Take me home (Rozdział 15.)

Stojąc w progu, z parasolką w ręku, poczułam się jak wariatka. Widok, który zastał mnie w mojej kuchni niesamowicie mnie zaskoczył, a w gardle poczułam nieznośny ucisk. W mgnieniu oka znalazłam się w ramionach mojego najlepszego przyjaciela. Przytuliłam się do niego jak najmocniej i zamknęłam oczy powstrzymując napływające do nich łzy. Wszystko co trzymałam w sobie nagle pękło i wypłynęło ze mnie niczym ogromny wodospad.
-Nie płacz, bo zaraz sam się rozpłaczę. - szepnął mi do ucha Lucas i zaśmiał się lekko. - Miałem nadzieję, że mój widok cię rozweseli, a nie załamie.
-Cieszę się. - wydusiłam po dłużej chwili wycierając mokre policzki. - Ale tyle się działo… - szepnęłam uśmiechając się lekko.
-Już dobrze. - przerwał mi wypuszczając mnie z objęć i kładąc dłonie na moich policzkach. - Te święta spędzimy razem z tobą.
-Jak to wy?  
-Amy przyjechała ze mną. Uparta zołza. - mruknął przewracając oczami, na co zaśmiałam się głośno.
-Słyszałam. - z głębi domu dobiegł mnie głos brunetki.
-Nic nie słyszałaś kochanie. - odkrzyknął. - Jest tylko pewien drobny problem. - westchnął zwracając się do mnie.
-Jaki? Tylko nie mów, że jej powiedziałeś… - zapytałam cicho i ujrzałam tylko nieme przepraszam na ustach blondyna, a zaraz potem do kuchni wkroczyła niezadowolona Amanda.
-Jak długo miałaś zamiar to ukrywać, Emily? - wystrzeliła w moją stronę nie dając mi możliwości obrony. - A może Rosie? Jak mam na ciebie teraz mówić? Może jeszcze inaczej.
-Ty nic nie rozumiesz. - szepnęłam cofając się o krok, co i tak nie zmniejszało dystansu między nami.
-Ja nic nie rozumiem?! Dobre sobie. - podeszła do mnie krzyżując ramiona na piersi. - Jesteś egoistką!
-Amanda przestań. - obok nas pojawił się Lucas, a do moich oczu zaczęły napływać coraz większe ilości łez.
-Nie przestanę! Jesteś pieprzoną egoistką, która myśli tylko o sobie! - zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie w pięści.
-Wynoście się stąd. - warknęłam przez zaciśnięte zęby. - Rozumiecie?! Nie chcę was tu widzieć!
-Em, nie wygłupiaj się. - Luc położył dłoń na moim ramieniu, która niezbyt długo tam zabawiła.
     W sekundę strzepnęłam jego rękę z ramienia i ruszyłam w stronę swojej sypialni. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszkę. Zaniosłam się płaczem cały czas czując poczucie winy, które rozpaliła we mnie brunetka. W mojej głowie odbijały się głośnym echem jej słowa powiedziane z ogromną nienawiścią. Nie miałam pojęcia ile czasu spędziłam leżąc na łóżku i płacząc, lecz ostatnie co słyszałam przed snem była ostra wymiana słów między Amy a Lucasem.  
     Obudziłam się z przerażającym bólem głowy. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z łóżka po wczorajszej awanturze. Czułam się okropnie, a na samo wspomnienie tego co się stało miałam chęć rozpłakać się ponownie. Po godzinie bezczynnego leżenia dobiegło mnie pukanie do drzwi i cicha rozmowa pary, która widocznie za nic miała sobie moje zachowanie.  
-A co jeśli coś sobie zrobiła? - wyszeptał blondyn.
-Mam nadzieję, że nie. Nie chcę, żeby przez moją głupotę trafiła do szpitala.
-Nie musiałaś się na niej wyżywać.
-Nie pomagasz. - warknęła brunetka.
     Usłyszałam prychnięcie Lucasa i ponowne pukanie do drzwi. Nie miałam zamiaru ich otwierać. Po kilku minutach odeszli od mojej sypialni, a ja mogłam bezpiecznie wstać z łóżka. Pulsujący ból nasilił się bardziej, kiedy tylko stanęłam na nogi. Nie czekając aż minie sięgnęłam po ubrania i skierowałam się do łazienki.
     Po bardzo długim prysznicu, który nie przyniósł upragnionej ulgi, postanowiłam iść do kuchni. Przeszłam przez salon nie zwracając najmniejszej uwagi na siedzących na kanapie Lucasa i Amandę. Napełniłam szklankę lodowatą wodą i przysunęłam krzesło do szafek, aby sięgnąć po tabletki przeciwbólowe. Kiedy na nie wchodziłam usłyszałam za sobą ciche westchnięcie.  
-Jesteś bardzo uparta.  
-A ty nie rozumiesz co się do ciebie mówi. - mruknęłam znajdując opakowanie tabletek i schodząc z krzesła. Okazało się, że zrobiłam to zbyt szybko i od razu na nie usiadłam czując zawroty.
-Nic ci nie jest?  
-Od kiedy się mną tak przejmujesz? - zamknęłam oczy głośno wzdychając, po czym wzięłam kilka tabletek i popiłam je wodą. - Chyba wczoraj powiedziałaś już co o mnie myślisz.
-Chciałabym cię przeprosić za tę szopkę. - szepnęła spuszczając wzrok i skubiąc rękawy szarego swetra. - Nie mogłam uwierzyć w to, że naprawdę masz kłopoty. Cały czas miałam w głowie to, że mnie okłamałaś.
-Tak, okłamałam cię. Ale nie robiłam tego dla własnego widzi mi się, ale dlatego, żeby nic ci się nie stało przez moją lekkomyślność. - odpowiedziałam i schowałam twarz w dłoniach. - Nadal jestem taką okropną przyjaciółką? Czy masz jeszcze coś do powiedzenia na mój temat?
-Jedyne co chcę ci powiedzieć to, że chciałabym, abyś mi wybaczyła.  
     Po dłuższej chwili kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam i dopiłam resztę wody. Do pomieszczenia niczym burza wparował Luc wypytując czy wszystko w porządku. Oczywiście po kilkunastu minutach jego bezsensownej gadaniny atmosfera między nami trochę się rozluźniła, jednak niesmak pozostał.  
     Po południu blondyn wyciągnął nas na zakupy do galerii i na sporą dawkę kawy, która była mi według niego niezbędna. Poczułam się o niebo lepiej już w chwili kiedy upiłam pierwszy łyk. Spędziliśmy razem sporo czasu, a kiedy wróciliśmy do domu byłam już wyczerpana. Niestety para nie dała za wygraną i postanowili urządzić świąteczną kolację, natomiast ja zdecydowałam się doprowadzić swój wygląd do normalności. W czasie gdy oni bawili się w kucharzy, starałam się zakryć sińce pod oczami i zaczerwieniony nos.
     Po kolacji usiedliśmy wspólnie w salonie i pijąc wino, które kupiłam poprzedniego dnia zaczęliśmy oglądać film. W trakcie seansu zrobiłam się senna, lecz na nogi postawił mnie dzwonek do drzwi.
-Zapraszałaś kogoś? - zapytał Luc marszcząc brwi.
-Raczej nie. - szepnęłam zdezorientowana i już chciałam wstać, ale blondyn mnie powstrzymał.
-Ja pójdę. - uśmiechnął się do mnie ciepło i ruszył w stronę wejścia.



Witam, nareszcie miałam czas, żeby coś napisać.
Przepraszam za nieobecność, ale studia i praca to chyba zbyt wiele :/
Cały czas miałam w głowie, że muszę tutaj coś wstawić i w końcu się udało ;)
Kati mam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
I wszystkim życzę miłego czytania :D

nomatterwho333

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1262 słów i 6709 znaków. Tagi: #kłótnia #problemy #przyjaźń #zgoda #samotność

2 komentarze

 
  • Kati

    jejj wreszcie! wiedzialam ze napiszesz! caly czas wierzylam! super ale jak zwykle w takim momencie! :(( szybciutko dodawaj!

    27 lis 2017

  • Margo1990

    Kochana skończyłaś w takim momencie. Czekam na kolejną część. ????

    24 lis 2017