Take me home (Rozdział 16.)

Odprowadziłam wzrokiem wychodzącego z salonu blondyna i zerknęłam na siedzącą na kanapie Amandę. Nadal ciężko było nam się dogadać, a atmosfera robiła się coraz cięższa do zniesienia. Sięgnęłam po kieliszek z winem i upiłam spory łyk, po czym skierowałam wzrok na ekran telewizora.
-Em, jednak ktoś do ciebie. - usłyszałam głos Lucasa, a po chwili tuż zanim pojawił się Victor.
-Co ty tu robisz? - wypaliłam bez większego namysłu i odstawiłam kieliszek na stolik.
-To tak się teraz wita gości? - zaśmiał się zdejmując płaszcz. - Chyba wam nie przeszkadzam?
-Nie, skądże. - rzuciła rozanielona Amy. Moje towarzystwo zapewne zaczynało jej ciążyć i przyjęła z ulgą pojawienie się nowego gościa.
     Nie zwlekając brunet zajął miejsce obok mnie, przez co momentalnie złapałam z powrotem za kieliszek odsuwając się na drugi koniec sofy. Skupiłam się na odbiciu telewizora w szklanym blacie stolika. Nie chciałam uczestniczyć w rozmowie, która rozwinęła się między Victorem a moimi przyjaciółmi.
-Mówiłaś, że będziesz spędzać święta sama. - zagadał do mnie Vic.
-Gdy wracałam do domu miałam jeszcze taką nadzieję. - mruknęłam, a Lucas zgromił mnie wzrokiem.  
-Chyba nie jesteś dziś w dobrym humorze.
-Mam ciężki dzień… Od wczoraj. - podniosłam na niego wzrok i dopiłam resztę wina z kieliszka.
     Amanda cicho odchrząknęła i zmieszana spuściła wzrok na swoje dłonie splecione na kolanach. Na szczęście z niezręcznej sytuacji wybawił mnie dźwięk mojego telefonu. Wstałam sięgając po niego i idąc do swojego pokoju. Zerknęłam szybko na wyświetlacz i zawahałam się nad odebraniem widząc zastrzeżony numer. Mimo to, postanowiłam odebrać i od razu tego pożałowałam.
-Myślałaś, że cię nie znajdę? - usłyszałam męski głos, którego nie sposób było zapomnieć.
-Odpuść. - szepnęłam czując jak serce podchodzi mi do gardła.
-Nie mam takiego zamiaru. Lepiej na siebie uważaj. - odpowiedział wściekły, po czym się rozłączył.
     Upuściłam telefon na podłogę i z trzęsącymi dłońmi usiadłam na brzegu łóżka. Zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie na kocu próbując powstrzymać emocje. Usłyszałam, że w salonie nagle ucichły wszelkie rozmowy. Opadłam plecami na łóżko i zakrywając twarz poduszką.

*pięć lat wcześniej*

-Chyba oszalałaś! Nie pozwolę ci nigdzie wyjechać. - przewróciłam oczami słysząc głos blondyna wkraczającego do mojego pokoju.
-Nie oszalałam. Im szybciej wyjadę tym lepiej. Nie znajdzie mnie. - powiedziałam pakując, najszybciej jak tylko umiałam, rzeczy do torby.
-Przecież możemy to jakoś razem rozwiązać. - szepnął siadając na łóżku tuż obok mojego bagażu.
-Nie rozwiążemy. Chciałam, żeby w końcu dopadła go policja. Nie wyszło i jakoś się z tego wytłumaczyłam, ale tym razem już mi się nie uda. - mruknęłam sięgając po gumkę do włosów i związując je w koka, aby nie zasłaniały mi twarzy. Niestety nie był to najlepszy pomysł, ponieważ zapomniałam o widocznych na niej siniakach.
-Dlatego chcesz wyjechać? - wskazał palcem na pozostałości po kłótni z moim wspaniałym chłopakiem.
-Mam go dość, rozumiesz? Nigdy nie da mi spokoju, tym bardziej teraz. Cały towar, który miał zamiar rozprowadzić trafił do rzeki.  
     Uśmiechnęłam się przez łzy do chłopaka i pakując resztę rzeczy. Nim się obejrzałam blondyn zaczął mi pomagać. Na początku niechętnie, lecz z każdą minutą szło mi to coraz sprawniej. Sądząc po panującej między nami ciszy rozmyślał nad jakimś rozwiązaniem.
-Co ze studiami? - szepnął, kiedy wszystko było gotowe.  
-Znajdę coś w innym miejscu.
-No dobrze. - westchnął zrezygnowany. - Pomogę ci.  
-Dziękuję, będziemy w kontakcie. - uśmiechnęłam się i przewiesiłam torbę przez ramię.
     Kilka minut później siedziałam już w aucie i kierowałam się w stronę wyjazdu z miasta. Kiedy pół godziny później znalazłam się już poza jego granicami. Mimo ciemności panującej dookoła w lusterku zauważyłam znajome czarne auto, które zbliżało się coraz bardziej. W kilka sekund znalazło się tuż za mną. Poczułam mocne uderzenie w tył mojego samochodu, po czym momentalnie przyspieszyłam zaciskając dłonie na kierownicy. Nerwowo spoglądałam w lusterko obserwując co dzieje się za mną.
     Po kilku przejechanych kilometrach przede mną zaczęła wyłaniać się ciężarówka, co zmusiło mnie do zmniejszenia prędkości. Niezbyt długo cieszyłam się spokojem, ponieważ znów poczułam kolejne uderzenie. Niebezpiecznie zbliżałam się do pojazdu przede mną próbując panować nad kierownicą.  
     Czując kolejne, silniejsze uderzenie rzuciłam się do wyprzedzania nie sprawdzając czy ktoś zmierza z przeciwka. W ułamku sekundy zauważyłam zbliżające się światła i do moich uszu dobiegł głośny pisk. W panice skręciłam zjeżdżając z drogi. Potem był już tylko ogromny huk i ból…

(oczami Victora)
-Słyszeliście? - zwróciłem uwagę Lucasowi i jego dziewczynie na uderzenie dobiegające z pokoju Emily.
-Pójdę sprawdzić. - odpowiedział blondyn i wstał kierując się w wiadomym kierunku.
-Chcesz się czegoś napić? - zapytała Amy z uśmiechem na twarzy.
-Chętnie, może być woda. - odpowiedziałem jej tym samym.
     Kiedy brunetka zniknęła z mojego pola widzenia wstałem i ruszyłem za jej chłopakiem. Byłem niesamowicie ciekaw co się stało. Kiedy do moich uszu zaczęły dobiegać strzępki rozmowy, zwolniłem kroku i zatrzymałem się przy uchylonych drzwiach.
-Znalazł mnie, rozumiesz? - szepnęła łamiącym się głosem, a ja zacząłem zastanawiać się co tak naprawdę przede mną ukrywa.
-Wcześniej działo się coś dziwnego? - usłyszałem kroki Luca przerywające długą ciszę, który widocznie spacerował po całym pokoju.
-Tak, miesiąc temu złapał mnie jeden z jego kumpli.  
-Chyba żartujesz. Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś?
-Miałam nadzieję, że samo się to rozwiąże.
-Samo? - zapytał z kpiną w głosie, a ja wstrzymałem oddech. - Co masz zamiar teraz z tym zrobić?
-Poddam się. Ile można uciekać i chować się przed nieuniknionym?
-Wyjedź. Nikt nie będzie wiedział, prócz mnie. Zaczniesz po raz kolejny od nowa.
-Nie mam na to siły.
     Nie usłyszałem już niczego więcej. Wypuściłem cicho powietrze z płuc i zacząłem bić się z myślami. Z jednej strony miała kłopoty, chociaż nie wiedziałem jakie. Z drugiej strony byłem na nią wściekły. Odwróciłem się nieświadomie zaciskając dłonie w pięści. Okazało się, że tuż za mną stała Amanda.
-Chyba powinieneś już iść. - powiedziała lodowatym tonem i zmierzyła mnie wzrokiem.



Kolejny :D
Oby się spodobał, do następnego ;)

2 komentarze

 
  • Użytkownik Kati

    super!! ;* cudo :**

    30 lis 2017

  • Użytkownik Margo1990

    Czekam na kolejną część????

    29 lis 2017