Take me home (Rozdział 14.)

Po powrocie do domu od razu przebrałam się w coś o wiele luźniejszego. Sukienkę, którą miałam na sobie w klubie wrzuciłam do kosza na pranie. Po zrobieniu sobie kawy usiadłam w salonie biorąc w dłoń swój telefon. W oczy rzuciło się około dwudziestu połączeń od Cat i niewiele więcej wiadomości od Evana. Wzięłam się za odczytywanie ich wszystkich po kolei. Nie zajęło mi to dużo czasu. Nim zdążyłam wybrać numer do blondynki, usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi. Wstałam po chwili i stanęłam przed nimi łapiąc za klamkę. Kiedy je otworzyłam runęła na mnie piszcząca Cat obejmując mnie mocno.
-Nic ci nie jest. - krzyknęła tuż przy moim uchu, na co skrzywiłam się lekko.  
-Prawie nic. - mruknął Evan stojący zaraz za nią z rękoma włożonymi w kieszenie spodni.
-Jak to? - puściła mnie w mgnieniu oka i zaczęła się przyglądać mojej twarzy. - Kto ci to zrobił? - szepnęła patrząc ogromnymi oczami na siniaka widniejącego na moim policzku.
-Mały wypadek. - westchnęłam cicho. - Napijecie się czegoś? - zapytałam chcąc jak najszybciej zmienić temat.
     Zgodzili się bez żadnych przeszkód, więc ruszyłam do kuchni. Kilka minut później siedzieliśmy we trójkę w salonie. Zauważyłam, że Evan nie był w najlepszym humorze, a nie miałam zamiaru wyciągać z niego na siłę o co mu chodzi. Na szczęście gadatliwość Cat poprawiła w ciągu kilku minut atmosferę między nami.  
     Godzinę później pożegnałam się z nimi i obiecałam blondynce, że będę na siebie uważać i nie wpakuję się w nic podejrzanego. Ugryzłam się szybko w język, żeby nie powiedzieć jej, że już raczej za późno. Po ich wyjściu, resztę wieczora spędziłam oglądając filmy i zastanawiając się czy powinnam dać znać Lucasowi. Ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu i poszłam spać.

     Dni mijały w przerażającym dla mnie tempie. Nim się obejrzałam, był już początek grudnia. W firmie zaczęła panować świąteczna atmosfera, która nie udzieliła mi się w najmniejszym stopniu. Mój humor i samopoczucie stawały się coraz gorsze. Każdy pytał gdzie spędzę ten czas, co dobijało mnie coraz bardziej.
     Przez te kilka tygodni moje kontakty z Victorem ograniczały się tylko i wyłącznie do pracy. Nie miałam mu tego za złe, chociaż czasem brakowało mi naszych zwykłych rozmów. Zauważyłam, że w ostatnim czasie był bardzo zdenerwowany. Niestety nigdy nie miałam odwagi zapytać co tak naprawdę się stało. Poza tym miałam wypełniać swoje obowiązki, a nie wciskać nos w czyjeś sprawy.
     Moje myśli przerwało ciche pukanie do drzwi. Podnosząc wzrok od razu zauważyłam blond czuprynę i uśmiechnęłam się na ten widok.
-Przeszkadzam? - zapytała Cat przymykając za sobą drzwi.
-Nie. Fajnie, że w końcu przyszłaś. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Mam dla ciebie złą wiadomość. - podeszła bliżej, a mój uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił. - Nie będę mogła spędzić z tobą tego wolnego czasu. Brat zaprosił mnie do siebie.
-Dobrze, rozumiem. - odpowiedziałam siląc się na uśmiech.
     Poczułam jakby ktoś wbijał mi szpilki w serce. Na szczęście, bez żadnej zapowiedzi, do środka wparował Victor przerywając niezręczną ciszę panującą między mną a Cat. Rozejrzał się po pomieszczeniu i utkwił we mnie wzrok.
-Możesz zostawić nas samych? - zapytał blondynkę, na co ta kiwnęła głową i czym prędzej wyszła. - Dasz radę przygotować wszystkie raporty za ubiegły miesiąc do południa?
-Pewnie. - mruknęłam wstając z fotela.
-Pokłóciłyście się? - zapytał opierając się o moje biurko.
-Nie. Skąd ten pomysł?
-Em, to widać. - westchnął cicho.
-Po prostu miałyśmy spędzić kilka dni w swoim towarzystwie, ale brat zaprosił ją na święta do siebie. Rozumiem to, ale tobie też zrobiłoby się przykro.
-Nie masz innych planów? A co z twoją rodziną? - zacisnęłam zęby odwracając się w stronę szafki w celu wyjęcia teczki z raportami.
-Nie powinno cię to obchodzić. - mruknęłam kładąc segregator na biurku i patrząc na bruneta.
     Widziałam tylko jak zaciska dłonie w pięści. Nie komentując mojego zachowania wyszedł w  tylko sobie znanym kierunku. Opadłam na fotel i zaczęłam masować skronie. Im więcej emocji ukrywałam, tym bardziej bolała mnie głowa. Nie zwlekając wzięłam się za dokumenty leżące przede mną.  

     Z powodu braku planów nie spieszyłam się do domu. Zostałam kilka godzin dłużej, żeby skończyć swoje zadania. Większość pracowników zdążyła już opuścić budynek. Ze względu na jutrzejszą wigilię chcieli jak najszybciej wrócić do swoich domów i rodzin. Jadąc do siebie wstąpiłam do sklepu po wino i ciasto na poprawę humoru.  
     Parkując przed budynkiem w oczy rzuciło mi się światło widoczne przez okno w mojej kuchni. Odpięłam pas próbując przypomnieć sobie, czy wyłączyłam wszystko wychodząc rano. Moje wątpliwości rozwiały się, kiedy zauważyłam cień sylwetki przechodzącej przez pomieszczenie. Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je jak najciszej się tylko dało i skierowałam się w stronę kuchni łapiąc po drodze pierwszą napotkaną rzecz, jaką była parasolka. Złapałam ją mocno dłońmi trzymając w gotowości. Kiedy stanęłam w progu pomieszczenia, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Opuściłam na dół swoją prowizoryczną broń.
-Em, nareszcie. - poczułam łzy w oczach słysząc znajomy głos.  




Przepraszam Was za tak długą przerwę, ale miałam małe problemy techniczne xd
Pisząc małe mam na myśli niedziałającą klawiaturę, ale już jestem. Z nowym rozdziałem i nową klawiaturą :D
Miłej lektury ;)

Ps. Za wszystkie błędy przepraszam, jeśli jakiekolwiek się pojawią.

nomatterwho333

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1095 słów i 5836 znaków. Tagi: #przyjaźń #praca #miłość #święta #tęsknota

3 komentarze

 
  • Kati

    kiedy bedzie nastepny? patrze codziennie i czekam z niecierpliwoscia!! :*

    16 paź 2017

  • nomatterwho333

    @Kati  Przepraszam, ale nie miałam wolnej chwili :( może na wykładach uda mi się coś naskrobać ;)

    17 paź 2017

  • Kati

    @nomatterwho333 oki oki :*

    17 paź 2017

  • Kati

    czekam ! ❤

    30 wrz 2017

  • Margo1990

    Już się nie mogę doczekać kolejnej części :)

    28 wrz 2017

  • nomatterwho333

    @Margo1990 <3

    28 wrz 2017