwo mówisz, już nie mówiąc o staniu. - Larkin zaczął do niej podchodzić. Kobieta zaczęła w tej samej chwili osuwać się na ziemię. Jeden ze strażników złapał ją, zanim uderzyła głową w posadzkę. - Połóż ją na moim łożu, gdy odzyska jasność umysłu, odbędę z nią pogawędkę, a później znajdziemy dla niej osobną sypialnię.
- Tak jest, Wasza Wysokość.
Larkin stanął bliżej okna i wpatrując się w deszczowe niebo, czekał, aż wróci jego strażnik. Gdy to się stało, natychmiast kazał obydwu wyjść za drzwi.
Król przeszedł w stronę sypialni, na której powoli oddychała czarodziejka.
- Przepraszam, Wasza Wysokość, nie powinnam okazywać słabości.
- Nic się nie stało. Może powiesz mi, Pani, jak się nazywasz?
- Shannon.
- Piękne imię. Skąd pochodzisz i jak długo praktykujesz magię?
- Jestem sierotą. Zawsze się przemieszczałam z miejsca na miejsce, aż pewnego dnia, po ukradzeniu chleba za ramię złapał mnie jakiś mężczyzna. Zabrał mnie ze sobą, a ja bałam się wtedy choćby pisnąć. Zaprowadził mnie do swojego pokoju w gospodzie i wtedy powiedział mi, że wyczuł we mnie moc. Przeszłam przez różne testy i badania. Miałam wtedy zaledwie jedenaście lat. Uczył mnie magii żywiołów, bo w tym się specjalizował, ale szybko odkrył, że nie w tym tkwi mój potencjał. Wysłał mnie więc do Meriel, gdzie miałam trenować magię czasu i przestrzeni.
- Interesujące. Pewnie zainteresowałaś się kwotą pieniędzy, jaką oferuję za pomoc.
- Nie ukrywam, że tak. Po ostatnich zdarzeniach gospodarka zaczęła umierać i pieniądze są niezbędne.
- Rozumiem. - Rzekł Larkin gładząc się po krótko przystrzyżonej brodzie. - Na pewno chcesz wiedzieć czym będziesz się zajmowała. Otóż poszukuję Łowcy, a wiem, że będziesz potrafiła ustalić skąd pochodzi moc Łowcy.
Shannon zamknęła na chwilę oczy, zastanawiając się nad propozycją.
- Zgoda, pomogę, jednakże nie wykryję dokładnego położenia Łowcy, tylko maksymalnie do wielkości wsi.
- Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie udana. Rozkażę moim sługom przygotować dla Ciebie gorącą kąpiel, a następnie chciałbym, żebyś stawiła się u mnie, by zacząć pracę. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, nie ukrywam, że chciałbym, abyś pozostała na dworze, by zawsze mieć dostęp do Twoich umiejętności.
- To dla mnie ogromny zaszczyt, Wasza Wysokość.
Larkin nie odpowiedział, tylko zaczął się kierować w stronę tacy winogron, jednocześnie delikatnie się uśmiechając.

***

- Udało Ci się coś ustalić? - Zapytał zniecierpliwiony Larkin.
Shannon krążyła właśnie z gigantycznym medalionem w ręce nad mapą. Miała zamknięte oczy i wcześniej prosiła, by pozwolono jej się całkowicie skupić, jednakże trwało to zdecydowanie za długo dla króla.
- Udało mi się ustalić, że źródło znajduje się na wschodzie... - Nagle schyliła się, łapiąc się za brzuch. - Och... właśnie natrafiłam na jakieś potężne miejsce.
- Gdzie to jest?
- Hmm... wygląda na to, że cel znajduje się wśród wiosek okrążających jezioro Tara.
- Nic więcej? - Shannon pokręciła głową. - Straże! Poślijcie po waszego kapitana. Musimy jak najszybciej rozpocząć poszukiwania.
- Znalazłam coś jeszcze. - Odezwała się nagle Shannon.
- Co takiego?
- To wcale nie jest Łowca, a... Łowczyni.
Wśród strażników dało się usłyszeć okrzyki zdziwienia oraz natychmiastowe szepty.
- W całej historii Annwn nie było ani jednej kobiety-Łowczyni. Jesteś pewna tego, co mówisz?
- W 80% tak, przez lata nauki nauczyłam się rozpoznawać kobiety od mężczyzn. - Rzekła z zadziornym uśmiechem.
- Więc mam już zmniejszony okręg poszukiwań, dobra robota Shannon.

iza0199

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1029 słów i 5842 znaków.

2 komentarze

 
  • AuRoRa

    No to pięknie, szukają jej. Czytam dalej :)

    10 kwi 2018

  • Gabi14

    Jutro będę cię dręczyć Annwn

    10 gru 2015