Tytuł oryginału: "The Dark Stone"
Autor oryginału: Rawly Rawls
Utwór ten jest fikcją literacką. Wszelkie nazwy postaci, miejsc i zdarzeń są wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób żywych lub zmarłych, firm, miejsc lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. Wszystkie postacie w tej pracy mają ukończone 18 lat. Miłej zabawy!
Paweł cicho zapukał do drzwi Oli. Było późno, ale wnioskując po świetle wydobywającym się spod drzwi wiedział, że nie spała.
– To ty Paweł?-- stłumiony głos Oli dotarł zza drzwi.
– Tak.
Paweł wbił palce stóp w dywan.
– Jesteś… sam?
– Tak. – odpowiedział Paweł.
– Wejdź.
Paweł otworzył drzwi i wślizgnął się do pokoju. Zamknął za sobą drzwi i zablokował zamek w drzwiach. Jego oczy potrzebowały sekundy, aby przyzwyczaić się do światła w pomieszczeniu.
Cipka. Pokój jego siostry pachniał cipką.
– Jesteś?
Paweł zamrugał.
– Tak.
Ola siedziała przy biurku. Jej spodnie od piżamy i majtki były owinięte wokół kostek. Jej prawa ręka wściekle poruszała się między nogami.
– Nie mogłam ... wyobrazić sobie... ciebie z jakąś dziewczyną ... lub kobietą …
Jej oczy były rozszerzone, a źrenice poszerzone. Na czole pojawiła kropla potu, która zostawiła po sobie cienki ślad.
– Dzisiaj ... kiedy słyszałam, jak ... rżniesz tę laskę.
Jej usta były uchylone, gdy spoglądała na Pawła.
Tego się nie spodziewał.
– Podobało ci się?
– O Boże, tak. Odgłosy klapsów... mogę powiedzieć ... że ... naprawdę ... uh ... uh ... dawałeś jej radę.
Po tych słowach Ola wywróciła oczy.
– Ooohhh…” Doszła na krześle przed Pawłem. Jej smukłe ramiona drżały, a blond włosy potrząsały się w tę i z powrotem.
– Myślałem, że będziesz na mnie zła.
Paweł wszedł wgłąb pokoju. Czekał aż Ola dojdzie do siebie.
Po minucie ponownie spojrzała na Pawła. Jej małe piersi unosiły się i opadały, gdy starała się zapanować nad oddechem.
– Myśl o moim młodszym bracie dominującym nad jakąś… dziewczyną. Albo jeszcze lepiej, jakaś kobieta. Jest taka podniecająca.
Prawa ręka Oli zwolniła między jej nogami, ale nadal rytmicznie pocierała jej cipkę.
– Kim ona była?
– Ja…
Paweł obrócił się, sięgnął w dół i poprawił swojego penisa w spodniach. Był tak twardy, że aż bolał. Już wcześniej tego dnia jego jaja zostały opróżniony na i w jego mamie. Zostawił też ładunek w ustach pani Malwiny. Ale jego jądra były pełne i spuchnięte.
– Przyszedłem przeprosić, że przeszkadzałem ci wtedy z tą dziewczyną.
Paweł spojrzał na monitor Oli i po raz pierwszy zauważył co oglądała. Mała kobieta o brązowych włosach była rżnięta na pieska przez dużego faceta. Trzymał ją za włosy i chociaż dźwięk był wyłączony, to było oczywiste, że była w ekstazie.
– Oglądasz porno?
– Tak, cóż…
Ola spojrzała na monitor.
– To jakaś zamężna dziwka zostaje solidnie przerżnięta. To jedyne co mogłam znaleźć.
Ola lewą ręką sięgnęła po mysz i zatrzymała wideo.
– Przyszedłeś tu przeprosić? To urocze.
Spojrzała na Pawła.
– Ale musisz być bardziej… hm…
Ola wstała i odrzuciła spodnie od piżamy wraz z majtkami.
– … konsekwentny.
Nauczę cię. Ściągnęła swój top i rzuciła go na podłogę.
– W porządku. – powiedział Paweł.
Dziesięć minut później Ola leżała na brzuchu, twarzą w dół na puszystym kocu.
– A teraz powiedz mi… uh… uh… że jestem twoją dziwką.
– Jesteś moją…
Paweł ostro posuwał ją w jej cipkę, uderzając w pośladek przy każdym pchnięciu. Jej biedna mała cipka była rozciągnięta do maksimum, obejmując ciasno jego kutasa.
– Jesteś moją dziwką.
– Tak.
Ola ścisnęła mocno koc, aż kłykcie jej palców zbielały.
– Moja cipka … należy do ciebie.
– Twoja cipka należy do mnie.
Paweł klepnął ją w prawy pośladek, który szybko zadrżał. Reakcja była inna, niż miękkiego tyłka Laury.
– Teraz jesteś moją suką.
– Uch… uch… uch…
Ola obejrzała się na niego przez ramię, jej szczęka zacisnęła się w grymasie.
– Ej hola, bez… słów na s… gościu.
Małe mięśnie na jej plecach napinały się za każdym razem, gdy Paweł docierał do końca.
– Przepraszam.
Twarz Pawła zarumieniła się z zawstydzenia, ale nie przestawał wciąż wbijać kutasa w swoją siostrę. Nie mógł przestać.
– Nie przepraszaj… głupku.
Wciąż na niego patrzyła, jej niebieskie oczy błyszczały z rozbawienia.
– Jestem twoja. Rób ze mną... na co masz ochotę.
– Powiedz mi… ach… ach… ach.
Paweł uniósł się z rękami tuż nad jej talią.
– Co?
Ola opuściła twarz z powrotem na koc i zamknęła oczy.
– Powiedz mi... że jesteś moją suką.
Paweł podciągnął ją za biodra i ustawił na czworakach. Była taka lekka i łatwa do zmiany pozycji. Przyciągnął jej kolana do siebie, aby ustawić jej cipkę na odpowiedniej wysokości.
– Ooohhh... Pawle... jestem twoją suką.
– Szczekaj jak suka.
Odciągnął jej biodra do tyłu i wbił się w nią.
– Szczekaj dla mnie.
Ola miała rację, to było zabawne. Prawdopodobnie wiedział o tym od zawsze i dlatego kazał szczekać Laurze. A może skała o tym wiedziała.
– Hau, hau… hau, hau.
Ola zaczęła szczekać. Była na jego łasce. Nigdy wcześniej nie była taka mokra.
– Nie… ach… ach… ach…
Paweł przyspieszył tempo. Miał zamiar wkrótce dojść.
– Jak prawdziwy ... pies.
– O mój Boże. Oooch… Co ty… ze mną robisz?
Ola zatrzęsła się. Czuła, jak jądra jej brata uderzają w jej łechtaczkę.
– Wrah, wrah… wraaahhh. Ooohhh… Taki, duży.
Jej cipka skurczyła się i doszła na tym niesamowitym kutasie.
– Tak. Aaaaa…
Paweł nie mógł się powstrzymać, spuścił się w niej, poruszając jej biodrami gwałtownymi ruchami, aby wypompować całą spermę. Kiedy skończył, ściągnął ją i położył na łóżku. Przewróciła się na bok.
– Chcę zobaczyć, jak robisz to komuś innemu.
Ola miała zamknięte oczy. Jej małe sutki były ciemne na jej kremowej skórze.
– Co?
Paweł opadł obok niej i położył się na plecach. Jego kutas stał prosto i pulsował.
– Muszę zobaczyć, jak dominujesz nad inną kobietą. To byłoby takie podniecające.
– Może.
Paweł wyciągnął rękę i złapała ją za lewy cycek. Solidnie wypełniał jego garść. Delikatnie ścisnął.
– Proszę?
Ola potarła o siebie nogi. Sperma wyciekła z jej cipki.
– Zobaczymy. – odpowiedział Paweł.
– Możliwe.
– Dziękuję braciszku.
Ola wsunęła rękę pod głowę i szybko zasnęła.
Paweł leżał chwilę, słuchając jej słodkiego chrapania. W końcu wstał, zebrał ubranie i skierował się do własnego łóżka. Miał nadzieję, że nie byli zbyt głośno.
***
Następnego ranka w kuchni przed szkołą był spory ruch. Konrad siedział szczęśliwy przy stole, jedząc płatki. Paweł i Ola siedzieli obok siebie, żartując i chichocząc. Laura usiłowała sobie przypomnieć nazwę wyrażenia. W końcu sobie przypomniała; jak łyse konie. Laura obserwowała ich ze swojego miejsca przy zlewie. Miała ręce mocno przyciśnięte do bioder. Konrad miał rację, powinna być szczęśliwa, że tak dobrze się dogadywali. Ale coś w tym wszystkim ją niepokoiło. Jej matczyny zmysł bił na alarm.
– Laura, słyszysz mnie? – zapytał Konrad.
– Przepraszam, co mówiłeś kochanie? – Laura uśmiechnęła się do męża.
– O której godzinie będziesz na imprezie firmowej w piątek?
Konrad zmarszczył brwi patrząc na swoją żonę. Robił prawdziwe postępy z Malwiną i jej mężem Robertem. Musiał utrzymać tempo, a przyciągnięcie Laury do Malwiny w piątek naprawdę pomogłoby całej sprawie. Ten awans był już tuż za rogiem. Czuł to.
– Dotrę tam o piątej trzydzieści. I przyprowadzę dzieci.
Laura spojrzała na Pawła i Olę podpierających się konspiracyjnie.
– W porządku mamo.
Ola uśmiechnęła się do matki. Jej oczy były pełne szczerej niewinności.
– Po prostu przyjdę prosto ze szkoły.
Laura spojrzała na Pawła.
– Będę musiał dojechać. – Paweł wzruszył ramionami.
Konrad potargał włosy syna.
– Dotrzyj tam na czas mistrzu.
– Jasne tato.
Paweł odsunął dłoń ojca od włosów.
– Okej, wszyscy się spóźnią. Ruszajcie się.
Laura machnęła rękami, żeby wygonić ich z kuchni.
Kiedy wyszli i znaleźli się za drzwiami, posprzątała po nich. Na stole wciąż stała miska po płatkach Konrada. Dlaczego nie mógł po sobie posprzątać? Podeszła do stołu, sprzątnęła miskę i wytarła trochę rozlanego mleka z lśniącego drewnianego blatu.
***
Kilka godzin później Jola popchnęła Laurę na stół kuchenny w tym samym miejscu, w którym Konrad jadł śniadanie.
– Nie, Jolu. Nie dzisiaj...
Laura próbowała odepchnąć przyjaciółkę i wyprostować sukienkę.
– Muszę wyczyścić …
Laura urwała zdanie w momencie, gdy Jola położyła swoją opaloną dłoń na ustach Laury.
– Ćśśś…
Jola cofnęła się i zdjęła swój sweter. Pod spodem miała biały stanik. Sięgnęła za siebie, rozpięła stanik i poruszając ramionami opuściła go na linoleum. Wciąż miała na sobie dżinsy i skarpetki.
– Obie tego potrzebujemy.
Jola wróciła do stołu, rozłożyła nogi Laury i przycisnęła się do niej. Jola wyciągnęła rękę i zbliżyła twarz przyjaciółki do swojej. Pocałowały się.
– Mmm… – Laura mruczała.
Zamknęła oczy. Jej piersi, wciąż w staniku i sukience, znajdowała się tuż nad nagimi piersiami Joli. Tyle miękkiego ciała wtulonego w siebie. To było naprawdę przyjemne. Laura pozwoliła sobie swobodnie poruszać językiem. Konrad był taki głupi, że zostawił taką żonę jak ona, bez opieki w domu. Kilka godzin temu siedział z głupim uśmiechem przy tym stole, myśląc że jego spotkanie firmowe jest najważniejszą rzeczą, jaka się może wydarzyć. Laura jęknęła, gdy Jola ugniatała jej piersi. Najważniejszą rzeczą, jaka się wydarzyła, był powolny, miarowy upadek jego kobiety z porządnej matki i żony do... tego.
Jola przerwała pocałunek i spojrzała na Laurę.
– Wszystkie te lata. Nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej tego nie robiłyśmy.
Z grubsza ściągnęła sukienkę i stanik z piersi Laury, a jej piersi wypadły z jej dekoltu.
– O mój Boże, spójrz na te cycki. Takie doskonałe.
Opuściła ciemne usta na mleczny obszar skóry i całowała wzdłuż wijących się, krwistych żył. Sposób, w jaki jej małe brązowe rączki kontrastowały z dużymi białymi piersiami Laury, sprawił, że cipka Joli jeszcze bardziej zwilgotniała.
– Nie obchodzi mnie, co powiesz, muszę. Po prostu muszę.
Opuściła się bardziej, uniosła sukienkę Laury i wsunęła głowę pod spód. Zapach podekscytowanej cipki wypełnił jej nozdrza.
– To za daleko. Nie...
Laura patrzyła, jak głowa przyjaciółki porusza się pod sukienką. Poczuła, jak materiał jej mokrych majtek odciągany jest na bok.
– Ooohhh…
Miękki, ciepły język Joli wysunął się i przesunął wzdłuż warg pochwy Laury. Konrad nigdy tego dla niej nie zrobił.
– Nie... ooochh... w kuchni. Powinnyśmy...
Laura spojrzała na swoje piersi, gdy unosiły się i opadały.
– ... iść na górę.
Jola lizała cipkę swojej przyjaciółki w górę i w dół. Wróciła językiem do środka. Nie widziała Laury zza sukienki między nimi, ale mogła sobie wyobrazić, jak wyglądała jej słodka, niewinna buzia wykrzywiona w ekstazie.
– uuuggghhhmmm… smakujesz… mmm… wyśmienicie.
Włożyła palec w cipkę Laury i zaczęła nim poruszać do tyłu i do przodu. Wewnątrz pochwy czuła delikatne wypukłości. Wszystko było takie ciepłe, wilgotne i pełne życia. I takie nowe dla nich obojga.
– Będę miała… o mój Boże.
Laura odchyliła głowę do tyłu. Na stole pod nią, dokładnie tam, gdzie Konrad wylał swoje głupie mleko tego ranka, jej własne soki rozpryskiwały się na lśniącej drewnianej powierzchni stołu.
– Zaraz...
Laura powykręcała palce, a jej nogi się trzęsły.
– Ooohhh…
Strumień soku wypłynął z cipki Laury. Jola robiła wszystko, co w jej mocy, żeby go wylizać.
– Niesamowite. – pokój wypełnił głos Pawła.
Jola nie widziała go spod sukienki Laury, ale znała ten głos. Jak długo to trwało? Zaczęła odrywać się od cipki swojej przyjaciółki, ale ręce Laury były mocno przyciśnięte do tyłu jej głowy i zmusiły ją by z powrotem przywarła do niej ustami. Jola lizała i ssała słodką, małą łechtaczkę Laury. Nadal nic nie widziała, ale nie obchodziło jej to.
– Paweł, nie chciałam, żebyś znalazł… ooohhh… znalazł nas... – powiedziała Laura.
– Spoko mamo.
– Nie powinieneś ... nie powinnyśmy... uuuggghhh … Laura zaczęła się tłumaczyć zakłopotana.
Jola musiała zobaczyć co się dzieje. Spod sukienki wydawało się, że Laura próbuje coś powiedzieć, ale z jej ust wydobywał się tylko odgłos bulgotania. Odchyliła się do tyłu, odsłoniła głowę i spojrzała w górę. Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Co innego gdy Laura przyglądała się, jak jej syn pieprzy sąsiadkę. Ale to? Robić loda własnemu dziecku?
– Lauro. To twój syn.
Laura była przechylona na bok, jej piersi ciężko zwisały z lewej strony. Miała swoje ładne czerwone usta owinięte wokół głowy ogromnego kutasa swojego syna.
– Uuuggghhh ugghhh... – usiłowała coś powiedzieć.
Paweł spojrzał na uroczą twarz Joli. Sok z cipki kapał jej z nosa, ust i brody.
– Wyglądasz na dość zaskoczoną. – powiedział. Paweł trzymał jedną rękę za głową swojej mamy, pomagając jej poruszać głową na jego kutasie.
– Gratuluję uwiedzenia mojej mamy. Ale ja i w tym cię pokonałem.
– Nie możesz.
Ku swemu zaskoczeniu, oglądając ten zakazany akt, Jola czuła nowy żar między swoimi nogami.
– Ona jest twoją matką.
– Wiem, czy to nie wspaniałe?
Paweł chwycił kręcone włosy Laury i ściągnął jej usta ze swojego penisa.
– Chodźmy na górę, pokażę ci, co jeszcze może zrobić.
Laura spojrzała na Jolę błagalnym wzrokiem.
– Nie mogłam nic na to poradzić. Próbowałam go powstrzymać.
Laura wyglądała na tak zagubioną, ze sterczącymi cyckami i śliną spływającą po brodzie. Zeskoczyła ze stołu. Paweł uderzył ją mocno w tyłek i rzuciła się w kierunku schodów, prawą ręką obejmując odsłonięte piersi.
Paweł i Jola patrzyli, jak znika na górze. Podał jej rękę i pomógł jej wstać z kolan.
– Nie możesz tego zrobić.
Jola zwiesiła głowę i spojrzała w dół. Jej okrągłe cycki wisiały przed nią na otwartej przestrzeni. Podobnie jak Laura, zakryła je ramieniem.
– Zdobyłem pani cipkę, pani Jolu. Tak samo było z mamą.
Penis Pawła stał prosto, przeciwstawiając się grawitacji. Podskakiwał wraz z jego pulsem.
– Ona jest twoją matką.
Jola spojrzała na tego potwora. Jej cipka płonęła. Czy rzeczywiście podobała jej się myśl, że Paweł twierdzi, że posiadł własną matkę?
– Na tym polega piękno tego wszystkiego. I ona jest moja., ty jesteś moja. A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, ruszajmy.
Klepnął ją w tyłek i kazał ruszyć w kierunku schodów. Udało się, posłusznie pobiegła za Laurą. Olka była geniuszem ucząc go pewności siebie.
Dwadzieścia minut później Paweł miał Laurę leżącą nago, z szeroko rozłożonymi nogami na łóżku, podczas gdy on ostro walił jej cipkę. Jęczała i piszczała, gdy jej syn ją rżnął. Jola usiadła na krześle Pawła, wciąż topless, patrząc, jak ten potwór rozdziera Laurę. Jak to się w niej mieściło? Jola pochyliła się do przodu, zachwycona. Po prostu był taki duży. Stopy Laury unosiły się w powietrzu. Jej palce u nóg zwinęły się, gdy doświadczała orgazm po orgazmie.
– Zaraz dojdę mamo.
Chude ciało Pawła zadrżało.
– Nie… w środku… nie znowu.
Laura była całkowicie bezbronna. Rozszerzyła dla niego nogi.
– Znowu?
Czy Jola dobrze to usłyszała? Laura całkowicie się zagubiła, skoro pozwalała synowi spuszczać się w środku. Z drugiej strony Jola robiła to samo. Może wszyscy się pogubili. Obserwowała nieprawdopodobnie długie pchnięcia Pawła. To był niezwykły widok. Takie potężne narzędzie, dla takiego małego bachora.
– Przyjmij to. – powiedział Paweł.
– Aaahhh…
Jola rzeczywiście widziała, jak jego jaja kurczą się, gdy spuszczał się w pochwie swojej mamy. Cipka Laury przepełniła się, a sperma natychmiast wyciekła.
– Ooohhh… Paaaweeełkuuu…
Laura wbiła swoje paznokcie w jego plecy.
Jola widziała blask obrączki Laury. Jak mogły to zrobić swoim mężom? To było szalone. Pomyślała o biednym Danielu. Jola była prawie pewna, że on nigdy nawet nie pomyślał, że ona go zdradzi, nie mówiąc już o tym, że odda się nastolatkowi.
Ruchy Pawła zwalniały w serii kilku ostatnich pchnięć, po czym ustały. Zsunął się obok swojej mamy, na plecy. Leżeli obok siebie. Oboje pokryci spermą i potem.
– Chodź tutaj, pani Jolu.
– Poważnie?
Jola stanęła i ściągnęła dżinsy, oraz poruszając biodrami wyśliznęła się z majtek.
– Chcesz, żebym była na górze?
Żyły na jego penisie wyglądały na jeszcze bardziej nabrzmiałe. Rozkloszowana głowa miała głęboki kolor ciemnego fioletu.
– Tak.
Paweł skinął głową i uśmiechnął się swoim głupkowatym uśmiechem.
– Twój kutas był właśnie w Laurze. W twojej mamie.
Robiła to tyle razy z Pawłem, ale wszystko wydawało jej obce, mgliste i dziwne.
– Zgadza się.
Paweł skinął głową.
– Lauro, bierzesz pigułki?
Nie podnosząc wzroku, Laura pokręciła głową z boku na bok. Położyła lewą rękę na twarzy, zasłaniając oczy.
– O mój Boże.
Jola podeszła do łóżka. Szok. Była w szoku po tym, czego właśnie była świadkiem. Tuż przed nią.
– Zajdziesz w ciążę.
Cipka Joli była mokra. Dobry Boże, obie mogą zajść w ciążę. Jola udawała, że pozwalanie chłopcu na spuszczanie się w niej nie było aż tak wielkim problemem, odkąd obliczała swój cykl. Ale kogo próbowała oszukać? Wspięła się na łóżko i usiadła na Pawle. Praktycznie z łatwością opuściła się na jego penisa. Pomimo swojego rozmiaru, wślizgnął się od razu.
– Uuuhhh... Tak głęboko.
– Nie myślałaś nigdy w ten sposób o Adrianie pani Jolu.
Paweł lekko klepnął ją w lewą pierś i patrzył, jak się trzęsie.
– To, że robię to ze swoją mamą, nie oznacza, że on nie może.
– Nigdy bym …
Jola falowała biodrami, miażdżąc jego kutasa głęboko w środku.
– … nigdy bym tego nie zrobiła z moim… aaa… synem.
Sapnęła, dochodząc nadziana na Pawła. Światła tańczyły przed jej oczami, a jej dłonie unosiły się w powietrzu, szukając podparcia tam, gdzie go nie było.
– Jesteś moją dziewczyną, nie jego.
Paweł położył ręce na jej brązowych biodrach i zmusił ją do podskoku.
Jej orgazm się skończył i Jola zrozumiała wskazówkę. Postawiła stopy obok bioder Pawła, położyła ręce na jego klatce piersiowej i odbiła się na jego kutasie.
– Mój... mąż?
Jej głos był niski, udręczony pożądaniem. Ledwo rozpoznawała własne słowa.
– Nie.
Paweł to uwielbiał. Pytała go, czy nadal mogłaby uprawiać seks z panem Danielem. Niesamowite.
– Nadal możesz… to z nim robić. Czy jest tak duży jak ja?
Jola zamknęła oczy i pokręciła głową. Kosmyki jej czarnych włosów opadły na jej wykrzywioną twarz.
– Ma małego kutasa?
Paweł wbił palce w jej biodra. Ola miał rację, to było zabawne. Jeszcze fajniejsze niż szczekanie.
– Po prostu ... nie jest tak duży jak ty.
– Pawełku, nie znęcaj się nad nią.
Laura spojrzała na nich. Jej piersi powoli kołysały się na jej klatce piersiowej od aktywności obok niej. Sięgnęła w dół do pochwy i poczuła, jak wypływa z niej sperma. Chciała więcej. Paweł ją zepsuł.
– Ona to lubi, mamo.
Paweł odwrócił głowę i żarliwie skinął głową Laurze. Następnie ponownie spojrzał na Jolę.
– Kiedyś myślałaś, że on jest duży… uh… dopóki mnie nie spotkałaś?
– O Boże. – Jola skinęła głową.
– Ale teraz ledwo czujesz jego małego… uh… uh… uh… fiuta?
Paweł był już blisko.
– I teraz jesteś moją dziwką?
– Tak.
Jola podskakiwała w szalonym tempie.
– Znowu… ooch… Paweł, znowu doprowadzisz mnie do orgazmu.
Doszła, gdy spuścił się głęboko w jej niezabezpieczonej cipce.
Paweł zabawiał się z obiema kobietami przez kolejną godzinę. Potem posprzątali, umyli się i wrócili do wykonywania swoich rutynowych codziennych czynności, udając przed swoimi rodzinami, że wszystko jest w porządku.
***
Ten tydzień minął dla Pawła cudownie. Codziennie po szkole posuwał swoją mamę i Jolę. Namówił Jolę, żeby lizała cipkę Laury, gdy on brał ją na pieska. To było podniecające. Ale nie mógł zmusić Laury do tego samego. Wciąż miała pewne opory.
Ile potężnych ładunków zostawił w ich cipkach? Stracił już rachubę. Ilekolwiek by ich nie było, był prawie pewien, że w tym tygodniu wystrzelił więcej spermy niż w całym swoim życiu przed znalezieniem kamienia.
Paweł nie zapomniał o Malwinie, ale wydawało się, że robiła wszystko, co w jej mocy, aby o nim zapomnieć. Nic o niej nie słyszał przez cały tydzień. Pomyślał, że przynajmniej zechce znowu potrzymać kamień. W tym tygodniu Paweł nie mógł po prostu wpaść do jej domu któregoś wieczoru i się przywitać. Rober zastanawiałby się, co się do cholery dzieje. Więc odłożył to na później. Następny ruch z Malwiną musiał poczekać na przyjęcie firmowe w piątek.
***
Nadszedł piątkowy ranek i Paweł przespał poranny budzik. O siódmej trzydzieści Laura weszła do jego pokoju, żeby go obudzić. Miała na sobie ładną niebieską sukienkę i nuciła pod nosem. Zaplanowała sobie aktywny dzień. Przekonała Jolę, aby obiecała, że przyjdzie dopiero w poniedziałek. Oznaczało to, że Laura mogła posprzątać dom i zająć się innymi obowiązkami, które odkładała w czasie.
– Ziemia do Pawełka, Ziemia do Pawełka.
Laura zostawiła szeroko otwarte drzwi, aby przypadkiem nie wpadł mu do głowy jakiś głupi pomysł i podeszła do okna. Naprawdę musiała później przewietrzyć dom, wciąż czuła silny aromat spermy Pawła unoszący się w powietrzu. Odsunęła zasłonę i wpuściła jasne, białe poranne promienie słońca.
– Wstawaj, pobudka.
– Która godzina?
Paweł przewrócił się na plecy.
Laura widziała przez kołdrę jego ogromny poranny wzwód. Zastanawiała się, czy Konrad zauważył pakunek, który nosił jego syn. Paweł miał wiele erekcji, trudno było to przegapić. Cholera, trudno było to przeoczyć, nawet gdy był miękki. Jeśli Konrad to zauważył, nie wspomniał o niczym Laurze. Nie żeby chciała.
– Jest wpół do ósmej, czas wstawać.
Penis jej syna kusił ją napinając jego kołdrę, ale Laura była pewna, że jest w stanie się oprzeć. Dzisiaj miała zaplanowane sporo do zrobienia. Poza tym Konrad i Ola byli na dole. Mimo to Laura poczuła, że jej cipka robiła się wilgotna.
– Cholera.
Paweł otworzył oczy i spojrzał na matkę. Jej skromna sukienka nie mogła ukryć nabrzmiałej okrągłości jej piersi, ani płomiennych bioder.
– Zaspałem? Pomóż mi wstać.
Laura podeszła do łóżka. Pochyliła się, by odgarnąć z czoła jego splątane, brązowe włosy. Paweł odsunął przykrycie. Spał nago, a jego pulsujący potwór stał wyprostowany na otwartej przestrzeni.
– Nie Pawełku. Absolutnie nie. Twój ojciec i siostra jedzą na dole śniadanie.
Nawet nie dotykając łóżka, Laura czuła ciepło skały unoszącej się z materaca i przepływającej przez nią.
– Dzisiaj robię sobie przerwę od tego wszystkiego.
– Daj spokój mamo. Będę szybki.
Paweł wyciągnął rękę, delikatnie chwycił jej lewą dłoń i skierował ją na swojego penisa.
– Pawełku…
Laura patrzyła, jak jej palce próbują otoczyć żylasty trzon, nie mogły go do końca objąć. Ścisnęła i poczuła, jak gąbczaste ciało jej syna napiera na nią. Opadła na kolana obok łóżka.
– Aaahhh… tak jest dobrze mamo.
Paweł oparł głowę na poduszce.
– Drzwi...
Laura spojrzała na otwarte drzwi za nią. Tak beztrosko pozostawiła je otwarte. Okazało się głupie z perspektywy czasu.
– Nie możemy...
Lewa ręka Pawła odnalazła tył jej głowy i skierowała jej ładne usta na jego penisa.
I tam właśnie skończyła. Ssąc penisa syna, jakby to była część jej porannych obowiązków. Podczas gdy reszta rodziny rozkoszowała się jej naleśnikami, Paweł rozkoszował się jej ciepłymi ustami. Laura poruszała obiema rękami w górę i w dół jego penisa, podczas gdy jej usta ssały i lizały ile tylko sił. Musiała wydobyć z niego nasienie, zanim ktoś wejdzie na górę.
– Oj mamo.
Paweł trzymał rękę za jej głową z palcami wplecionymi w jej kręcone włosy.
– Laura? – Konrad zawołał z dołu.
– Laura? Wiesz, gdzie jest mój zielony krawat?
Na schodach rozległ się dźwięk stóp.
Laura oderwała usta od Pawła. Oczy miała rozszerzone, a policzki białe. Zarzuciła koc z powrotem na Pawła, ale to nie pomogło, ponieważ jego penis był komicznie widoczny jak maszt od namiotu.
– Przewróć się na bok, Pawełku. – wyszeptała.
– Zanim cię zobaczy.
Laura wstała, wytarła usta wierzchem prawej dłoni i wygładziła sukienkę.
– Tutaj jesteś.
Konrad zatrzymał się na korytarzu przed pokojem Pawła. „Co robisz?”
– Paweł zaspał. Właśnie go budzę.
Laura spojrzała na Pawła. Na szczęście przewrócił się na bok i ukrył swoją potworną erekcję.
– O.
Konrad spojrzał na Laurę i Pawła.
– Dobrze, czy widziałaś mój zielony krawat?
– Tak kochanie. Pokażę ci.
Laura podeszła do męża.
– Um...
Konrad wskazał na swój podbródek.
– Masz resztkę pasty do zębów czy coś na brodzie.
– Dziękuję.
Laura wytarła brodę rękawem sukienki. Bardzo nieelegancko, ale z drugiej strony, nie aż tak źle, biorąc pod uwagę, co robiła minutę wcześniej.
– Ale ze mnie niezdara.
Laura minęła Konrada i skierowała się do ich pokoju.
– Nie zapomnij przyjść na przyjęcie o wpół do szóstej mistrzu.
Konrad zajrzał do pokoju, w którym jego syn wciąż leżał w łóżku.
– I nie spóźnij się do szkoły.
– Dobrze tato.
Paweł nie próbował wstać.
– Super.
Konrad podążył za żoną w kierunku zagubionego zielonego krawata.
***
Kiedy Paweł wrócił do domu w piątek po południu, z rozczarowaniem stwierdził, że Joli tam nie ma. Co gorsza, jego mamy też nie było. Zostawiła wiadomość, że załatwia sprawy i będzie w domu około czwartej trzydzieści. To nie dałoby im za dużo czasu, zanim będą musieli wyjść na przyjęcie firmowe Konrada.
Poszedł do swojego pokoju i poświęcił trochę czasu na grę na komputerze. Myślał o ulżeniu sobie, ale może będzie lepiej, gdy pójdzie na imprezę firmową z pełnym jajami.
Niedługo po czwartej trzydzieści usłyszał, jak mama wchodzi po schodach.
– Mamo, możesz tu wejść?
Paweł ponownie rozważał swoją wcześniejszą decyzję. Może do końca nie potrzebował pełnych jaj. Przerwał grę i złapał przelotne spojrzenie swojej mamy, gdy przechodziła obok jego pokoju.
– Nie mogę teraz kochanie. Muszę się ubrać na przyjęcie.
Laura odkrzyknęła do niego. Wtedy usłyszał łomot drzwi jej sypialni.
– No trudno. – powiedział do siebie i wznowił grę.
Po czterdziestu minutach Paweł się znudził. Wyłączył grę, wstał i wyszedł na korytarz. Poszedł do pokoju rodziców i powoli otworzył drzwi. Laura stała przed wielkim lustrem, obracając się z boku na bok.
– Co myślisz o tej sukience Pawełku?
Miała na sobie piękną czarną, błyszczącą sukienkę. Jej brzeg sięgał kolana, a wcięcie w górnej części hojnie eksponował jej dekolt. Nałożyła delikatny makijaż, nieco szminki i wyprostowała włosy.
– Wyglądasz pięknie mamo.
Paweł wszedł do pokoju.
– Dziękuję kochanie.
Laura odwróciła się, by na niego spojrzeć i zarumieniła się.
– Musisz założyć coś innego niż ta koszulka. To wyszukana impreza.
Paweł ściągnął koszulkę, odsłaniając chudą klatkę piersiową.
– A co z moimi dżinsami?
Laura przyjrzała mu się uważnie.
– Tak, zdecydowanie musisz założyć jakieś ładniejsze spodnie.
– W porządku.
Paweł rozpiął guziki i opuścił dżinsy do kostek, po czym kopnięciem odrzucił je na bok.
– Prawdopodobnie nie powinienem też nosić majtek. Myślisz, że tato miałby coś przeciwko, gdybym pożyczył parę jego bokserek?
Paweł ściągnął majtki i jego kutas wyskoczył przed nim, twardy i wyprostowany. Stał tylko w skarpetkach.
– Um, kochanie…
Laura zlustrowała wzrokiem w górę i w dół swojego małego mężczyznę.
– Idź przygotuj się. Musimy wyjść za dziesięć minut.
– A co ze skarpetkami mamo?
Paweł podszedł do niej po dywanie, jego kutas bujał się w przód i w tył.
– Czy mogę zostać w tych skarpetkach?
– Wydaje mi się, że one są w porządku.
Laura czuła, jak cipka ocieka sokami. Co jej robił jej osiemnastoletni syn?
– Tak pięknie wyglądasz mamo.
Paweł żartobliwie klepnął ją w prawy pośladek. Zatrząsł się, ale sukienka była na tyle ciasna, że nieco go powstrzymała.
– Ruszaj się Pawełku.
Oddech Laury przyspieszył.
– Nigdy nie robiliśmy tego w twoim łóżku.
Paweł sięgnął po jej lewą dłoń, chwycił ją i pociągnął w stronę wielkiego łóżka, które Laura dzieliła z Konradem.
– Musisz się przygotować.
Starała się aby jej głos przybrał barwę zimnej stali, ale wiedziała, że od samego początku była na przegranej pozycji.
Paweł zaprowadził ją do łóżka i lekko popchnął. Laura upadła na ręce i kolana, zwiesiła głowę. Paweł podniosła rąbek sukienki nad tyłek i położyła na dolnej części jej pleców. Zsunął jej majtki do kolan. Poczuła, jak łóżko się porusza, gdy stawał za nią.
– Tylko nie zniszcz mojej sukienki.
Laura przygryzła wargę, gdy poczuła, jak główka jego penisa ociera się o wargi jej cipki.
– Nie zamierzam.
Paweł ustawił się i wślizgnął się do środka.
– Jesteś moją dziewczynką mamo.
Jego biodra poruszyły się i zaczął ją posuwać.
– Uch ... uh ... uh ... tak ... kochanie.
Laura poczuła, że zaczynają ją zalewać fale pierwszego orgazmu.
– Ja zaraz... zaraz...
Zaczęła się cała trząść.
– Jesteś moją suką mamo.
Paweł mocno trzymał jej biodra i ciągnął ją z powrotem na swojego kutasa raz po raz.
Laura potrząsnęła głową, ale nic nie powiedziała.
– Jesteś moją suką.
Paweł klepnął ją w pośladek prawą ręką.
Laura krzyknęła z zaskoczenia.
– Moja suczka.
Paweł ponownie klepnął ją w tyłek. Jego ręka zostawiła czerwony ślad na jej białej skórze.
– Wrah, wrah, wrah. – zaszczekała.
Nie o to chodziło Pawłowi, ale przyjął to z zadowoleniem.
– Nieźle.
Wyciągnął prawą rękę, wziął w garść pęk jej brązowych włosów i podciągnął jej głowę do góry, tak że patrzyła przed siebie, w stronę tapicerowanego wezgłowia.
– Tak bardzo cię kocham mamo.
Dwadzieścia minut później Paweł wciąż walił Laurę od tyłu. Puścił jej włosy, a ona zwiesiła głowę, patrząc jak jej cycki tańczą pod nią, schowane pod jej sukienką. Laura wzdychała, pojękiwała i piszczała.
Na szafce nocnej zadzwonił telefon.
Głowa Laury podniosła się do góry.
– Mój… hm… Boże. Która godzina?
– Prawie… już… Mamo.
Paweł wciąż walił w jej cipkę, patrząc, jak jej tyłek faluje i drży.
– To…
Laura próbowała skupić się na zegarze przy łóżku.
– Jest piąta czterdzieści pięć. Jesteśmy… ooochh… spóźnieni.
Paweł dotarł gdzieś w głąb niej i wywołał iskry rozkoszy przepływające przez jej układ nerwowy.
Telefon przestał dzwonić.
Paweł wciąż walił.
Telefon znowu zadzwonił.
Po chwili przestał dzwonić.
– Jesteśmy spóźnieni… uh… uh… uh…
Laura sięgnęła po telefon, chwyciła go i przeniosła przed siebie. Oparła się na łokciach, podczas gdy Paweł ciągle ją orał. Udało jej się otworzyć aplikację do wiadomości.
– Tata się zastanawia… aaahhh… gdzie jesteśmy? Nie ... uh ... uh ... uh ... wie, że mam zamiar... zalać ci cipkę. Napisz to mu. – powiedział Paweł.
Laura zignorowała Pawła. Napisała do Konrada SMS-a, „w drodze, dotrzemy” wysłała i rzuciła telefon na bok. Zapiszczał, gdy Konrad coś odpisał. Prawdopodobnie coś zmartwionego lub przemyślanego, kiedy jego syn ją penetrował. Była taką złą żoną, a on był takim głupim mężem, zostawiając ją samą ze zwierzem jej syna.
– Przyjmij… moją… spermę.
Paweł zmasakrował jej cipkę.
– Pawełku… sprawiasz, że… ja znowu…
Laura zadrżała, a jej pochwa zaciskała się wokół penisa syna. Łóżko zatrzęsło się i uderzało o ścianę, jak nigdy dotąd.
Paweł mocno trzymał jej biodra i odciągnął ją do tyłu, wykonując kilka ostatnich pchnięć.
– Przyjmij to… aaahhh…
Paweł spuścił się głęboko w swojej matce.
***
Kiedy wszystko zostało już dopięte na ostatni guzik, Laura z Pawłem spóźnili się na przyjęcie firmowe około godziny. Paweł wyglądał elegancko w koszuli zapinanej na guziki i luźnej marynarce, ale Laura wzdrygnęła się, gdy patrzyła, jak jej syn grzecznie potrząsa czyjąś ręką. Tutaj na imprezie firmowej męża, grała rolę wiernej, posłusznej żony, podczas gdy małe plemniki Pawła wędrowały głęboko w jej łonie. Może w tym momencie znalazły jej komórkę jajową . Zadrżała.
– Zimno ci kochanie?
Konrad podszedł do niej i zarzucił jej swój sportowy płaszcz na ramiona.
– Dziękuję skarbie.
Laura uśmiechnęła się do niego. Po kopulacji z Pawłem musiała poprawić makijaż i ułożyć włosy. Potem przyjechali tutaj w minivanie. Na szczęście nie było dużego ruchu.
– Wyglądasz jakby droga była naprawdę męcząca.
Konrad potarł ją po plecach.
– Cóż, cieszę się, że tu jesteś. Dziś jest mój wielki wieczór.
Poruszył brwiami patrząc na nią.
– Tak.
Laura pomyślała, że pieniądze z przyszłego awansu Konrada się przydadzą, gdyby Paweł zdołał sprawić, że w jej łonie będzie się rozwijać nowe życie.
Paweł uważnie obserwował rodziców. Wszystko było super.
– Idę się wmieszać w tłum.
Ola była gdzieś na przyjęciu, ale nie zamierzał jej szukać.
– Zachowuj się przyzwoicie mistrzu. – powiedział do niego Konrad.
– Zawsze tak robię tato.
Paweł pokazał mu kciuki do góry i odszedł.
***
Malwina schowała się w swoim biurze jak mała dziewczynka. Wiedziała, że Paweł będzie tam tej nocy na przyjęciu i nie mogła stawić mu czoła. Zwłaszcza w obecności Roberta. Powtarzała sobie, że takie rzeczy się zdarzają. Ale trudno było jej o tym zapomnieć. Powiedziała więc Robertowi, że ma trochę do zrobienia, a on powinien się bawić z gośćmi. Był gdzieś tam, ściskał dłonie i opowiadał dowcipy, kiedy ona ukrywała się w swoim biurze.
Jeden z jej współpracowników wsunął głowę do jej drzwi.
– Idziesz na przyjęcie?
– Za kilka minut.
Malwina uśmiechnęła się do mężczyzny zza swojego biurka. Pisała na klawiaturze, starając się wyglądać na zajętą.
– Po prostu muszę jeszcze coś zrobić.
– Ok, to do zobaczenia.
Mężczyzna wyszedł.
Malwina spojrzała na monitor i pozwoliła swoim myślą odpłynąć w dal. Sięgnęła w górę i zaczęła bawić się srebrnym krzyżykiem wiszącym na jej szyi, modląc się, by dał jej siłę, której potrzebowała. Ten nastolatek miał na nią duży wpływa. I ten potworny penis. Co zrobi, gdy znów go zobaczy?
Dźwięk zamykających i blokujących się drzwi biura wyrwał ją z zadumy. Podniosła głowę, spodziewając się zobaczyć Roberta.
– Witam.
Paweł stał tuż przy drzwiach z głupkowatym uśmiechem na swojej twarzy.
– Ja… ja… ja…
Malwina próbowała się opanować. W pokoju nagle zrobiło się gorąco.
– Nie wstawaj.
Paweł podszedł do jej biurka.
– Wyglądasz tak uroczo kiedy pracujesz. Lubię czuć się wyższy od pani. Choćby tylko przez chwilę.
– Nie możesz tu wchodzić.
Malwina rozejrzała się po pokoju, ale nie znalazła niczego, co mogłoby jej pomóc.
– Jestem pewien, że wszystko jest w porządku.
Paweł obszedł biurko.
– Och, ładna sukienka. Wygląda pani naprawdę ładnie, pani Malwino.
– Nie nazywaj mnie tak.
Malwina odchyliła się na krześle, instynktownie oddalając się od niego podejścia.
– Malwinko?
Paweł przekrzywił głowę.
– Tak też mnie nie nazywaj.
Oczy Malwiny rozszerzyły się.
– Po prostu nie rozmawiaj ze mną.
– W porządku.
Palce Pawła rozpięły w guzik spodni. Opuścił je wraz z pożyczoną parą bokserek, które miał na sobie.
– Milczenie też może być fajne.
Penis znajdował się zaledwie kilka centymetrów od twarzy Malwiny. Dotarł do niej jego bogaty, obfity zapach. Rozpoznała go od kiedy, odwiedził ją w domu i pokrył ją swoją spermą.
– O nie.
Jej kolana drżały. Pochyliła się do przodu na swoim miejscu i szybko polizała fioletowego kutasa. Nie miała siły, by móc mu się oprzeć.
Dziesięć minut później jej głowa powoli nadziewała się na jego kutasa. Paweł trzymał rękę na jej rudych włosami przyspieszając tempo. Jej gabinet był wypełniony odgłosami siorbania i bulgotania. Nigdy nie sądziła, że ten dzień kiedyś nadejdzie.
– Zaraz... dojdę, pani Malwino.
Paweł spojrzał na jej gładką skórę, pokrytą ślicznymi, drobnymi piegami.
Malwina wyjęła go z ust z westchnieniem.
– Nie, nie dam rady tego wszystkiego przełknąć.
Próbowała złapać oddech.
– Jak mnie całą zabrudzisz, wtedy wszyscy się dowiedzą.
– Nie pomyślałem o tym.
Naprawdę nie chciał, żeby wszyscy się dowiedzieli. Ale był już tak blisko.
– Okej. Mam pomysł.
Z odrobiną wysiłku podniósł ją z krzesła i posadził na skraju biurka. Z grubsza rozłożył jej nogi, podciągnął sukienkę do bioder i odciągnął materiał jej majtek na bok.
– To jedyny sposób. – powiedział.
Nikt nie będzie wiedział, jeśli spuszczę się w twojej cipce.
– Nie możesz.
Malwina czuła jak trzęsą jej się ramiona. Mogła go obezwładnić. Powinna dać radę go pokonać. Ale zamiast tego patrzyła z powagą, jak wpychał swojego wielkiego kutasa do jej cipki.
– Och... – było wszystkim, co była w stanie powiedzieć, kiedy dotarł do końca.
– Prawie… ach… dochodzę.
Paweł wchodził w nią długimi pchnięciami. Położył ręce na jej udach i lekko uniósł nogi, żeby mieć lepszy dostęp.
Mimo że była mokra, jej cipka była potężnie napięta i stawiała opór przed atakującym potworem. Nastąpił krótki ból, a potem ogarnęła ją przyjemność.
– Rozciągasz... mnie...
To było nowe uczucie. Seks z Robertem był dobry, ale to było coś innego.
– Proszę ... nie ... rób ... tego ... ooohhh …
I niespodziewanie przepłynęła przez nią fala orgazmu. Kogo chciała oszukać? Potrzebowała spermy tego nastolatka. Dlaczego w ogóle go unikała? Nic z tego co kiedykolwiek czuła nie równało się z pierwszym orgazmem na tym młodym kutasie. Zarzuciła ręce na jego wychudzone ramiona.
Obserwowanie jej skurczów gdy dochodziła na jego kutasie było dla Pawła zbyt trudne. Wypuszczał strugę za strugą spermy głęboko w jej wnętrzu. Nie oszczędzał spermy przez cały dzień dla Malwiny tak jak planował, ale drugi spust tego dnia był bardzo zbliżony do pierwszego.
Następnie wyszedł z niej z charakterystycznym pluskiem i podciągnął spodnie.
– Super, dziękuję pani Malwino. Naprawdę tego potrzebowałem.
Malwina patrzył jak odsuwa od niej tego groteskowego, niesamowitego penisa. Chwiejnie zsunęła się z biurka i wstała. Poprawiła majtki i opuściła sukienkę z powrotem na miejsce.
– Nikomu o tym ani słowa.
Musiała iść do łazienki i znaleźć coś, co będzie mogła włożyć w swoje majtki. Przypomniała sobie jaką ilością spermy dysponował ten nastolatek. Potem musiała znaleźć męża i zrobić dla niego coś miłego. To było dziwne, ale nadal czuła, że jest dobrą żoną. Odliczała dni do ostatniego okresu. Wszystko było w porządku, była bezpieczna. Dotknęła krzyża na szyi i podziękowała Bogu za wyczucie czasu.
– Nikomu nic nie powiem.
Z wyjątkiem Oli, swojej mamy i pewnie też przechwalałby się przed Jolą. Paweł uderzył ją mocno w tyłek, tak jak w jego obecności zrobił to Robert w ich domu.
Malwina pisnęła, kiedy poczuła jego dłoń na swoim tyłku. Ten dzieciak traktował ją jak swoją dziewczynę.
– Wyjdę pierwsza. Odczekasz pięć minut, zanim wyjdziesz. Rozumiesz?
Paweł uśmiechnął się do niej.
– Rozumiem szefowo.
Odwróciła się i nie oglądając się za siebie, wymknęła się z biura i poszła korytarzem do łazienki.
Paweł usiadł przy biurku i spojrzał na monitor. Może miała sapera czy coś innego.
Dodaj komentarz