Materiał odrzucony.

Życie po terapi miłością.Cz35

Ręka złamana.-powiedział lekarz.
Dobrze ,że lewa.-powiedział franek gdy wyszli.
A co to za różnica?
-Bo jesteś prawo  ręczna .
-no i?
-Możesz mi bez problemu tą ręką przywalić!-powiedział i wziął reke Pauliny na swoją twarz.
-Nie ma problemu!
-To dawaj!
Próbował ją jakoś podnieść na duchu ,ale ona nie miała siły.
-Źle się czuję..
-Jak to źle?
-Słabo mi.
-Jadłaś coś dziś ?
-Nie. Rano nie miałam czasu a później zapomniałam śniadania.
-To zapraszam cię na pizze.
-Nie.
-Nie daj się prosić!
-Oh no dobra.
40 minut później jedli już pizze i rozmawiali o wszystkim co ostatnio miało miejsce.
Będziesz jutro w szkole ?-spytał franek i złapał ją za reke.
Będę. Mama mi nie odpuści bo ostanio często mnie nie było.
-Paulina wrócisz do mnie?-spytał franek i uśmiechnął.
Franek ja ci już nie ufam!
-Wiem i przykro mi. Twój wybór,ale przyjaźnic się możemy ?
-Sama niewiem.
-znamy się tyle lat i niewyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Szkoda że wcześniej o tym nie myślałeś !
-Sabina  mi niepozwalała a później też byłaś niezdecydowana!
-Nie pasujemy do siebie Franek.-powiedziała zawiedzona Paulina a on walnął rękoma o stół. Inni patrzyli na niego jak na jakiegoś psychola.
wyszli w ciszy i kawałek szli razem.
Franek gdy wrócił do domu dużo myślał i żałował tego co złe. Czuł,że Paulina to jedyna dziewczyna która go kochała i rozumie naprawdę.
Żałował tego ,że zmusił ją do współżycia,ale i wspomnienia wyprawiały w nim jakieś dziwne podniecenie.Dodatkowo Sabina znowu nie dawała mu spokoju.
Kolacja.-zawołała Marta co usłyszał i odrazu przyszedł bo wiedział,że z mama tego dnia nie ma dyskusji.
Co się dzieje?-spytał david gdy zobaczył jak mu się trzęsą ręce.
Wszystko ok.
-Franek nie masz czym się martwić!
-Wiesz ile mam na głowie ?!kolejny Festiwal taneczny ,szkoła..
-To zrezygnuj z czegoś.-powiedział david a Marta się  
Wrąciła.
Chyba Zwariowałeś david!wiesz ile on włożył w to ciężkiej pracy?!
-Szkoła jest ważniejsza.. Z tego tańca i tak może mu nic niewyjść!-powiedział david a franek się wkurzył i wyszedł.
Franek ładnie tańczy.Czasem mnie uczy.-powiedziała ania.
Ania szkoła jest ważniejsza.ona da ci coś więcej. Będziesz mogła tańczyć,ale i organizować festiwale.
-Przeszadzasz!
-Też myślałem jak on dopóki nie poszłem kiedyś na studia.-powiedział david a marta znowu go nie poznawała.Kiedyś wesoły i szalony a z wiekiem spoważniał aż za bardzo.Wolała obserwować Anie w dobrym humorze niż patrzeć na niego i jego fochy.
Franek też był wściekły Miał ochotę zdemolować pokój w którym mieszkał,ale dostał smsa od pauliny i zaczęli razem pisać i wtedy nic go nie obchodziło.
Kolacja na letnio.-powiedziała Marta i mu podała.
Dzięki mamuś.-powiedział i się uśmiechnął.
Nie ma za co.Niesłuchaj ojca!
-może ma rację ?
-Wcale!popatrz ile zdobyłeś!Twoja siostra jest z ciebie bardzo dumna!
-Ania...naprawdę?ale ona ma tylko 7 lat!
-Więc widzisz szczerze to powiedziała.Ja też jestem z ciebie dumna i nie mogłam marzyć nawet o lepszym synu.-powiedziała a on ja przytulił.
Dzięki mamo ,że zawsze mnie wspierasz.
-Teraz to zjedz bo zaraz będzie zimne.-powiedziała Marta i wróciła do stołu.
Ania już zjadła?
-Tak ogląda coś w pokoju.Marta przepraszam miałem nawał pracy!
-To może ją zmień bo źle ci robi!mamy oszczędności..
-Na czarną godzinne i nie jest to kilkanaście milionów. Sama wiesz,że życie kosztuje.
-Ale co to za praca w której nie jestes szczęśliwy.
-Wiem pomyśle nad tym a teraz muszę franka przeprosić.
Franek mogę wejść?
-No możesz w końcu to twój dom.
-Przepraszam ,że tak powiedziałem.
-Może miałeś rację.
-Nie miałem.
-Mama zawsze mi mówi ,że ważne to co robi się z sercem.
-Mi też to powtarza i ma rację.
-Właśnie.
-No to trzymaj się chłopie!-powiedział david i wyszedł.
I jak?-spytała marta.
Nie ma humoru.
-Chyba wiem o co chodzi.
-O co?
-O Paulinę.
-Ciężki temat,ale trochę nabroił.
-zakochał się.
-Nie dziwię się mu.
-co?
-W końcu paulina jest fajna i nie taka wredna jak te młode modelki teraz.
-Racja. Fajna by była z niej synowa hehe.
-Marta nie rozpędzaj się !on ma 18 lat a ona ledwo nie dawno skończyła.
-ale jak sie kochają to co? My ile ze sobą kręciliśmy? A zrezta moim zdaniem lepsza ona niż ta całą Sabina!
-Może i racja.
Franek z Paulina często się spotykali jednak wciąż nie byli razem. Od incydentu ze złamaną ręką minęły już cztery tygodnie jednak Paulina nie mogła o tym zapomniec.
Paulina.
-Tak?
Masz jakieś plany na jutro?
-Jadę do dziadków.
-Kurcze.
-A co się stało?
-Jest impreza na której muszę być i myślałem że będziesz ze mną.
-Nie mogę.-powiedziała Paulina a Franek się na nią popatrzył uważnie.
Szkoda.-powiedział a Paulina zaczęła z nim rozmawiać o wszystkim jak zwykle gdy on nagle chcial ja pocalować.
Co ty robisz!
-Przepraszam...Ej no nie idz!
-Daj mi spokoj!
-Dlaczego?
-Mieliśmy się tylko przyjaźnic!
-Dobrze wiesz że to się nie uda!-powiedział a paulina poszła.
Franek nie mógł znieść ciszy w jej telefonie i wyszedł jednak na imprezę.
O franek!-powiedział zadowolony jaśiek a Franek odrazu skierował sie po coś mocniejszego do baru.
Jak to jest wygrać tak wielki konkurs?-spytała Sabina.
Jak zawsze.-powiedział franek.
Wiem bylam głupia. Sorry,ale pogadajmy jak ludzie.
-Nie mamy o czym.
-Mamy. Chcialam cię przeprosić.
-No masz za co...
-Wiem i przepraszam.Co tam u Pauliny?jesteście razem?
-To chyba nie twoja sprawa !
-Spytałam tylko..
-Sorry poprostu ostanio jestem nerwowy.
-Napij sie trochę to wyluzujesz.-powiedziała a Franek niepewnie wziął napój.
To jak tam u was?
-Nie ma nas.-powiedział a Sabina zaczela jeździć ręką po jego wlosach.
Kiedyś to lubiłeś.Pamiątam.
-Kiedyś...
-Może jeszcze jednego i potańczymy?
-No ok.-powiedział i dostał smsa od pauliny ,ale nie chcial go czytać.
Sabiną miala na sobie krótką czarną sukienkę z różowymi szpilkami a on nie raz łapał sie na myśli o tym co jest pod nią choć wtedy przed oczami mial obraz pauliny.
Tego wieczora jednak dał sie ponieść.
Nawet niezauwazyl kiedy był u sabiny i zaczął ja namiętnie całować.Ona zawieszona na nim starała jakoś utrzymać sie na nogach.
Wejś mnie!
-Chwilę....-powiedział i szukał...
U moich rodziców sa w sypialni!-powiedziała i zaprowadziła go.po czym zaczęli się całować.
Rano gdy wstał bolala go głowa i mial straszne wyrzuty sumienia.
Sabina spala tak mocno że nawet niezauwazyła kiedy on wyszedł.
Do domu wrócil cicho mimo tego ,że byla dziesiąta.
Źle się czujesz ?-spytała marta.
Balowało się,co?-stwierdził david.
Mam 18 lat i zrezta dajcie mi spokój!głową mnie boli!
-To że masz 18 lat nieznaczny...
-David daj mu już spokoj! Idz spac.-powiedziała marta a Franek odrazu położył się spać.
Rano gdy wstał bylo jakoś smutno i inaczej.
Rodzice przestali się czepiac co go cieszyło.Próbował napisać do Pauliny ,ale nie odpisywała.
Coś sie stalo?
-Nic.
-Macie dziwne miny..
-dzwoniła mama Pauliny..
-I?
-jak wracała z ojcem to mieli wypadek.-powiedziała Marta a Frankowi zakręciło się w głowie.
Muszę tam jechać!
-Zawioze cię.-powiedział david a Franek szybko sie ubrał.
Paulinka jest w szpitalu?-pytała smutna ania.
Tak.
-Mogę jechać do niej?
-Jak poczuje sie lepiej.
-Mamo co jej się stalo?
-Auto...-mówiła marta a franek nie mógł uwierzyć i był w szoku.
Chłopie bo zaslabniesz!
-Tato masz papierosa?
-Nie pale a ty z tego co wiem też.
-No ale ja..
-franek ona da rade zobaczysz.-powiedział i pojechali.
Sabina wtedy ciągle pisala do franka a on już nie mial sił na nic.Żałował że wtedy nie popisał z pauliną  ..
Na miejscu była mama pauliny cała zapłakana.
Co się dzieje ?!-spytał davis.
Sa w ciezkim stanie ,ale z Pauliną gorzej...-odpowiedziala zapłakana a david ja przytulił.
Można tam wejść ?!-spytał franek.
Mnie puścili na chwilę tylko... Spróbuj.
Franek nie mógł wejść ,ale zobaczył ją całą poobijaną i w ranach i nie mógł jej poznać.
Paulina..-powiedział smutny i dotknął szyby i usłyszał pisk maszyny.
Jest nie dobrze.-powiedział lekarz i poszedł do pauliny.
Prosze stad wyjsc!-powiedziała pielęgniarka i wygonila go.
Co jest  -spytał david a Franek zaczął płakać razem z małgosia.
Kazali mi wyjsc.
-Przyjedziemy jutro..
-Ja tu zostaję!
-Franek chodź do domu...
-Nie możesz mi zabronić!
-ok. Jak chcesz.Do jutra małgosia.-powiedział david a ona zaczela płakać.
Jedyne co trzymało ja na duchu to to że z miłoszem wszystko dobrze.Wciąż jednak martwiła się o Paulinę.
Miłosz wyszedł do domu a paulina wciąż była nieprzytomna.
Franek chodź z nami do domu!-powiedziała marta.
Nie!
-Musisz spac ,jesc ,golic się !
-Mamo ona ..
-Cii.
Pani małgorzato.
-Słucham?
-Dajemy jej tydzień.
-Co'?!
-Jeśli nie obudzi się do tego czasu odlaczamy ją.
-Panie doktorze!
-nie możecie no kurwa ona żyje oddycha !-powiedział zdenerwowany franek.
Nic nie mogę zrobic.
-Zapłacę wam za ta maszyne żeby działała!
-Niech pan się uspokoj i idzie do domu !-powiedział lekarz i odszedł.
Co się dzieje?!-spytał marek.
Teraz się pojawiasz?!
-Bylem zajęty !
-Chcą  ja odlaczyc!-powiedział franek a marek usiadł.
Jak to?!
- Normalnie chcą za tydzień..-powiedział franek a małgosia zaczela płakać w ramionach miłosza.to były straszne chwilę.pełne nadziej i obaw.
W środę wszyscy zostali wpuszczeni co dziwiło ich w końcu to w piątek wszystko mogło runąć.
Miala tyle..-zaczęła mówić.małgosia.
-Ma!-krzyknął franek i ściskał chłodną reke pauliny z całej siły az zaczął płakać i musiał wyjsc na chwilę.
Ja też nie raz bałem się o mame. -Zaczął opowiadać david.
Chodzi mi o to że wierzę w to że i paulina wygra że śmiercią.nie martw się...-powiedział david a franka dręczyły wyrzuty sumienia i wizja życia bez pauliny.
Czwartek rano był ciężki. Franek wierzył jednak niewiedział czy się nie mylił.
Dzień się skończył a on zaczął się liczyć że mógłby ja stracić a wtedy sam niewiedział czy chciałby żyć. Przypominał sobie wszystko i ją zdrowa.
W piątek rano wydarzył się cud.
Pauliną poruszyła się w końcu i była nadzieja i okazała się warta swojego oczekiwania.
Paulina przebudziła się jednak nie była już taka jak wcześniej.
Jak się czujesz ?-spytał franek a ona nie chciala odpowiedziec.
Ja tu czekałem aż ty a ty to masz gdzieś !
-Co mam ci do cholery powiedziec?!Czeka mnie masa ćwiczeń a i tak niewiem czy będę mogla kiedyś chodzić normalnie.idz lepiej do sabinki.
-Co?
Widzialam wtedy te zdjęcia z imprezy jak się całowaliście.Po co siedzisz tu z kaleką jak tam na ciebie czeka twoja dziewczyna...-powiedziala Paulina i patrzyła w stronę okna.
Masz rację sam niewiem po co.-powiedział i wyszedł czym ją zranił do reszty.
Następnego dnia chcial ja zobaczyć ,ale nie wpuścili go.
Co tu sie dzieje ?!-spytal miłosz  
-Nie chcą mnie wpuścić!-powiedział franek.
Paulina nie chce...
-Dlaczego?!
-Bo wczoraj..
-Bylem zmęczony a ona..
-Ona ma teraz naprawdę ciężko franek a ty tylko bys jej dodał bagazu.. Idz stad dla jej i swojego dobra !
-Wy wszyscy jesteście jacys nienormalni!-powiedział i wyszedł ze szpitala zdenerwowany.
W domu trzasnął drzwiami i zamknął się w pokoju.
Franek?!co się dzieje ?!-wolała marta i chciala wejść.
-Idz sobie ! Chce być sam!-powiedział a david wrócil z pracy.
Co tu tak głośno?!franek scisz to!-powiedział głośno david i muzyka ucichła.
Martwie się o niego.
-To duży chlopak!
-Coś się musiało stać !
-Wiem nawet co..Paulina teraz no potrzebuje spokoju.
-No tak.-powiedziała marta.
Co się stalo frankowi?!-spytała ania.
Nic.  
-Pojedziemy do pauliny?
-No pewnie ,ale jutro i nie mow nic frankowi.
-Dobrze.
Przy kolacji nastrój był mieszany.
Franek siedział i patrzył w okno gdy młodsza siostra starała się go rozweselić to on był wściekły.
Jedz coś.
-Nie jestem głodny.
-troche dla smaku!
-Mówiłem coś!dobra ja ide !
-Gdzie ?
-..kolwiek stad!-powiedział i wyszedł do jakiegoś baru gdzie spotkał Sabinę.
Już z dwa miesiące się nie odzywasz!
-Z dziwkami nie gadam.
-Auć..czemu...
-Dobrze wiesz czemu cie za taką mam!-powiedział franek i zapłacił.
Ja cię kocham franek..-zaczela robić sceny.
Zostaw mnie w spokoju!-powiedział i wyszedł.
Wrócil do domu gdy wszyscy już spali.
Następnego dnia niespodziewał sie co go czeka.
Postanowiłem coś z mama.
-Co?
-Zamieszkasz z markiem.
-dlaczego?!
-Tak bedzie lepiej!
-Wyrzucanie syna po 18 latach żałosne ..
-Normalne.Masz zrozumieć swoje źle zachowanie a wtedy wrócisz.
-Nie mogę sam ..
-Nie bo znając cię ..
-Zrobię coś strasznego.
-No właśnie.
-Tak tylko o tym marze.
-Spakuj się.
Franek był zly jak i marek który wolał wolnoścc ze swoja dziewczyną.
Nela więcej tyłka bo nie widać .-powiedział wrednie franek puszczając oczko do kuzynki.
O wszystko sie przypiepszasz!
-To też moje mieszkanie..mam prawo... A od tych waszych czułości mi nie dobrze !-powiedział franek i poszedł napisać sama do pauliny z kolejna prośbą żeby w końcu go wysłuchała.
Niewiedział jednak ,że Sabina powiedziała jej co było dalej po imprezie.  
Ktoś do ciebie.-powiedział Marek a Franek zobaczył Sabine.
Co ty tu robisz?!-spytał franek.
Chciałam...
-Daj mi spokoj!
-Paulina już wszystko wie.
-Skąd?!Pytam sie skad!
-A ode mnie.-powiedziała Sabina a on ją uderzył.
Po co jej mówiłaś?!prosił cię ktoś o to?! Umiesz tylko niszczyć życie innym !
-Sam wtedy...
-Byłem pijany a i tak kocham tylko ją!nigdy ciebie nie kochałem...
-Tak to zobaczymy!Ona i tak ci tego nie wybaczy,ale w sumie jest taka głupia ,że się nie zdziwie.
Wynoś sie stąd!-powiedział i popchnął ją na drzwi.
Następnego dnia przyszli rodzice z jedzeniem.
Jak wam tu razem?-spytała Marta.
Normalnie.-powiedział franek.
Ciężko mamo.-powiedział marek.
Dacie rade.-powiedział david.
Chciałbym żebyscie pozdrowili Paulinę ode mnie jak bedziecie.-powiedział franek.
Byliśmy już,ale może jak pójdziemy następnym razem.
-Co u niej?
-Ciężko.
-Co się dzieje?
-Ledwo co chodzi.
-Ale chodzi?
- Z kulą.
-to dobrze że tak bo bała się ,se wogule nie będzie.
-Ale wiesz ona i tak Teraz już nie jest taka jak była.
-Słyszałem. Choć u niej zawsze tak było.
-No ,ale wiesz złe towarzystwo miala.
-Jak to złe?
-Wiem jak tam u was jest.  
-Wiesz poprostu źle wybrała naszą szkołę.  
-Wiesz jesteście razem w klasie więc moglibyście się wspierać.
-Wspierałem,ale znasz Sabinę. Psuła to.
-Wiem. Napisz do pauliny.-powiedział marek.
-Codziennie pisze. Wiadomo kiedy wychodzi?
-Za dwa dni.-odpowiedzial david.
Pod szpitalem chyba mogę stać i poczekać na nią?
-No niby tak,ale Franek daruj sobie. Ona jest słaba.-powiedział marek.
Kocham ja.
-a co to było to z sabiną?-spytał marek.
Nic nie było.-powiedział franek.
Dobra chlopaki wy sobie tu pogadajcie a my idziemy.
-Ok.
-A i co tam u Neli?-spytała marta.
-Wszystko ok.
-Oprócz tego...
-Cicho franek!
-Mhm. To my wpadniemy za kilka dni.
-Dobrze. -Powiedział marek i zamknął drzwi.
Co się tak patrzysz?!-spytał franek.
Mnie może odwiedzać kto chce.
-to tez mam gola laske przyprowadzić?
-Lepiej nie.
-żartuje. Teraz to ja muszę Paulinę odzyskać.
-myslales o niej na imprezie?
-tak.
-Zdradziłes ja.
-Ona wcześniej nie chciala pisać.
-człowieku ty jestes normalny? Nie odpisywała ci to co masz ją gdzieś i zdradzasz?  
-Każdemu się może zdarzyć ...
-Mi sie jakoś pół roku nie zdarzyło ...
-Wiesz co pół roku to nie jest dużo.
-jak ty byłeś miesiąc z pauliną to już ją zdradziłeś?
-Ona zerwała... Zrezta to moja sprawa.
-jakbys tak nie robił to byscie byli wciąż razem.
-Oj no przepraszam bardzo ,ale to wszystko co było źle to tej twoja wina!
-Moja?
-To ty ja podrywałeś jak ja chcialem..,
-Ty wtedy byłeś z sabiną.
-byłem i  co ? Pamiętasz czemu...
-Trochę ci zależało nie ukrywaj !
-Oj no na popularności!
-Nie no wiesz to widać jak kochałes pauline w takim razie!
-Każdy ma prawo się pogubić! Ty masz nele a ja nikogo więc teraz wiedz jak mi jest źle. Ja już swoje odpukutuje i to z nawiązką.
-Dobra franek ja Ide.
-Do neli?
-Nom. Wrócę jutro.
-To dobrze że wogule,ale jak chcesz to możesz niewracać!
-Miłe to było jak cholera.pa-powiedział marek i wyszedł.
Franek zaczął myśleć o tym,że jutro musi pogadac z pauliną o tym wszystkim.
Następnego dnia pojechał do szpitala i zobaczył ją z kulą.
Cześć.-powiedział niepewnie a ona bez słowa go ominęła.
Może ci pomóc?-powiedział.i wziął jej rękę.
Puść mnie!
-Paulina przepraszam.
-Nie chce cię znać!-powiedziała a małgosia z miłoszem  pomogli jej isc dalej.On ją dogonił.
Jak będziesz czegoś potrzebować... To dzwon.-powiedział franek a paulina zamyśliła się i szła dalej.
Franek dlugo potem chodził bez myślenie po mieście i spotkał.znajomych.
Hej franek!-powiedział jaśiek
hej.
-a ty nie idziesz z nami ?
-Nie.
-Będzie fajnie.
-daj  mi spokój!
-Jak chcesz!nara!
Franek szedł dalej aż w końcu dotarł pod okno pauliny i zauważył ,że świeci się światło tylko u niej więc jej rodziców nie było w domu. Chcial skorzystać z okazji.
Wszedł na drugie piętro i zadzwonił,ale nikt mu nie otwierał jednak nie dawał za wygraną.
Co pali się?-spytała paulina w szlafroku.  
Zauważyłem...
-Franek po co przyszłeś?
-Wpuścisz mnie?
-no.czekaj tylko...
-Sam wejdę i nie przemęczaj się z tą kulą.-pomógł jej i powiedział po czym skierował się.do.kuchni.
Franek ja wiem że ty jestes z sabina.
-Nie jestem!
-Tylko po.co mnie wtedy chciales całować...
-Bo cię kocham.-powiedział franek.
Pisalam do ciebie,że....
-Przeczytałem rano...
-A wcześniej spałeś z nią...
-Pauliną gdybym przeczytał wcześniej twoja wiadomośc to bym...
-Zraniłeś mnie znowu...
-nie pamiętasz już jak byłem w szpitalu u ciebie?!
-Teraz to już nie chce wracać do ciebie.-powiedziała paulina i się odrzuciła tyłem w stronę okna a franek ujął jej twarz w swoich dłoniach i smusił do patrzenia na niego.
Kocham cię. Ta noc nic dla mnie nie znaczyła...
-Idz już franek.
-Dlaczego?
-Bo nie chce żebys tu był.
-Jak Zmienisz zdanie...
-Nie zmienię..
-Zobaczymy... -Powiedział a ona zaprowadziła go do wyjśćia.
Będę czekal aż mi wybaczysz.-powiedział a ona zamknęła drzwi.
On zaszedł na dół i zobaczył ,że światło zgasło i wrócil do siebie.
Liczył ,że Marka nie będzie ,ale byl jednak nie mial ochoty z nim gadać.
Coś sie stalo?-spytał marek.
Bylem u pauliny.
-Żartujesz?!
-Nie.
-Wypuściła cie?
-Tak.
-To już coś.
Franek dlugo myślał i nie chciał odpuścić pauliny.

lovend17

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3419 słów i 18916 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto