Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 8

Sanatorium. Marta u chrześniaka cz. 8Moja zabawa podniecała mnie niemożebnie, czułam się jak w transie. Miałam olbrzymią ochotę kontynuować spektakl, nie mogłam się powstrzymać.
- Panie dyrektorze... oczywiście nie muszę zdejmować moich skromnych majteczek? - udałam przy tym wielkie przerażenie, jakbym autentycznie obawiała się takiego polecenia.
- Ojej! Doprawdy??? Muszę zdjąć te śliczne, koronowe stringi?
Aż złapałam się za głowę z zakłopotania.
- Ale czy przypadkiem nie będzie mnie wówczas można podejrzeć? Dostrzec moje intymne skarby???
Jakoś strasznie podnieciła mnie wtedy myśl, że obcy facet oglądałby sobie moją szparkę. Pomyślałam, że obiekt na ścianie to jednak nie jest kamera. Ale... Co jeśli jest?! Wtedy dopiero ogarnęło mnie niesamowite podniecenie. Natychmiast schwyciłam paluszkami sznurek stringów. Zsuwałam je powoli, wzdłuż nóg w pończochach. Aż do kostek. Po czym ujęłam je w dłoń i rzuciłam w kierunku potencjalnego obiektywu kamerki.
- Cóż... zatem proszę...  jestem obnażona...

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 172 słów i 1034 znaków, zaktualizowała 29 lut 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    - Ojej! Doprawdy??? Muszę zdjąć te śliczne, koronowe stringi?

    29 lut 2020