Pamiętnik Majki cz. 10

Na środowe zajęcia zwlekłam się z łóżka tylko dlatego, że od 6 rano pod moim blokiem słyszałam okropny hałas robotów drogowych. Dlaczego nigdy nie mogą do cholery poczekać chociaż do 7? Pomaszerowałam do kuchni, włączając tam wodę. Miałam nadzieję, że może mocna kawa postawi mnie na nogi.  
- Też nie możesz spać przez tych diabłów? - spytała Lena, stojąc w progu kuchni, przeciągając się przy tym.  
- Niestety. - westchnęłam. - Chcesz kawy?  
- Poproszę.

- Co? Pocałowałaś go w policzek? - zapytała Lena, upijając łyk kawy.  
- Tak jakoś wyszło. - obracałam kubek w dłoniach.
- Szybko... Za szybko.
- Wiem, uzna mnie za jakąś... Muszę się wycofać na trochę.  
- Tak będzie najlepiej. Zresztą i tak Ci zazdroszczę. Ty przynajmniej miałaś i masz nadal szansę być blisko niego. A ja nie miałam jeszcze styczności z Michałem... - zamyśliła się. - Dobra, koniec smętów. Idziemy się szykować na zajęcia.  

Stałam przed uczelnią i patrząc na nią, wzięłam 3 głębokie wdechy.  
- Dasz radę. - szepnęła mi na ucho Lena. Spojrzałam na nią i wygięłam usta w delikatnym uśmiechu.  
Szłyśmy korytarzem, widząc jak nasza grupa wchodzi do sali, po czym drzwi zamykają się. Kilka sekund później ponownie otworzyłam drzwi, wpuszczając moją przyjaciółkę pierwszą. Kątem oka spostrzegłam Adama, który siedział przy biurku, ale nie podniosłam wzroku. Usiadłam na swoim miejscu i rozpakowałam notatki. Profesor wstał i zaczął chodzić po sali, mówiąc:  
- Wraz z Profesorem Zielińskim. - położył nacisk na nazwisko. - Organizujemy wyjazd na kilka dni. - Podniosłam wzrok, na profesora, który patrzył na koniec sali. Czyżby chodzi o to by zbliżyć moją przyjaciółkę i profesora Zielińskiego do siebie? Wprawdzie mówił, że coś zrobi w tej sprawie, ale tak szybko?
- Wstępnie chcemy zobaczyć ile osób zdecydowałoby się na wyjazd w góry. Trwałby on 4 dni. Zapisy do mnie lub do Pana Zielińskiego. Zainteresowanych zapraszam po wykładzie. Dobrze, przejdźmy do tematu zajęć. Dziś na wiedzy o języku polskim pogadamy sobie o wpływie mody na ukształtowanie języka polskiego. Drodzy Państwo, chyba każdy kto przychodzi na ten kierunek studiów wie, że język polski ma długa tradycję. Jego dzisiejszy stan stanowi kontynuację procesów zachodzących przez wieki jego kształtowania. Bardzo ważną rolę w kszałtowaniu języka odegrała moda. Łaciński alfabet utorował drogę kulturze pisma a sam język łaciński wpłynął na powiększenie zasobu narodowego słownictwa. Jednak w osiemnastym wieku dochodzi do całkowitego odrzucenia łaciny i wysunięcia na plan pierwszy języka narodowego, ustabilizowania ortografii i składni. Przez cały wiek dziewiętnasty walka o język ojczysty była podstawowym założeniem pisarzy i warstwy wykształconej. Po odzyskaniu niepodległości , w wyniku kolejnych przemian cywilizacyjnych, dużą popularnoscią zaczeły się cieszyć neologizmy smiało wykorzystywane rownież w powojennej poezji lingwistycznej. Panie Konarski, nie przeszkadzam? Radzę zapisywać. - powiedział chłodnym tonem profesor, zobaczywszy jak Patryk śmieje się z kolegą.  
- Wszystko pamiętam, Panie profesorze. - Odparł pewnie kolega z grupy, opierając plecy o krzesło.  
- Tak, więc powtórz to, co powiedziałem. - skrzyżował ręce Gadowski.
- Coś o neo.. neologizmach.  
- A co to są te neo... neologizmy? - zaśmiał się szyderczo Profesor, zaczynając gierkę z Konarskim. Ten jednak spuścił głowę i nie odpowiedział. Adam był bardzo cięty na Patryka, co wzbudziło we mnie poczucie winy. Czyżby to przeze mnie się na niego uwziął?  
- Zapytam Pana o to na następnych zajęciach. - zakończył z nim, po czym wrócił do omawianego tematu. - Wpływ ideologii socjalistycznej zaznaczył się szczególie w języku oficjalnym, kształtując tak zwaną nowomowe, której przeciwstawiano sie poprzez kontrmówienie polegające na ironicznym wykorzystywaniu nadużywanych przez polityków frazeologizmów. Przemiany polityczne po roku '89 znalazły po raz kolejny odzwierciedlenie w języku, powodując obawę, iż angielszczyzna zagraża systemowi języka polskiego. - Gdy coś tłumaczył sprawiał, że nie mogłam ani przez chwilę oderwać o niego wzroku. Był tak seksowny. - Zresztą nawet dziś możemy zauważyć, że mamy w naszym języku mnóstwo tak zwanych zapożyczeń z języków obcych. Stanowią one trzydzieści cztery procenty naszego pięknego języka. Dzielą się na różne grupy. Klasyfikacja zapożyczeń jest oparta na różnych kryteriach: przedmiotu zapożyczenia, pochodzenia, stopnia przyswojenia, drogi dostania się do języka i funkcji. Wyróżnia się także specjalną grupę: internacjonalizmy. Przyjrzyjmy się pierwszemu kryterium a dokładnie przedmiotu zapożyczenia.
Bierze ono pod uwagę, to co zostało zapożyczone z języka obcego. Przykładem jest słowo Bürgermeister, które pochodzi z języka niemieckiego. Przejęcie słowa i znaczenia, spolszczenie pisowni i tak oto powstało polskie słowo burmistrz. Jest jeszcze wiele innych ale o tym może później. - Mówił bardzo ładnie i składnie jak na profesora przystało ale w tym momencie zaprzestałam wsłuchiwać się w jego słowa. Bez reszty oddałam się wpatrywaniu w jego umięśnione i seksowne ciało. Robił wszystko z tak wielką klasą, że brakowało mi tchu. Złapałam się na tym, że patrząc na niego gryzłam koncówkę długopisa. Wariatka.  
Zajęcia dobiegły końca, zauważyłam, że tłum napalonych lasek podszedł do biurka profesora. Z impetem do sali wpadały nawet panienki z innych grup. No tak, nie trudno się temu dziwić. Gadowski do najbrzydszych nie należy. Postanowiłam sprytnie uciec. Zapewne próbowałby ze mną porozmawiać a ja nie wiem co miałabym mu powiedzieć. Wyszłam, kierując się na zajęcia z Profesorem Zielińskim. Lenka szła obok mnie.
- Jedziemy no nie?  
- Nie wiem.  
- Jak to nie wiem? Jedziemy i koniec. Ja za chwilę zapisuje się u Zielińskiego.  
- Baw się dobrze. - usiadłam na ławce.
- Co to ma oznaczać? - zmrużyła oczy.
- Może gdyby nie ta sytuacja z Adamem. Zrobiłam wczoraj z siebie idiotkę, głupio mi spojrzeć mu teraz w oczy... - zamyśliłam się i spojrzałam na przyjaciółkę, która patrzyła za mnie już od dluższego czasu lecz ja nie przerywałam monologu. Obróciłam się za siebie po skończeniu gadania i ujrzałam Gadowskiego. Spoglądał na mnie orzechowymi oczami, a mnie aż zakłuło serce. Domyślałam się, że wszystko słyszał.
- Maja, możemy porozmawiać?
- To ja.. zostawię Państwa samych. - i tyle widziałam moją przyjaciółkę.
- Tak.. Siadaj. - powiedziałam cicho. Adam po chwili siedział koło mnie, oparł łokcie o kolana. Wyglądał tak męsko. Jego ciało napięło się, uwydatniając każdy mięsień.  
- Uciekłaś mi wczoraj. - powiedział spogladając przed siebie a dokładnie na ścianę.
- Przepraszam.. Nie powinnam wczoraj Cię pocałować. - wyszeptałam i skierowałam swój wzrok tam gdzie jego.
Spojrzał na mnie. Przyglądał się mi a ja kontynuowałam, patrząc na ścianę. - Obiecuję, że to się nie powtórzy.  
- Nawet nie wiesz jak bardzo teraz chciałbym pokazać Ci, że się mylisz. - Spojrzałam na niego.  
- Słucham? - szepnęłam.  
Wstał i miał ruszać przed siebie, jednak się obrócił.  
- Seksownie gryziesz długopis.
Patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Gdy zniknął z mojego pola widzenia, oparłam się o chłodną ścianę i zamknęłam oczy. Oddychałam płytko, starając się złapać głęboki oddech.
- O co chodziło? - przybiegła Lena, wypytując się o najdrobniejsze szczegóły. Uniosłam rękę w geście dania mi spokoju. Nie potrafiłam o tym mówić. Byłam rozkojarzona. Ten człowiek przyprawiał mnie o skrajne emocje. Z jednej strony bałam się o siebie i o niego. O to, że ktoś się dowie, że mam z nim coraz bliższy kontakt, że to się nie daj Boże skończy. Z drugiej strony bałam się, że się zakocham, że będę cierpieć jak przez ostatniego faceta, którego miałam w gimnazjum. Fakt, byłam jeszcze gówniarą, ale sytuacja, która miała wtedy miejsce wyryła wielką, głęboką ranę w mojej pamięci. Moja przyjaciółka usiadła koło mnie i mnie przytuliła.  
- Teraz pójdziemy na zajęcia, przetrwamy je a po nich pójdziemy na wielkie lody do tej restauracji za rogiem. - szepnęła mi do ucho, na co zaśmiałam się.
- Kocham Cię. - poczochrałam jej włosy na co ona, zrobiła oburzoną minę a po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
Siedziałyśmy na zajęciach u Zielińskiego. Zauważyłam, że często spoglądał na Lenkę. Domyślałam się, że Adam coś podpowiedział dla profesora. Ten zaś przeszywał wzrokiem moją kumpelę. Czyżby ona też mu się podobała? Naprawdę wyczuwałam między nimi chemię i bardzo chciałam by moja mała siostrzyczka była szczęśliwa. Tak, była dla mnie jak siostra i jeśli ktoś próbowałby ją skrzywdzić nie patrzyłabym na to, że jest moim profesorem, policjantem czy kimś równie ważnym. Zajęcia dobiegły końca a my zgodnie z planem skierowałyśmy się na lody.  
- W co my się wpakowałyśmy... - westchnęła przyjaciółka. To było bardziej stwierdzenie niż pytanie, jednak odpowiedziałam.  
- Nie wiem. Lena, naprawdę nie wiem...  
- Damy radę. Musimy. - uśmiechnęła się, łapiąc mnie za rękę.  

Nowy dzień. Szłam na zajęcia, pełna życia, uśmiechnięta. Lenka nie towarzyszyła mi, ponieważ miała do załatwienia kilka spraw na mieście. Postanowiła odpuścić sobie dziś zajęcia.  
- Alan... - westchnęłam, gdy zobaczyłam go, kiedy mnie dogonił, idąc ze mną już ramię w ramię.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - uśmiechnął się tym swoim hollywoodzkim uśmiechem. - Co robisz po zajęciach?
Przystanęłam, przed wielkim budynkiem uczelni, spoglądając na starszego kolegę.
- Na pewno nic w Twoim towarzystwie. - uśmiechnęłam się przesłodko i ruszyłam przed siebie.  
- Dalej jesteś zła za tą akcję w klubie? - dogonił mnie, rozkładając ręce.
Znów się zatrzymałam. Spojrzałam w jego oczy przechylając głowę, wzdychając przy tym.
- Alan. Wybaczyłam Ci ale to nie znaczy, że wszystko jest okej.
- Jedno spotkanie? - przymrużył oczy.
- Nie.
- Jedno.krótkie.spotkanie? - akcentował.
- Alan!
Położył ręce na biodrach i odwrócił się do mnie plecami. Był przystojny, bardzo. Wybaczyłam mu sytuację z klubu ale w mojej głowie siedział profesor.  
- Nie poddam się tak łatwo. - wyszeptał Sawicki i odszedł. Zamknęłam oczy, po czym otwierając je ruszyłam przed siebie.

Usiadłam na swoim miejscu pod oknem, patrząc jak wspaniale wygląda dziś Gadowski. Czarna opinająca umięśnione ciało koszulka, jasne, wytarte jeansy i czarne buty. Jego orzechowe oczy sprawiały, że miękły mi kolana, a w dzisiejszym wydaniu prezentował się jeszcze lepiej z tym ciemnym, kilkudniowym zarostem.
- Co Ty robisz? - powiedziałam do Konarskiego, który wykorzystał brak Leny i dosiadł się do mnie.
- Chyba mi nie zabronisz ślicznotko? - zbliżył swoją twarz do mojej, tak jakby chciał pocałować mnie w ucho, jednak w czas przerwał mu profesor.
- Konarski, to uczelnia a nie kino!
Wszyscy zaśmieli się, a Gadowski lustrował zadziornie Patryka, chyba był łzy, w każdym raIe nie mógł dać tego po sobie poznać.
- Jak jesteś taki cwany to przypomnij mi o co miałem Cię zapytać?
- Nie pamiętam profesorze.  
- Szkoda. - wypalił szybko. - Za to ja pamiętam doskonale. Zapytałem Pana co to neologizm. W takim razie słucham. - założył ręce na klatce piersiowej, po czym oparł się o ścianę. Zaparło mi dech w piersiach, gdy spojrzał na mnie. Było to chwilowe, może to i dobrze. Gdyby patrzył dłużej, chyba bym się na niego rzuciła.
- Nie wiem.  
- Zapamiętam to. - odpowiedział profesor, po czym jedną nogą odepchnął się od ściany, kierując się w stronę biurka. Usiadł na nim, rozpoczynają swój monolog.
- Dziś oczywiście nadal przerabiamy Reguły Pana Cialdiniego ale niestety dochodzimy do końca. Kolejną regułą jest reguła autorytetu, która zajmie nam kilka minut. Kto mi szybko wyjaśni na czym polega?
- A co, Pan Profesor nie wie? - zaśmiał się Konarski a wraz z nim jego super kumpel.
- Oj Panowie. A może w zasadzie powinienem powiedzieć chłopcy.. - zaczął Gadowski, na co wszyscy zrobili głośne "oooo!". - Jeżeli się wam coś nie podoba, tam są drzwi. - wskazał wyjście profesor, po czym widząc miny dwóch śmiałków kontynuował temat. - Więc kto na ochotnika?  
- Głównie chodzi o to, że jeżeli ktoś jest moim autorytetem to chętniej spełnie jego prośbę. - wyjaśniła Karolina numer 2, ta której dokuczał Patryk. Po raz kolejny zabrał głos.
- W takim razie poproszę kawę na przerwie.  
- Dosyć tego Konarski. Wypad z moich zajęć. - Zdenerwował się Adam. - Nie jasno się wyrażam? Wyjazd!  
Patryk zabrał swoje manatki i opuścił salę.
- Ktoś jeszcze ma ochotę pożartować? - spytał. - Tak myślałem. - powiedział, gdy nie zobaczył żadnego ochotnika. - Karolina, bardzo dobrze. Myślę, że tej reguły nie trzeba wyjaśniać, zatem przejdźmy do kolejnej. Reguła niedostępności. - spojrzał na mnie. - Może sam już wyjaśnie o co chodzi. Dokładna reguła brzmi tak: Jeżeli coś jest rzadkie lub trudno osiągalne, to pewnie jest dobre. - tu znów spojrzał na mnie, po czym na resztę grupy. - To proste. Panowie, chyba zgodzicie się ze mną, że gdy zobaczycie piękną kobietę i zdacie sobie sprawę, że ona nie jest dla was to lgniecie do niej jak pszczoły do miodu? - spytał profesor, na co reszta facetów przytaknęła. - Tak samo jest z tą regułą. Wszystko co rzadkie i trudno dostępne staje się w naszych oczach od razu bardziej atrakcyjne. Okej, więc to mamy wyjaśnione. Ostatnią regułą jest Reguła zaangażowania i konsekwencji. Jeżeli zaangażowałem się w coś, to będę kontynuował to działanie, ponieważ chcę być postrzegany jako osoba konsekwentna. - odczytał z książki, po czym odłożył ją i spojrzał na nas. - To chyba  najtrudniejsza reguła i wiele osób się z nią nie zgadza. Jest ktoś taki na sali?  
- Ja. - powiedziałam szybko.
- Panna Janicka? - jakby spytał. - Słuchamy.
- Podam przykład, jeśli Pan profesor pozwoli.  
- Proszę bardzo. - był coraz bardziej zaciekawiony a mi waliło serce.  
- Jeśli błędnie to rozumiem to proszę mnie poprawić. Pierwsze słowa brzmią: Jeśli zaangażowałem się w coś.. Przypuśćmy, że jest facet i kobieta. Są w sobie zakochani na zabój, obydwoje się zaangażowali. Jednak po jakimś czasie facet odkochuje się ponieważ spotkał inną. Wtedy nie myśli o tym, by być osobą konsekwentną tylko chce jak najszybciej odejść do kochanki. - zakończyłam, cały czas patrząc profesorowi w oczy.
- Masz prawo tak myśleć. Czy ktoś jeszcze chce coź powiedzieć? Nikt? Tylko Majka ma tu własne zdanie? - zadrwił. - No cóż. W takim razie na dziś kończymy. Zostało nam 3 minuty do końca zajęć więc przypomnę, że wyjazd jest za niecałe półtora tygodnia. Więcej szczegółowych informacji jutro. Na dziś dziękuję.  
Przechodziłam właśnie koło biurka profesora, oczywiście stała przy nim Karolina numer 1, myślała, że dekoltem do samego pępka i  spódniczką ledwo zakrywającą tyłek zdoła poderwać Gadowskiego. Zerknęłam na profesora i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę sali gdzie miały za chwilę odbyć się zajęcia z Profesor Morawską...


Wyszłam na zewnątrz, gdzie było dosyć ciepło jak na tę porę roku. Poprawiłam swoją chustkę wokół szyji i ruszyłam przed siebie. Szłam ulicami miasta, kierując się w stronę mieszkania. Skręciłam w boczną, mało uczęszczaną uliczkę, która była skrótem do mojego bloku. Nagle zatrzymał się przede mną samochód z przyciemnianymi szybami. Ta od strony kierowcy zsunęła się w dół i zobaczyłam go.  
- Zapraszam. - powiedział Gadowski z uśmiechem. Spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco głową, chciałam się z nim podroczyć. W głębi serca, skakałam z radości. - Mam wciągnąć Cię siłą?  
Zaśmiałam się, po czym obeszłam samochód i wsiadłam. Spojrzałam na niego a on ruszył.
- Dokąd jedziemy profesorku? Szukać Konarskiego? - zaśmiałam się na co on uśmiechnął się lekko.  
- Jedziemy do mnie.  
- Aha. Nie no, fajnie. - zaśmiałam się.  
- Taki dobry humor?  
- To chyba przez te słońce.
Po kilkunastu minutach rozmów o wszystkim i niczym, znaleźliśmy się w domu profesora.  
- Rozgość się. Zamówię nam coś do jedzenia.
- Mogę pozwiedzać trochę dom?
- Jasne. - powiedział przepisując numer z wizytówki na komórkę.  
Udałam się na górę i już za chwilę znalazłam się w sypialni Adama. Była piękna, łóżko było ogromne, pokój pomalowany był na biało a na ścianach wisiały zdjęcia. Na jednym  z nich była jakaś kobieta z dzieckiem.
- To ja i mama. - usłyszałam zza pleców.  
- Nie strasz mnie. - obróciłam się.
- Przepraszam. Zamówiłem pizze. Może być?
- Pewnie. Uwielbiam pizzę. - uśmiechnęłam się.
- Co chciał dziś od Ciebie Sawicki?  
Nie spodziewałam się takiego pytania od profesora. Czyżby nas widział?
- Nic takiego. - podrapałam się po głowie.
- Maja... - przymrużył oczy.
- Pytał... Co robię po zajęciach...  
- Chciał się umówić?  
- Chyba tak...  
- Został wyprzedzony. - uśmiechnął się.
- I tak nie miałan zamiaru się z nim spotykać.
- Taka odpowiedź mnie satysfakcjonuje. - podszedł bliżej i założył mi włosy za ucho. Przełknęłam ślinę. - Konarskiemu też się podobasz. - Szeptał, będąc blisko.  
- Mogę mieć pytanie?  
- Jasne, pytaj o co chcesz. - odpowiedział.
- Pamiętasz.. Przepraszałam Cię za ten całus w policzek i mówiłam,  że to się nie powtórzy. A Ty powiedziałeś mi, że się mylę.. O co cho..
Nie dokończyłam bo usta Adama znalazły się na moich. Wplótł swoje palce w moje długie czarne włosy i całował zachłannie. Nie wiem ile czasu trwał ten pocałunek ale gdy przestał, w duchu zajęknęłam. Adam odwrócił się ode mnie plecami i położył ręce na karku, jakby coś przemyślał, powstrzymywał się. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na plecach. Odwrócił się. Nie czekając, aż się rozmyślę, pocałowałam go, wkładając ręce pod koszulkę. On robił to samo. Powoli podciągał mi koszulkę do góry, po czym ją ściągnął. Za chwilę ja zrobiłam to samo z jego górną częścią garderoby.  Podniósł mnie i położył na łóżku, całując moją szyję. Nasze usta znów się spotkały, lecz nie na długo. Adam zjechał w dół, całując delikatnie mój brzuch, rozpinając przy tym guzik i zamek od spodni. Uniosłam w górę tyłek i po chwili dolna część garderoby znalazła się na podłodze. Leżałam w samej bieliźnie. Profesor stanął na podłodze i rozpinał sobie pasek od spodni, patrząc na mnie z uśmiechem. Wstałam i podeszłam do niego. Nasze usta znów się odnalazły. Gadowski rozpiął mi stanik, jednym ruchem ręki. Włożył ręce w moje majtki, po czym dotykając moich pośladków, zsunął je. Stałam już zupełnie naga przed swoim profesorem. Obawiałam się tego. Obawiałam się swojego pierwszego razu ale też ufałam mu. Profesor położył mnie na łóżko, całował moje nagie piersi, po czym wyciągnął z szafki małą paczuszkę. Pragnęłam tego, pragnęłam to zrobić z nim. Czułam, że za chwilę nie będę już dziewicą i szczerze nie mogłam już się tego doczekać. Ból, który na początku seksu mi towarzyszył, zastąpiło niesamowite uczucie błogości. Nasze ciała kołysały się w tym samym rytmie. Profesor był delikatny ale z czasem jego ruchy stawały się agresywniejsze, zachłanne. Pragnęłam by nie przestawał. Złapał moje ręce i położył nad głową, przyciskając moje dłonie.
- Jesteś moja. Tylko moja. - oddychał ciężko. Jego ruchy stawały się powolniejsze ale i silniejsze.  

- Panie profesorze.. To było cudowne. - przytuliłam się do jego nagiej klatki piersiowej.  
- Ty jesteś cudowna. - bawił się moimi włosami.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Zaraz wracam. - profesor pocałował mnie namiętnie w usta i wyszedł, ubierając się po drodze.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3788 słów i 20449 znaków.

35 komentarzy

 
  • Użytkownik normalnie.nienormalna

    Hej to znowu ja

    21 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    Nie, obiecuję, że w tym tygodniu dodam :) po prostu nie mam czasu.

    20 sie 2015

  • Użytkownik lifeisbrutal1879

    Mamy rozumiec ze koniec opowoadania?

    19 sie 2015

  • Użytkownik paulaaxdxd

    Cudowne czekam na next

    19 sie 2015

  • Użytkownik Gdynia

    Pan profesor wyszedł i nie wrócił. ☺

    16 sie 2015

  • Użytkownik :)

    Na długo wyszedł ten Pan profesor ;) wszyscy czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy

    16 sie 2015

  • Użytkownik Olka

    Dodaj :**

    14 sie 2015

  • Użytkownik Linda

    Tyle czasu mięło ;c Dodaj już kolejną część

    12 sie 2015

  • Użytkownik yzo

    kiedy następna?dosyć długo już czekamy :)

    11 sie 2015

  • Użytkownik normalnie.nienormalna

    Nie chce nic mówić.  Bo wiem że możesz nie mieć weny lub czasu ale jest już 10 sierpnia a od 18 lipca nie ma nic. Trochę smutno bo naprawdę się wkręciłam. Pisz szybko. Czekam i pozdrawiam gorąco

    10 sie 2015

  • Użytkownik kocham to opowiadanie

    Żyjemy?

    9 sie 2015

  • Użytkownik anonim22

    kiedy następna?

    6 sie 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Cierpliwość ma swoje granice-przepraszam.Właściwie jak przedmówcy czekam i czekam i co? Klapa bo nie ma dalszej części. Pisz plisss.

    2 sie 2015

  • Użytkownik dilerrka

    Znów brak weny... Miejmy nadzieję, że wróci. Bądźcie cierpliwi :)

    30 lip 2015

  • Użytkownik jgkd

    @dilerrka ale kiedy? chociaż krótkie ale dodaj coś :)

    1 sie 2015

  • Użytkownik Szybko! szybko! dilerrka!

    Cudoo ♡

    30 lip 2015

  • Użytkownik Nexti

    Kiedy dodasz ?

    30 lip 2015

  • Użytkownik <3

    Kiedy następna część ?

    Nie mogę się doczekać  :sciana:

    30 lip 2015

  • Użytkownik yzo

    kiedy następna część?

    30 lip 2015

  • Użytkownik Nexti

    Ideolo *,* kiedy kolejna ?

    26 lip 2015

  • Użytkownik Mela_110

    Genialne.. Serio, kiedy kolejna część? Czekam z niecierpliwością

    25 lip 2015

  • Użytkownik wooow

    Hmm.. to jest chyba.... genialne!!! Z wcześniejszym opowiadaniem mnie zaskoczylas to i z tym tak samo! Ehh.. masz talent

    23 lip 2015

  • Użytkownik Benia

    Boże!  Widzisz i nic nie robisz?!?! Tu osoba ma talent a Ty nie dajesz szansy na rozwijanie sie!! Chyba musze to zmienić ;) pójdę do kościoła i chyba pierwszy raz Cie o coś poprosze bo to jest CUUUUUDOWNE! :*

    20 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @Benia  
    Dziękuje!!! :*

    21 lip 2015

  • Użytkownik ooooooqw

    Cudo. Dziewczyno masz talent jak nie wiem. To opowiadanie powinno miec wiecej niz 21 czesci

    20 lip 2015

  • Użytkownik lo

    Genialne żeby po zjedzeniu dalej się "pobawili"  xd

    20 lip 2015

  • Użytkownik szalona123

    Fajowe!  <3  <3  <3

    18 lip 2015

  • Użytkownik mysza

    Każde Twoje opowiadanie było super ale to jest czysta poezja <3

    18 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Wow.... zatkało mnie:D

    18 lip 2015

  • Użytkownik Urwisek

    Boziuuu *-* boskie jak zawsze :D czekam na kolejną <3

    18 lip 2015

  • Użytkownik nienasycona

    Heh:)coś, gdzieś  słyszałaś :)Następny  wykład  będzie  o derywatach? Byłoby  fajnie :D

    18 lip 2015

  • Użytkownik it

    Och! Pragnę więcej. Pragnę tego opowiadania bardziej niż Maja pragnie Gadowskiego. Każdy koniec rozdziału zbliża mnie do śmierci z rozpaczy, a zakończenie w takim momencie jak ten wprawia mnie w stan agonii! Jeżeli nie chcesz mieć na sumieniu biednej duszyczki pisz szybko, długo i pod żadnym pozorem nie kończ w takich momentach!

    18 lip 2015

  • Użytkownik dilerrka

    @it  
    Uśmiałam się. Dzięki! ;)

    18 lip 2015

  • Użytkownik Cassela

    Super! Cudowna część.

    18 lip 2015

  • Użytkownik Emcisek

    Zabije przysiegam nie koncz w takim momencie. Kiedy kolejna ??

    18 lip 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Prze cudownie jak zawsze n ie mogę się doczekać kolejnej części ....:)

    18 lip 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Wow!wow i jeszcze raz wow  cudne  ...pisz  szybko kolejną  !!

    18 lip 2015

  • Użytkownik Paulaaa

    Bardzo fajny rozdział, ale obawiam się tego kto stoi za drzwiami :)
    Weny!

    18 lip 2015

  • Użytkownik .

    @Paulaaa prawdopodobnie za drzwiami stoi dostawca z pizzą, ale mogę się mylić.

    18 lip 2015