Noc Łowcy Smoków cz.7

Król Larkin właśnie odczytał jeszcze raz list, który napisał jego skryba. Gdy uznał, że wszystko jest dobrze ujęte podał go z powrotem swemu słudze.
- Ferris, odnieś ten list skrybie i powiedz mu, aby wykonał jeszcze pięćdziesiąt kopii. Następnie mają one być wysłane przez kruki do wszystkich wiosek w okolicach jeziora Tara.
- Tak, panie. - Odpowiedział sługa, ukłonił się i odszedł pospiesznie.
Król zaczął gładzić swą krótko ostrzyżoną brodę i myślał jaką władzę da mu panowanie nad smokami. Zaczynał powoli się też interesować tym, jak wyglądała rzekoma Łowczyni. Słyszał, że pochodziła z bardzo ubogiej rodziny., , Gdy przystroję ją w jedwabie i drogie klejnoty, to rzuci mi się w ramiona'', pomyślał i zjadł winogrono.

***

Aithne obudziła się czując, że ma pusty żołądek. Wybrała się więc na przechadzkę po jeżyny. Instynktownie wiedziała, które są trujące, więc je wyrzucała, a resztę wkładała do buzi. Gdy zaspokoiła pierwszy głód, uzbierała trochę dla Logana. Jednakże, gdy wróciła, to chłopaka już nie było.
- Ciągle znika. - Mruknęła Aine sama do siebie. Wiedziała jednak, że musi znikać, by nikt z wioski nie zorientował się, że z nią współpracuje.
Zostawiła więc jeżyny na później i wybrała się na przechadzkę. Za wcześnie zaczęło robić się ciemno i zaczął padać deszcz. Od czasu do czasu widać było rozcinającą niebo błyskawicę, za którą nieubłaganie nadciągał głośny grzmot.
Kiedy Aithne była mała, bardzo bała się burzy. Zwykle wtedy chowała się w ramiona matki. Nie Tiernan. Ale zabrakło jej i wtedy Aine leżała skulona na pryczy i płakała tak, by nikt jej nie usłyszał. Nie tylko z powodu burzy.
Zbliżyła się do jakiegoś jeziorka. Nawet nie wiedziała, że takie istnieje. Dotknęła tafli wody dłonią. Gdy nie wyskoczyła żadna szalona nimfa, zaczęła pić. Chwilę później coś zaczęło płynąć ku niej i tylko to, że szybko się odsunęła uratowało jej życie. Był to bowiem smok wodny. Zaczął się tarzać po piaszczystej ziemi i zbliżył się do Aine z kłębami dymu w pysku.
- Uspokój się! - Krzyknęła na niego.
Smok usłuchał i zaczął kierować się z powrotem do wody. Aine pomyślała, że nie byłoby takim złym pomysłem mieć smoka wodnego. Musiałaby tylko dać mu od czasu do czasu przebywać w wodzie. Spróbowała go dotknąć, ale smok gwałtownie obrócił w jej kierunku głowę i głośno syknął ukazując ogromne uzębienie.
Dziewczyna uznała, że ten smok nie chce być jej własnością.
Tej nocy skończy jej się czas. Rozpocznie się chaos, nad którym nikt nie będzie mógł zapanować. Aithne musiała odnaleźć smoka jak najszybciej.
Wiele nie musiała czekać, aby zobaczyć następnego mieszkańca lasu. Wielki smok ziemny nagle przed nią urósł. Aine skuliła się w sobie widząc jego czarne ślepia. Postanowiła jednak spróbować.
- Tylko spokojnie. - Zaczęła cicho wyciągając dłoń w jego kierunku.
Smok zachowywał się dobrze na tyle, że Aithne już myślała, iż jej się uda. Jednakże, gdy miała przycisnąć zimną dłoń do jego czoła, smok cisnął ku niej fale ziemi ziemi oraz kurzu i ukrył się z powrotem po ziemią.
Aithne usiadła zrezygnowana pod drzewem i przestała się przejmować tym, czy należy ono do jakiejś nimfy i po prosty zasnęła.

***

Obudziła się czując na sobie czyjś wzrok. nie otworzyła jednak od razu oczu próbując wychwycić jakikolwiek dźwięk. W pewnym momencie usłyszała śpiew ptaka. Uśmiechnęła się do siebie, że przestraszyła się małego ptaszka, który czujnie na nią spoglądał. Krążył wokół niej ćwierkając wesoło. Jednak w pewnym momencie zobaczyła, że coś czarnego przelatuje jej nad głową i ptaszka już nie było. Dosłownie.Ten sam czarny smok, który zabił połowę wioski, zeżarł jej ćwierkającego przyjaciela.
- Ty bestio! - Krzyknęła. - Zostawisz mnie wreszcie w spokoju?!
Smok nawet nie zwrócił na nią uwagi. Skromnie przejechał językiem po kłach dając znać, że posiłek był smaczny i ma ochotę na więcej. Za chwilę podszedł do rozwścieczonej Aine, popatrzył się na na jej twarz wyrażającą dezaprobatę i wypluł jej ptaka na buty.
- Fuuuj!!! - Krzyknęła na całe gardło. Smok chyba zrozumiał swój błąd, bo w czasie, gdy Aithne wymiotowała pod jakimś krzakiem, on z powrotem pożarł podarunek.
Aine otarła resztę wymiocin rękawem i oparła się o drzewo. Smok do niej podszedł i czekał przyglądając się jej twarzy.
Aine westchnęła i podeszła do smoka wyciągając dłoń.
- To nie ma sensu. - Szepnęła do siebie. Już miała zabierać dłoń, gdy smok szybko się przybliżył. Poczuła ukłucie bólu na całym ciele i zemdlała.

iza0199

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 908 słów i 4824 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Niegrzeczny smoczek :) łapka

    10 kwi 2018

  • Użytkownik Nieznana55

    Proszę pisz dalej

    15 paź 2015

  • Użytkownik iza0199

    @Nieznana55 Mam napisane 2 kolejne częśći, ale strasznie się martwię, że znowu będę robiła długą przerwę, więc postanowiłam napisać najpierw 5 części do przodu, zanim dodam. Obiecuję, że będę kontynuowała ;)

    11 lis 2015

  • Użytkownik iza0199

    Nie zgadłeś xD I tak w ogóle, to nie chcę tego pisać na wzór HTTYD ;)

    8 mar 2015

  • Użytkownik Gabi14

    Końcówka ci nie wyszła :P Przypomina mi "Jak wytresować smoka"

    6 mar 2015

  • Użytkownik iza0199

    Bardzo za to przepraszam, ale przynajmniej udało mi się zmobilizować do pisania kontynuacji, poprzez nagły impuls z wizją tego co ma się stać. Tak więc myślę, że nie powinnam robić już tak długich przerw ;)

    5 mar 2015

  • Użytkownik Karou

    I się dokonało ;p tylko dlaczego tak długo?

    4 mar 2015