Kolejny dzień, kolejna zmiana. Tym razem nocna. Już jadąc do pracy wiesz, że ta noc będzie szczególna. I to nie przez nawał pracy, czy problemy. Będzie...intensywnie.
Wchodzisz na teren zakładu, witasz się z napotkanymi współpracownikami. Wszystko wydaje się inne, mimo że tak naprawdę nic się nie zmieniło. To ten czas i te emocje tak wpływają na ciebie. Już przebierając się zauważasz gęsią skórkę na skórze. Przyspieszony oddech, rozbiegany wzrok. Gdyby nie to, że już nie możesz doczekać się rozpoczęcia tej zmiany, zostałabyś w szatni dłużej, aby dać upust emocjom, które cię wręcz rozsadzają. Stajesz przed lustrem. Oczywiście tak jak zawsze patrzysz na śnieżnobiały biustonosz kontrastujący z lekko różowym odcieniem skóry. Przez myśl ci przelatuje, że te światłą oszukują bardziej niż te zamontowane w przymierzalniach w galerii. Ta myśl, mimo że lekko bez sensu, troszkę cię uspokaja. Przebierasz się, ledwo mogąc zapiąć guziki koszuli. Gotowa, choć nie całkiem, wychodzisz, zostawiając za sobą zapach, który zaraz zmiesza się z innym, doskonale znajomym, ulubionym.Wchodzisz po schodach, mijasz jedno z tych szczególnych miejsc, które zawsze będą kojarzyły się tylko z nim, mimo że korzysta z nich milion innych osób. Tuż przed wejściem spoglądasz w bok, przybierając – masz nadzieję – kuszącą pozę. Roziskrzony wzrok i delikatnie poruszające się jabłko Adama świadczą o tym, że on też czekał. Podchodzisz, niepewna czego się spodziewać i jak zawsze zamyka cię w swoich ramionach. Czas się zatrzymuje, świat zamiera. Czekałaś na to od rana. Czujesz jego mocno bijące serce, słyszysz oddech, nerwowe przełknięcie śliny, które mówi ci, że jest w dokładnie takim samym stanie jak ty. Nic nie mówicie, nie ma sensu. Wspinasz się na palce, by być jeszcze bliżej, by objąć go jeszcze mocniej. Wasze policzki się dotykają. Twój gładki, jego lekko chropowaty znaczony dwudniowym zarostem, który tak lubisz. Dotykasz krótkich ostrych włosków na jego karku i zatracasz się w tym. Wystarczyłoby teraz odchylić głowę. Mimo, że o tym myślisz, nie robisz nic.Zastygasz z dłonią na jego szyi. Opuszkami palców znaczysz drogę od karku, przez szyję, aż do rozpiętego guzika koszuli. Patrzysz mu w oczy, choć to prosta droga do zatracenia. Jesteście tak blisko. Oddechy mieszają się. Spojrzenia krzyżują. Czujesz palący dotyk jego dłoni, biodra tuż przy twoich wciskają cię w ścianę. Przymykasz oczy niezdolna dłużej utrzymywać kontaktu wzrokowego. Pochylasz się do przodu, by oprzeć swoje czoło o jego. Wiesz, że patrzy i wiesz, że to działa. Głośno wciągasz powietrze, czujesz jak jego gorąca dłoń zakłada ci niesforny kosmyk za ucho. Przechodzą cię ciarki, gdy ta sama dłoń zjeżdża na szyję i obojczyk i tam już zostaje. Gęsia skórka pokrywa twą skórę. Podnosisz wzrok. Policzki palą cię żywym ogniem, gdy zdajesz sobie sprawę, że jego spojrzenie mówi jedno, a twoja głowa krzyczy dokładnie to samo. Znów wzdychasz wtulając się w niego. Gładzisz jego tors i plecy. Każde inne miejsce jest zakazane i musi pozostać nieodkryte. Uwalnia cię z objęć dając przelotnego, szybkiego buziaka w policzek, a ty dziękujesz sobie, że akurat w tym momencie nie chciałaś odwrócić głowy. Choć ta myśl już nie raz zagościła w twoim umyśle. Nie jako plan, raczej jako...kuszący problem. Z ukrytymi pragnieniami jest tak...że czasem trzeba dać im dojść do głosu, choćby połowicznie. Nachylasz się więc, całujesz jego policzek o sekundę za długo, modląc się by nie odczytał tego jako zaproszenia. Jest zbyt zaskoczony by cokolwiek zrobić, więc wykorzystujesz ten moment by odejść...To nie koniec na dziś. To początek nocnej zmiany.
Dodaj komentarz