Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 16

Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 16Speszona szybko z powrotem naciągnęłam majtki i opuściłam spódniczkę.
Ale im dalej było mało!
-A teraz paniusia nam obciągnie!
Nie wierzyłam własnym uszom. A więc ci gówniarze chcą, żebym wzięła ich penisy do buzi! Co za upokorzenie!

Ale czego się nie robi dla Maksia. Wkrótce posłusznie klęczałam na brudnej podłodze zrujnowanego magazynu. Czułam się taka osaczona, gdy podchodzili do mnie i rozpinali rozporki. Z przerażeniem patrzyłam się, jak wyłaniają się z nich, różnej wielkości, ptaszki…
Nigdy nie byłam wielką entuzjastką miłości francuskiej, zwłaszcza teraz, w tak obmierzłych okolicznościach. Cóż jednak miałam za wybór?
Igor patrzył mi w oczy, gdy podsuwał mi pod nos niezbyt dużego, ale dość grubego fiuta. Chwilę ociągałam się, lecz ponaglona ujęłam go ustami.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 153 słów i 834 znaków, zaktualizowała 28 lut 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    Czy to dla was panowie kuszący widok - dama przed kilkoma szczylami na kolanach?

    29 lut 2020

  • Użytkownik Pawlo20

    @Historyczka Tak 🤩

    14 mar 2020