Mroczny kamień (VII)

Mroczny kamień (VII)Tytuł oryginału: "The Dark Stone"
Autor oryginału: Rawly Rawls

Utwór ten jest fikcją literacką. Wszelkie nazwy postaci, miejsc i zdarzeń są wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób żywych lub zmarłych, firm, miejsc lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. Wszystkie postacie w tej pracy mają ukończone 18 lat. Miłej zabawy!


     W środę wieczorem cała rodzina usiadła przy stole. Ola poruszała rękami z zaangażowaniem, opowiadając historię o zajęciach w jej klasie. Co jakiś czas przerywała, żeby uśmiechnąć się do Pawła lub puścić mu oczko. Jej bystre, niebieskie oczy błyszczały, a jej uśmiech promieniował. Paweł się uśmiechnął. Skała przeszła samą siebie. Nie sądził, że jego stosunki z Olą kiedykolwiek będą tak dobre.

     Laura zmrużyła oczy i spojrzała najpierw na jedno dziecko, potem na drugie. Kiedy nastąpiła przerwa w historii Oli, powiedziała:
     – Wasza dwójka dobrze się dogaduje.

     – Mamo, Paweł ostatnio naprawdę dojrzał.
Ola beztrosko uśmiechnęła się do Laury.
     – Lubię z nim spędzać wolny czas.

     Paweł skinął głową, ale nie spojrzał na Laurę.

     – Odkąd byliście mali, dogadywaliście się tylko wtedy, gdy mieliście zamiar narobić kłopotów.
Laura ugryzła delikatny kęs brukselki.

     – Daj spokój Lauro.
Konrad szturchnął żonę łokciem w ramię.
     – Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

     Paweł spojrzał na swoją mamę. Patrzył, jak przeżuwa i połyka. Gdyby tylko jego tata wiedział, co robiła z tymi pięknymi ustami wcześniej tego dnia. Jak mogła przejść od połykania spermy syna do siedzenia przy rodzinnym stole jakby nic się nie stało? Siedziała obok Konrada, wyprostowana na krześle. Paweł zastanawiał się, jak by to było, gdyby spuścił się w środku. Jak podniecające byłoby, gdyby siedziała tam, pani rodziny z powoli wyciekającą z niej spermą wsiąkającą w majtki? Jego twarz zarumieniła się na tą myśl, spojrzał w dół i wziął kolejny kęs pieczeni.

     – Nie, masz rację, kochanie.
Laura uśmiechnęła się do Konrada.
     – Chyba nie jestem przyzwyczajona do takiego spokoju.
Odwróciła swój ciepły uśmiech do Oli.
     – Cieszę się, że dobrze się dogadujecie. Proszę, dokończ to co opowiadałaś.

     Ola zerknęła na Pawła i kopnęła go pod stołem. Przesłanie było jasne, „nie bądź taki dziwny, bo mama nas przyłapie”. Paweł podniósł głowę i starał się zachowywać normalnie.

     Kiedy Ola skończyła opowiadać, Konrad podniósł rękę.
     – Rodzinko, mam nowinę.
Omiótł wszystkich wzrokiem.
     – Malwina i jej mąż wpadną do nas w sobotę na kolację.

     – Twoja nowa szefowa?
Paweł widział Malwinę tylko raz kilka miesięcy temu, kiedy wpadł do biura swojego taty z Laurą. Była nowa w firmie. Paweł miał wrażenie, że ta kobieta była wysoka, imponująca i nawet ładna.

     – To moja koleżanka mistrzu, a nie mój szef.
Konrad uśmiechnął się przyjaźnie do Pawła.

     – Przepraszam.
Paweł spojrzał na swój talerz i zaczął marzyć na jawie. Pani Malwina miała wspaniałe miedziano-rude włosy, wszędzie piegi, a spódnica tamtego dnia opinała jej smukłe biodra. Była dla niego miłą, wypytywała się go tylko o szkołę. Im więcej o niej myślał, tym bardziej niewygodne stawały się jego spodnie. Czy te piegi naprawdę były rozsiane wszędzie? Poprawił się na swoim miejscu.

     Ola spojrzała na niego, wychwyciła jego dyskomfort i przewróciła oczami. Jej wyraz twarzy był łatwy do odczytania: „Co tym razem, zboczeńcu?”.

     – …dlatego potrzebuję was wszystkich do pomocy przy tej kolacji.
Konrad przemawiał przez dłuższą chwilę.
     – Ważne jest, abyśmy zrobili dobre wrażenie.

     – Będzie świetnie Kochanie. Co mam przyrządzić?
Laura upiła łyk wina.

     – Może stek? – zaproponował Konrad.

     – Mogę to zrobić.
Laura skinęła głową i napiła się znowu z kieliszka. Jej ramiona skrzyżowały tworząc napięty węzeł. Kolacja z szefową męża nie była dla niej zabawną propozycją.

     – Świetnie.
Konrad położył dłoń na jej ramieniu.
     – To będzie świetna zabawa.
Spojrzał na rękaw Laury pomiędzy jej palcami.
     – Hej, myślałem, że dziś wieczorem założysz tę koszulę, z małymi wyszytymi kwiatkami.

     – Tą z haftowanymi różami?
Laura uśmiechała się, ale jej oczy pozostawały bez wyrazu.

     – Tak, tą na nasze...
Paul spojrzał na dzieci.
     – … specjalne okazje.
Odchrząknął.
     – Ponieważ środy są zawsze wyjątkowe w tym domu.

     – O Jezu.
Ola ukryła twarz w dłoniach.

     – Przepraszam skarbie.
Laura spojrzała na Pawła, a potem z powrotem na Konrada.
     – Ja… hm… dziś ją poplamiłam.

     – No cóż.
Konrad potarł ramię Laury.
     – Żaden problem. Nawet w tym stanie, wyglądałaby na tobie niesamowicie.
Mrugnął do Pawła.

     – Nieźle tato. – powiedział Paweł.  

     – Myślisz, że powinniśmy zaprosić przyjaciół na kolację z Malwiną?
Laura dolała sobie wina.
     – Wiesz, żeby trochę rozładować napięcie.

     – Dobry pomysł. Zaproś Jolę z mężem. Dawno nie widziałem Daniela.
Konrad wrócił do pałaszowania kiełków, radośnie je przeżuwając.

     – W porządku.
Twarz Laury zbladła. To nie byli przyjaciele, których miała na myśli. Dodaliby do i tak stresującego wieczoru różnego rodzaju perwersyjne komplikacje. Ale Laura nie wiedziała, jak wycofać się z tego pomysłu. Wypiła duży łuk wina.

     – Świetnie.
Konrad przestał żuć i spojrzał na Laurę.
     – Naprawdę nie chciałem nic mówić, ale zauważyłem, że w domu jest trochę większy bałagan niż zwykle. Ciężki tydzień?

     Laura zakaszlała i odwróciła wzrok od Konrada.
     – Um, tak kochanie, ciężki.

     – Nie ma sprawy.
Konrad uśmiechnął się błogo nieświadomy.
     – W piętek wrócę do domu wcześniej i pomogę ci posprzątać. Tak aby to miejsce na sobotni wieczór wyglądało schludnie.

     – Ja też pomogę tato. – powiedział Paweł.

     – Meh...
Ola wzruszyła ramionami.

     – Świetnie!
Konrad klasnął w dłonie i potarł nimi o siebie.
     – Ta kolacja z Malwiną pójdzie nam świetnie.

     – Twoja szefowa nie będzie wiedziała, co ją urzekło.
Paweł się uśmiechnął.

     – Koleżanka. – poprawił go Konrad.
     – Ona jest moją koleżanką.

     – Dobrze tato. – odparł Paweł.

***

     Po szkole w czwartek Paweł zastał panią Jolę i Laurę siedzące przy kuchennym stole. Miał nadzieję, że znajdzie ich ubrania porozrzucane po całym pokoju, ale niestety tak nie było.

     – Cześć mamo. Dzień dobry pani Jolu.
Paweł upuścił plecak na linoleum.

     – Cześć Pawełku.
Laura uśmiechnęła się do niego. Miała na sobie luźną niebieską sukienkę, która prawie pasowała do sukienki, którą miała na sobie Jola.

     Jola pomachała Pawłowi na powitanie. Jej obrączka błyszczała, gdy przesuwała się w ciepłym popołudniowym blasku słońca. Widok pierścionka i ładny uśmiech sprawiły, że kutas Pawła zaczął się pęcznieć w jego spodniach.

     Dwadzieścia minut później Jola odbiła się na ogromnym drągu Pawła.  Znajdowali w pokoju Pawła, na jego łóżku, a Laura obserwowała ich z krzesła. Tak jak od tygodnia tak i dziś, na penisie Pawła nie było prezerwatywy.

     – Och, Paweł. Jesteś tak głęboko.
Jola odchyliła się do tyłu, opierając palce za nią na chudych udach Pawła. Poniżej trójkąta czarnych włosów kutas Pawła rozciągał ciemne wargi cipki Joli, a jej różowe wargi wewnętrzne otulały jego penisa gdy ten z niej wychodził.
     – Zaraz… ooochh… sprawisz, że… zaraz znowu.
Jola przestała podskakiwać i wtuliła swoje biodra w jego.

     – Nie przestawaj.
Paweł podniósł jej biodra i pociągnął je z powrotem w dół, zmuszając ją, żeby kontynuowała.

     – Och, Boże… och. Boże… och, Boże.
Cycki Joli podskakiwały i kołysały się synchronicznie. Chwyciła je i przycisnęła do swojej klatki piersiowej.

     – Zaraz się… spuszczę. – powiedział Paweł.
Podrzucał ją w górę i w dół na swoim kutasie jak zabawkę.

     – Nie w jej wnętrzu Pawełku.
Laura pochyliła się do przodu i patrzyła, jak tyłek jej przyjaciółki marszczy się i drży.

     – Zaraz…
Paweł mocno zacisnął oczy.

     – Nie w jej wnętrzu.
Laura wstała, podeszła do łóżka, wspięła się na nie na kolanach i położyła dłonie pod ramionami Joli. Pociągnęła, ale Jola po prostu ciągle podskakiwała na przyrodzeniu jej syna.

     – Taaak...
Jola szarpnęła się i ścisnęła swoje cycki,
     – Zrób to …

     – Aaahhh…
Pompował swoją spermę do jej cipki.

     – Nie.
Laura objęła Jolę, aby lepiej ją chwycić i przypadkowo złapała ją za piersi. Jola odwróciła głowę, uchyliła wargi swych ust i pocałowała Laurę w usta. Nie wiele myśląc Laura zamknęła oczy i odwzajemniła pocałunek. Czuła się dobrze gdy całowała ze swoją najlepszą przyjaciółkę, podczas gdy jej syn opróżniał w niej swoje jaja. Nie tak chciała zostać babcią, ale nie potrafiła przestać.

     – Mmmppphhh...
Drobna sylwetka Joli nie przestała ujeżdżać Pawła, ale teraz wiła się biodrami i wbijała na jego przyrodzenie. Wysunęła ręce spod rąk Laury, a następnie położyła je nich, przytrzymując Laurę na miejscu i wciskając jej palce w miękkie ciało Joli.

     Paweł otworzył oczy.
     – Super.
Spojrzał na ich ręce, przyciśnięte do siebie pierścionki. Pawłowi nie przeszkadzało, że Jola nie pozwalała mu odpocząć po tym jak doszedł. Chciał aby trwało to wiecznie.

     To był oczywiście drugi raz tego dnia, kiedy Laura całowała się z sąsiadką. Ich sesje przed powrotem Pawła do domu stała się rutyną. Ale to była nowa rzecz dla Laury. Nie wiedziała, jak daleko może jeszcze się posunąć. Laura odchyliła głowę do tyłu i ich usta się rozłączyły.
     – Przepraszam Pawełku.
Jej ręce nadal masowały piersi przyjaciółki.
     – Próbowałam to przerwać.

     – Już… dobrze… Mamo.
Paweł trzymała biodra Joli i zwolniał jej ruchy.
     – To jest dobre… dla mnie. To mi naprawdę pomaga.

     – Mogłeś ją zapłodnić.
Laura nie mogła się powstrzymać. Złożyła szybki pocałunek na szyi Joli. Jola westchnęła i przechyliła głowę na bok, oferując Laurze większy dostęp do swojej szyi. Poruszała się teraz powoli i stabilnie na Pawle.

     – Nie martw się o to mamo.
Paweł był świadomy tego, że skała znajduje się pod jego materacem. Pulsowało w nim ciepło. Czuł się chyba silniejszy niż kiedykolwiek.
     – To jest to, czego teraz potrzebuję. Chcesz, żebym dostawał piątki, prawda?

     – Tak ale...
Laura pochyliła się i ponownie pocałowała szyję przyjaciółki. Lizała w górę i w dół, smakując sól jej potu i wąchając słabe kwiatowy zapach jej perfum, zmieszany z nutą spermy Pawła wyciekającej z jej cipki. Jej ręce ugniatały piersi Joli.

     – Och, Lauro. Taak.
Jola zadrżała.

     – W porządku mamo.
Paweł uśmiechnął się do niej.

     – Myślę, że jeśli tego potrzebujesz.
Laura spojrzała na swojego przystojnego, chudego chłopca. Wyglądał na bardzo szczęśliwego.
     – Jeśli Jola się na to zgadza, jest w końcu dorosłą kobietą. Może sama decydować.

     – Świetnie.
Paweł podciągnął biodra Joli do góry aż z niej wyszedł.
     – Czy mogłabyś włożyć go w jej tyłek?

     – Pawełku, nie.
Ale prawa ręka Laury opuściła pierś, którą ściskała i ruszyła między nogi przyjaciółki.

     Jola jęknęła, jej cipka unosiła się nad kutasem Pawła.
     – Lauro, dotykasz kutasa swojego syna.

     – W porządku Jolu.
Laura delikatnie okrążyła palcami jego obwód. Był taki gruby.

     – Ale… ale on jest twoim synem. – powiedziała Jola.

     – W porządku.
Laura chwyciła głowę i wtuliła ją między pośladki Joli. Penis zatrzymał się i poczuła, jak tyłek Joli ustąpił, gdy Jola zsunęła się z powrotem na dół. Laura zabrała rękę.
     – Nie mogę...

     Jola pocałowała ją ponownie i pociągła jej prawą rękę w dół do swojej cipki. Palce Laury wcisnęły się do jej wnętrza i czuła jak wokół nich zbierają się soki jej przyjaciółki oraz spływająca sperma jej syna.
     – Nigdy...
Laurze znowu przerwały miękkie usta jej przyjaciółki.

     Przerwały pocałunek.
     – O mój Boże. Lauro…
Jola zaczęła odbijać się na dobre, posyłając tego potwora w głąb swojego tyłka.
     – Sprawiasz, że zaraz...
Doszła na dłoni Laury.

     – Och, kochanie.
Laura ścisnęła mocniej piersi lewą ręką, a prawą pocierała jej łechtaczkę. Lizała w górę i w dół wdzięczną, złocistą szyję Joli.
     – Tam na dole, tak bardzo cię otworzył. Jej piękna niebieska sukienka była przyciśnięta do pleców, tyłka i boku Joli. Więcej plam, pomyślała Laura. Pot i inne... rzeczy.

     – On… ma.
Jolą znowu zaczęły targać konwulsje i znowu doszła.

     Nieco później Paweł doszedł w jej tyłku. To był trzeci raz tego dnia. Pierwszy, w jej ustach, kiedy próbowała wszystko przełknąć. Drugi w jej cipce. I trzeci raz wewnątrz jej tyłka. Święta trójca. Był właścicielem wszystkich jej dziur. To był bardzo udany dzień.

     Laura pomogła jej wziąć prysznic. Jola nie szła tak ostrożnie, jak ostatnim razem, kiedy robili to analnie. To był dobry znak. Ale Paweł potrzebował czegoś więcej. Potrzebował więcej od swojej mamy. Potrzebował więcej od swojej siostry. Paweł patrzył, jak jego kutas powoli flaczeje, gdy leżał na plecach, z głową na poduszce. Potrzebował innej dziewczyny. Skała pulsowała pod nim. Musiał rozsiewać swoje nasienie.  

***

     Paweł nie mógł w piątek zabrać się do swoich zwykłych szaleństw pozaszkolnych, ponieważ Konrad był w domu i przywitał go kiedy wrócił ze szkoły. Jego tata zlecił Pawłowi sprzątanie domu. Laura posprzątała na piętrze. Konrad posprzątał na parterze. A zadaniem Pawła było mycie okien. Nie był pewien, dlaczego szefowej jego taty miałoby zależeć na czystości okien.

     Oczywiście Oli nigdzie nie było.

     Po około godzinie szorowania okien Paweł był zirytowany i zmęczony. Wszedł do sypialni rodziców, żeby umyć tam okna. Słyszał, jak jego mama w głównej łazience mruczała, podczas pracy. Paweł nigdy niczego z nią nie robił w jej łazience. Nawet nie przyszło mu to do głowy.

     – Cześć mamo.
Paweł odłożył butelkę z płynem i wszedł do łazienki.

     – Cześć kochanie. Jak ci idzie z oknami?
Laura klęczała na czworakach, szorując podłogę gąbką.  

     – Dobrze.
Paweł patrzył, jak jej tyłek delikatnie trzęsie się w dżinsach, gdy pracowała.
     – Ale myślę, że potrzebuję przerwy.
Czy szefowej jego ojca zależało, aby podłoga w głównej łazience była nieskazitelna? Prawdopodobnie nie.

     – Wiem, że to ciężka praca, ale twój ojciec i ja …
Laura podniosła głowę, kiedy usłyszała, jak zamykają się drzwi łazienki i zamek w drzwiach zostaje zablokowany.
     – Nie kochanie. Nie możemy. Twój ojciec może tu przyjść w każdej chwili. I musimy się przygotować na jutrzejszą kolację.

     – Daj spokój mamo.
Paweł opuścił spodnie i bieliznę.
     – Potrzebuję przerwy.

     – O mój...
Laura zdjęła rękawiczki do sprzątania.
     – Cóż, może tylko na chwilę.

     Nieco ponad piętnaście minut później Laura z uczuciem ssała jądra Pawła, pocierając jego przyrodzenie prawą dłonią. Penis jej syna był tak duży, że kiedy puściła, zakrywał jej twarz, a końcówka sięgała daleko poza jej czoło.

     – Oh, mamo. To jest naprawdę świetne.
Paweł starał się ściszać głos, na wypadek gdyby Laura miała rację i Konrad przyszedł na górę, aby ich szukać.

     – Uuuuaaaaggghhh … – wymruczała Laura zza jego wora.

     – Użyj... lewej ręki.
Paweł chciał zobaczyć jej obrączkę.

     – Mmmppphhh ...
Laura zmieniła ręce i zaczęła powoli masturbować go swoją lewą dłonią. Przeniosła także usta z jego prawego jądra do lewego. Były takie pełne i ciepłe, otaczała je swoim językiem.

     – Myślałem nad tym...
Paweł wplótł palce prawej dłoni we włosy Laury.
     –… ach… że potrzebuję innej dziewczyny.

     – Hhhmmm…?
Laura wyjęła jądro ze swych ust.
     – Alicję?

     – Weź je z powrotem, mamo.

     Laura posłusznie wzięła jego jądro z powrotem do ust.

     – Może.
Paweł był już blisko.
     – Myślałem, że przydałaby mi się… ach… znowu... twoja pomoc. Może ze starszą ... kobietą.

     Laura chciała odmówić, ale nie mogła przestać ssać.
     – Nnnhhh…

     – W każdym razie… pomyśl nad tym.
Uścisk Pawła zacieśnił się na jej włosach.
     – Zamierzam...

     Laura wypuściła jądro i przesunęła usta do fioletowej główki jego penisa. Podniosła prawą rękę i gładziła go obiema dłońmi, nadziewając swoje usta na jego czubek. Kiedy stała się w tym taka dobra? Jak wyglądało jej życie, zanim nauczyła się zaspokajać palący ciężar Pawła? Ledwo już pamiętała.

     – Och, mamo. Och, mamo.
Paweł opróżnił swoje jaja. Odchylił się do tyłu i położył obie ręce na krawędzi podwójnego zlewu za sobą.

     Laura połykała i połykała, po gardle spływała jej kaskada ognistego nasienia. Gdy tylko przełknęła ostatnią porcję, przerwano im.

     – Laura? Paweł?
To Konrad szedł korytarzem.
     – Gdzie jesteście?

     Laura z szeroko otwartymi oczami odsunęła twarz od penisa Pawła i wytarła usta. Ślad spermy i śliny zwisał z jej brody. Spojrzała w dół i zobaczyła plamę rozprzestrzeniającą się na jej koszulce.
     – Um. Jestem tutaj, kochanie.
Czy naprawdę zamierzała porozmawiać ze swoim mężem ze smakiem spermy Pawła wciąż w swoich ustach? Przyłożyła palec do ust i spojrzała na Pawła.

     Paweł skinął głową. Nie zamierzał się odzywać. Jego nabrzmiały kutas podskakiwał w rytm jego szybkiego pulsu, zawieszony w przestrzeni między nim, a jego matką.  

     – Wszystko w porządku?
Konrad był teraz w ich sypialni, stał po drugiej stronie drzwi od łazienki.
     – Wydawało mi się, że coś słyszałem.

     Wciąż klęcząc, Laura rozejrzała się po pomieszczeniu. Zapach. Mogła zrzucić koszulę i ukryć Pawła pod prysznicem, ale nie mogła pozbyć się obciążającego zapachu. Musiała zmusić Konrada do odejścia. Nie ma mowy, żeby mogła otworzyć drzwi inaczej mógłby się domyślić.
     – Nic mi nie jest kochanie. Tylko te dni w miesiącu.
Laura nie mogła uwierzyć, że Paweł wciąż był twardy po tym wszystkim. Jego kutas stał prosto, jakby chciał zwrócić na siebie jej uwagę. Zignorowała to.

     – Och, dobrze.
Konrad ruszył w stronę korytarza.
     – Widziałeś Pawła? Zostawił tutaj swój sprzęt, ale okna nie wyglądają na umyte.

     – Ja… uh…
Laura spojrzała na Pawła z zakłopotanym wyrazem twarzy.

     Paweł uniósł brwi i wzruszył ramionami.

     – On… um… wyszedł na chwilę z przyjaciółmi... – powiedziała.
     – Powiedział, że skończy, kiedy wróci.
Piersi Laury podnosiły się i opadały, gdy starała się nie opanować nerwowy oddech.

     – W porządku.
Głos Konrada przycichł, gdy szedł korytarzem.
     – Tylko upewnij się, że skończy. Mamy jutro ważny dzień.

     – Dobrze kochanie.
Ramiona Laury opadły.

     – Ja cie, mamo, było blisko. – wyszeptał Paweł.

     – Musimy być bardziej ostrożni Pawełku.
Laura schyliła się, podciągnęła jego majtki i włożył penisa do środka. Następnie podciągnęła mu spodnie, zapięła guzik oraz zasunęła rozporek.

     – Tak, obiecuję. – odparł Paweł.

     – Okej, teraz zniknij na chwilę.
Laura poklepała spodnie w kroczu.
     – Nie powinno cię być w domu.

     – W porządku.” Paweł wyszedł z łazienki.
     – Przepraszam mamo.

     – Po prostu idź.
Laura klepnęła go w tyłek, żeby ruszył.

     Paweł pobiegł do swojego pokoju i przez chwilę się tam ukrywał.

***

     Nadszedł czas wielkiej uczty i stół był zastawiony po brzegi. Laura usiadła po lewej stronie Pawła, u szczytu stołu. Konrad usiadł naprzeciw niej. Po prawej stronie Pawła siedzieli Jola, a następnie Daniel. Naprzeciwko Pawła, powoli jedząc jedząc swój stek, siedziała Malwina. Obok niej znajdował się jej mąż Robert. Po drugiej jego stronie siedziała Ola.

     Grupa pogrążyła się w ożywionej rozmowie. Konrad opowiadał mnóstwo dowcipów, śmiejąc się wniebogłosy wraz z Danielem i Robertem. Laura i Malwina rozmawiały ciszej w swoim kącie, poruszając takie tematy jak ogrodnictwo i życie na przedmieściach.

     Najwyraźniej Malwina i Robert przeprowadzili się do miasta i planowali założyć rodzinę, gdy tylko pozwoli na to jej kariera. Paweł nie wiedział, kiedy kariera w końcu pozwoli mieć jej dziecko. Domyślał się, że trochę to potrwa.

     Paweł zwracał uwagę na Laurę i Malwinę, ignorując starszych mężczyzn. Od czasu do czasu zadawał pytania, ale przeważnie milczał. Malwina była piękna: wysoka i szczupła, z delikatnymi kobiecymi kształtami i nieskazitelną owalną twarzą. Starał się na nią nie gapić. Zauważył, że była ładna, kiedy spotkał ją w biurze, ale nie w taki sposób. Czy to było oddziaływanie kamienia? Wyładniała, czy też wydawała się piękniejsza? Paweł nie potrafił powiedzieć.

     – Paweł, a jak ci idzie w szkole?
Malwina zwróciła na niego swoją uwagę. Upiła łyk białego wina i uśmiechnęła się przyjemnie.

     – Uch.
Paweł spojrzał na swój talerz.
     – Dobrze...
Język stanął mu w gardle.

     Laura pod stołem szturchnęła go w udo twardym kolanem i odchrząknęła. Paweł spojrzał na nią. Laura uśmiechnęła się, ale można było dostrzec wytrzeszczone oczy. „To ważne” –  mówiły jej oczy.

     – Cóż pani Malwino.
Paweł złapał swoją szklankę i niepewnie wziął łyk wody.
     – Idzie dobrze. Mam na myśli, że mama bardzo mi pomaga.

     – Staram się.
Powiedział Laura, wciąż się uśmiechając.

     – Wspaniale.
Malwina odwróciła się do Laury.
     – Masz wykształcenie pedagogiczne?

     – Niestety nie.
Nawet kiedy jej uśmiech był sztuczny, Laura błyszczała jak rzadki klejnot. Miała na sobie szmaragdową sukienkę, która odsłaniała jej duży mleczny dekolt. Perłowy naszyjnik zdobił jej szyję, a para gustownie skromnych, diamentowych kolczyków kołysała się na jej uszach, gdy wodziła wzrokiem od Pawła do Malwiny.
     – Polegam wyłącznie na matczynych instynktach i determinacji.
Laura nałożyła skromny makijaż na tę okazję.

     Malwina zaśmiała się cicho, wydając cichy dźwięk.
     – To godne podziwu.
Miała na sobie niebanalną niebieską sukienkę. Jej jedyna biżuteria, niebieskie, błyszczące kolczyki na sztyftach i pierścionek z diamentem.
     – Zawsze lubiłam szkołę. Wiele czasu poświęciłam na siedzeniu z nosem w książkach, rozwiązując zadania. Najbardziej lubiłam przedmioty ścisłe.
Jej oczy powróciły do Pawła.

     – Jak sobie radzisz z przedmiotami ścisłymi, młody człowieku?

     Paweł zawahał się, czy odpowiedzieć. Czy to była okazja? Dobrze sobie radził w nauce, ale może to wymagało innej odpowiedzi.
     – Kurczę... – westchnął.
     – Staram się. Naprawdę.

     – Ja nie...
Laura uniosła brew.
     – Och, nieważne.

     – Może gdybym miał jakieś pytania dotyczące nauk ścisłych...
Paweł uśmiechnął się z nadzieją do Malwiny.
     – Może mogłaby pani mi pomóc?

     – Nie to miałam na myśli …
Twarz Malwiny poczerwieniała, kiedy szukała wymówki.
     – Chciałabym ci pomóc, Pawle, ale jestem bardzo zajęta. Jestem pewna, że twoja mama może ci pomóc. Ewentualnie twój tata. Konrad jest dobry w radzeniu sobie z nowymi zadaniami.

     Paweł spojrzał na swojego tatę, który był pochłonięty rozmową po drugiej stronie stołu. Paweł spojrzał na Malwinę.
     – Moi rodzice dają z siebie wszystko.
Paweł zrobił smutne oczy małego, biednego szczeniaczka. Był doskonale świadomy obecności pani Joli obok niego i tego, że przysłuchiwała się ich rozmowie.
     – Ale może gdybym potrzebował pomocy przy czymś konkretnym?

     – Powiedziała, że jest zajęta, Pawełku. – wtrąciła się Laura.

     Jola położyła lewą rękę na prawym rękawie Pawła.
     – Teraz Lauro już wiesz, że Paweł potrzebuje dodatkowej pomocy. Malwina tak uprzejmie się zaoferowała. Gdzie jeszcze znajdziemy prawdziwego naukowca?
Uśmiechnęła się do nich.
     – Magisterka na Jagielońskim, zgadza się?

     – Um, dwie. – odpowiedziała Malwina.

     – Jeszcze lepiej, dwa tytuły magisterskie na Uniwersytecie Jagielońskim.
Uśmiech Joli był szeroki i przyjazny.

     – Ja… ja… – wyjąkała Malwina.
Czuła się dziwnie. Ciepło rozprzestrzeniło się z siedzenia krzesła, w dół jej nóg i kręgosłupa. Za dużo wina?
     – Ja… tak, z przyjemnością pomogę, jeśli będziesz potrzebował korepetycji z nauk ścisłych. Oczywiście, jeśli będziesz miał problemy. Wpadaj do mojego biura, kiedy tylko chcesz.

     – Świetnie, dziękuję pani Malwino.

     – Przepraszam.
Laura wstała.
     – Muszę coś sprawdzić w kuchni.
Rzuciła serwetkę na siedzenie i odeszła. Paweł nie był przyzwyczajony do oglądania jej na wysokich obcasach. Te buty sprawiły, że jej pośladki podskakiwały jeszcze bardziej niż zwykle.
     – Ale może mogłabyś kiedyś tu przyjść? Uśmiech Pawła się rozprzestrzenił. Jola wzmocniła uścisk na jego ramieniu. „Nie naciskaj”.  

     – Ja…
Malwina poczuła się trochę niepewnie.

     Z drugiego końca stołu dobiegł głośny ryk śmiechu, gdy mężczyźni i Ola śmiali się z kolejnego dowcipu Konrada.

     – Chyba tak.
Malwina przygryzła dolną wargę.
     – Jeśli znajdę czas.

     – Świetnie.
Paweł zdjął dłoń Joli ze swojego ramienia i wstał.
     – Prawdopodobnie powinienem pomóc mojej mamie.
Ruszył za Laurą za róg i wszedł do kuchni. Za nim Jola i Malwina rozpoczęły rozmowę o lokalnej szkole.

     – Co robisz?
Laura oparła swój tyłek o krawędź kontuaru, z rękami założonymi na piersi.
     – Cokolwiek robisz, musisz przestać. To ważny wieczór dla twojego ojca.

     – To tylko trochę dodatkowych korepetycji.
Paweł podszedł i oparł biodro o blat obok niej.
     – Pomyślałem, że będziesz zachwycona. Chodzi ci przecież o dobre oceny.

     – Ale dobrze sobie radzisz w nauce.
Jej brązowe oczy przyglądały mu się uważnie.

     Paweł mrugnął do niej.

     – Nie, nie, nie.
Laura potrząsnęła głową.
     – Nie możesz. Nie, nie, nie, nie, nie.

     – Za późno mamo.
Paweł wzruszył ramionami.
     – Przykleiłem taśmą kamień pod jej krzesłem, kiedy nakrywałem do stołu. Już się zaczęło. Mówiłem ci, że potrzebuję innej dziewczyny.

     – To jest szalone... – szepnęła Laura.
     – Ona jest częścią pracy twojego ojca, mówiliśmy już o tym. Jest też szczęśliwą żoną Roberta.

     – Pani Jola też jest szczęśliwą mężatką. – Paweł również szeptał.

     – To jest co innego i dobrze o tym wiesz.
Laura mocniej zacisnęła ręce na piersi.

     – To pomoże tacie w pracy.
Stwierdził Paweł.
     – To inwestycja w naszą rodzinę. Chcę tylko, żebyś dziś wieczorem dała jej ten kamień do potrzymania. W porządku?

     – Pawełku.
Laura potrząsnęła głową.

     – Daj spokój mamo. Potrzebuję twojej pomocy.

     Twarz Laury złagodniała.
     – No nie wiem Pawełku.

     – Dzięki mamo.
Paweł się uśmiechnął.

***  

     Po obiedzie Paweł i Ola uprzejmie się usprawiedliwili. Ola szybko wyszła, by udać się do domu Magdy. Paweł pożegnał się i wyszedł na randkę z Alicją.

     Pozostali mężczyźni zeszli do piwnicy pograć w bilarda. Kobiety udały się do salonu ze świeżo uzupełnionymi kieliszkami wina.

     Laura podążała za Jolą i Malwiną, gdy wesoło rozmawiały o tym, jak bardzo ich mężowie kochają golfa i jak one go nie znoszą. Laura zatrzymała się w jadalni i szybko schyliła się obok krzesła Malwiny. Jasne, kamień był przymocowany do spodu jakąś taśmą. Laura oderwała go, zdjęła taśmę i niosła go w lewej ręce. Weszła do salonu i usiadła na sofie, twarzą do Joli i Malwiny na kanapie. Znajome uczucie ciepła rozlało się po jej palcach i ramieniu.

     Laura poczekała na przerwę w rozmowie.
     – Malwino, lubisz geologię?

     – To bardziej interesuje Roberta niż mnie.
Malwina siedziała wyprostowana, trzymając kieliszek oparty nóżką na swoich kolanach.
     – Dlaczego pytasz?

     – Cóż, Pawełek znalazł ten niezwykły kamień pewnego dnia. Laura wyciągnęła rękę, chcąc podać kamień Malwinie.

     Jola uważnie przyglądała się skale, ale milczała. Nagle jej cipka stała się bardzo, ale to bardzo mokra. Pomyślała o biednym Danielu, który szczęśliwie spędzał czas w domu, w którym Paweł bezcześcił jego żonę w większość dni powszednich. Zmarszczyła usta w grymasie.

     – Jest niezwykły, prawda?
Malwina spojrzała na kamień, nie dotykając go. Czarny kamień miał najbardziej osobliwe czerwone żyłki. Jeśli dobrze im się przyjrzeć, to prawie wydawały się pulsować i świecić.

     – Trzymaj, przyjrzyj się bliżej.
Jola wyciągnęła rękę, wzięła kamień od Laury i położyła go obok kieliszka na kolanach Malwiny. Jeśli tego chciał Paweł, Jola też tego chciała.

     – O.
Malwina sięgnęła sięgnęła lewą ręką i podniosła skałę. Ciepło rozlało się po jej palcach.
     – To jest naprawdę ładne. Jaki to rodzaj skały?

     Laura odchyliła się na siedzeniu i złożyła dłonie na nóżce własnego kieliszka do wina.
     – Nie wiemy.

     – Jest bardzo, bardzo ładny.
Ciepło rozlało się po dłoni Malwiny i po jej ramieniu.

     Laura potrząsnęła głową. Czy ta kobieta naprawdę uległaby Pawłowi? Trudno w to uwierzyć. Jola to jedno. Ale Malwina miała wykształcenie, karierę, plany związane z założeniem rodziny i przystojnego młodego męża. Siedziała cicho.

     – Czy mogę...
Źrenice Malwiny rozszerzyły się. W jej oczach odbijał się czerwony blask.  
     – Czy mogę ją zatrzymać?

     Śmiech odbił się echem po schodach do piwnicy, gdy mężczyźni przy stole bilardowym świętowali czyjąś wygraną.

     – Przykro mi kochanie. – powiedziała Laura.
     – To własność Pawła. Ale możesz ją trzymać, kiedy przyjdziesz go uczyć.

     – To pracowity tydzień.
Malwina spojrzała na Laurę i jej oczy powędrowały w dół do dekoltu Laury. Jej spojrzenie zatrzymało się tam z zazdrością. Potrząsnęła głową, aby oczyścić umysł. Konrad miał szczęście, że miał tak uroczą i oddaną żonę.
     – Nie chciałam… Nie sądzę, żebym miała czas.
Powiedziała Malwina.

     – W porządku.
Laura skinęła głową. Podążyła za wzrokiem Malwiny w dół do własnych piersi i zarumieniła się. Szefowa jej męża była piękną kobietą, na swój delikatny, bardzo delikatny sposób. Miło było mieć tak pełną podziwu uwagę, takiej kobiety.
     – Pawełkowi będzie dobrze z moją pomocą. Ale naprawdę powinnaś wkrótce wpaść do nas ponownie. Tylko wśród kobiet.

     – Może.
Malwina spojrzała w prawo na Jolę, która wpatrywała się w skałę. Malwina ponownie spojrzała na swoją dłoń. Te dziwne żyły naprawdę świeciły i pulsowały. Chciałaby znowu to zobaczyć ... znowu ich, chciała znowu zobaczyć ich rodzinę. Musiałaby ich lepiej poznać, skoro przewodziła działowi Konrada.
     – Tak.

     – Świetnie.
Laura uśmiechnęła się, pełna ciepła i wdzięku.
     – A co powiesz na jutrzejsze przedpołudnie?
Laura potarła o siebie nogi.
     – Poproszę Konrada, żeby zabrał Roberta na golfa i będziemy tylko my, dziewczyny. Jolu, czy chcesz przyjść?

     – Z przyjemnością.
Jola wyciągnęła rękę i położyła dłoń na udzie Malwiny. Lekko muskała sukienkę palcem wskazującym, tworząc leniwie wijącą się linię.
     – Ale mam zaplanowany weekend z rodzinną.
Wydawała się autentycznie rozczarowana.

     – Um…
Malwina przesunęła tyłek na kanapie, odsuwając się od dłoni Joli.
– Rano wybieram się do kościoła.

Jola położyła rękę z powrotem na swoich kolanach.

     – Świetnie, to ustalone.
Laura upiła łyk wina.
     – Zjemy wspólnie drugie śniadanie po kościele. Będę mieć przygotowaną mimozę.

Z piwnicy było słychać wiwaty radości. Potem odgłos kroków na schodach.

     – Paweł będzie chciał ją widzieć z powrotem w swoim pokoju.
Laura wyciągnął rękę i wyrwała kamień z dłoni Malwiny.
     – Ale jutro możesz ją znowu zobaczyć.
Wsunęła kamień w swój dekolt.

     Malwina wyglądała na zakłopotaną z tego powodu, że musiała go oddać.

     Mężczyźni weszli do salonu, znowu się śmiejąc.

     Konrad, kochanie.
Laura spojrzała na męża.
     – Umówiłam cię na golfa z Robertem przedpołudniem. Malwina i ja zjemy drugie śniadanie, kiedy wy dwoje będziecie grać.
Ciepło rozprzestrzeniło się teraz przez piersi Laury. Euforyczne uczucie prawie ją porwało.

     – Świetnie.
Konrad przybijał Robertowi piątkę. Miał przebiegłą żonę. Będzie miał okazję aby jeszcze oczarować Roberta, a Laura zajmie się Malwiną. Konrad spokojnie dostanie awans po tym wszystkim.
     – Nie mogę się doczekać.

     Jego żona uśmiechnęła się prosto do niego.
     – Chcecie więcej piwa?

     – Po to tu przyszliśmy. – odpowiedział Daniel.  

     – Fajnie, pozwólcie, że je wam przyniosę.
Laura poszła do kuchni.

     Spojrzenia wszystkich obecnych były skupione na jej tyłku, gdy Laura opuszczała salon. Większość z nich uważała, że Konrad był szczęściarzem.

     Mieli rację. I jednocześnie się mylili.

***

     Paweł wrócił późno się ze swojej randki. Sądząc po liczbie pustych butelek wina i piwa na kuchennym blacie, całkiem przegapił całkiem niezłą imprezę.

     Po pierwsze, Paweł musiał się upewnić, że kamień jest bezpieczny. Zakradł się na górę i wszedł do swojego pokoju. Szybkie zerknął pod materac i jego wzrok napotkał czerwony blask kamienia. Był bezpieczny. Laura odłożyła go z powrotem.

     Następnie musiał się dowiedzieć, jak poszło z panią Malwiną. Paweł wyszedł z pokoju i poszedł korytarzem do pokoju swoich rodziców. Otworzył drzwi i zawiasy cicho skrzypnęły. Było ciemno. Czekał, aż jego oczy się przyzwyczają.

     Konrad smacznie chrapał. Znajdował się po drugiej stronie wielkiego łóżka. Laura spała bliżej drzwi. Paweł podszedł do łóżka.

     – Mamo. – wyszeptał Paweł.
Sięgnął w dół i potrząsnął jej ramieniem.
     – Hej mamo.

     – Kochanie?
Laura otworzyła oczy i zobaczyła stojącego nad nią Pawła.
     – Coś się stało?
Wszystko wydawało się nieco dziwne. Była jeszcze trochę pijana i nadal czuła utrzymujące się ciepło od skały na jej piersiach.

     Konrad chrapał dalej.

     – Co się stało wieczorem z panią Malwiną?

     Laura zamknęła oczy.
     – Powiem ci rano kochanie. Idź do łóżka, zanim obudzisz swojego ojca.

     – Nie będę mógł zasnąć, dopóki mi nie powiesz.
Paweł stał nieruchomo.

     – Uh, dobrze.
Laura ponownie otworzyła oczy i wyśliznęła się spod prześcieradła. Miała na sobie starą koszulkę i parę niebieskich bawełnianych majtek. Potknęła się i wzięła Pawła za rękę.
     – Chodź, opowiem ci o tym, a potem będziemy mogli spokojnie zasnąć.
Spojrzała przez ramię na śpiącego męża i wyprowadziła Pawła z pokoju, przez korytarz, do pokoju Pawła. Zamknęła i zablokowała za nimi drzwi.

     – Więc?
Brązowe oczy Pawła błyszczały w oczekiwaniu.
     – Jak poszło?

     – Hmm, nie jestem pewna. Nie była tak chętna jak Jola, kiedy ... kiedy po raz pierwszy trzymała kamień.
Laura puściła dłoń Pawła i skinęła na niego, żeby usiadł. Paweł się nie poruszył.

     – I?
Paweł wyciągnął rękę i ścisnął dłonią jej prawy cycek. Podniósł go, czując solidny ciężar.

Laura nie zrobiła nic, by go powstrzymać.
     – I… Nie wiem co myśleć o  tej sprawie z Malwiną. Im więcej o tym myślę, tym gorzej się czuję. Może się tak nie wydawać, ale ma to duży wpływ na twojego ojca. Jeśli coś pójdzie nie tak…

     – Wszystko będzie dobrze.
Paweł wsunął rękę pod jej koszulkę i ugniatał jej pierś.
     – Mamo, masz świetne cycki.  

     Usta Laury otworzyły się w szoku.
     – Język młody człowieku.

     – Przepraszam. Chciałem powiedzieć, że uwielbiam twoje piersi.

     – Dziękuję kochanie.
Laura odprężyła się i uśmiechnęła do niego.

     Paweł sięgnął drugą ręką pod jej koszulę i zaczął również masować jej lewą pierś.
     – Więc kiedy ona znowu nas odwiedzi?

     – Namówiłam ją aby przyszła jutro przed południem, na drugie śniadanie.
Bez zastanawiania się Laura schyliła się, złapała brzeg swojej koszulki i ją ściągnęła.

     – Z mężem?
Paweł schylił się i pocałował ją w prawy sutek.

     – Nie, twój tata zabiera Roberta na golfa, podczas gdy my się spotkamy.
Zadrżała, gdy usta syna musnęły jej sutek.

     – Super, niezła robota, mamo.
Paweł uniósł głowę. Używając swojego chwytu na jej piersiach, delikatnie manewrował Laurą aby podeszła do jego łóżka.

     Laura podążała za swoimi piersiami.
     – Chcę tylko żebyś był szczęśliwy, Pawełku.
Usiadła na łóżku, a Paweł puścił jej cycki. Wyciągnęła rękę, odpięła guzik i rozpięła zamek swoich dżinsów.
     – Jak poszło z Alicją?

     – Całkiem nieźle. Pocierała mnie dziś wieczorem przez spodnie. – powiedział Paweł.
     – Ale wydawała się trochę zdenerwowana.

     Laura ściągnęła mu spodnie wtedy on pozbył się swoich majtek.
     – O mój...
Wpatrywała się w potwora.
     – Chyba trudno było czuć na sobie ręce dziewczyny, bez zaznania ulgi?

     – To było trudne.

     – Mój, mój, mój...
Laura wyciągnęła palec i wytarła kroplę śluzu z żołędzia.
     – Wygląda dziś tak agresywnie, kochanie. Pozwól, że ci pomogę.
Opuściła usta i wciągnęła go do nich.

     – Dzięki mamo.

     Pięć minut później Paweł wyciągnął kutasa z ust Laury.
     – Kocham cię mamo.

     – Też cię kocham skarbie.
Laura otarła ślinę z brody. Weszła z powrotem na łóżko i zdjęła majtki. Jej nogi rozłożyły się same. To było takie proste dla jej syna, by wejść w nią w takiej pozycji. Była cała wilgotna.
     – Potrzebujesz prezerwatywy.

     – Nie chcę zakładać gumki.
Paweł wspiął się na łóżko między jej nogi. Jego kutas kołysał się w przód i w tył wraz z jego ruchami. Wyglądało na to, że w ciemności szukał cipki Laury.

     – W porządku. W porządku kochanie. Jeśli to sprawia, że... uhhh…
Laura jęknęła, gdy w nią wszedł. Sięgnęła za kolana i rozchyliła bardziej nogi, dając Pawłowi pełny dostęp do jej muszelki.
     – Jesteś ... taki ... wieeelki.
Laura spojrzała w dół, między swoje piersi, na brzuch. Widziała zarys jego przyrodzenia, rozpychającego ją od wnętrza. Ten widok był tak nieprzyzwoity.

     – Twoja cipka jest najlepsza.
Paweł zaczął ją ostro posuwać.

     – Język… uch… uch… uch… Pawełku.

     – Nie tak głośno mamo.

     Laura próbowała uciszyć swoje piski i pomruki.

     – Chcę… uh… skończyć w środku.
Paweł sięgnął w górę i położył ręce na jej piersiach, czuł jak kołyszą się w górę i w dół, gdy wbijał się w nią i wysuwał.

     – Nie Pawełku. Ty ... ooohhh ... nie możesz.
Laura oparła głowę na kocu i pozwoliła Pawłowi zrobić to co planował.

     – Poproś mnie o to mamo.

     Laura potrząsnęła głową i zamknęła oczy.

     – Czy ... uh ... uh ... chcesz tego?
Paweł był blisko.

     Nie mogła się zmusić, aby to powiedzieć. Skinęła głową i rozłożyła szerzej nogi.

     – Och, mamo. Och, mamo. Ooohhh…
Paweł spuścił się w jej cipce.

     – Paweeełkuuu... – Laura syknęła z przyjemności.
Gwiazdy błysnęły przed jej oczami, gdy gorące nasienie spryskało jej wnętrze. Nie przejmowała się tym. Chciała więcej. Więcej tego uczucia. Więcej Pawła. Jej pochwa raz po raz zaciskała się wokół jego penisa, gdy ruchy Pawła zwalniały.

     Paweł opuścił policzek na jej prawą pierś i przytulił się do niej.
     – Tak dobrze się mną zajmujesz.

     – Och, Pawełku.
Laura puściła nogi i położyła stopy na łóżku. Objęła głowę Pawła prawą ręką, pieszcząc palcami jego włosy.

     Po chwili Paweł wysunął się z niej ze słyszalnym pluskiem i stanął obok łóżka. Jego penis nie jeszcze nie sflaczał.

     – Kochanie podaj mi ręcznik. – powiedziała Laura.

     Paweł schylił się i złapał czysty ręcznik ze stosu i rzucił go jej.

     Laura włożyła ręcznik między nogi i westchnęła.
     – Muszę teraz pozwolić twojemu ojcu zrobić to samo. Tak na wszelki wypadek. Podparła się i wstała. Możliwość zostania babcią poprzez płodne łono Joli była wystarczająco złe. Laura zadrżała, myśląc o tym, jak to jest nosić w sobie swojego własnego wnuka. Pochyliła się i podniosła koszulę oraz majtki. Spojrzała na uśmiechniętą twarz swojego syna.
     – Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłem ci to zrobić. Muszę być naprawdę szalona.
Wciągnęła koszulę.
     – Cały świat oszalał.
Wciągnęła majtki i podeszła do drzwi. Jej blade nogi wyglądały tak zachęcająco w świetle księżyca.      – Dobranoc Pawełku.

     – Dobranoc mamo.
Paweł położył się do łóżka.
     – Dziękuję.

     Laura otworzyła drzwi i spojrzała na niego.
     – Nie ma za co.
Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

     Paweł odczekał około pięciu minut, wymknął się do przedpokoju i podszedł do pokoju rodziców. Przyłożył ucho do drzwi.

     – Och, Lauro... – powiedział Konrad w sypialni.
     – Co się z tobą stało? Jesteś taka mokra... ee ... Ledwo cię czuję. Nie... żebym... narzekał.

     Paweł słyszał miękkie skrzypienie łóżka. Jego tata był coraz bliższy zatuszowania niecnego występku Pawła. Niesamowite.

     Paweł wrócił do łóżka i zasnął z uśmiechem na twarzy.

C10H12N2O

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i fantasy, użyła 7267 słów i 41446 znaków, zaktualizowała 1 mar 2021. Tagi: #fantasy #incest #sąsiadka #mama

1 komentarz

 
  • Majkel705

    Fajne naprawdę fajne czekam na następne rozdziały

    2 mar 2021