Mroczny kamień (XI)

Mroczny kamień (XI)Tytuł oryginału: "The Dark Stone"
Autor oryginału: Rawly Rawls

Utwór ten jest fikcją literacką. Wszelkie nazwy postaci, miejsc i zdarzeń są wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób żywych lub zmarłych, firm, miejsc lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. Wszystkie postacie w tej pracy mają ukończone 18 lat. Miłej zabawy!


     Mijały tygodnie i nie było dnia w jego życiu, w którym Paweł nie brałby przynajmniej jednej ze swoich kobiet. Rozważał dalsze podboje. Przeważnie obserwował żony z sąsiedztwa, zastanawiając się, które z nich będą dobrze wyglądać, podskakując na jego gigantycznym kutasie. Kłopot w tym, że kobiety, które już były w jego życiu, zajmowały mu sporo czasu.

     W pewnym momencie Jola wspomniała, że jej siostra wraz ze swoją rodziną zatrzyma się u niej na święta. Była środa popołudniu gdy jej biodra falowały rytmicznie, podczas ujeżdżania Pawła na jego łóżku.

     – W jakie święta?
Paweł klepnął w jeden z jej cycków.  

     Laura leżała obok nich w łóżku, jej piersi i twarz były pokryte wysychającą spermą.
     – Pawełku, powinieneś się orientować jakie teraz będą święta.

     – Uch... powinienem, ale zapomniałem.
Sięgnął ręką do boku i ścisnął lewy cycek Laury.
     – Hm… dlatego zapytałem.

     – To jest… oooohhhhhh.
Jola dochodziła na nabrzmiałym kutasie osiemnastolatka. Jej biodra zatrzymały się na chwilę, a potem znowu się podniosły. Jej ciemne sutki podskakiwały eliptycznym ruchem.
     – Za niedługo wszystkich świętych.

     – Hhhhmmmmmm.
Pawłowi spodobała się myśl, że kamień pomógł mu zniewolić tę siostrę i może tego dokonać z drugą.
     – Czy twoja siostra jest seksowna?
Paweł delikatnie uderzył Jolę w drugi cycek i patrzył jak się trzęsie. Jeśli go wzrok nie mylił, jej sutki były ciemniejsze niż wcześniej, a brzuch Joli wyraźnie falował, czego nie zauważył w zeszłym tygodniu.

     – Wszyscy… myślą, że Julia jest najpiękniejsza…z całej rodziny.
Jola zmarszczyła nos. Nie chciała, żeby jej biedna siostra upadła tak jak ona sama. Julia miała kochającego męża i małe dzieci. Ta myśl przyprawiała ją o mdłości, ale biodra Joli nie przestawały się poruszać.

     – Nie martw się.
Paweł zaśmiał się lekko.
     – Mam dość… aaaaahhhh… cipek na tą chwilę.
Położył ręce na biodrach Joli.
     – Może w przyszłym roku coś spróbujemy. Myślisz… że przyjedzie za rok na święta?

     Jola zamknęła oczy i skinęła głową.

     – Świetnie… i właśnie dooochoooodzę...
I kutas Pawła eksplodował w jej cipce.

***

     Laura spojrzała w duże lustro. Od jakiegoś czasu tęskniła za okresem, a jej piersi były zdecydowanie większe niż normalnie. Stała naga w swoim pokoju, patrząc na swoje odbicie. Przez okno wpadały białe promienie słońca. Dopiero co wróciła od męża i dzieci, których pospiesznie wyganiała do pracy i szkoły. Włożyła ręce pod piersi i podniosła je. Pozwoliła im upaść i westchnęła. Były zdecydowanie większe.

     – Oczywiście to Pawła robota. – mruknęła do siebie. Odwróciła się na bok i przesunęła lewą ręką po brzuchu. To nie była tylko jej wyobraźnia, to był dla niej lekki wstrząs. Myśl, że Konrad ją zapłodnił, nie przyszła Laurze do głowy. Paweł był bardziej męski. Konrad… nie był. Laura potarła brzuch i patrzyła w lustro. Nie była gotowa na to wszystko od nowa. Wystarczająco trudne było wychowanie Pawła i Oli, ale męczyć się z tym wszystkim od nowa?
     – Konrad to twoja wina. –  powiedziała do lustra.
     – Powinieneś był się domyślić, co robi mi twój syn.

***

     W ciągu następnych kilku tygodni Malwina często odwiedzała dom Pawła by udzielać mu korepetycji. W niedzielę po kościele, kiedy Robert i Konrad grali w golfa, Malwina znalazła się na kolanach w pokoju Pawła. Wciąż miała na sobie skromną, niebieską sukienkę, którą założyła do kościoła. Jej rude włosy opadły na ramiona, a usta pompowały na ohydnego penisa Pawła.

     – O czym było dzisiejsze kazanie?
Paweł stał przed nią zupełnie nagi. Patrzył jak jej śliczne usta rozciągają się wokół jego masywnego penisa.

     – Mmmmmmmmgggghhhhh.
Malwina wyjęła penisa z ust i przysiadła na piętach swoich bosych stóp.
     – Muszę ci coś powiedzieć.

     – W porządku.
Paweł skinął głową. Od rana wciąż miał bałagan na głowie, jego brązowe włosy sterczały na wszystkie strony.
     – Ale poruszaj ręką gdy mówisz.

     Malwina spełniła jego prośbę.

     – Nie, nie ta ręka. Użyj lewej ręki.
Paweł nie lubił niczego bardziej niż kontakt jej obrączki ślubnej z jego żylastym kutasem.

     – To ważne.
Malwina zmieniła ręce. Jego penis był śliski od śliny, a jej dłoń z łatwością przesuwała się w górę i w dół po całej jego długości. Spojrzała na niego, jej szaro-niebieskie oczy były pełne szczerości.
     – Jestem w ciąży.
Jej twarz była pozbawiona wyrazu gdy czekała na jego odpowiedź.

     – Fajne.
Paweł się uśmiechnął.
     – Czy to Roberta?

     – Wiesz, że tak nie jest.
Na jej pięknym czole utworzyła się pionowa bruzda.

     – W porządku. A co tym myśli Robert?
Sam pochylił się na bok, upewniając się, że nie wyciągnął swojego penisa z ręki Malwiny. Wyciągnął szufladę z szafki nocnej i coś wyjął. Wyprostował się z powrotem.

     – Uważa, że jeden z jego plemników przedostał się przez prezerwatywę.
Spojrzenie Malwiny opadło. Przyjrzała się potężnemu penisowi w dłoni. Przepłynęło przez nią poczucie siły, że potrafiła manipulować nim i sprawiać taką przyjemność temu ogromnemu przyrodzeniu.

     – Świetnie.
Paweł schylił się i otworzył prawą rękę. W dłoni trzymał srebrny wisiorek z wygrawerowanymi motywami kwiatowymi na srebrnym łańcuszku.
     – Popatrz, mam to dla ciebie, aby uczcić nasze dziecko. Zdejmij swój krzyż i załóż go.

     Zdejmowanie naszyjnika jedną ręką było trudne, ale prawą ręką sięgnęła za szyję, podczas gdy lewą dalej dalej przesuwała po olbrzymim penisie. Po kilku próbach odpięła haczyk. Położyła krzyż w otwartej dłoni Pawła i podniosła wisiorek.
     – Co to jest?

     – Tutaj jest ukryty przycisk.
Paweł wyciągnął palce i wcisnął mały guzik, sprytnie ukryty na dole wisiorka. Wisiorek się otworzył. Właściwie to był medalion. Wewnątrz było zdjęcie Pawła uśmiechającego się do obiektywu. To było jego szkolne zdjęcie.
     – Lepsze niż ten głupi stary krzyż.
Paweł wziął medalion, zamknął go i pochylił się w jej stronę, rozkładając szeroko nowy srebrny łańcuszek.

     Malwina odsunęła dłoń od jego penisa.  

     –  Nie przestawaj - powiedział Paweł.

     – Nie wiem co powiedzieć.
Lewa ręka Malwiny wróciła do pompowania, a prawą ręką przesunęła włosy na bok, odsłaniając miękką piegowatą szyję Pawłowi.

     – Powinnaś podziękować. Moja mama pomogła mi to wybrać.
Paweł sięgnął za jej szyję i zapiął srebrny łańcuszek. Znowu się wyprostował.
     – Proszę, wygląda pięknie.

     – Dziękuję.
Policzki Malwiny zarumieniły się. Przeniosła usta do główki jego penisa i ponownie wzięła go do ust. Jej język zawirował wokół głowy, napotykając jego słony preejakulant.

     – Jeszcze jedna sprawa.
Paweł położył dłoń z tyłu jej głowy i zaczął nią poruszać na swoim penisie.
     – Moja mama też jest w ciąży. Więc mój tata musi dostać awans w pracy. Dobrze?

     – Yyyyyymmmmmmnnnnn.
Malwina sięgnęła prawą ręką do jąder Pawła i poczuła ich znaczną wagę.

     – Dobra dziewczynka. Dziękuję pani Malwino.
Paweł spojrzał na plakat przedstawiający kota Gandalfa. Trzymaj się tam rzeczywiście. Pokój wypełniły siorbanie ślicznej bogobojnej żony. Rzucił stary srebrny krzyżyk do kosza na śmieci przy biurku ale nie trafił. Wkrótce miał dojść.

***

     Dni spiętrzały się jeden na drugim, Paweł cieszył się stale rosnącymi brzuchami wokół niego. Ale czekała go niespodzianka.

     Pewnego razu późną nocą jakiś głos przerwał Pawłowi wysyłanie floty w jego najnowszej kosmicznej grze strategicznej.

     – Musimy porozmawiać. –  rozległ się cichy głos jego siostry zza jego pleców.

     – Co?
Paweł obejrzał się przez ramię.

     – Musimy porozmawiać.
Ola stała tuż za jego drzwiami. Zamknęła drzwi i zablokowała w nich zamek.

     – W porządku.
Paweł wrócił do swojej gry.

     – Wyłącz grę.

     Stuknięciem w klawiaturę zatrzymał grę.
     – Zadowolona?
Obrócił krzesło by spojrzeć na nią.

     – To…
Ola miała na sobie flanelową piżamę w kratę. Złożyła przed sobą ręce bawiąc się palcami.
     – Wyszedł pozytywnie.

     – Co jest?
Paweł przekrzywił głowę.

     – Paweł, zrobiłam test ciążowy. Nie wiem jak, ale jest pozytywny.
Ola zacisnęła dłonie gdy spojrzała w niewinne, brązowe oczy swojego brata.

     – Plemniki we mnie silne są. - powiedział Paweł udając głos Yody.

     – Przestań być takim idiotą. Mówię poważnie.
Ola podeszła do niego.
     – Jestem na pigułce. To znaczy byłam. Zatrzymałam się dzisiaj, ponieważ… nie zadziałało.

     – To świetnie Olu.
Paweł skinął na nią.
     – Czy już powiedziałaś mamie?

     – Nie.
Ola podeszła do Pawła. Z przyzwyczajenia upadła przed nim na kolana.
     – Myślę, że tata wpadnie w panikę.
Sięgnęła w górę i ściągnęła Pawła spodnie od piżamy oraz majtki. Jego kutas wyskoczył.

     – Stanie na wysokości zadania, jeśli mama mu każe.
Paweł odchylił się na krześle, gdy delikatne dłonie jego siostry zabrały się do pracy nad jego penisem.

     – Czy mama mu powie?
Nozdrza Oli rozszerzyły się gdy poczuła jego aromat. Jego kutas tak ją przyciągał, jakby była księżycem na jego orbicie.
     – To znaczy czy powie tacie.

     – Pewnie.
Paweł sięgnął ręką za jej głowę i delikatnie pogładził satynowe blond włosy swojej siostry.
     – Porozmawiam o tym z nią jutro. Może wezmę ją do łazienki przed szkołą, podczas gdy ty i tata będziecie jedli śniadanie.

     – Och, Paweł.
Ola nie potrzebowała nacisku z tyłu głowy, żeby wiedzieć, że ma zrobić mu loda. Ale mimo wszystko lubiła to.

     – W takim razie porozmawiam z nią.
Paweł przyciągnął jej usta do swojego penisa.
     – Kiedy ona pochyli się nad zlewem, wypinając dla mnie swój tyłek.

     – Uuuugggghhhhh. –  wyjęczała Ola. Uważała, że to dobry pomysł.  

***

     Kilka miesięcy później Laura leżała na wznak na łóżku, które dzieliła z mężem każdej nocy, z nogami rozłożonymi wysoko w powietrzu. Pokój wypełniło ciepłe, popołudniowe światło. Uniosła głowę i próbowała spojrzeć na penisa jej syna, który orał jej pochwę, lecz nie widziała go zza jej brzucha. Zrobiła się bardzo duża.

     – Mamo, wyglądasz tak pięknie.
Paweł trzymał ją za kostki, patrząc w dół na jej rozdęty brzuch, ciemne sutki i nieprzyzwoicie opuchnięte piersi.

     – Uch… uch… uch… dziękuję Pawełku.
Laura oparła głowę o koc i spojrzała na sufit. Przepływała przez nią fala przyjemności.

     Na stoliku nocnym zadzwonił telefon Laury. Sięgnęła lewą ręką, podniosła go i przyłożyła do swoich kołyszących się piersi.
     – Przestań Pawełku. To twój… hm… ojciec.

     Paweł posłusznie zwolnił tempo, żeby mogła mówić. Spodziewali się tego telefonu. Kutas Pawła wsuwał się i wysuwał z cipki matki tak wolno, że jej ogromne cycki ledwo się poruszały.

     – Grzeczny chłopczyk.
Laura wzięła głęboki oddech i wcisnęła przycisk połączenia. Przyłożyła telefon do ucha.
     – Witaj, kochanie… tak… tak, on też tu jest. Tutaj jest.
Laura przyłożyła telefon do ucha Pawła.

     – Cześć, tato… tak… super… mamo.
Nadal leniwie wsuwał się i wysuwał z Laury.

     – Tak, to znowu ja.
Laura spojrzała na Pawła ponad jej rosnącym brzuchem. Co za grzeczny chłopak, żeby zwolnić przed rozmową telefoniczną z ojcem. Laura była taka dumna ze swojego przystojnego młodzieńca.
     – Więc, dostałeś to?

     Paweł trochę przyspieszył tempo.

     – Tak?
Laura położyła palec na ustach i posłała Pawłowi surowe spojrzenie.
     – Dostałeś?

     Paweł zwolnił swoje biodra.  

     – To wspaniała wiadomość.
Twarz Laury rozjaśniła się ciepłym, szerokim uśmiechem.
     – Jestem z ciebie taka dumna. Zasługujesz na ten awans.

     Paweł puścił jej kostki i pochyliła się do przodu. Wziął do ust jeden z jej ciemnych sutków.

     – O.
Laura odruchowo otuliła jego miękkie włosy wolną ręką.
     – Nic, jestem po prostu taka szczęśliwa.
Czuła Pawła tak głęboko w sobie.
     – Tak, powiem mu. Oboje jesteśmy z was tacy dumni… tak… też cię kochamy, skarbie… pa.
Rozłączyła się i odłożyła telefon z powrotem na stolik nocny.

Paweł podniósł głowę z piersi matki i się zaśmiał.
     – Co za głupek. Myśli, że zdobył ten awans.
Kontynuował swoje długie, powolne pociągnięcia. Czasami walenie nie było konieczne.

     – Poważnie Pawełku?
Laura ponownie spojrzała w sufit.

     – Nie, to prawda, mamo.
Paweł wepchnął się i przytrzymał go w jej cipce.

     Laura pisnęła.

     – Pieprzę jego żonę... -- powiedział Paweł.
     – ...i załatwiłem mu awans. Jest bezwartościowy.

     – Może.
Laura skinęła głową.
     – Może jest trochę bezwartościowy. Z pewnością nie jest tym, kim wcześniej dla mnie był w łóżku.

     – To dlatego, że zdobyłem twoją cipkę mamo.
Paweł znów się w niej poruszył.

     – Tak skarbie. Zdobyłeś – powiedziała Laura.
     – Paweł, jest coś, o czym musimy porozmawiać.

     – Co?
Podniósł się i położył ręce za jej kolanami. Trzymał jej nogi tak szeroko, jak tylko się dało.
     – Kiedy urodzi się dziecko. To znaczy, kiedy przyjdą na świat dzieci, nie będziemy miały tyle czasu, aby zadbać o twoje potrzeby.

     – Wszystkie?
Paweł zmarszczył brwi. Tak naprawdę nie myślał o narodzinach dzieci.  

     – Tak Pawełku. Będziemy musieli znaleźć ci nowe dziewczyny. Przynajmniej na chwilę. Wiem, jak często… hm… potrzebujesz pomocy ze swoim penisem.
Laura chrząknęła przy szczególnie głębokim pchnięciu.

     – Teraz?
Paweł przyspieszył tempo.

     – Nie… uh… nie teraz. Ale… uh… musisz się… przygotować. Och… Pawełku… Sprawiasz, że zaraz znowu…
Laura zamknęła oczy i potrząsnęła swoimi kręconymi brązowymi włosami z boku na bok. Podskakiwała i drżała podczas orgazmu.

     – W porządku.
Paweł uderzył swoją mamę potężnymi pchnięciami.
     – Mam pomysł.

     Wielkie łoże małżeńskie trzęsło się i skrzypiało. Zagłówek łomotał, wielokrotnie uderzając o ścianę. Gdyby tylko Konrad mógł zobaczyć, co Paweł zrobił jego żonie.  

***

     Wiosna wisiała w powietrzu, gdy nadszedł dzień imprezy zorganizowanej z okazji rychłego przyjścia na świat potomstwa Pawła. Paweł poprosił Laurę, żeby usiadła. Kobieta w ciąży nie powinna koordynować własnego przyjęcia, więc zgodziła się tylko pod warunkiem, że nie będzie w centrum uwagi.

     Na krokwiach wisiał sztandar: „To chłopiec i chłopiec, i chłopiec, i chłopiec”. Poniżej wisiał kolejny baner: „Gratulacje Jolu, Malwino, Olu i Lauro!”

     Laura poczłapała przez kuchnię. Zapomniała, jak trudno było się poruszać, kiedy była w ósmym miesiącu ciąży.
     – Soki i napoje?
Jej bezkształtna czarna sukienka opadała na jej głęboką krągłość.

     – Wszystko gotowe.
Jola oparła się o blat, pocierając swój nabrzmiały brzuch. Jej własna zielona sukienka ciążowa została maksymalnie naciągnięta.
     – Ten mały gość nieźle kopie.

     Zadzwonił dzwonek do drzwi.
     – Goście już przyszli.
Laura podeszła do salonu.
     – Żadnych mężczyzn Pawełku. Wchodzisz na górę. Znajdziemy cię gdy nadejdzie pora.

     Ola spojrzała znad sofy na swoją matkę. Bluzka opadała luźno na jej krągłości. Jej ciążowe dżinsy dokładały wszelkich starań, aby powstrzymać powiększające się łono. Naprzeciw niej Malwina i Paweł siedzieli obok siebie na kanapie. Malwina wyglądała olśniewająco w powiewnych fałdach niebieskiej sukienki. Nie była tak duża jak inne kobiety.

     – Żegnajcie panie.
Paweł podniósł lewą rękę Malwiny i pocałował jej obrączkę.
     – Do zobaczenia wkrótce.

     – Wynoś się stąd, frajerze.
Ola rzuciła w Pawła poduszką.

     – Już idę.
Złapał poduszkę i delikatnie wsunął ją za ramiona Malwiny.
     – No, teraz będzie ci wygodnie.

     – Dziękuję.
Malwina sięgnęła do swojej szyi i chwyciła za srebrny wisiorek zawieszony na cienkim srebrnym łańcuszku.

     Paweł uciekł na górę. Usłyszeli łomot zamykających się drzwi.

     Laura patrzyła, jak jej młody mężczyzna odchodzi z aprobującym uśmiechem.

     – Goście.
Jola stanęła obok niej.

     – Dobrze.
Laura poczłapała przez główny korytarz. Otworzyła drzwi z ciepłym, jasnym uśmiechem.
     – Witajcie. Tak się cieszę, że mogłyście przyjść.

     Na zewnątrz, na chłodnym powietrzu, czekały trzy sąsiadki, wybrane specjalnie przez Pawła ze względu na ich piękno oraz na bliską lokalizację . Każda trzymała zapakowany prezent. Każda miał na sobie lekką kurtkę założoną na skromną sukienkę; coś w rodzaju rzeczy, które zakłada się na przyjęcie w sąsiedztwie, w chłodnawy dzień.

     Pani Aneta była niską, okrągłą kobietą po czterdziestce. Była nie tyle gruba ile pulchna. Na jej policzkach pojawiły się dołeczki, gdy uśmiechała się do gospodyni. Jej faliste brązowe włosy unosiły się związane w kucyk z tyłu głowy. Kilka miesięcy temu przeprowadziła się do sąsiedztwa z mężem i osiemnastoletnią córką. Jej syn wyjechał na studia w zeszłym roku.

     Pani Patrycja stanęła po prawej stronie Anety. Była wysoką blondynką tuż po dwudziestce o atletycznej budowie. Laura wiele razy widziała ją i jej męża grających razem w tenisa w miejscowym parku. Miała srebrną opaskę we włosach i jasny oraz śnieżno-biały uśmiech na twarzy.

     Pani Kinga była trzecim gościem. Uczęszczała do miejscowego uniwersytetu. Wynajęła domek za domem Patrycji, chociaż, jak z radością mówiła, większość nocy spędzała u swojego chłopaka w centrum miasta. Jej czarne włosy opadały tuż za ramiona. Jej ciemnobrązowa skóra lśniła w porannym słońcu. Zmusiła się do uśmiechu, czuła się trochę nieswojo z tymi wszystkimi starszymi kobietami.

     – Wejdźcie, wejdźcie.
Laura odsunęła się na bok i przywitała je. Zaoferowała każdemu niezręczny uścisk i pocałunek w policzek. Nie było łatwo przytulić się z nadętymi piersiami i brzuchem. Kto wie, któregoś dnia te dobre sąsiadki mogą znaleźć się w tarapatach Laury. Laura będzie miała swoje nowe dziecko pod opieką. Zadrżała. Czy po tym wszystkim, czy Paweł ponownie podbije własną matkę? Ta myśl wcześniej nie przyszła jej do głowy. Ile razy jej ciało, kobiety w średnim wieku, może jeszcze zajść w ciąże? Chociaż teraz, kiedy o tym pomyślała, ta ciąża była dla niej o wiele łatwiejsza niż jej pierwsze dwie.

     Cztery panie stały w przedpokoju, nie wiedząc, co robić dalej.

     Jola zakaszlała za Laurą.
     – Może weźmiemy wasze kurtki?

     To wyrwało Laurę z zadumy.
     – Oczywiście, jakie to głupie z mojej strony.
Laura zamknęła za nimi drzwi.
     – Zdejmijcie kurtki i zacznijmy imprezę.

***

     Impreza napełniła dom śmiechem i rozmowami. Kobiety zagrały w  kilka spokojnych gier.

     Po około godzinie przyjęcia Laura przeprosiła.
     – Muszę zdobyć rekwizyt do naszej następnej gry.

     – Och, jaka będzie następna gra?
Aneta błysnęła uroczym uśmiechem w kierunku Laury. Świetnie się bawiła, coraz lepiej poznawała te kobiety.

     – To się nazywa…
Laura przerwała i posłała Anecie szeroki, ciepły uśmiech, pełen matczynej czułości.
     – Porozmawiaj ze skałą.
Odwróciła się i weszła do kuchni.
     – Zaraz wracam.
Coś się zmieniło w pokoju. Aneta rozejrzała się po ciężarnych kobietach.  

     Malwina zarumieniła się i zajęła się oglądaniem rodzinnego portretu Laury i jej rodziny na przeciwległej ścianie. Przedstawiał rodzinę zgromadzoną przed choinką.

     Młoda Ola nagle rozłożyła nogi na sofie. Miała na sobie dżinsy, ale jej poza i tak była trochę lubieżna. Aneta starała się nie czuć zażenowania z powodu biednej dziewczyny, ale żałowała, że Ola z powrotem złożyła nogi.

     Jola wachlowała się papierowym talerzem, wyglądając tak, jakby nagle stało się bardzo gorąco. O ile Aneta mogła stwierdzić, gorąco wcale nie było. Opalona kobieta wyciągnęła rękę i poprawiła swoje duże piersi pod sukienką. Kiedy zauważyła, że Aneta patrzy na jej cycki, Jola posłała jej przyjazny uśmiech.

     Patrycja i Kinga, inne kobiety w ciąży, wydawały się nieświadome nowej energii w pokoju. Śmiały się, gdy Kinga opowiadała historię o tym, jak dobrze wyposażony był jej chłopak. Aneta nie przepadała za tego rodzaju rozmowami z dziewczynami, ale wiedziała, że to prawdopodobnie norma na tego rodzaju spotkaniach.

     – Ja… ja…
Aneta nie zwracała się do nikogo konkretnego. Zakręciła dużym pierścionkiem z brylantem na lewej dłoni. Nagłe myśli o mężu czekającym w domu pojawiły się w jej głowie. Obiecała mu, że dziś po południu przyjdzie obejrzeć z nim nowe przydomowe grille. Może powinna już iść. Byłby bardzo szczęśliwy, gdyby wróciła do domu wcześniej niż planowała. Aneta wstała.
     – Muszę iść. Przepraszam.

     – Nie przed ciastem.
Laura poczłapała z powrotem do pokoju z przesadnym grymasem na twarzy.
     – Obiecuję, że ta gra z kamieniem będzie szybka, wtedy możemy przejść do ciasta i prezentów.
Podeszła do Anety, położyła lewą rękę na jej ramieniu i delikatnie pchnęła ją z powrotem na kanapę.

     – W porządku.
Aneta usiadła i spojrzała na swoje ręce. Jej palce nadal obracały pierścionek.

     – Wspaniale.
Laura okrążyła kanapę i usiadła na jednym ze składanych krzeseł. Usiadła z wyprostowanymi plecami i rozejrzała się po pokoju. Wszystkie kobiety siedziały w kręgu pośrodku salonu; na kanapie, fotelach, sofie i składanych krzesłach. Pośrodku stał stolik kawowy Laury z wiśniowego drewna.
     – W tej grze użyjemy tej nowatorskiej skały.
Uniosła kamień, aby wszyscy mogli ją zobaczyć.

     – Och, jest bardzo ładna.
Aneta spojrzała na kamień w dłoni Laury. Był kruczoczarny, z czerwonymi żyłkami wijącymi się w całym minerale. Te żyły bardzo wyraźnie jarzyły się stałym pulsem, mniej więcej takim samym, jak bicie serca. Rzeczywiście nowość.

     – Co on robi?
Kinga uważnie obserwowała kamień, czerwony blask odbijał się w jej ciemnych oczach.

     – Nie chcę zepsuć niespodzianki. – odparła Laura.
     – Jolu, czy możesz być tak kochana i zasunąć zasłony? W tej grze potrzebujemy odrobiny ciemności.

     – Oczywiście.
Jola z wysiłkiem wstała i podeszła do wielkich frontowych okien. Zaciągnęła zasłony. Podeszła do bocznych zasłon i też je zaciągnęła.

     – Czy moglibyśmy zostawić jedno odsłonięte?
Aneta rozejrzała się nerwowo po pokoju. Wydawało się, że wszystkie inne kobiety dobrze się bawią. Czy nikt inny nie wyczuł, że coś jest nie tak? Salon przeszedł z jasnego, wesołego miejsca w ponure pomieszczenie pełne zalegających cieni.

     Jola wróciła na kanapę, usiadła obok Anety i poklepała ją po udzie. Aneta skrzywiła się lekko na ten przyjazny kontakt.

     – W tej grze zasłony muszą być zasłonięte. Ale nie martw się, to nie jest takie straszne.
Laura wstała i prawą ręką uniosła sukienkę do piersi. Opuściła lewą rękę z kamieniem do odsłoniętego brzucha.

     Oczy Anety prawie wyszły jej z orbit. Z pokoju zapanowała dziwna atmosfera, ale nie spodziewała się tego po ich szlachetnej gospodyni.

     – Co robisz?
Kinga uniosła brwi, autentycznie zaciekawiona. To był jej pierwszy na tego rodzaju imprezie. Może to było normalne?

     Laura masowała kolistymi ruchami i w ciągu kilku sekund w jej brzuchu rozrósł się czerwony, świecący puls, dopasowując się do rytmu kamienia. Jej twarz nabrała przyjemnego spokoju, jakby spacerowała spokojnie po pięknym ogrodzie.
     – Chciałabym aby moje dzieci znajdowały szczęście z kobietami w tym pokoju.
Laura opuściła sukienkę z powrotem na kolana i podała kamień Kindze, siedzącej po jej prawej stronie.
     – Teraz pocierasz się i życzysz.

     Aneta zamrugała. Laura sformułowała to życzenie w dziwny sposób. Brzmiało to tak, jakby kobiety w tym pokoju przyniosły szczęście jej dzieciom. Aneta lekko potrząsnęła głową, jej umysł był odrobinę zamroczony. Czy w salonie zrobiło się duszno?

     – To niezła sztuczka - powiedziała Patrycja.

     – Co mam z tym zrobić?
Kinga wzięła kamień w swoją ciemną dłoń.

     – Pomyśl życzenie.
Laura usiadła na swoim składanym krześle i położyła ręce na spuchniętym brzuchu. Uważnie obserwowała Kingę.

     – W porządku. Myślę, że rozumiem.
Kinga wstała i podniosła sukienkę.

     Aneta była zachwycona płaskim brzuchem Kingi. Jej majtki były czarnym, koronkowym paskiem materiału. Może Kinga miała randkę ze swoim chłopakiem po przyjęciu.

     – Chciałabym…
Kinga rozejrzała się po pokoju, pocierając kamieniem o płaski brzuch. Ogarnęło ją ciepło. Nagle poczuła się tak zrelaksowana. Spojrzała w dół, ale w jej brzuchu nie było żarzącego się światła, jak u Laury. Nie była pewna, jak działa ta sztuczka. Chciałabym, żeby mój chłopak, Darek, zabrał mnie dziś wieczorem w jakieś ekskluzywne miejsce. Podała kamień Oli i upuściła sukienkę. Kinga usiadła. Na jej czole pojawiła się kropla potu.

     – Moja kolej.
Ola wstała, podniosła bluzkę, by odsłonić swój niemożliwie okrągły brzuch. Była tak mała, że jej brzuch wyglądał na jeszcze większy i okrąglejszy niż u innych kobiet w ciąży. Potarła kamień i wkrótce jej żołądek jarzył się tak, jak jej mamy.
     – Ostatnio uprawiałam najlepszy seks w moim życiu. Chciałabym, żebyście wszystkie mogły znaleźć kogoś, kto zadba w taki sposób również o was.

     – Teraz Aleksandro?
Laura zmarszczyła brwi patrząc na nią.

     Aneta patrzyła na matkę i córkę. Z minuty na minutę robiło się coraz dziwniej.

     – Mój Darek bardzo się o mnie troszczy –  powiedziała Kinga.

     – Masz szczęście.
Ola spojrzała na Kingę i posłała jej protekcjonalny uśmiech. Upuściła koszulę i podała kamień Patrycji.

     Patrycja wstała, uniosła sukienkę i potarła kamieniem o swój biały jak lilia brzuch.
     – Chciałabym, żeby mój mąż sprawił, że poczuję się tak, jak poczuła się Aleksandra.
Niektóre panie się zaśmiały. Podobnie jak Kinga, brzuch Patrycji nie świecił, ale ona wciąż pocierała i pocierała. W końcu Malwina musiała odebrać jej kamień.  

     Malwina wykonała co było trzeba, po czym przyszła kolej na Jolę. Oba brzuchy lśniły. Wyglądało na to, że pulsujące światło dochodziło z ich wnętrza. Bardzo dziwna iluzja.

     Kiedy przyszła kolej na Anetę, wzięła kamień i wstała. Skała wydawała się bardzo gorąca gdy trzymała ją w dłoni. Może to przez całe to pocieranie. Zwykle była dość nieśmiała ze swoim pulchnym ciałem, ale podniosła sukienkę jak pozostałe kobiety. Potarła kamień o brzuch. Ciepło opuściło kamień i przeszło przez nią. Miała zamiar powiedzieć, że żałowała, że nie jest w domu z mężem i córką. Ale ta myśl zniknęła. Stała przed kanapą i bez słowa pocierała i masowała brzuch. To było takie przyjemne. Spojrzała w dół i jedyny blask pochodził od tej skały.

     – W porządku. Może później spełnimy twoje życzenie.
Laura wyciągnęła rękę i odebrała jej kamień. Trzymała go w dłoni. Szybko blask stał się tak jasny, iż kobiety uznały, że nie mogą na niego patrzeć.
     – Patrycja?
Laura położyła kamień na stoliku do kawy i przykryła go pledem z kanapy. Pomogło to w  w stłumieniu niesamowitego blasku, ale słabe światło przedarł się przez koc.

     – Tak?
Niebieckie oczy Patrycji były delikatnie zaszklone.

     – Pokój mojego syna jest na górze.
Laura wskazała za nią.
     – Drugie drzwi po lewej.

     – W porządku?
Patrycja uśmiechnęła się uprzejmie do Laury.

     – Zagramy w nową grę. Każda kobieta po kolei wejdzie na górę i rozegra zawody z Pawłem. Kto go pokona, wygra dużą nagrodę.

     – O co chodzi?
Patrycja wstała, odgarnęła blond włosy za ramiona i podeszła do schodów.

     – Jego wybór - powiedziała Laura.
     – Powodzenia.

     Bez słowa Patrycja weszła po schodach.

     – Co robimy, kiedy będą się bawić?
Aneta ponownie potrząsnęła głową, próbując oczyścić swój umysł. Ciepło z tej skały utrzymywało się w jej ciele. Jej pochwa była wilgotna, tak jak gdy z mężem tuż przed ich cotygodniowym, piątkowym seksem.

     – Wszyscy możemy rozmawiać i plotkować na temat małej dziewczynki, kiedy ona jest na górze.
Laura poruszyła tyłkiem na krześle, starając się ułożyć wygodnie. Odwróciła się do Kingi.
     – Więc powiedz mi więcej o Darku.

     Aneta rozmawiała z Jolą przez około dziesięć minut. Ta drobna kobieta wydawała się bardzo miła i przyjazna. Rozmawiali o uprawie róż, kiedy usłyszeli coś z góry. Uderzenie, uderzenie, uderzenie, uderzenie. Sufit nad nimi trząsł się w równym rytmie.

     Kobiety przerwały rozmowę i spojrzały na Laurę.

     – Pewnie urządzili z Patrycją konkurs taneczny.
Laura skinęła głową.
– Miejmy nadzieję, że Patrycja jest dobra w tę grę, ponieważ Pawełek zna kilka ruchów.

     Ola zachichotała, słysząc komentarz mamy, a Laura rzuciła jej ostre spojrzenie.

     Aneta wzruszyła ramionami. Ciepło wciąż kołysało jej nerwy. Coś w tym konkursie tańca sprawiło, że jej pochwa była jeszcze bardziej wilgotna. Skrzyżowała nogi z nadzieją, że to uczucie szybko minie.

     – W każdym razie, jak mówiłam… – kontynuowała Jola.

     – O tak, róże.
Aneta próbowała skupić się na rozmowie.

     Dziesięć minut później Aneta podniosła wzrok i zobaczyła Patrycję schodzącą po schodach. Jej długie blond włosy wyglądały na potargane, a sukienka na nieco pomarszczoną. Chwyciła się poręczy.

     – Wygrałaś? – zawołała Aneta.

     – Ja…
Patrycja potrząsnęła głową. Wyglądała na nieco oszołomioną.
     – Ja… nie sądzę.
Na trzęsących się nogach weszła do salonu i zajęła swoje miejsce w kręgu.

     Malwina położyła dłoń na kolanie Patrycji.
     – Ten dzieciak naprawdę może cię zamęczyć, prawda?

     Patrycja skinęła głową.

     To było zbyt dziwne. Aneta musiała iść do męża. Grille przydomowe… kupowali dzisiaj grill. Ale nawet się nie poruszyła z miejsca.

     – Kinga, dlaczego nie sprawdzisz, czy możesz pokonać Pawełka?
Laura skinęła głową w stronę schodów.

     – Umiem tańczyć.
Kinga wstała i podeszła do schodów.

     – Jestem pewien, że potrafisz.
Laura patrzyła, jak jędrny, okrągły tyłek Kingi znika na schodach.
     – Powodzenia.

     Pięć minut później rozmowę Anety z Jolą ponownie przerwało rytmiczne dudnienie. Aneta spojrzała w sufit. To wszystko było bardzo dziwne.

     – Jak mówiłam. Grill, który mój mąż Daniel dostał zeszłego lata…
Jola lekko dotknęła ramienia Anety.

     Kontakt wysłał iskry przez układ nerwowy Anety. Zadrżała.
     – Co?

     – Grill, który dostaliśmy…
Jola uśmiechnęła się i opowiedziała swoją historię.

     Pięć minut później kobietom ponownie przerwał piskliwy jęk dochodzący z góry. Dudnienie trwało nadal. Głos należał wyraźnie do Kingi i wydawało się, że jest w niebezpieczeństwie.

     – To konkurs wokalny.
Laura machnęła ręką.
     – Nie przejmuj się tym.

     Aneta rozejrzała się po kręgu. Patrycja nie odrywała swoich ładnych, niebieskich oczu, od sufitu. Wyglądała, jakby oglądała najciekawszy występ, zamiast wpatrywać się w zwykły sufit.

     Reszta kobiet wydawała się zupełnie normalna. Ale coś było źle. Aneta nie mogła dokładnie określić, co było grane. Ciepło nadal mrowiło przez całe ciało Anatey. Próbowała skupić się na słowach Joli. W jakąkolwiek grę grali na górze, najwyraźniej nie było to nic wielkiego.

     Po kolejnych dziesięciu minutach łomot i jęki ustały. Kilka minut później Kinga zbiegła chwiejnie po schodach. Wydawała się być w tym samym stanie co Patrycja. Wyglądała na zmęczoną i nieco oszołomioną. Czy taniec naprawdę był taki trudny?

     Kinga odnalazła swoje miejsce w kręgu i ostrożnie usiadła. Rozejrzała się po innych kobietach szeroko otwartymi oczami.

     – Wygrałaś? – zapytała Jola.

     Kinga pokręciła głową.

     – No cóż.
Laura spojrzała na Anetę.
     – Twoja kolej.

     – W porządku.
Puls Anety przyspieszył. Wstała i lekko zakręciło jej się w głowie. Ciepło przeszło przez jej ciało. Bez namysłu podeszła do schodów. Oprawione w ramy portrety rodzinne, które stały wzdłuż schodów, przemykały obok, gdy wspinała się na górę. Aneta zauważyła, że mąż Laury był przystojnym mężczyzną.

     – Powodzenia! – zawołał ktoś za nią, gdy dotarła na piętro.

     Aneta napotkała wyłożony wykładziną korytarz i przeszła do drzwi po lewej stronie. Zapukała, nie wiedząc, czego się spodziewać.

     – Wejdź – powiedział młodzieńczy głos.

     Aneta pchnęła drzwi i weszła do pokoju. Odetchnęła głęboko. Pachniał silnie czymś mrocznym, żywotnym i pierwotnym. Ciepło w jej ciele narosło.
     – Paweł?
Rozejrzała się po pokoju.

     – Tutaj.
Paweł pomachał do swojej najnowszej zdobyczy.

     – O.
Wzrok Anety powędrował na łóżko nastolatka. Na kocu leżał chudy, osiemnastoletni syn Laury. Był nagi.
     – O mój.
Dłoń Anety powędrowała do jej ust. Wszystko w nim wyglądało potulnie. Wszystko oprócz tego, co było okropnie długim i spuchniętym penisem, który podskakiwał lekko wraz z jego pulsem. Aneta uświadomiła sobie, że to ten sam puls, którym jarzył się kamień. Penis stał prosto i dumnie.

     – Witam, pani Aneto.
Po tych słowach Paweł zgiął swojego penisa, po czym puścił, a ten podskoczył.

     – Chciałabym wrócić do domu.
Aneta mimowolnie wkroczyła do pokoju.

     – Dlaczego? Masz plany na popołudnie?
Paweł usiadł na łóżku.

     Aneta skinęła głową.

     – Lepiej je odwołaj.
Paweł wstał.

     – Dlaczego?
Aneta patrzyła, jak ogromny penis Pawła podskakuje przy jego ruchach.

     – Zobaczysz.
Twarz Pawła rozjaśniła się w głupkowatym uśmiechu.
– Chodź tu.

     Pięć minut później Aneta znalazła się na czworakach na łóżku. Jej majtki leżały na ziemi, a sukienka spoczywała wokół jej talii. Jej usta były obolałe od ssania tej ogromnej główki prącia. Jak to mogło się stać? Poczuła dłonie nastolatka na swoim pulchnym tyłku.

     – Milutko.
Paweł ustawił swojego penisa na wysokości jej cipki.
     – Będziemy się dobrze bawić.
Po czym wślizgnął się do środka. Była tak mokra, że włożył całego do środka zaledwie czterema pociągnięciami.

     – Oooooohhhhhhh.
Aneta jęknęła, gdy chudy dzieciak naprawdę zaczął ją ostro posuwać. Spojrzała na koce pod sobą i zauważyła kilka dużych plam. Spóźniała się do domu. Musiała wrócić do domu. Jej mąż. Grill.
     – Och, nnnnnniiiiiieeeeeee.

     – Moja dziewczynka.
Paweł wyprostował się i patrzył, jak jej słodki tyłek faluje. Jej cipka skurczyła się wokół jego penisa, gdy miała swój pierwszy z wielu orgazmów. Sięgnął prawą ręką i złapał jej brązowy kucyk. Delikatnie odciągnął jej głowę do tyłu i skłonił ją do wygięcia pleców.

     Dwadzieścia minut później Aneta znów była na dole i grzebała w swojej torebce. Znalazła swój telefon. Sperma wyciekła z niej i wsiąkła w majtki. Próbowała wyprostować sukienkę. Przeciągnęła palcem po ekranie aby odblokować telefon, nie nawiązując kontaktu wzrokowego z innymi kobietami w salonie. Musiała napisać do męża. Musiała istnieć jakaś wiarygodna wymówka. Nie zamierzała wracać do domu na zakupy, jak mu obiecała.

     – Aneta, wymyśliłaś już to życzenie?
Laura zapytała ją ze swojego miejsca.

     Zanim Aneta zrozumiała co właśnie mówi, odpowiedziała:
     – Znowu, chciałabym móc to powtórzyć. Z nim.
Otworzyła aplikację do przesyłania wiadomości.

     – Nie ma problemu. Mamy całe popołudnie.
Laura uśmiechnęła się, patrząc, jak szalona gospodyni pisze SMS-a do męża.
     – Możesz to robić ile dusza zapragnie.

[KONIEC]

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Christo

    Miejscami bardzo podobne do Boga Enki, ale jednak znacznie gorsze

    6 lip 2023

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Christo To chyba pierwsze opowiadanie tego typu Rawly Rawls. Dlatego też jeżeli chodzi o czytanie książek jednego autora, czy też opowiadań, lubię czytać je w takiej w kolejności w jakiej zostały wydane. Wtedy nie dość, że nie widać regresji, to do tego wręcz można się zachwycać jak autor się rozwija i poczynia postępy rozwijając swój warsztat.

    6 lip 2023

  • Użytkownik Pablo466

    Pokurwione to jak kilo kitu, ale robi erekcję :)

    18 sie 2021

  • Użytkownik VH

    Planujesz tłumaczyć inne opowiadania ?

    6 kwi 2021

  • Użytkownik C10H12N2O

    @VH Tak

    6 kwi 2021

  • Użytkownik VeryBadBoy

    @C10H12N2O, spoko, za co się teraz zabierasz, dalej twórczość rawlyrawls? :)

    11 kwi 2021

  • Użytkownik C10H12N2O

    @VeryBadBoy  Tak, "The Hunting of Palmer Masion", tytuł roboczy tłumaczenia "Nawiedzona rezydencja". Fabuła wydaje się jeszcze bardziej trzymająca w napięciu, bo ta seria tym razem ma znamiona horroru.

    11 kwi 2021

  • Użytkownik VeryBadBoy

    @C10H12N2O, znam oryginał, więc nie mogę się doczekać, powodzenia :).

    14 kwi 2021

  • Użytkownik elninio1972

    Koniec... Szkoda . Bylo super

    14 mar 2021

  • Użytkownik Kotek3

    Niezłe:0

    12 mar 2021