Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 13

Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 13Teraz czekało mnie nie lada spotkanie. Z buńczucznymi młodzieńcami, być może sprawcami tej nieprzyjemnej rozróby z włamem do sklepiku.  
Musiałam udać się w nad wyraz przygnębiające miejsce – do „salonu” – jak na to mówili, czyli do ruiny jakiegoś garażu czy magazynu. Pomieszczenie miało niewiele okien, ale te które były, miały powybijane szyby. Na podłodze walały się sterty cegieł i zakurzonych desek.
Poczułam tam gęsią skórkę. Zwłaszcza gdy ujrzałam ich twarze.
Wydali mi się bezczelni. Szybko wyjaśnili, jak dużo od nich zależy. Demonstrowali, że jeśli zależy mi na losie Maksia, to właściwie mają mnie w garści.  
- Damulko. Musisz się z nami dogadać!
W dodatku bezczelnie sugerują, że w gabinecie szefa sanatorium pozwoliłam mu na dużo...
Co za dranie! Co oni sobie wyobrażają! Że jestem jakąś cichodajką?! No tak... zauważyli, że miałam rozpiętą bluzkę, że spódnica była pognieciona. Dlatego teraz stać ich na taką impertynencję.
Zażądali, żebym rozpięła bluzkę i pokazała im cycki!  
Co za arogancja! Ale jakże podniecająca arogancja… Zostałam przyparta do muru… a przecież musiałam chronić biednego Maksia…
Upokorzona, powoli rozpinałam guziki. Patrzyłam na ich twarze – jakby młodych wilczków, wypuszczających ślinę z pyska. Droczyłam się z nimi. Pokazując biust, ale opięty nowiuśkim, koronkowym stanikiem, mówiąc, że to powinno im wystarczyć. Wtedy dali popis wulgarności i zacietrzewienia. Stanowczo zażądali zdjęcia biustonosza.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 270 słów i 1554 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    Co za dranie! Co oni sobie wyobrażają? - no właśnie - jak powinni się zachować chłopcy?

    29 lut 2020