Pamiętnik Majki cz. 11

Wena powróciła, to i czas się znalazł! Serdecznie przepraszam za tak długi czas oczekiwania i obiecuję poprawę. Zapraszam do komentowania, z chęcią przeczytam co o tym myślicie. ;) Ślę gorące całusy i miłej lekturki!






- Czy zamawiała Pani pizzę? - wszedł do sypialni profesor, z jedzeniem a ja się zaśmiałam. Odłożył pizzę na bok. - Może jakiś napiwek? - całował mnie w szyję i schodził niżej.
- To ja może odpłacę się w naturze. - śmiałam się.
- Kusząca propozycja. - muskał moje usta.
Usiadłam na nim. Dotykał moich piersi a ja wiłam się pod jego dotykiem. Szybko przewrócił mnie na plecy i znów był nade mną. Zrobiłam naburmuszoną minę.  
- Chyba nie sądziłaś, że będziesz rządzić swoim profesorem? - uśmiechnął się.
- Nie śmiałabym, staruszku.  
- Ja Ci dam staruszku! - zaczął mnie łaskotać. - Dobra, koniec bo pizza nam wystygnie.

Leżeliśmy nadzy na łóżku i jedliśmy. Było mi tak błogo, że nie chciałam się stamtąd ruszać.
- Co tak się uśmiechasz? - zapytał profesor.
- Jest mi dobrze. Po prostu.
- Rozumiem. - obrócił się do mnie. Leżał na boku a głowę podtrzymywał ręką, był idealny. - Mi też było dobrze. Nawet bardzo dobrze.
- Tak? - zajadałam się pizzą.
- Tak. Byłaś taka...
- Jaka?
- No wiesz.. Chyba nie miałaś wielu facetów? Wszystko okej? - zapytał przejęty, gdy zaczęłam się krztusić pizzą.  
- Tak. Tak, wszystko wporządku. - odpowiedziałam po chwili, wpatrując się w oczy profesora.  
- Maju. - wyszeptał.
Zacisnęłam usta.
- To był Twój pierwszy raz?  
Skinęłam głową a profesor uderzył pieścią w łóżko. Znalazł swoje bokserki i szybko je nałożył, po chwili zrobił to samo z koszulką. Podszedł do szafki i wyciągnął paczkę papierosów po czym wyszedł na balkon. O co mu chodzi? Zupełnie nie rozumiałam jego zachowania. Dlaczego się tak zachował? No cóż, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Wstałam i z szybkością światła się ubrałam. Po chwili byłam na dworze. Kierowałam się do ulicy. Usłyszałam wołanie mojego imienia a po chwili jak Profesor łapie mnie za nadgarstek.
- Przepraszam. - patrzył mi w oczy. - przepraszam. Powinnaś mi powiedzieć.
- I co by to zmieniło?
- Nic nie rozumiesz.  
- I nie wiem czy chce. Daj mi spokój. - wyrwałam się z uścisku i pobiegłam przed siebie.


Po wczorajszym incydencie z Gadowskim nie mam ochoty nawet wstać z łóżka. Mimo to postanawiam to zrobić. Nie miałam nawet ochoty zwierzać się Lenie. Zresztą, ona też nie jest w najlepszym humorze. Sytuacja z Zielińskim w ogóle nie ruszyła, przez co moja przyjaciółka wypija hektolitry herbaty i je czekolade. Wstałam i skierowałam się do łazienki by jak każdego dnia odbyć poranną toaletę. Szorując zęby, wpatrywałam się w swoje duże, podkrążone oczy. Myśl, że moja relacja z profesorem się zepsuła jeszcze zanim się dobrze zaczęła zabija mnie od środka. Do tego przespałam się z nim... Mimo wszystko nie żałuję.  

- Kochana uczelnia. - szepnęła moja kumpela, wzdychając. Patrzyłyśmy na budynek, będąc kompletnie przybite. Na bank wyglądałyśmy jakbyśmy były po trzech dniach ostrego chlania. A to po prostu wszystko przez facetów...  
Kilka minut późnie siedziałam na ławce przed salą. Za chwilę miały odbyć się zajęcia z Morawską. Nagle zza rogu ujrzałam Gadowskiego. Szedł przez korytarz w towarzystwie jakiejś kobiety. Była ładna, miała długie, szczupłe nogi i blond włosy. Nie miała nawet trzydziestu pięciu lat. Zacięcie o czymś rozmawiali, Profesorek coś jej tłumaczył, mając na ustach szeroki uśmiech. Poczułam te cholerne, wyniszczające uczucie w środku. Zazdrość. Jak mogłam do tego dopuścić? Im bliżej byli mnie tym bardziej zwalniali. Jakby robili mi na złość. A może mi się tak wydawało? Gadowski przeszedł obok i nawet na mnie nie spojrzał a ja wiedziałam, że to nie jest dobry znak. On naprawdę nie traktował mnie poważnie.  
- Spokojnie. - szepnęła Lena, widząc jak zaciskam szczęke z zazdrości.  
Miałam ochotę do niego podejść i wykrzyczeć mu prosto w twarz jak beznadziejnie się przez niego czuję ale znając życie, pewnie po jednym jego spojrzeniu moja cała złość rozpłynęłaby się i nic by po niej nie zostało.
- Zapraszam na zajęcia! - paskudny głos Morawskiej rozległ się na korytarzu. Głupia stara krowa. Jak ja jej nie lubię...

- Coś czuję, że da nam popalić na sesji... - szepnęła mi na ucho Karolina nr 2, gdy wychodziłyśmy z sali. Skierowałyśmy się na zajęcia z Gadowskim. Usiadłyśmy przed salą a moim oczom znów ukazała się ta sama scenka. Profesorek i blond lalunia. Czy oni to robią celowo?  
- Słyszałam, że mają się ku sobie. - odwróciłam się i ujrzałam Karolinę nr 1. Na pewno kłamie. - powtarzałam sobie. A co jeśli to prawda? Zresztą kim ona jest? Może profesorek mnie wykorzystał bo byłam naiwna i zauroczona? Pewnie tak było. Weszli do klasy i zamknęli za sobą drzwi a moja złość sięgnęła zenitu. Miałam ochotę wejść tam i przerwać im tą sielankę, jednak się opanowałam bo co jeśli chce zrobić mi na złość? Może jednak coś dla niego znacze? Może chociaż w małym stopniu poczuje się o mnie zazdrosny skoro wczoraj się kochaliśmy. Jak nie spróbuje to się nie przekonam. Blond pindzia wyszła uśmiechnięta od ucha do ucha z sali. Mam ochotę udusić tą sukę. Niech nie waży się więcej przy nim kręcić bo wydrapię jej oczy. Wypatrzyłam w tłumie Karola, kolegę z grupy i wchodząc do sali zaczęłam z nim rozmawiać. Po chwili usiadłam z nim w ławce, ciągle zawzięcie dyskutując o zwyczajnych sprawach studenckich. Przerwało nam głośne chrząknięcie. Odwróciłam się i ujrzałam nad sobą Profesora. Miał ręce splecione na klatce piersiowej i chyba był zły. Widziałam to w jego oczach. Tylko za co? Za to, że robiłam maślane oczka do Karola czy za to, że przeszkadzam mu w prowadzeniu zajęć? Patrzyłam mu przez krótką chwilę w oczy i dopiero teraz ujrzałam jak cudownie wyglądał. Zresztą jak zawsze. Miał na sobie czarną koszulę i czarne spodnie. Gęste włosy były postawione do góry. Był piękny...
- Przeszkadzam? - szepnął.
- Trochę... - odgryzł się Karol. Nie wiedziałam, że z niego taki bohater. No no, mimo to w duchu śmiałam się, cieszyłam się, że Gadowski uzyskał właśnie taką odpowiedź.  
- Drugiego ostrzeżenia nie będzie. - warknął do Karola i odszedł. Uwielbiałam go nawet takiego. To dowód na to, że naprawdę zaczynam coś do niego czuć. Gdyby kiwnął tylko jednym palcem, miałby mnie dla siebie. Zresztą i tak ma. Nie chce spojrzeć nawet na innego faceta. Czy to miłość?

Jak zwykle wychodziłam na szarym końcu z zajęć Gadowskiego. Przechodziłam koło jego biurka, nawet na niego nie patrząc, gdy ten złapał mnie za ramię. Spojrzałam mu w oczy a potem na zamykane drzwi. Jesteśmy sami. Ciekawa jestem co ma mi do powiedzenia.  
- Zapisałem Cię na wyjazd.
- Z tego co pamiętam nie prosiłam Profesora o to. - miałam nadzieję, że mój chłodny ton i oficjalność da mu do myślenia. Może zrozumie, że od wczoraj dużo się zmieniło.
- Wyjazd za tydzień.  
- Nie mam pieniędzy na takie luksusy.
- Zapłaciłem za Ciebie.
Te słowa trafiły do mnie niczym pocisk z maszynówki. Zapłacił za mnie? Niby z jakiej racji? Cholera... Przecież wczoraj.. Czy to miała być zapłata?
- Co zrobiłeś?! - wydarłam się.
- Spokojnie. Zapłaciłem za Ciebie. Nie musisz mi nic oddawać.
- To dlatego wczoraj... - nie dokończyłam.
- Oszalałaś? Jak możesz tak myśleć?
- Nie pozostawiasz mi wyboru. Wszystko na to wskazuje, że Profesorek zabawił się swoją studentką. Że też dałam się w to wkręcić. Jaka ja byłam głu...
W tym momencie Adam przylgnął do mnie, całując mnie zachłannie. Dotykał mnie po całym ciele. Nie wiem ile to trwało ale gdy się od siebie oderwaliśmy, dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że było to niebezpieczne.
- Oszałałeś? Ktoś mógł wejść. - położyłam sobie dłoń na głowie.
Patrzyłam w profesora, który wpatrywał się w widok za oknem. Obrócił się i oparł się o parapet, wpatrując się we mnie.
- Właśnie... Ktoś mógł wejść.. Wnioski wyciągnij sama. - po czym znów odwrócił się do mnie plecami. No tak. Przecież właśnie się naraził ale mimo to mnie pocałował. Zrobiło mi się głupio za to co powiedziałam. Może naprawdę nie jestem mu obojętna?
- Przepraszam... Adaś.. Przepraszam. - patrzyłam na niego, ale się nie odwracał. -Jednak... Ta wczorajsza sytuacja... To było dziwne, nie sądzisz?  
- Maja... - oparł dłonie na blacie parapetu, po czym odwrócił się. - Odłóżmy tę rozmowe na później, dobrze?
- Jak chcesz. - szepnęłam cicho i wyszłam, czując na sobie wzrok Profesora.

Po długich i męczących zajęciach udałyśmy się z Leną na piwo do baru. Stwierdziłyśmy, że należy się nam odpoczynek od tych wszystkich otaczających nas spraw. Gdy byłyśmy już na miejscu, Lenka poszła kupić alkohol a ja udałam się do stolika.
- Piwko... - rozmarzyła się Lenka, stawiając na stole dwa wielkie kufle. Uśmiechnęłam się, a raczej uniosłam kąciki ust w górę, trochę na przymus. Nie miałam najlepszego humoru.
- Faceci... - westchnęła moja kumpela. - Nieźle się wpakowałyśmy, co? Zamiast znaleźć sobie jakichś studentów to my zakochałyśmy się w naszych profesorach... - upiła łyk piwa. - I będą nasi. - spojrzała na mnie. - Przecież od dziecka stawiałyśmy na swoim.  

Byłyśmy po kilku piwach. Czułam, że nogi mi już trochę miękną a język się plącze. Nagle poczułam wibracje w kieszeni spodni, co oznaczało, że ktoś chamsko się do mnie dobijał. Po chwili zobaczyłam, że dzwoni zastrzeżony numer. Wahałam się przez chwilę czy odebrać jednak stwierdziłam, że to zrobię i porozmawiam z delikwentem.  
- Halo?  
- Maja? - na ten głos przeszły mnie ciarki po plecach i momentalnie wytrzeźwiałam. Po chwili jednak okazało się, że nie do końca.  
- Adam? Skąd masz mój numer?
- Nieważne. Co to za muzyka?  
- Yyy... Jestem w barze. Z przyjaciółką.
Usłyszałam głośne westchnięcie po drugiej stronie.
- Majka, jesteś pijana? Co to za bar?  
- Pod dębami. - wydukałam.
- Zaraz tam będę. Nie ruszaj się stamtąd.  
- On tu jedzie. - szepnęłam przerażona do Lenki, słysząc pikanie w telefonie, co oznaczało, że rozmowa została zakończona.  
- Gadowski?!  
- Tak, Adam.
- To ja się zmywam. - wyszczerzyła zęby.
- Jak to się zmywasz? Przecież on wie, że jesteś ze mną.  
- Eh. Mała. Przecież jak przyjedzie tu i zobaczy nas razem to będzie lipa. A tak może wyjdzie z tego jeszcze seksik na zgodę. - puściła do mnie oko i wstała, nakladając kurtkę. - Mój plan za chwilę wejdzie w życie. - zapiszczała.

Minęło kilka minut od tego kiedy moja przyjaciółka mnie opuściła a ja trochę wytrzeźwiałam. Nagle dosiadł się do mnie jakiś mięśniak.
- Hej skarbie. Czemu siedzisz tu sama?
- Przecież nie siedze sama bo właśnie się dosiadłeś. - rzuciłam od niechcenia.
- Masz ochotę zwiedzić moją sypialnie? - złapał mnie za rękę.
- Puść mnie.  
- No nie daj się prosić, niunia.
- Powiedziałam puszczaj!  
- Nie słyszałeś co powiedziała?! - usłyszałam zza pleców tak znajomy głos.
Nagle mięśniak wstał i się cały napiął.  
- A Ty kto?
O nie. Tylko tego brakowało by jeszcze zaczęli się przeze mnie bić.  
- Maja, idziemy. - rzucił Adam, ignorując napakowanego kolesia. Wstałam i zabrałam swoje rzeczy a w tym czasie nachalny koleś uderzył Profesora prosto w twarz z pięści. Profesor nawet nie zważając na to, że z ust sączyła się krew wymierzył z całej siły w tego dupka powodując, że upadł on na ziemie i zwijał się z bólu. Byłam pełna podziwu. Stałam i patrzyłam co raz na tego gościa i na Adama.  
- Nie rusza się cudzych kobiet, zapamiętaj. - profesor pochylił się nad nim z tymi słowami a później złapał mnie za rękę. "Nie rusza się cudzych kobiet". Jak miałam to odebrać? Wyszliśmy z baru i po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Profesor był bardzo spokojny co sprawiało, że nie wiedziałam co o tym myśleć. Chyba wolałabym by był zły, przynajmniej wiedziałabym jak się zachować.
- Przepraszam. - wyszeptałam.
- Za co? - o dziwo, uśmiechnął się łagodnie.
- Za... wszystko?
Profesor tylko uśmiechnął się, nic nie odpowiadając. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Wkońcu zaparkował samochód pod moim blokiem i obrócił się w moją stronę.
- Daj spokój. To nie Twoja wina, że jakiś gość się do Ciebie przyczepił. Swoją drogą.. Wytrzeźwiałaś. - zaśmiał się a po chwili uśmiech zastąpił to grymas bólu.  
- Ten idiota rozwalił Ci usta. Chodź na górę, zrobię coś z tym.
- Nie zawracaj sobie głowy, jest późno.  
- Muszę coś z tym zrobić bo jutro nie będziesz w stanie mówić.
- Uparciuch. - westchnął. Wysiadł z samochodu i po chwili był przy mnie. Złapał mnie za rękę a moje serce zabiło szybciej. Zrobił to po raz drugi tego wieczoru. Czułam się wyjątkowo. Po chwili otwierałam drzwi do mieszkania i zaprowadziłam Adama do swojego pokoju. Usiadł na łóżko a ja skierowałam się do kuchni po niezbędne rzeczy do opatrzenia rany.
- Tu masz lód, przyłóż. - uśmiechnęłam się.
Spojrzał na mnie i odłożył lód na bok.  
- Chyba wiem co mi pomoże najbardziej. - wplótł swoją dłoń w moje włosy i przyciągnął do siebie, zachłannie całując. Zapomniałam, że niedawno byłam na niego zła i czułam się upokorzona. Najważniejsze było to, że właśnie jest przy mnie i mnie całuje. Położył mnie delikatnie na plecy i jeździł palcami po całym ciele.  
- Adaś... - wyszeptałam.
- Hmmm?
- Dlaczego wtedy tak zareagowałeś?  
Nagle profesor podniósł się i usiadł. Spojrzał na mnie, po czym przed siebie.  
- To długa historia.
- Chcę ją poznać. - usiadłam przy nim i oparłam głowę o jego bark a on zaczął mówić, bawiąc się moimi włosami.
- Miałem kiedyś kobietę. To znaczy, nie traktowałem jej poważnie. Dla mnie to była zabawa, jednak ona się zakochała. Poszliśmy do łóżka i okazało się, że jest dziewicą. Skończyłem z nią znajomość a ona przez pół roku nie dawała mi spokoju. Śledziła mnie, dzwoniła, pisała... Potem miałem jeszcze dwa razy podobną sytuację.
- I bałeś się, że ja będę taka sama? - patrzyłam przed siebie, ciagle trzymając głowę na ramieniu Profesora.
- Ciężki temat z tymi dziewicami. - zaśmiał się. - Po prostu trochę się...
-...wystraszyłeś. - dokończyłam.
- Coś w tym stylu.
- Z każdą z nich zakończyłeś znajomość?
- Tak.
- To dlaczego ja... - spojrzałam na niego... - nadal jestem w Twoim życiu?
- Bo ja po prostu chcę żebyś w nim była. - znów przeniósł na mnie swój przenikliwy wzrok i wpił się zachłannie w moje usta. Czułam motyle w brzuchu, czułam, że to on, że tylko jego chce ale nie mogę mu tego powiedzieć. Nie chcę go spłoszyć, więc chyba nigdy nie powiem mu, że to nie jest z mojej strony zwykła, przelotna znajomość.


Piątek.  
Przetrwać ten dzień i weekend. Wstałam i odwaliłam poranna toaletę. Zabrałam się za robienie tostów, gdy do kuchni weszła Lenka. Usiadła naprzeciw mnie i spojrzała mi w oczy.  
- Co? - spytałam.
- Pierwszy raz? - uniosła brwi.
- Podsłuchiwałaś?
- Maja!
- Lenka, przecież nie powiem mu prawdy.
- Dlaczego?  
- Bo ucieknie, tak jak większość facetów.  
- Jeżeli mu nie powiesz a on się dowie od kogoś innego to tym bardziej ucieknie.
- Nie zrobisz tego. Lena, nie powiesz mu!
- Przecież wiesz, że nie powiem.
- No. Więc się nie dowie. A teraz szykuj się na uczelnie.

Jak to w piątek mieliśmy zajęcia z Morawską, Zielińskim, Kameckim a na sam koniec, jak wisienka na torcie z moim ukochanym, wymarzonym Profesorkiem. Na myśl o wczorajszych pocałunkach robi mi się gorąco i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania
Przyszedł czas na zajęcia z Zielińskim. Moja przyjaciółka stwierdziła, że wkońcu poważnie zagada do swojego Profesorka i tak też zrobiła. Po zajęciach, gdy wszyscy wyszli ona została sam na sam, ze swoim lubym. Po kilku minutach wyszła uradowana z sali i zaciągnęła mnie w kąt by zdać relacje z rozmowy.  
- Nie wiem co się stało ale sam zaproponował mi spotkanie! Rozumiesz? Profesor zaproponował spotkanie studentce! To niedorzeczne.
- Mówiłam, że wszystko będzie okej?  
- Tak się ciesze! Dziś zabiera mnie do kina.
- Do kina czy na film? - zaśmiałyśmy się razem.
Cieszyłam się, że zaczyna nam się wszystko układać. Wiedziałam, że poniekąd za tym spotkaniem stoi Adam. Na pewno coś podpowiedział Zielińskiemu. Jednak to nie jest ważne. Ważne jest to, że wszyscy są szczęśliwi.  


Dowiedziałyśmy się, że Kameckiego dziś nie ma, a Gadowski nie może z nami zrobić zajęć wcześniej więc ktoś przyjdzie na zastępstwo. Jakież było moje zdziwienie, gdy do sali weszła wysoka blondynka, ta sama z którą szedł wczoraj Profesor Gadowski. Przez całe zajęcia wpatrywałam się w nią, będąc jakoś dziwnie poddenerwowana. Nie wiem co się działo ale coś kazało mi sądzić, że jest ona dla mnie zagrożeniem. Ta kobieca intuicja... A może tylko mi się wydaje. Wkońcu to mnie wczoraj całował Adam, to mi powiedział, że chce bym była w jego życiu. Nie, ona nie może być żadnym niebezpieczeństwem. Zupełnie jej nie słuchałam, mimo to jedno zdanie mnie zaciekawiło.
- Kazano mi przekazać, że Profesora Gadowskiego dziś nie ma, więc po tych zajęciach kończycie.
Cała grupa się uradowała, tylko ja nie. Przecież czekałam na te zajęcia cały dzień. Mógł chociaż napisać, ja nie miałam jego numeru, więc nie mogłam do niego napisać. Bałam się, że coś się stało. W sumie wiedziałam gdzie mieszka ale nie chciałam być nachalna. Stwierdziłam, że jeśli mu zależy i będę go interesowała to sam się odezwie. Pozostało mi jedynie czekać.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3506 słów i 18126 znaków, zaktualizowała 22 sie 2015.

14 komentarze

 
  • Użytkownik 222_87

    Dobrze się czyta :) Mam nadzieję, że już niedługo ukaże się kolejna część. Życzę weny.

    26 sie 2015

  • Użytkownik lifeisbrutal123

    Czyżby kolejny brak weny?  :sleep:

    26 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @lifeisbrutal123  
    Raczej lenistwo ;]

    27 sie 2015

  • Użytkownik lifeisbrutal123

    @dilerrka to super traktujesz swoich (1976ok) czytelników xd

    28 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @lifeisbrutal123  
    Żartowałam. Ale...ej no, wolę przemyśleć kilka razy co zrobić by było ciekawe niż dodawać byle co. :)

    28 sie 2015

  • Użytkownik ol4ol4

    @dilerrka kiedy możemy sie spodziewać nastepnej?

    29 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @ol4ol4  
    Mam już praktycznie następną cześć i mogłabym ją wstawić ale nie zrobię tego bo chce by była nieco dłuższa :)

    29 sie 2015

  • Użytkownik mysza

    Perełka  <3

    23 sie 2015

  • Użytkownik yzo

    jesteś niesamowita! pisz szybko cz. 12 ! :)

    23 sie 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Super zresztą jak zawsze :)

    22 sie 2015

  • Użytkownik normalnie.nienormalna

    Nareszcie wena wróciła.

    22 sie 2015

  • Użytkownik Urwisek

    Cieszę się że już wena wróciła :D
    Super część <3 3 :*  
    pozdrawiam :D  
    I czekam na kolejną :D

    22 sie 2015

  • Użytkownik Linda

    No wkońcu :D Ile można czekać :D Pisz szybko kolejne opowiadanie bo ci to wychodzi . masz wyobraźnie i wykorzystuj to :)

    22 sie 2015

  • Użytkownik :)

    Doczekałam się :D świetne! :)

    22 sie 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudnee *-*  nie mam  słów  <3

    22 sie 2015

  • Użytkownik Ja

    Super ;)

    22 sie 2015

  • Użytkownik tYnKa

    Niektóre sceny jakby z Greya ? :D / Pozdrawiam tYnKa

    22 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @tYnKa  
    które? :)

    22 sie 2015

  • Użytkownik tYnKa

    @dilerrka Gadała z Adamem po pijaku i jakiś  facet się dobierał do niej i przyjechał Adam podobna sytuacja była w Greyu :p

    22 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @tYnKa  
    A no faktycznie. :p Jak widać nawet nieświadomie czerpie pomysły z Greya :p

    22 sie 2015

  • Użytkownik tYnKa

    @dilerrka Tak bywa :p

    22 sie 2015

  • Użytkownik Wera-ka

    Jak zawsze super!!!! Oby Cię wena i opuściła  :P pozdrawiam

    22 sie 2015

  • Użytkownik Wera-ka

    @Wera-ka nie opuściła*

    22 sie 2015

  • Użytkownik Mi

    Nareszcie i genialne

    22 sie 2015