Aithne podskoczyła ze strachu w miejscu i odwróciła się w stronę lasu nadal mając zamknięte oczy. Słyszała krzyki ludzi, wybuchy koło niej. Już miała biec, gdy poczuła, że kobieta z Rady nadal ją trzyma za ramię.
- Otwieraj te oczy! - Krzyknęła z furią w głosie. - Słyszysz co do Ciebie mówię?!
W pewnej chwili uścisk zniknął. Aine szybko założyła kaptur na głowę i otworzyła oczy. Wokół niej panowało piekło. Widziała, jak ludzie smażą się w smoczym ogniu, jak małe dzieci szukają swoich rodziców zdane jedynie na los, jak ludzie zabijają się nawzajem dla własnego bezpieczeństwa.
Aithne odważyła się spojrzeć w górę. Zobaczyła pędzący na niebie czarny kształt, który co chwila wyziewał ogromne chmury ognia. Jego łuski mieniły się tysiącami kolorów pod wpływem światła księżyca, które niebawem zgaśnie. Gdy Aine przyjrzała się bliżej, zauważyła, że smok posiada długie, zakrzywione, ostre kły, które mogłyby zabić każdego, nie wspominając już o pazurach.
Dziewczyna mogłaby tak stać, ale do zmysłów przywrócił ją mężczyzna, który na nią wpadł. Aithne rozejrzała się wokoło i zobaczyła, że kobieta z Rady leży na ziemi w kałuży krwi. Nie miała czasu jej ratować. Zaczęła pędzić przed siebie mijając spalone truchła dzieci i dorosłych. O jedno ciało się potknęła. Odwróciła twarz do zmarłego, aby się mu lepiej przyjrzeć i wtedy...
- Eoin! Nie! Tylko nie Ty! Błagam! Błagam... - Aithne zatopiła twarz we włosach swojego brata czując zapach krwi. Obejrzała go i zobaczyła, że ktoś wbił mu zakrzywiony sztylet w prawy bok.
- Aine... - Dziewczyna usłyszała swoje imię i spojrzała wytrzeszczonymi oczami na brata.
- O bogowie! Nic Ci nie będzie. Obiecuję. Dasz radę, tylko się nie poddawaj. Ojciec i Tiernan zaraz tu będą i...
Nie zdążyła dokończyć, bo oczy Eoina zaszły mgłą. Na twarzy miał delikatny uśmiech.
- Eoin!!! - Krzyknęła na całe gardło. Nie obchodziło ją czy ktoś ją zabije, spali ją smok, czy odkryją, że to właśnie ona jest Łowcą. To wszystko jej wina. Gdyby umarła nigdy by się to nie wydarzyło.
Aithne nie wiedziała ile tak leży wtulona w ciało brata, ale poczuła, że ktoś szarpie ją za ramię. Odwróciła zapłakaną twarz w stronę człowieka.
- Aine! Dlaczego zdjęłaś kaptur? Ktoś Cię może zauważyć! - To był Logan. Pomógł Aithne wstać i założył jej z powrotem kaptur na głowę, jednocześnie ocierając jej łzy z polika.
- Dziękuję. - Powiedziała w jego stronę, jednocześnie odchrząkując. Zobaczyła, że chłopak ciągnie ją gdzieś naprzód, ale całkowicie straciła orientację w terenie.
- Gdzie idziemy?
- W stronę lasu. Tam będziesz na razie bezpieczna. Nie mogę Cię zabrać do domu, bo od razu zaczną Cię tam szukać. Nie zdziwię się, jeśli zostaniesz ogłoszona Łowcą, a tak poza tym jak udało Ci się wezwać tego smoka? - Powiedział wskazując czarny kształt na niebie palcem.
- Ja go wcale nie wzywałam! Tak sobie nadleciał i... pozabijał połowę wioski.
Nagle tuż przy nich wybuchła kula ognia. Odrzuciło ich na kilka metrów, lecz Aithne nie poczuła w ogóle gorąca, za to Logan miał kilka poparzeń.
- Nic Ci nie jest? - Podbiegł do niej i pomógł jej wstać.
Aithne rozejrzała się dookoła i zauważyła, że czarna plama staje się coraz większa.
- Smok! Leci w naszym kierunku! Uciekajmy!
I ruszyli biegiem przed siebie.
Gdy wpadli do lasu szybko rzucili się do jakiejś dziury i starali się uspokoić oddechy. Smok zwolnił lot i wydawałoby się, że ich zauważył, ale poleciał dalej. Dopiero po paru minutach spokoju mogli głęboko odetchnąć i wstać.
- To co teraz? - Zapytała się Aithne.
- Jak to co? Poszukamy Ci schronienia. Dalej na południe będzie bezpieczniej, więc właśnie tam zbudujemy Ci szałas. Teraz chodźmy.
***
- Możesz przez ten czas nazbierać trochę drewna na ognisko? - Zapytał się Logan próbując zrobić przyzwoity szałas dla Aithne.
- Tak, już idę. - Rzekła i skierowała się na północny-wschód. Po drodze mijała różne zwierzęta takie jak sarny oraz zające. Zaczęła zbierać drewno na opał, gdy zobaczyła króliczą norę. ''Jestem głodna'', pomyślała i wsadziła do niej rękę. Udało jej się złapać średniej wielkości królika. Szybko skręciła mu kark i mimo obrzydzenia ruszyła dalej.
Właśnie podnosiła kolejny patyk, gdy usłyszała głośne warczenie. Strach odebrał jej mowę, więc zaczęła się cofać patrząc otwartymi oczyma na czarnego smoka długiego na 25 metrów. Ten się do niej zbliżył i powąchał ją. Nie miała gdzie uciec. Zaraz umrze.
Instynktownie wyciągnęła rękę z truchłem królika. Czarny smok powąchał go i pochwycił w swoje kły. Położył królika na ziemi i zionął ogniem. Czuć było swąd palonego futra. Aine po chwili zaczęła ciec ślina z lewego kącika ust. Szybko ją wytarła.
Smok jednym kłapnięciem pożarł kolację Aithne i ułożył się na ziemi. Po chwili zaczął smacznie pochrapywać.
Dziewczyna powoli, starając się, aby narobić jak najmniej hałasu, zaczęła się kierować w stronę szałasu. Pędziła przed siebie ciesząc się, że nic jej nie jest, ale jednocześnie czuła strach, że wielki, czarny smok grasuje po lesie.
- Aine! Dlaczego Cię tak długo nie było? Patrz co zdążyłem upolować! - Wyszczerzył zęby pokazując dwa zające gotowe do pieczenia. Na ich widok Aithne zaburczało w brzuchu.
Ułożyła stos drewna, a Logan zabrał się za rozpalanie ognia.
Niecałą godzinę później zajadali się zającem, a drugiego zostawili na jutrzejszy dzień.
- Nie idziesz do domu? - Zapytała się Aithne domyślając się jak późna może być godzina.
- Na prawdę chcesz zostać sama w lesie?
Dziewczyna przypomniała sobie o smoku i pokręciła głową.
- No widzisz? A teraz idź spać. Popilnuję ogniska, a rano wrócę do domu, żeby rodzice się o mnie nie martwili. - Uśmiechnął się. - Czy... czy mam powiedzieć Twoim rodzicom, że...?
- Nie, lepiej będzie dla nich, jeśli nie będą o niczym wiedzieć. Dobranoc. - Wstała z ziemi i położyła się w szałasie próbując zasnąć. Po chwili usłyszała cichy głos Logana.
- Dobranoc, Aine.
5 komentarzy
AuRoRa
Akcja i humor ale mają przygody, łapka
Shruikan
"Tak sobie nadleciał i... pozabijał połowę wioski" To mnie rozwaliło
Gabi14
Jakaż ty okrutna
iza0199
Masz rację. Biedny Logan xd
Gabi14
Czyżby Logan był w niej zakochany? Czy to strefa friendzone?