Pamiętnik Majki cz. 18

Minęły dwa tygodnie odkąd rozstałam się z Adamem. Nie potrafiłam przestać o nim myśleć. Wmawiałam sobie, że z każdym dniem będzie coraz łatwiej żyć bez niego ale to tylko złudne nadzieje. W praktyce było coraz gorzej. Wszystko przypominało mi o nas. Jednak musiałam być twarda. Nie mogłam pozwolić sobie na kolejne słabości wobec mojego profesora bo to by mnie chyba zabiło. Widziałam po Adamie, że nie raz miał zamiar do mnie podejść ale nie zrobił tego. Był facetem z honorem. Zerwałam z nim a on przyjął to do wiadomości. Był wtorek. Dzień wcześniej zdjęłam swój gips i wszystko wróciło do normy. Właśnie siedziałam przed salą, czekając na zajęcia z Profesorem Gadowskim. Miałam tragiczny humor i nie miałam zamiaru tego nawet ukrywać. Wstawałam z ławki, gdy rozległ się dzwonek. Zebrałam swoją torbę z ławki i odwróciłam się a przede mną "wyrósł" Alan.
- Cześć. - rzucił spokojnie.
- Hej. - odpowiedziałam od niechcenia.
- Słuchaj. Ja wiem, że nasza relacja nie wygadała na początku tak jak powinna ale chciałbym to naprawić. - wyczekiwał mojej odpowiedzi ale tylko uważnie mu się przyjrzałam.  
- Zapraszam Cię dziś na kolację. - wypalił a w tym momencie obok mnie przeszedł Gadowski. Miałam wrażenie, że jakby zwolnił, nasłuchując o czym rozmawiamy, a może to tylko moje nadzieje.  
- Nie szukam faceta. - powiedziałam oschle, wymijając go. Zbyt oschle jak na samą siebie. Nigdy taka nie byłam a teraz nie chciałam rozmawiać nawet z innym facetem.
Weszłam do sali, gdzie większość osób siedziała już na swoich miejscach. Usiadłam sama, ponieważ Lena się rozchorowała. Po chwili zaczęliśmy zajęcia i nie od klasycznych tematów omawianych na tym przedmiocie.
- Słuchajcie. Jak wiecie, obserwowałem was do tej pory i zastanawiałem się kogo z was wybrać na Olimpiadę. Podjąłem już nawet decyzję. Pani Majka Janicka. - spojrzał ukradkiem na mnie a moje serce zaczęło bić szybciej.  
- Brawo, gratulacje. - rozległy się okrzyki radości na sali.  
Niemożliwe. Ja? Jasne, starałam się jak tylko mogłam by doszło do tej sytuacji w której się  znalazłam ale teraz... Teraz, gdy wszystko skończone?  
- Majka, jeśli możesz zostań po zajęciach. - poprosił profesor a ja przełknęłam ślinę. Zaczęłam stresować się na myśl o konfrontacji  z moim byłym kochankiem.  
Zajęcia dobiegły końca a ja wyruszyłam ku Adamowi. Siedział przy biurku i coś notował. Stanęłam przed nim a on podniósł wzrok z nad zeszytu. Cholera, był pociągający bardziej niż kiedykolwiek. A może już odzwyczaiłam się od jego obłędnego wzroku i zapachu perfum.  
- Majka. - wstał i stanął przeciwko mnie, splatając ręce. - Chciałbym byś wystartowała na olimpiadzie.  
- Dlaczego Ja? - spytałam. Przymrużył oczy i uśmiechnął się.
- Nie, nie dlatego, że...
- Że byliśmy kochankami? - dokończyłam.
- Jesteś prawie tak dobra jak ja. Mowa o wiedzy. - ponownie się uśmiechnął a ja odwzajemniłam to. Poprostu. Nie potrafiłam inaczej. Brakowało mi go i tych pogadanek po zajęciach.  
- Okej. Zgadzam się. - odpowiedziałam bez zastanowienia. - I tak nie mam co robić wieczorami, więc będę czytać książki. - westchnęłam a mój profesor zaśmiał się. Pewnie przypomniał sobie te wszystkie wieczory i noce i w sumie to miałam na celu. Chciałam sprawdzić jak mnie wspomina. I czy to, że mnie kocha było prawdą? Faktycznie, patrzył na mnie jakoś inaczej. Może jednak tęsknił?
- W zasadzie to nie czytałabyś książek. Chciałbym mieć z Tobą indywidualne zajęcia. - pakował swoje rzeczy do torby, patrząc na mnie.
- A Profesor Renata? - o dziwo ona pierwsza przyszła mi na myśl po tej wiadomości, a nie to, że spędzałabym z nim dużo czasu.
- Nie wiem. I w zasadzie to mnie ona nie obchodzi. - patrzył mi w oczy, a te słowa były szczere. Skąd ta nagła zmiana?
- A gdzie te zajęcia miałyby sie odbywać? - spytałam, z niezwykłą ciekawością.  
- W bibliotece, na dole. Codziennie, po zajęciach. Zaczęlibyśmy już dziś.
- Zgadzam się. - odpowiedziałam i wyszłam z sali i z nieudawaną radością skierowałam się na zajęcia z Morawską.

- Majka!  - usłyszałam za sobą głos Alana, idąc na zajęcia z Profesorem Gadowskim. Byłam już pod biblioteką, gdy Sawicki zaszedł mi drogę.  
- Proszę. - rzucił.
- O co? - zdziwiłam się, szukając w torbie telefonu.
- Daj mi jedną szansę. Jak Ci się nie spodobam, to wylejesz na mnie całego szampana, którego już zamówiłem na dziś. Nakopiesz mi do tyłka i zbesztasz przy całej uczelni. - wyliczał a ja się uśmiechnęłam.
- Tobie naprawdę zależy? - zaśmiałam się.
- To chyba dobrze, nie? - zapytał a mi zrobiło się przykro. Szkoda, że zależy temu, któremu nie musi wcale zależeć...
W tym momencie podszedł do nas Gadowski, stając przy nas.
- Możemy zaczynać? - zapytał, patrząc na Alana. Z kolei Alan patrzył na mnie, wyczekując odpowiedzi.
- Okej. - wyszeptałam, patrząc na niego. Była to odpowiedź do studenta.
- Będę po Ciebie o 19. - uśmiechnął się szczerze i wręcz pofrunął ku wyjściu.

Mimo tej całej sytuacji, Adam nie pytał o co chodziło. Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy skupiać sie na tym po co tu przyszliśmy. Rozmawialiśmy zupełnie służbowo, bez zbędnych uśmiechów i żartów. Po półtorej godzinie skończyliśmy zajęcia i zaczęłam sie ubierać. Zrobiłam to dość szybko i zwykłym "do widzenia", pożegnałam się z Profesorem. Na dworze było ciemno i zimno. Zaczęłam schodzić po schodach, gdy usłyszałam za sobą głos profesora. Odwróciłam się i przystanęłam.  
- Może odwiozę Cię do domu? - zapytał, podchodząc do mnie.  
- Nie, dziękuje, pojadę autobusem. - uśmiechnęłam się mimo woli.  
- Uważaj na siebie. - powiedział, przeszywając mnie wzrokiem.  
- Dobranoc. - powiedziałam i odeszłam.
Po kilku minutach siedziałam już w autobusie. Włączyłam sobie muzykę i rozmyślałam o życiu. A właściwie o Adamie, ale dla mnie to jedno i to samo. Jest moim życiem. Tęskniłam za nim, cholernie za nim tęskniłam. Za jego dotykiem, za jego ciepłem i jego czułością. Za tym jak mnie czule całował i za tym jak patrzył na mnie z pożądaniem. Tęskniłam za wspólnymi chwilami. Teraz, tym bardziej, ponieważ byłam tak blisko niego a jednocześnie tak daleko. Tak bardzo mi go brakowało...  

Po kilku minutach tłuczenia się przez miasto byłam pod mieszkaniem. Zegar wskazywał 17.15, co oznaczało, że miałam jeszcze trochę czasu do spotkania z Alanem. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty spotykać się z nikim a już szczególnie z facetem ale obiecałam mu i widziałam, że mu zależy. To w końcu tylko jedno spotkanie. Weszłam do mieszkania, witając sie z Leną. Siedziała owinięta kocem, z kubkiem w ręku. Podeszłam do niej i dotknęłam jej głowy. Była rozpalona.  
- Brałaś coś od gorączki?
- Coś tam brałam. I tak jest lepiej niż rano. Co tam na uczelni?
- Adam wybrał mnie na Olimpiadę, idę na spotkanie z Alanem, mam wszystkiego dość. To tak po krótce. - usiadłam na łóżko, opowiadając.
- Czekaj, czekaj. Randka z Alanem?
- Żadna randka. Spotkanie. - zmrużyłam oczy, widząc jak moja przyjaciółka się uśmiecha.
- Dobra, dobra. Już ja tam swoje wiem.
- Przestań. Myślę tylko o Adamie... - zamyśliłam się.
- Wiem... Apropo, wiedziałam, że Cię wybierze. Tym bardziej w takiej sytuacji. Walczy.  
- Walczy?
- O Ciebie głuptasie.  
- Jasne... - westchnęłam.
- Mój facet to jego przyjaciel, więc trochę o nim wiem.
- Co wiesz? - zapytałam szybko.
- Oj nic.
- Lena! - mój ton wręcz żądał wyjaśnień.
- Oj... Masz mnie nie zdradzić!
- No mów! - ponagliłam ją.
- On naprawdę za Tobą tęskni. Michał mówił mi, że jest przygnębiony jak nigdy. Nigdy się tak nie zachowywał. Nawet ja stwierdziłam, że coś jest nie tak.  
Spoglądałam w oczy przyjaciółki i nie wiedziałam co o tym sądzić.
- Przecież wiesz, że walczyłam.  
- Wiem. Dlatego musisz zrobić coś co sprawi, że tym razem on zawalczy.  
- Co takiego?
- Właśnie to. Idź na spotkanie z Alanem a jutro biegaj cała w skowronkach. Masz świetną sytuację bo będziesz widywała się z nim codziennie. Zresztą, mam Ci to tłumaczyć? Dasz sobie radę.
- Dzięki. - pocałowałam ją w głowę i pobiegłam szykować sie na spotkanie.  

O godzinie 21 wróciłam do mieszkania, moja przyjaciółka już spała. Weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie cały dzisiejszy dzień. Starałam się to jakoś poukładać. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Alan próbował mnie pocałować. Oczywiście nie pozwoliłam mu na to. Stwierdziłam, że było to moje ostatnie spotkanie z  Sawickim. Był jednak nachalnym typem i nie wiem jak mogłam dać się nabrać na jego słodkie oczka, mówiące, że się zmienił. Wyszłam z pod prysznica i zawinęłam wokół siebie szlafrok, po czym pomaszerowałam do łóżka.

Środa. Dzisiejsze zajęcia minęły dość szybko. W zasadzie nic się nie działo. Muszę stwierdzić z wielką przykrością, że na zajęciach z Gadowskim też. Nie wykazywał większego zainteresowania mną. Alana na szczęście nie widziałam przez cały dzień. Ale od wczoraj wysłał chyba z 10 smsów. Starałam omijać się jak najbardziej jego grupę szerokim łukiem. Znałam z niej kilka osób. Jednak to na nic bo i tak dopadł mnie w drodze do biblioteki, w której właśnie miałam odbyć drugie już zajęcia z przystojnym profesorem.  
- Cześć. Jak tam?
- Okej. - odpowiedziałam od niechcenia.
- Spotkamy się jeszcze kiedyś?
- Nie sądzę. - wypaliłam i kątem oka zauważyłam idącego w moją stronę Adama. Pora zacząć przedstawienie. - pomyślałam.
- Dlaczego? - zapytał Alan a ja bardzo ucieszyłam się z tego właśnie pytania.
- Dlaczego? Pytasz mnie dlaczego? Widziałeś moją reakcję, gdy chciałeś mnie wczoraj pocałować i teraz masz odwagę prosić mnie o kolejne spotkanie? Sawicki, po moim trupie. - okej, może za bardzo mu dowaliłam ale to na potrzeby ratowania mojego chyba związku. Zresztą, mój były kochanek, wydawał się być bardzo zaciekawionym.
- Pomóc w czymś? - zapytał.
- Nie, profesorze. Możemy zacząć zajęcia. - spojrzałam ostatni raz na Alana i ruszyłam przed siebie, nie mogąc doczekać się już zajęć z Adamem.
- Masz jakieś problemy? - zapytał Profesor, kładąc swoje rzeczy na stoliku.
- Nie, wszystko w porządku.  
- Na pewno?
- Myślę, że tak. Jest trochę nachalny. - Trochę ściemniłam. A może nie? Przecież te smsy świadczyły o tym, że nie wie co to znaczy NIE.
- W jakim sensie? -  Zapytał. W duchu podskoczyłam trzy razy z radości.
- Nie ważne. Zacznijmy już zajęcia. - poprosiłam, udając, że nie chce ciągnąć tego tematu dalej.
- Ważne. - spojrzał mi w oczy, łapiąc jednocześnie mnie za rękę.
- Oj, wczoraj próbował mnie pocałować i od tamtego czasu zalewa mnie smsami.- wyjaśniłam  
- Całowałaś się z nim? - zapytał.
- Nie, oszalałeś? - uśmiechnęłam się a Adam po chwili zrobił to samo. - Czyżbyś był zazdrosny, bo nam nie wyszło?
Zapytałam a później uszczypnęłam się w język.
- Jestem co najwyżej zły. Na siebie. - powiedział, patrząc mi w oczy. - Zaczynajmy.  
Spoglądałam na swojego byłego kochanka, gdy on siadał na krześle. Stałam tak jeszcze przez chwilę, gdy w końcu mój profesor zapytał z uśmiechem czy mam zamiar zająć się zajęciami. To było raczej pewne, że przez jego ostatnie słowa nie będę w stanie skupić się na omawianych tematach. Usiadłam, cały czas spoglądając na Adama, kiedy on przeglądał swoje notatki, które zapewne sporządził specjalnie na te zajęcia. Znów omawialiśmy to samo co na naszych pierwszych zajęciach a ja cały czas miałam w uszach jego słowa o tym, że jest zły na siebie. Byłam rozbita.  
- Okej. To na dziś chyba koniec. Świetnie Ci idzie. - uśmiechnął się ale było to jakieś takie służbowe a może nawet wymuszone.
- Dziękuję.- odpowiedziałam podobnym tonem i spakowałam notatki do torby.  
- Czym wracasz? - zapytał, wstając. Spojrzałam na niego z dołu, ponieważ ciągle siedziałam.
- Nie wiem. Właściwie to chyba wrócę piechotą. Zahaczę o park i posiedzę trochę. Pomyślę. - uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam wzrok. Czułam, że zaczynam się stresować w obecności Adama, zupełnie jak za pierwszym razem.  
- Spacer? O tej porze? Chyba jest trochę za późno. Może dziś dasz się namówić na podwiezienie?  
Podniosłam głowę i ujrzałam zmarszczone czoło Adama i napięte mięśnie. Chyba wyczekiwał odpowiedzi.
- Dobrze. - przytaknęłam i ubrałam się. Wyszliśmy z uczelni bez słowa i wsiedliśmy do nieopodal zaparkowanego samochodu. Adam włączył ogrzewanie i po dłuższej chwili samochód był nagrzany. Jechaliśmy kilka minut i mój profesor zatrzymał się. Spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież to nie był mój blok. W pobliżu nie było nawet żadnych budynków. Tylko oświetlony park, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam.
- Zdaje się, że chciałaś się przejść. - Spojrzał na mnie. Jego oczy odbijały blask latarni. Wyglądał wręcz obłędnie. - Mogę Ci potowarzyszyć?
- Tak. - odpowiedziałam szybko, wypuszczając z płuc powietrze. Patrzyliśmy sobie w oczy i wydawało mi się, że jednocześnie, bardzo ale to bardzo powoli się do siebie przybliżaliśmy lecz odwróciłam głowę, po czym wyszłam z samochodu i oparłam się o niego. Po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi i Adam był przy mnie. Ruszyliśmy w oświetloną alejkę.
- Kiedy jest ta Olimpiada?  
- Za dwa miesiące.
- I do tej pory będziemy się codziennie spotykać? - zapytałam z nadzieją.
- Chyba nie. - powiedział. - Myślę, że opanujesz materiał szybciej.
- Adam... - przystanęłam. - Może nie powinnam do Ciebie mówić na Ty?
Profesor stanął na przeciwko mnie i nabrał powietrza do płuc. Nawet przez kurtkę było widać jak jego klatka piersiowa unosi się.
- Przecież jesteśmy sami. W takich sytuacjach możesz mówić do mnie jak chcesz.  - uśmiechnął się.
- Jesteśmy w miejscu publicznym. - przygryzłam wargę.
- Tutaj nikogo nie ma. - rozejrzał się, unosząc ręce po czym się pięknie uśmiechnął.
- A Renata?
- Co Renata?
- Jeśli ona tu jest? Jeśli Cię śledzi? Przecież mówiłeś, że Cię szantażuje. A może jest po prostu Twoja dziewczyną? - odwróciłam się i pośliznęłam na lodzie, prawie upadając jednak nie znalazłam się na chodniku. Zupełnie jak za pierwszym razem złapał mnie cudowny mężczyzna o ciemnym zaroście i brązowych oczach. Spoglądaliśmy sobie w oczy i żadne z nas nie odwróciło wzroku. Po jakimś czasie dopiero otrząsnęłam się i spojrzałam w bok.  
- Wracamy? - zapytał Adam a ja spoglądając w dół, przytaknęłam i skierowaliśmy się do samochodu. Okazało się, że droga do mojego domu zajęła tylko pięć minut. W tym czasie nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. Adam zaparkował pod moim blokiem i podprowadził mnie pod budynek.  
- Dziękuje za podwiezienie. - uśmiechnęłam się sztucznie i tylko na chwile. Myślami byłam gdzie indziej. W chwili, gdy mógł mnie pocałować ale nie zrobił tego.
- Na Renatę znalazłem sposób. Już nie będzie mnie szantażować. - wypalił. - Śpij dobrze. - powiedział i odszedł ale po chwili się zatrzymał i obrócił. - I nie jest moją dziewczyną.  
Stałam, patrząc jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Musiałam ochłonąć. Postałam jeszcze trochę na świeżym powietrzu i oddychałam głęboko. W końcu weszłam do mieszkania. Ogarnęłam się i weszłam do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, cały czas czułam jego zapach i przypominałam sobie spojrzenie Adama. Brakowało mi go. Byłam pewna, że to miłość mojego życia...

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3049 słów i 15912 znaków.

18 komentarzy

 
  • Użytkownik Filip889

    Bardzo mierna i przeciętna historyjka, kompletna strata czasu...

    22 lip 2023

  • Użytkownik Śliczna

    Kurcze szkoda ze trzeba czekać na kolejną czesc  opowiadanie jest na prawde super czekam na kolejne losy Adama i Majki  :kiss:

    12 mar 2016

  • Użytkownik Czarna21

    Kiedy kolejna część?

    10 mar 2016

  • Użytkownik romantyczka

    Pierwszy raz czytam opowiadania milosne i jestem pod  wrazeniem przeczytalam  wszystkie części pamiętnik majki dzisiaj i na prawdę chylę czolo jesteś zajebista w tym co piszesz z niecierpliwością czekam na kolejna część  
    :bravo:  :bravo:  <3

    9 mar 2016

  • Użytkownik Choraromantyczka

    To jest porostu cudowne  <3  inaczej nie można tego nazwać  <3

    9 mar 2016

  • Użytkownik lunetka96

    Wow! ;p

    5 mar 2016

  • Użytkownik Daisy11

    Myślałam, że pozna kogoś nowego, a tu taka niespodzianka!  :) Świetny rozdział <3

    5 mar 2016

  • Użytkownik Kika

    Jejku. Super część :) nie mogę doczekać się kolejnej :)

    3 mar 2016

  • Użytkownik Bejbe

    Świetne :-)

    3 mar 2016

  • Użytkownik Sophie

    Super, super. Kiedy kolejna część?  :*

    3 mar 2016

  • Użytkownik mysza

    Nie rozumiem po co miesza jej w głowie...

    3 mar 2016

  • Użytkownik juliq07

    <3

    3 mar 2016

  • Użytkownik Korni

    Cudne <3

    2 mar 2016

  • Użytkownik kamila12535

    Fantastyczne niesamowite genialne i wiele innych określeń KOCHAM to opowiadanie <3 czekam na dalszą część

    2 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    cudowne

    2 mar 2016

  • Użytkownik kluseczka

    Extra !!! Kolejna część fenomenalna  :bravo:  :drool:

    2 mar 2016

  • Użytkownik Milenka:)

    Kiedy następna część ? Proszę nie daj nam długo czekać :) a opowiadanie świetne i.boskie

    2 mar 2016