Noc Łowcy Smoków cz.5

Logan wstał wcześnie rano i, aby nie zbudzić dziewczyny leżącej zaledwie metr od niego ruszył do swojego domu. Czas na spotkanie z ojcem, pomyślał. Gdy znalazł się wewnątrz skromnej chatki, zauważył, że nikogo nie ma w domu. Najprawdopodobniej wszyscy poszli na pole. Logan powinien do nich dołączyć, ale zamiast tego skoczył na swoje posłanie i zapadł w głęboki sen.

***

Aithne zbudziła się, gdy tylko Logan się podniósł. Nie dała jednak tego po sobie znać, gdyż nie miała ochoty na rozmowy o tym co stało się wczorajszego dnia.
W chwili obecnej dziewczyna odgryzała łapczywymi kęsami kawałki upieczonego mięsa. Jej apetyt znacznie się polepszył i dzięki temu zyskiwała coraz więcej siły. Gdy skończyła posiłek, oblizała palce i wzięła ze sobą pusty bukłak. Jedzenie było sycące, ale ona nie miała czego się napić. Ruszyła więc w drogę na poszukiwanie leśnego źródła.

Aine chodziła już ponad dwie godziny, lecz niczego nie znalazła, a dodatkowo się zgubiła. Usiadła opierając się o wielki dąb i już po chwili cicho drzemała. Nie wiedziała ile czasu upłynęło, ale zbudziło ją nieprzyjemne ukłucie w prawy bok. Leniwie otworzyła oczy, a jej oczom ukazał się nieziemski widok.
Przed nią stała mała dziewczynka z długimi, zielonymi włosami, sięgającymi jej do pasa. Jej różowe usteczka wygięte były właśnie w dziwnym grymasie, a żółte, duże oczy okalały gęste, czarne rzęsy. Nieludzka dziewczynka trzymała w ręce patyk i szturchała nim Aithne.
- Auć! C-co Ty robisz? - Zapytała się Aine rozespanym głosem.
- Co JA robię? A Ty co robisz? Dlaczego opierasz się o MOJE drzewo?! - Rzekła dziewczynka piskliwym głosikiem do zafascynowanej Aithne.
- Och... Przepraszam. Nie wiedziałam, że to drzewo może do kogoś należeć. - Dziewczyna wstała z miejsca i się przeciągnęła z trudem powstrzymując ziewnięcie.
- Jestem Aithne. - Powiedziała i wyciągnęła dłoń w stronę dziecka.
Mała popatrzyła się na jej rękę ze zdziwieniem i włożyła w nią patyk.
- Nazywam się Fanny. Jestem leśną nimfą. - Odpowiedziała.
- Nimfą? - Zapytała się Aine.
- Tak, nimfą. Nie rozumiem co w tym takiego dziwnego. - Fanny pokręciła głową z dezaprobatą. - Przecież prawie wszędzie można spotkać nimfę.
- Jakoś żadnej do tej pory nie udało mi się znaleźć.
- Nie powiedziałam, że każda nimfa chce się pokazywać. Zwykle nie interesują nas ludzkie sprawy. Jesteście potwornie nudni i zachłanni, dlatego wolimy swoje własne towarzystwo.
Fanny nagle zbliżyła się do Aithne i złapała jej twarz swoimi małymi dłońmi.
- Ty nie jesteś zwykłym człowiekiem... - Szepnęła dziewczynka przyglądając się z zaciekawienie twarzy Aine. - Ty jesteś... Łowczynią... i to potwornie młodą. - Dodała z niesmakiem.
- Ale co w tym złego, że mam dziewiętnaście lat? - Spytała z zaskoczeniem Aithne.
- Co w tym złego? Jesteś pewnie nierozważna, zarozumiała, bardzo głupia i niedoświadczona! Myślisz, że dlaczego do tej pory Łowcami zostawali sami rośli mężczyźni? Los sobie z nas kpi.
- Hej! A może zamiast mnie pochopnie oceniać, poznasz mnie lepiej? Takim zachowaniem pokazujesz, że brak Ci manier. I niby ja jestem młoda? Ty wyglądasz najwyżej na pięć lat!
- Jak śmiesz?! - Wybuchła Fanny. - Żyłam w tym lesie jeszcze zanim w obrębie jeziora Tara pojawili się pierwsi przedstawiciele Waszego gatunku!
Dziewczynka odwróciła się plecami do Aine i ruszyła przed siebie, aby chwilę potem zamienić się w krzaczek jagód. Aithne prędko do niej podbiegła i uklęknęła.
- Fanny! Bardzo Cię przepraszam! Nie chciałam Cię urazić. Poniosło mnie. Proszę pomóż mi! Zgubiłam się i nie mam jedzenia, ani picia. Fanny, proszę... - Po ostatnich słowach krzaczek jagód z powrotem wróciła do postaci małej dziewczynki.
- Pomogę Ci tylko ten jeden, jedyny raz. Nie chcę słuchać więcej twojego niezmiernie denerwującego głosu, więc bądź cicho przez resztę drogi.
Zadowolona dziewczyna pokiwała głową i ruszyła za nimfą.
Po półgodzinie drogi dotarły do małego źródełka. Aithne szybko rzuciła się do wody i zaczęła napełniać bukłak, jednocześnie pijąc ze źródła. Nagle poczuła pacnięcie w głowę, a nad nią zapłakaną, zielonkawą dziewczynę z burzą turkusowych loków.
- Dlaczego pijesz z MOJEGO źródła bez pozwolenia?! Nie widzisz jakie jest już wysuszone i zrujnowane?! To wszystko przez tą czarną bestię, która zionęła we mnie ogniem! - Powiedziała.
- Nie przesadzaj, Ida. Minie trochę czasu i znowu będziesz w pełni sił. - Rzekła Fanny.
- Masz rację. - Odpowiedziała Ida szlochając. - Ale nie mogę ryzykować tym, że źródło zostanie wysuszone... patrz jaka jestem już słaba. Ledwo utrzymuję tę postać! Muszę iść się przemienić w jakiegoś kwiatka, bo zaraz padnę z sił. W tym czasie zabierz tę..
- Aithne. Jestem Aithne. - Wtrąciła dziewczyna ocierając wodę z kącika ust.
- A więc dobrze, Aithne. Idź sobie już i nie wracaj więcej do mojego źródła, a jak nie...
- Dobrze, już dobrze. Nie wrócę tutaj.
Fanny zaprowadziła ją z powrotem do szałasu.
- Dziękuję za to, że mi pomogłaś. To wiele dla mnie znaczy. - Powiedziała Aine.
- I tak ostatnio nie mam co robić, ale właściwie... źródło Idy jest niedaleko mojego drzewa. Powinnam teraz być przy nim i pilnować, aby nie zbliżyła się do niego ta czarna bestia! Jesteś Łowczynią. Dlaczego z nią nic nie zrobisz?
- Ale ja... nawet nie wiem co mogę zrobić z tym smokiem. Pozabijał połowę mojej wioski, a ja nie umiałam go powstrzymać.
- Słuchaj. To tylko i wyłącznie twoja wina. Smoki nie ukazują się ludziom od tak, no chyba, że muszą coś zjeść. - Zrobiła krótką pauzę i odetchnęła. - Tylko Łowca potrafi zapanować nad ich zachowaniem. Więc to Ty wezwałaś tą czarną zmorę.
W tej chwili zaczęło się ściemniać, a oczy Aithne przybrały kolor ognia. Po spojrzeniu na niebo dało się zauważyć tylko ćwierć księżyca, a następnej nocy nie będzie go już w ogóle.
Aithne poszukała wzrokiem Fanny, ale jej już nie było.

iza0199

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1168 słów i 6200 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Ciekawe, musi w lesie uważać co je  :jem: . Łapka czytam dalej

    10 kwi 2018

  • Gabi14

    Zaj#biste <3

    16 lip 2014

  • Shruikan

    Fajne, pisz dalej :)

    15 lip 2014