Pamiętnik Majki cz. 9

Gadowski wstał i podszedł do mnie, szepcząc w moje usta:
- Zamówię taksówkę.  
Stałam nieruchomo i patrzyłam mu w orzechowe oczy, przełykając ślinę. Miałam straszną ochotę go pocałować, ale jakby to wyglądało? Napalona i zdesperowana studentka rzuca się na swojego profesora? W sumie.. Zaprosił mnie do swego domu. Nie, nie mogę tak na niego patrzeć. Zresztą miał mnie odwieźć jakiś jego kumpel? Może nie chciał go budzić, jest już dość późno. Gdy tak stałam i przyglądałam się Gadowskiemu on, nie oddalając się ode mnie wyjął z kieszeni komórkę i zamówił taksówkę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Z rozmowy usłyszałam, że transport będzie za 5 minut pod domem profesora. Nagle poczułam rękę profesora na swoim odkrytym ramieniu. W duchu dziękowałam Lence, że namówiła mnie do założenia tej bluzki a nie tej drugiej.
- To... cholernie seksowne. - bawił się ramiączkiem, po czym spojrzał na mnie. Nie odzywałam się. Patrzyłam tylko w te jego hipnotyzujące oczy. Nie mogłam przestać tego robić. On mówił dalej.
- Mogę liczyć na następne spotkanie?  
Zatkało mnie. Jeszcze się nie rozstaliśmy a on chce się znów spotkać? Co mam odpowiedzieć? Proste, że chciałabym ale nie mogę tak odrazu odkryć kart.  
- Nie wiem. Mam teraz sporo nauki, nie chcę mieć zaległości. - zrobiłam to celowo.
- Rozumiem. - uśmiechnął się, jakby czytał wszystkie moje zamiary, po czym zrobił się cholernie poważny. - Podobasz się Konarskiemu.  
Co? Nie sądziłam, że będziemy rozmawiali właśnie o nim. Pan Profesor jest zazdrosny?
- Skąd takie przypuszczenia?
- Widzę jak na Ciebie patrzy. - przymrużył oczy.
- Jak na mnie patrzy? - coraz szybciej oddychałam, nie wiem czemu.
- Jeśli będziesz miała z nim problem, powiedz mi.
- Nawet jeśli tak będzie, nie zrobię tego.
- Dlaczego? - znów przymrużył oczy.
- Nie mogłabym wplątywać Cię w takie sprawy. Nie jesteś w tej sytuacji osobą obiektywną.
- Nie jestem osobą obiektywną? A to dlaczego Panno Janicka? Przecież nas, nic nie łączy. - założył mi włosy za ucho, a ja uśmiechnęłam się.  
- Wcześniej się Pan przede mną rozebrał. - grałam.
- Na plaży ludzie też się rozbierają. - patrzył mi w oczy, po czym usłyszeliśmy dźwięk klaksonu co oznaczało, że taksówka już przyjechała.
- To.. na mnie już pora.  
- Chyba nie sądzisz, że puszczę Cię samą z jakimś obcym facetem w środku nocy?
- Adam. To taksówkarz, nie seryjny morderca.
- Skąd wiesz? - powiedział, zakładając kurtkę.  
Po chwili jechaliśmy w stronę mojego mieszkania, nie odzywając się. Będąc pod moim blokiem, Adam wyszedł z taksówki by się ze mną pożegnać.
- To do poniedziałku.  
- Do poniedziałku. - uśmiechnęłam się i odwróciłam, kierując się w stronę mieszkania. Niemal czułam na sobie palący wzrok Gadowskiego, przez co poruszałam się bardziej uwodzicielsko. Po chwili byłam w mieszkaniu, zachowując się jak najbardziej cicho by nie zbudzić mojej przyjaciółki. Zresztą dziś już nie miałam ochoty opowiadać o mnie i o Gadowskim a wiem, że bym musiała.


Niedziela, 9.34
Obudził mnie hałas, dochodzący z korytarza. Co tam się do diabła dzieje? Zdenerwowana wstałam z łóżka i skierowałam się w miejsce skąd dochodziły mnie głośne rozmowy. Zupełnie zapominając, że mam na sobie dłuższą bluzkę do spania i majtki, spotkałam się z trzema parami oczu. Alan, Krzysiek, Lena. Ekstra, tego mi brakowało.  
- Możecie ciszej?  
- Oo, Maja. Dobrze, że wstałaś. Wybieramy się do parku, wiesz tego za miasto. Ubieraj się i idziemy. - powiedziała Lena.
- Nigdzie nie idę. Po za tym, co on tu robi? - spytałam wskazując na Alana, przypominając sobie sytuację z klubu.
- Korzystaj z pogody, póki jeszcze jest. Po za tym, chciałem Cię przeprosić. Głupio wyszło. Za dużo alkoholu. - rzucił Alan. Spojrzałam na niego i przechyliłam głowę, zastanawiając się czy mu wybaczyć. W sumie może powinnam z nimi pójść, w końcu każdy zasługuje na drugą szansę. Przynajmniej mój mózg nie będzie analizował wszystkich słów Gadowskiego.  
- Okej. Dajcie mi kilka chwil. - rzuciłam, po czym zaczęłam się ogarniać.

Autobus zatrzymał się niedaleko parku. Moje serce zaczęło bić szybciej gdy pół kilometra wcześniej mijałam dom Gadowskiego. Myśl, że mogę go tu spotkać nie dawała mi spokoju i powodowała, że krew w moich żyłach wrzała. Wyszliśmy z autobusu, kierując się w stronę parku. Po kilku chwilach, siedzieliśmy na ławce, patrząc na jezioro, w którym pływały łabędzie. Trójka znajomych, rozmawiała ze sobą zawzięcie a moja osoba dostrzegła znajomą sylwetkę w dresach. Biegła w naszą stronę. Wiedziałam, że to on. To Adam. Chciałam wstać i porozmawiać z nim, jednak byłam w obecności chłopaków a przecież nikt nie może dowiedzieć się o naszej znajomości. Szturchnęłam Lene, tak by chłopaki tego nie zauważyli.  
- Dzień dobry profesorze. - powiedziała przyjaciółka, gdy Gadowski był blisko nas.  
- Dzień dobry. - ściągnął kaptur, po czym spojrzał na mnie a potem na Alana. Był zły, okropnie zły, wiem to. W sumie miał prawo, po tej akcji w klubie. Nie wiem co mi odwaliło by dać się im wyciągnąć z domu.  
- Poranny jogging? - spytała Lena z uśmiechem, choć wiem, że starała się wybadać sytuację.
- Tak. Czasem się przydaje. - patrzył na mnie. Podniosłam wzrok na niego, próbując odczytać cokolwiek z jego twarzy, lecz nie potrafiłam. - Będę leciał, trzymajcie się.  
Patrzyłam na jego oddalające się ciało. Byłam na siebie wściekła. Miałam ochotę za nim pobiec ale nie mogłam. Zresztą wyglądałoby to głupio, przecież spotkaliśmy się sam na sam tylko raz. Pewnie więcej to się nie powtórzy i to przez moją głupotę.


Poniedziałek byłby milszym dniem, gdyby nie fakt, że był to jedyny dzień w tygodniu w którym nie miałam zajęć z Gadowskim. Trwały od 8 do 13 i nie wiem, jak zdołałam przetrwać tyle godzin. Wkońcu wróciłyśmy do mieszkania i pogrążyłyśmy się w nauce.


Wtorkowe zajęcia zapowiadały się dość ciekawie. Na początek zajęcia z Gadowskim, potem Zielińskim, Lipińską a zajęcia z Morawską zostały odwołane, z powodu jej nieobecności. Siedziałam na ławce z Leną i czekałam na zajęcia z moim Romeo. Po kilku minutach ujrzałam go, po prostu miód na serce. Miał na sobie czarne buty, ciemne dżinsy i brązowy sweterek, który idealnie komponował się z jego orzechowymi oczami. Otworzył drzwi, po czym wszedł jako pierwszy a my zaraz za nim.
- Uu, profesorek coś dziś nie w sosie. - powiedziała Karolina numer 1, ta głupia blondyna, którą miałam ochotę udusić. - Poprawie mu humorek, całą noc uczyłam się dzisiejszego tematu. - zachichotała.
Niedoczekanie Twoje! - pomyślałam.
Klasycznie czekałam na rozwój sytuacji, siedząc przy oknie, na swoim miejscu.  
- Okej. Tradycyjnie rozmawiamy o regułach. - zaczął profesor, jakby od niechcenia. - Dziś mówimy o trzeciej.  
- Reguła lubienia i sympatii - krzyknęła Karolina numer 1, ukazując jaka jest dumna z tego, że ten jej pusty łeb coś w ogóle zapamiętał.
- Świetnie. - powiedział uśmiechnięty profesor. - Na czym polega? - zadał pytanie do blond laluni, a ona spaliła buraka. Co za idiotka. Nie potrafiła nawet wykuć na blachę kilku zdań, bo o rozumieniu tego o co w tym chodzi nie wspomnę.
- Chodzi o to, że oczywistą jest rzeczą, że chętniej spełnimy prośby kogoś, kogo lubimy, niż kogoś kto nam zalazł za skórę lub mamy do niego stosunek obojętny. Regułę lubienia i sympatii da się wykorzystać również podczas interakcji dwóch osób które widzą siebie po raz pierwszy. - wytłumaczyłam.
- Możesz podać przykład? - usiadł na biurko, patrząc mi w oczy.
- Na przykład, komplementy i chwalenie, Panie Profesorze. - patrzyłam mu w oczy. Dobrze wiedział do czego pije. Wyczuwałam między nami napięcie.
- Nie chcę zostać posądzony o faworyzowanie, więc tym razem Cię nie pochwalę. - rzucił profesor a cała grupa się zaśmiała, co rozluźniło trochę napięcie. Jednak ja domyślałam się, że to tylko taka przykrywka. Zajęcia dobiegły końca. Pakowałam do torby swoje manatki. Miałam zamiar podejść do profesora po zajęciach, jednak on mnie ubiegł.
- Przepraszam. - zaczęłam.
- Za co? - chyba był zły.
- Wiesz za co. Po prostu każdy zasługuje na drugą szansę. Nie mam zamiaru się z nim kolegować czy spotykać. Po prostu się z nim pogodziłam i tyle. Zresztą Lena mnie namawiała. - tłumaczyłam.
- Chyba będę musiał wymyśleć dla Ciebie karę. - patrzył mi na usta, oblizałam je. Zaczynało być gorąco.
- Karę? - powtórzyłam, głośno oddychając.
- Może napiszesz tysiąc razy "Reguły perswazji"? - wyszeptał mi do ucha, co sprawiło, że dostałam gęsiej skórki. Po chwili ocknęłam się i zaczęłam mówić:
- Sprawdzałam Twój grafik.  
- Tak? - uniósł brwi.
- Masz już fajrant.
- Mam. - patrzył cały czas na mnie.
- Ja też mogę mieć.  
- I co chcesz robić?
- Chcę pojechać na ryby. - wypaliłam.
- Na ryby? - zaśmiał się.  
- Tak. Chcę pojechać na ryby.  
- Za 10 minut bądź przy rampach.  
- Okej.


- Zakładamy się, że złapię większą rybę? - uśmiechnął się Adam.
- Nie ma takiej opcji.  
- O co zakład? - wystawił do mnie rękę.  
- Jeżeli przegrasz, przestaniemy się spotykać. - uścisnęłam jego dłoń, czując przyjemne mrowienie na całym ciele. Chciałam wyczuć jak zareaguje na ten zakład. Był niepewny ale po chwili się zgodził.
- Zgoda.



- Myślisz, że coś weźmie? - patrzyłam na Adama, po czym zaczeliśmy się śmiać.  
Zeszłam ze skarpy bliżej wody, by umyć ręce, które były brudne od zanęty i w tym samym momencie zachwiałam się, będąc pewna, że za chwilę znajdę się w wodzie. Poczułam jednak silne dłonie na swoim brzuchu, obróciłam się i ujrzałam twarz profesora. Był piękny. Spoglądaliśmy sobie w oczy, wyczuwając się nawzajem, kto pierwszy zrobi jakiś krok. W tym samym momencie zbliżyliśmy do siebie swoje twarze, milimetry dzieliły mnie by poczuć smak jego ust, lecz nagle w tym momencie usłyszeliśmy głośny dzwięk dzwoneczka, który wskazywał potężne branie. Zacięłam swoją wędkę i potem przez dobre 15 minut walczyłam z rybą. Miałam w swoich dłoniach pięknego, sześciokilowego karpia, siedziałam z nim na trawie i patrzyłam w jego ładny pyszczek.  
- Wypuszczamy go? - popatrzyłam na Adama, gdy kucnął przy mnie.
- Hmm.. Byłby niezły obiadek. - zamyślił się, szturchnęłam go w ramie a karp wyślizgnął mi się i wpadł do wody. - No to po sprawie. - rzucił Adam, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Zbieramy się? - zapytałam.
- Zanosi się na deszcz. - popatrzył w niebo profesor, po czym wstał i podał mi rękę. Podniosłam się i znów znalazłam się bardzo blisko ust Gadowskiego, trwało to tylko chwilę, po chwili zaczęliśmy zbierać rzeczy.
- Może wejdziesz? - zapytałam, gdy Adam zatrzymał się przed moim blokiem.
- A Lena? - spytał profesor.
Popatrzyłam na niego, nie wiedząc co powiedzieć.
- Wie o nas? - spytał. Pokiwałam głową, na co on uśmiechnął się.  
- To ona jest tak zakochana w Zielińskim? - dalej pytał.
- Tak.
- Postaram się coś w tej sprawie wykombinować. - rzucił.
- Naprawdę?! - prawie krzyknęłam, po czym pocałowałam profesora w policzek, odskakując jak oparzona. Opuściłam głowę w dół i nie podnosiłam jej. Było mi głupio, za to co przed chwilą zrobiłam. Profesor spojrzał na mnie i patrzył przez dobrą minutę, wydawało mi się, że chce zrobić ruch w moją stronę ale w ostatniej chwili odwrócił wzrok i spojrzał przed siebie, jakby gryząc się ze swoimi myślami.  
- Przepraszam. -rzuciłam, po czym wyszłam bez pożegnania. Nie wiem co się ze mną działo. Nie wiem co się działo z nami. Czułam, że i mnie i jego ta sytuacja przerasta. On jest moim profesorem, ja jego studentką. To zakazane, niedorzeczne a zarazem tak podniecające. Chcę go mieć i nie mogę. Po za tym boję się tego uczucia. Cholernie boję się zranienia i tego, co czuję gdy profesor Gadowski jest blisko mnie.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2331 słów i 12272 znaków, zaktualizowała 12 lip 2015.

17 komentarzy

 
  • Użytkownik Allyson

    Jeżeli chcecie przeczytać arcydzieła w kategorii profesor - uczennica proponuje siegnąć po książki z wyższej półki : Piekło Gabriela ( trylogia ) oraz jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam : Kochając pana Danielsa, istny majstersztyk, a Dilerka choć się stara, błędów co nie miara :) :)

    23 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Weno  powróć do dillerki . !;D

    16 lip 2015

  • Użytkownik Motylekk :**

    Przeczytałam wiele opowiadań typu: nauczuciel - uczennica ale Twoje jest niepowtarzalne!! Weny życze :*

    15 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @Motylekk :**  
    Dziękuję! :)

    15 lip 2015

  • Użytkownik Alapap

    Jeny kiedy kolejna część ? Super extra opowiadanie!! #

    14 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @Alapap  
    naprawdę niedługo  :P

    14 lip 2015

  • Użytkownik Gabriela

    Troche przewidywalne jakieś przeciwności lowsu by sie przydały troche wiećej chwili grozy np. jakieś porwanie by się przydało żeby pokazał że mu na niej zależy a nie tylko ona się stara... :D taka moja propozycja ale ogólnie opowiadanie jest dobre xD

    14 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @Gabriela
    Porwanie? To już było. Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie. :)

    14 lip 2015

  • Użytkownik Ja

    Na prawdę świetnie opowiadanie, przyjemne do czytania i czekam na koleją część

    13 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    Ciągłe pytanie "kiedy kolejna?", nie przyśpieszy dodania kolejnej części. Zachęćcie mnie jakimś miłym komentarzem!  :yahoo:

    13 lip 2015

  • Użytkownik Gir

    Świetne

    13 lip 2015

  • Użytkownik Urwisek

    Cuuuudowne *-* Uwielbiam te opowiadanie :D Czytałam a serce mi waliło coraz mocniej  co oznacza że bardzo ale to bardzo mi się podoba <3
    kiedy kolejna? :)

    13 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Fajne.! :D

    13 lip 2015

  • Użytkownik vans

    Kiedy następna część ?  :jupi:

    13 lip 2015

  • Użytkownik Efkaaa

    Wspaniałe. :)

    13 lip 2015

  • Użytkownik Jaga

    Fantastyczne <3

    12 lip 2015

  • Użytkownik Gabriela

    Kiedy kolejna? :D świetne opowiadanie xD

    12 lip 2015

  • Użytkownik xdominikaxdd

    To jest genialne ! Kiedy następna ? :)

    12 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @xdominikaxdd  
    w najbliższym czasie. :)

    12 lip 2015

  • Użytkownik :)

    Mega :)

    12 lip 2015

  • Użytkownik kamila12535

    super opowiadanie :)

    12 lip 2015