Wszystko zostanie w rodzinie cześć dziewiąta.

Wszystko zostanie w rodzinie cześć dziewiąta.„Za pięć kilometrów dotrzesz do celu”. Taki właśnie komunikat rozległ się we wnętrzu srebrnej toyoty prowadzonej przez emerytowanego pułkownika Wojska Polskiego, jadącego ze swoją kochanką na spotkanie ze swoimi kolegami z jednostki.  
Miałam na sobie wybraną przez niego czarną sukienkę, pod nią czarny koronkowy stanik na przezroczystych ramiączkach, które pięknie komponowały się moją opalenizną nad która pracowałam cały wczorajszy dzień. Moje włosy były idealnie proste i rozpuszczone. Umalowałam się subtelnie, tak jak lubię, ale podkreśliłam swoją kobiecość. Moje czarne szpilki dodawały mi tylko seksapilu. Bez fałszywej skromności muszę przyznać, że wyglądałam bosko i byłam z tego zadowolona.
Piotr założył granatowe spodnie, koszulę w tym samym kolorze i błękitną marynarkę. Chciał włożyć czarne buty, ale przekonałam go, żeby założył także granatowe. Powiedział, że zgodzi się, ale muszę mu w zamian coś dąć. Ustaliliśmy, że rozliczymy się po imprezie w pokoju hotelowym. Takie igraszki były miedzy nami codziennością od pamiętnej nocy sprzed trzech dni, kiedy przespaliśmy się ze sobą. Od tego dnia nie było miedzy nami zbliżenia, ale erotyka i chemia w naszym domu wypełniała każdy kąt.
Czułam motyle w brzuchu. Wiedziałam, że dla Piotra ta impreza jest ważna. Bałam się, że wypale do niego tekstem w stylu „tato”, albo „teściu” i cały misterny plan pójdzie się gonić. Nie mogłam sobie na to pozwolić, za dużo od niego dobra i życzliwości w życiu dostałam, by teraz nie potrafić mu za to odpłacić. O doznaniach cielesnych nawet nie wspomnę, jeszcze następnego dnia czułam ukłucia w podbrzuszu, jak tylko sobie przypomniałam co ze mną robił.
Dojechaliśmy na miejsce. Było cudowne. Mały dziewiętnastowieczny pałacyk. W powietrzu czuć było niezwykłą magię tego miejsca. Na imprezę przewidziana była mała jak na taki budynek sala. Zaproszonych było około 20 par. Dostaliśmy od razu klucz od pokoju, w którym mieliśmy odpoczywać po zakończonej zabawie. Miałam nadzieję, że bardziej zmęczę się w tym pokoju niż na tej sali....
Piotr nie mówił nikomu dokładnie kim dla niego jestem, ale i tak na pewno wszyscy się domyślali. Mówił o mnie po prostu Weronika. Jeśli jego zamiarem było wzbudzenie zazdrości w kolegach i oczarowanie ich mną, to trzeba przyznać, ze udało mu się to perfekcyjnie. Otrzymałam ogromną ilość komplementów. Cały czas czułam na sobie spojrzenia wojskowych i ich żon. Byłam jedną z najmłodszych uczestniczek tego eventu.
Zjedliśmy wyborny obiad. Rozmawiałam z żoną jakiegoś generała o modzie, a potem o szkolnictwie, kiedy wyciągnęła na mnie informacje czym się zajmuje. Czas mijał mi szybko. Zaczęły się tańce.
Piotr jako prawdziwy i szarmancki mężczyzna tańczył świetnie. Właściwie powinnam powiedzieć, że pływałam przy nim po parkiecie. Kiedy on odpoczywał mi nie było to dane. Ciągle byłam odbijana i po dwóch godzinach tańczyłam już z każdym mężczyzną na tej imprezie. Można powiedzieć, że ustawiali się w kolejkach, ale ja nie chciałam tego wiedzieć. Jako kobieta czułam się spełniona, a moja pewność siebie i wartość szybowała w niebiosach. Tego mi było potrzeba.
Około północy, siedząc przy stole Piotr objął mnie za ramie i zaczął delikatnie muskać po szyi. Zaczęłam czuć ochotę na namiętny seks. Wiedziałam, że jeśli teraz wyjdziemy, pożegnamy się i pójdziemy już do pokoju, będzie to odebrane jako ogromna gafa. Nie chciałam tego. Miałam ochotę na seks w jakimś innym miejscu. Wtedy zdarzyło się coś czego się nie spodziewałam.  
Piotr wziął delikatnie moją lewą dłoń i pocałował, a potem położył na swoim kroczu. Poczułam jego męskość. Trzeba przyznać, że tego się nie spodziewałam. Jego członek stał na baczność, i był naprawdę twardy. Twardy i gotowy. Przekaz jaki wysłał mi mój kochanek był jasny i klarowny. Chciałam odpowiedzieć mu także w sposób niewerbalny. Teraz to ja wzięłam jego dłoń i położyłam na swoim udzie. Nie spodziewał się tego. Przesunęłam ją w okolice swojego krocza. Wzięłam jeden z palców i położyłam na najbardziej mokrej części moich majtek. Spojrzeliśmy na siebie. To było uwodzicielskie i namiętne spojrzenie zarówno z mojej jak i jego strony. Pod stołem praktycznie uprawialiśmy seks, a wokół było pełno ludzi rozmawiających o polityce. Ta myśl była bardziej podniecająca niż mi się wydawało. Seks w miejscu publicznym był często występująca wśród kobiet fantazją i ja się do nich zaliczałam. Czułam jak moje piersi nabrzmiewają.  
Piotr pochylił się do mnie i szepnął mi do ucha, że skoro oboje mamy ochotę na to samo, to powinniśmy się przejść na spacer. Przytaknęłam mu.
Chwile potem byliśmy już przy wyjściu. Szliśmy alejką w stronę zagajnika.
- Myślałem, ze znajdzie się tu jakąś altanka, czy coś takiego - powiedział Piotr. Nie chciałbym Cie kłaść na ziemi, bo cała się ubrudzisz.
Zatkało mnie. Ona naprawdę był napalony i chciał mnie wsiąść choćby na mokrej trawie. Moje nogi zareagowały nagłym zmiękczeniem
- Jesteś szalony, ale właśnie tego pragnę - odpowiedziałam całkiem szczerze.
Stanęliśmy w miejscu i rozglądaliśmy się na boki. Los nam nie sprzyjał. Wokół była tylko długa alejka, bez żadnej ławeczki i lasek z młodymi brzozami. Piotr zaczął mnie całować. To było cudowne, ale oboje pragnęliśmy czegoś więcej. Chciałam dąć mu coś wspaniałego. Chciałam dąć mu siebie. Słowo „dąć „ w tym wypadku pomimo iż wulgarne było jak najbardziej na miejscu. Właśnie na to miałam ochotę. Każda kobieta czasem musi komuś „dać” i dla mnie właśnie nadszedł ten moment.
Wpadłam na pomysł, że może po prostu kucnę i spróbuje ustami zaspokoić jego popęd. Zorientował się i podniósł mnie. Powiedział, że nie ma na to ochoty, poza tym to uwłaczające i nie da mi żadnej przyjemności. Trochę miał racje. Znów przypomniał mi jak wspaniałym jest człowiekiem i jak troszczy się o mnie. Nawet w seksie nie myśli tylko o sobie. Ideał, każda kobieta o tym wie.
- Mam pomysł - powiedział. Wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku drzewa. Z dali było słychać jeszcze głosy towarzystwa. Stanęliśmy pod piękną brzozą.  
- Stań do niej przodem, obejmij ja rękoma - rzekł z uśmiechem na twarzy.  
- Genialny pomysł, właśnie na to mam ochotę - powiedziałam całkiem szczerze. Jeszcze zanim wykonałam jego polecenie nagrodziłam jego pomysł namiętnym pocałunkiem.
Potem przykleiłam się do białej kory, objęłam ją rękoma i zamknęłam oczy.  
Usłyszałam jak rozpina spodnie. Uradowała mnie ta myśl. Dziś nie będzie długiej gry wstępnej, po prostu wejdzie we mnie od razu, pomyślałam. Jeszcze mocniej objęłam drzewo dają tym samym ujście moim emocjom.
Zbliżył się do mnie. Poczułam na sobie jego prącie. W tej samej chwili pocałował moją szyję. Wiedział jak to kocham. Pieścił ją chwile ustami po czym przeszedł do tego czego chciałam. Podniósł moją czarna sukienkę i dostał się do moich czarnych majteczek. Ściągnął je. Ustami całował moje plecy w okolicach zapięcia stanika. Kiedy moje majteczki były już na kolanach szepnął mi do ucha czy jestem gotowa.
-Taaaaaaaaaak - wyszeptałam właściwie.
Lewa ręką trzymał cały czas moją sukienkę, a prawa objął mnie w talii i chwycił moją pierś. Masował ją, a ja czułam jak z mojej cipki leją się soki. W końcu poczułam jak wchodzi we mnie. Pierwsze pchnięcie było mocne, ale bardzo dobre.
Nie zdawałam sobie sprawy, że seks w takiej pozycji daje tyle przyjemności. To prawda, ze kąt wejścia penisa jest bardzo ważny. Puścił moją sukienkę i objął mnie całkowicie. Jego penis rżnął moja cipkę, jego dłonie szczypały sutki, a usta podgryzały szyję. Miałam problem z tym by ustać na nogach. Nieziemskie prądy przechodziły od sedna mojej kobiecości, aż do wszystkich zakamarków mojego ciała.  
Byłam trochę bierna. Ta myśl także mnie podniecała. Moja rola ograniczała się do udostępnienia jego penisowi swojej pipki. Trochę to było jak gwałt, ale przecież to bez sensu, bo czy można zgwałcić kogoś, kto tego pragnie...... Taką fantazje też kiedyś zaliczyłam, ale przy moim mężu nie śmiałam o niej mówić. Może uda się z jego ojcem.....
Doszłam. Wydałam z siebie dźwięk. Piotr dokonał tego w tej samej chwili. Poczułam ciepło jego spermy rozchodzące się po moim ciele. Brak zabezpieczenia był też dla mnie podniecający.  
Wyszedł ze mnie i zaczął chować swoją męskość do spodni. Po woli puściłam drzewo i oparłam się o nie. Miałam ochotę na więcej. Podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował.
- Teraz wracamy trochę potańczyć, ale potem idziemy do hotelu - szepnął mi na ucho.
- I co tam będziemy robić? - zapytałam go z bananem na twarzy.  
Odwzajemnił uśmiech, pomógł mi się ogarnąć i po woli poprowadził w stronę pałacyku.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Helen57

    Wspaniałe ! Fajny numerek pod brzozą .........................

    7 kwi 2020