On-Chłopak ze snu cz.8

On-Chłopak ze snu cz.8A oto Ciotka Brajana :)  

- Hallo? - powiedział odbierając  
Spojrzałam na niego a jego twarz zmieniła kolor na czerwony.Odszedł kilka kroków ode mnie, a ja poczułam na plecach chłód, tak bardzo bałam się tego co za chwilę się stanie. Brajan wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku i z uwaga słuchał słów rozmówcy, przyjrzałam mu się i zamarłam, jego oczy wydały się puste a na jego twarzy malowało się rozczarowanie i złość.Tak wielka złość, że bałam się cokolwiek odezwać.Po kilku minutach usłyszałam tylko przyjadę i telefon rozłączył się.Brajan schował przeklętą komórkę i powolnym krokiem zbliżał się do mnie.  
- Musisz jechać? - zapytałam w nadzieją w głosie  
Miałam nadzieję, nie modliłam się o to, by powiedział, ze nie, ale doskonale wiedzieliśmy jaka jest prawda.Nie odpowiedział, usiadł na chodniku i spojrzał mi w oczy w jego spojrzeniu zobaczyłam coś dziwnego, żal? Tak naprawdę nie chciał tego zrobić.  
- Muszę - powiedział w końcu wypuszczając powietrze z ust.  
Zamknęłam oczy i odwróciłam się do niego plecami, bo nie chciałam by zobaczył łzy spływające po policzku.Tak bardzo nienawidziłam się z nim rozstawać.Odeszłam kawałek od niego i z nerwów rzuciłam kamień na asfalt, samochód zatrąbił i usłyszałam parę wyzwisk ze strony starszego kierowcy, ale nie zwróciłam na to uwagi.  
- Nie mam już sił - powiedziałam wciąż stojąc do niego plecami  
Tak, naprawdę nie miałam już sił na ciągłe jego wyjazdy, tajemnice i wszystkie nie wyjaśnione sprawy.Tak bardzo chciałabym go zatrzymać i być z nim już na zawsze.  
- Muszę, ale wierz mi nie chcę.Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zostać tu z Tobą! Być z Tobą! Ożenić się, założyć rodzinę, mieć dzieci - usłyszałam  
Zamarłam.Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, szczerze nie bardzo oczekiwałam, że on traktuje mnie aż tak bardzo poważnie i nie wiedziałam, czy ja go tak traktuje.  
- Chciałbym tu zostać, bo boję się zostawić Cię tu samą - przyznał patrząc mi głęboko w oczy  
Przed moimi oczami ukazał się nieznajomy chłopak i poczułam dreszcz, miał racje nie wiedziałam jak teraz poradzę sobie sama, bałam się.Zamilkłam, bo nie chciałam jeszcze bardziej go nakręcać, chociaż wydawało mi się to strasznie dziwne widziałam, że żal w jego oczach jest prawdziwy.Czyżby naprawdę mu na mnie zależało??  
- Ale on mi nic nie zrobi - powiedziałam zamyślając się  
- Nie o to mi chodziło, boję się, że po moim powrocie Cię stracę, że będziesz należała do innego, będziesz z kimś innym.Rozumiesz? boję się tego - powiedział mocniej mnie przytulając  
W jego ramionach czułam się tak jakby czas się dla nas zatrzymał, jakby nic innego się dla nas nie liczyło.Było mi tak bardzo dobrze, że nie chciałam wracać do normalnego świata.Złapał moją dłoń i pociągnął mnie w stronę wielkiego hotelu. Zamówiliśmy pokój i odebraliśmy kluczę.Chwilę później byliśmy już w przytulnym pokoju i dopiero teraz zdałam sobie sprawę co ja robię.  
- Po co my tu przyszliśmy?? - zapytałam siadając na ogromnym łóżku  
Jednak w odpowiedzi usłyszałam słodkie kocham cię. Brajan znikł a po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i szampanem w dłoni.  
- Za chwilę coś dla Ciebie przyjdzie - usłyszałam  
Kwadrans później do pokoju weszła recepcjonistka z sukienka wieczorową w dłoni.  
- To to o co pan prosił - posłała Brajanowi tajemniczy uśmiech i znikła  
- Ja wychodzę, za dwadzieścia minut przed wejściem - powiedział chłopak całując mnie w policzek  
Usiadłam na łóżku wciąż, zastanawiając się, co to wszystko ma znaczyć i co takiego przygotował na wieczór dla mnie Brajan. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w białą wiązaną na szyi sukienkę i założyłam pantofle, Spojrzałam w lustro i oniemiałam, ledwo się poznałam.Zamknęłam drzwi i wyszłam z pokoju.Idąc po schodach poczułam na sobie wzrok wszystkich gości hotelu. Zatrzymałam się i po krótkim wahaniu ruszyłam dalej, nie lubiłam być w centrum uwagi. Chwilę później dostrzegłam czekającego na mnie Brajana. Chłopak spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się do mnie.  
- Pięknie wyglądasz - powiedział zawieszając mi na szyi srebrny naszyjnik  
- Dziękuje - powiedziałam rumieniąc się  
Wciąż czułam na sobie wzrok gapiów, ale teraz mi to nie przeszkadzało, przy Brajanie znów nabrałam pewności siebie.  
- Dokąd jedziemy? - zapytałam  
- Muszę coś załatwić i chcę byś tam pojechała ze mną - usłyszałam  
Dwie godziny później wyszliśmy z limuzyny.Stałam przed pięknym domem prezydenckim i zamarłam.Z ubioru wchodzących gości zorientowałam się, że to bal.Nie rozumiałam po co Brajan przywiózł mnie na to przyjęcie i skąd ich zna, ale nie chciałam tego wiedzieć.Powolnym, spokojnym krokiem udaliśmy się w stronę wejścia.Ochroniarz spojrzał na Brajana i uśmiechnął się do niego, po czym pocałował moją dłoń i wpuścił nas do środka.Wewnątrz budynku było zjawiskowo czułam się jak kopciuszek na balu u księcia i obawiałam się, że to sen z którego zaraz się obudzę.  
- Witaj Brajanie! - usłyszeliśmy głos Prezydenta żony i zamarłam.  
- Cześć ciociu! - zawołał wesoło Brajan  
Kim jest ta młoda dama? - zapytała promiennie się uśmiechając  
- To jest Iza-moja przyszła żona - powiedział uśmiechając się do mnie.  
Przyszła żona spojrzałam na Brajana i odwzajemniłam jego uśmiech.Po chwili jego ciocia poszła przywitać się z innymi gośćmi a my zostaliśmy sami.Dyskretnie rozejrzałam się po pięknym domu i jeszcze nie do końca wierzyłam, że to wszystko dzieję się naprawdę.Po paru minutach włączyli jakiś wolny kawałek i Brajan pociągnął mnie na środek sali  
- Zatańczymy? - zapytał łapiąc mnie za rękę  
Był siostrzeńcem prezydenta żony wiec jakoś głupio było mi odmówić, więc zgodziłam się.Wtuliłam się w jego ciepłe opiekuńcze ramiona bujając się w rytm muzyki.Po drugim kieliszku szampana zakręciło mi się w głowie.  
- Możemy już iść? - zapytałam patrząc mu głęboko w oczy  
Chłopak kiwnął głową, pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na dworze wiał chłodny, przyjemny wiatr.Podziękowaliśmy za limuzynę i postanowiliśmy przejść się spacerkiem, zawsze pozostawały nam jeszcze taksówki.  
Chciałam jak najwięcej czasu spędzić z Brajanem.  
- Masz ochotę na coś szalonego? - zapytał uśmiechając się  
Spojrzałam w jego błękitne oczy i odwzajemniłam uśmiech.Mogłabym iść nawet na koniec świata byle z nim.  
- Chodź! - szepnął łapiąc mnie za rękę  
Kwadrans później zatrzymaliśmy się, przed wielkim ogrodzonym placem zabaw.Na bramie wisiała kłódka a więc zapewne był to teren prywatny.  
- Może małe włamanie? - zapytał błyskiem w oku  
Byłam pewna, że żartuje, ale po chwili był już po drugiej stronie ogrodzenia.Mimo moich protestów i próśb siedzieliśmy już na jednej z ławek i pisaliśmy nasze inicjały.  
- Kocham cię - powiedziałam przytulając się do jego ramienia  
- Ja ciebie też - szepnął składając mi na ustach delikatny pocałunek  
Chciałabym by ta chwila trwałą wiecznie, chciałabym zatrzymać dla nas czas, ale doskonale wiedziałam, że tak się niestety nie da.Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę wielkiego basenu.  
- Umiesz pływać? - zapytał  
Pokiwałam przeczącą głową ściągając z siebie przepiękną suknie.Woda była strasznie zimna i nie przyjemna, już chciałam się wycofać, ale Brajan złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.Zachwiałam się i wpadłam w jego ramionach.Byliśmy sami w czyimś basenie a księżyc odbijał się o wodę.Było jak w bajce.W pewnym momencie Brajan odwrócił mnie do siebie i namiętnie pocałował.Pocałunek był długi, zupełnie tak jakby w tym jednym pocałunku złożył całą miłość i wiarę w nasze uczucie.  
- Nie chcę wyjeżdżać - powiedział  
Już chciałam mu odpowiedzieć, ale usłyszeliśmy nadjeżdżający samochód i po chwili zaświeciły się wszystkie lampki.W tej chwili, miejsce w którym się znajdowaliśmy było jeszcze ładniejsze.Obok nas pojawiła się ochrona i dwóch policjantów.Spojrzeliśmy na siebie i już wiedzieliśmy, że będziemy mieć kłopoty.  
- Proszę z nami - powiedział młody policjant  
Wzięłam Brajana za rękę i wybuchliśmy śmiechem.Wszędzie naokoło panowała ciemność i głucha cisza, tylko my śmialiśmy się bez opamiętania a policjanci patrzyli na nas jakbyśmy urwali się z choinki.  
- Mam nadzieję, że w areszcie również będzie Wam tak wesoło - powiedział policjant surowym głosem  
Kwadrans później siedzieliśmy w sali i czekaliśmy za przyjazdem jego ciotki.  
- Przepraszam cię! - powiedział chłopak obejmując mnie ramieniem  
- Daj spokój dawno się tak dobrze nie bawiłam - odpowiedziałam wtulając się w jego ciepłe ramiona.  
Po paru minutach usłyszeliśmy znajomy głos, kobieta kłóciła się z policjantem powodując zamieszanie.Chwile później kraty otworzyły się a za nimi stali  
skruszeni policjanci i zdenerwowana kobieta.  
- Ciociu - zaczął nie pewnie Brajan  
Ciotka spojrzała na niego nie dopuszczając go do słowa.Jej wyraz twarzy zapowiadał, że bardzo się nim rozczarowała.Nigdy nie widziałam Brajana takiego wystraszonego i załamanego jednocześnie.No dobrze może raz, gdy nie wiedział co ze mną jest wtedy w tym lesie.Pani Weronika bo tak miała na imię jego ciotka wzięła go za rękę i już chciała wyjść, ale chłopak zatrzymał się.Jego oczy pociemniały a twarz zmieniła kolor na bordowy.  
- Bez niej nie idę - powiedział mocno łapiąc się krat  
Kobieta zmierzyła mnie surowym wzrokiem i spojrzała na policjanta, ten kiwnął głową a po chwili całą trójką wyszliśmy z komisariatu.Całą drogę do domu panowała absolutna cisza.Zatrzymaliśmy się, przed rezydencją i wyszliśmy z limuzyny.Prezydent czekał już przed wielkim domem i przyglądał się zmęczonym wzrokiem Brajanowi.  
- No to dałeś popis - powiedział surowym wzrokiem  
Już chciałam odejść, ale chłopak mocniej złapał mnie za rękę i nie pozwolił odejść. Bałam się, bo doskonale wiedziałam, że nie jestem tam już miłym gościem.Wystarczyło spojrzeć na twarz jego rodziny by domyślić się, że to mnie za wszystko obwiniają.  
- Prześpicie się tutaj a jutro wracasz do domu - usłyszeliśmy rozkaz prezydenta  
Oczywiście te słowa kierował do Brajana a mnie traktował jak powietrze.Nie rozumiałam skąd u niego taka nagła zmiana nastroju, przecież zawsze wydawał mi się uczciwym, dobrym człowiekiem.Cóż pozory mylą.Zaprowadzono nas do jednego z pokoi i po chwili zostaliśmy sami.  
- Przepraszam cię za nich - powiedział Brajan smutnym głosem  
Machnęłam ręką i położyłam się na łóżku, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Obudziłam się w środku nocy, ale łóżko obok mnie było puste.Wyszłam z pokoju i zauważyłam palące się światło w salonie.Siedział tam Brajan z prezydentem.  
- Nie możesz mi tego zrobić! - usłyszałam krzyk Brajana  
Ukucnęłam na schodach, chowając się by mnie nie zauważyli.  
- Zrozum to nie dziewczyna dla Ciebie! Musisz z nią zerwać, natychmiast! - usłyszałam  
Poczułam słoną łzę na policzku.Teraz wiedziałam to niemal na pewno nie mogę tu zostać.Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia, już chciałam wyjść, ale za mną pojawiła się pani Weronika.Spojrzałam na nią ze łzami w oczach, ale w jej spojrzeniu nie zobaczyłam nic, żadnego współczucia czy litości.Jej spojrzenie było puste i zimne.  
- Nie pasujesz do niego, proszę cię odejdź - usłyszałam  
Nie odwracając się za siebie wybiegłam z mieszkania.Chociaż na dworze było zimno i ciemno, a ja nie miałam przy sobie żadnych pieniędzy nie zastanawiałam się nad tym. Nie zawróciłam, nie zatrzymałam się ani nie zwolniłam.Biegłam coraz szybciej, by być jak najdalej od niego i jego rodziny.Nie pasuje do ciebie-słowa jego wuja dudniły mi w uszach.Skoro jego rodzina tak uważa to jak zareagują jego rodzice? przecież oni nigdy nie zgodzą się na nas związek.Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość Brajanowi. Wybacz nie pasujemy do siebie to koniec i wyłączyłam telefon.Zapłakana ruszyłam w stronę domu.Dwie godziny później, cała zmarznięta doszłam do domu.Weszłam do mieszkania i bez słowa poszłam do pokoju.Tej nocy nie mogłam spać, płakałam co rusz nie mogąc się uspokoić i chociaż nie wiedziałam co mam teraz zrobić, jednego byłam pewna nie mogłam być z Brajanem.Nie wiem kiedy zasnęłam.  

Obudziło mnie czyjeś natrętne pukanie, leniwie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi, za nimi stał zapłakany Brajan. Bez słowa wpuściłam go do środka i nalałam nam  
soku.Chłopak próbował mnie przytulić, ale go odepchnęłam.  
- Czemu wczoraj tak napisałaś? czemu uciekłaś? jak doszłaś do domu? - zapytał wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku  
- Bo słyszałam co mówił twój wuja, ma rację my do siebie nie pasujemy - powiedziałam spuszczając wzrok  
- Czemu tak mówisz? nie kochasz mnie? - zapytał  
- Nie kocham.Wróciłam do Jarka - skłamałam  
Chłopak spojrzał na mnie zapłakanym wzrokiem i zaniemówił.Odwróciłam wzrok bo nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy.Kochałam go, ale wiedziałam, że tylko tak oboje o sobie zapomnimy.  
- Co? jak, kiedy? - zadawał pytania  
- Idź już proszę - powiedziałam otwierając mu drzwi  
Gdy wyszedł bez słowa, usiadłam pod ścianą i zaniosłam się głośnym płaczem.Nie chciałam go zranić, ale jego rodzina miała racje my do siebie po prostu nie pasowaliśmy. I chociaż okłamanie go było najtrudniejszą rzeczą jaką zrobiłam, doskonale wiedziałam, ze nie ma już odwrotu.W tym samym momencie znów usłyszałam pukanie do drzwi, jednak tym razem nie musiałam otwierać Jarek do mieszkania wszedł sam.Spojrzałam na niego wystraszona, miał podbite oko i z nosa leciała mu krew  
- Co ci się stało? - zapytałam wstając z podłogi  
.Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, od razu domyśliłam się, że to Brajana sprawka.
- Powiesz mi za co dostałem po mordzie? - zapytał Jarek
Spojrzałam na niego i zamyśliłam się, przez chwile zastanawiałam się, czy powinnam powiedzieć mu o tym co się stało, jednak po chwili stwierdziłam, że nie ma takiej potrzeby.Uśmiechnęłam się do byłego chłopaka i założyłam bluzę.Pożegnałam go krótkim wychodzę i zostawiłam samego w mieszkaniu.Tak ufałam mu wiedziałam, ze nic złego nie zrobi, nie miałam siły na jakiekolwiek tłumaczenia, musiałam z nim porozmawiać i to natychmiast.Z domu szłam niemal biegiem, chciałam mieć tą rozmowę już za sobą, przed mieszkaniem mojej przyjaciółki zatrzymał mnie Jarek.
- Zaczekaj! - usłyszałam za sobą jego głos
Odwróciłam się i zalana łzami spojrzałam w oczy przyjacielowi.Teraz pomysł z okłamaniem Brajana wydał mi się nie trafiony, ale wiedziałam, że tylko tak mogliśmy o sobie zapomnieć.Usłyszałam znajome otwierające się drzwi, wejrzałam w ich stronę a na progu przyjaciółki mieszkania stał Brajan.Klaszcząc w ręce spojrzał mi w oczy.
-brawo! wyglądacie na taką szczęśliwą parę-powiedział z ironią w głosie
Zacisnęłam pięści by nie dać mu w mordę.Już chciałam się na niego rzucić, ale przed dom wyszła Ania.
- Co tu się dzieje? czy ja o czymś nie wiem? od kiedy jesteś z Jarkiem? - zwróciła się do mnie
Chłopak spojrzał na mnie zmieszany, a ja poczułam jak palą mnie policzki.Jarek wybuchnął śmiechem a wszyscy naokoło nie wiedzieli o co chodzi.Dopiero teraz dostrzegłam w oczach przyjaciółki ból i zrozumiałam, moje kłamstwo zraniło więcej osób niż myślałam.
- To dlatego ze mną zerwałeś? - Ania wykrzyczała na całe gardło
Przechodzący obok ludzie odwrócili się w naszą stronę.Patrzyłam na Brajana i nie wiedziałam co mam zrobić, powinnam odkręcić całą ta akcje, ale nie wiedziałam jak.
Jednak po chwili wzięłam się za odwagę.
- Ja wcale - nie dokończyłam
Gdy chciałam powiedzieć prawdę, Jarek pocałował mnie.Odskoczyłam od niego jak oparzona a drzwi od mieszkania przyjaciółki zatrzasnęły się z hukiem.Mimo mojego błagania i próśb nie otworzyła ich.Usiadłam pod drzwiami i rozpłakałam się jak mała dziewczynka.Poczułam na sobie czyjś ciepły dotyk, nie wiedziałam kto to był, bo głowę wciąż miałam schowaną w kolana.Dopiero po kilku sekundach wejrzałam, obok mnie stał Brajan.
- Nie płacz - powiedział cichutko  
- Nie chciałam jej zranić - powiedziałam mocniej się do niego tuląc
Już chciałam mu się przyznać, ale przypomniały mi się słowa jego ciotki.Odskoczyłam i wstałam z ziemi, otrzepałam spodnie z piasku i jeszcze raz spojrzałam na Brajana.
- Przepraszam - powiedziałam odchodząc
Biegłam przed siebie co rusz potykając się o płytki leżące na chodniku.Chciałam być jak najdalej od tego miejsca i od bolesnych wspomnień.Jak burza wparowałam do mieszkania i zatrzasnęłam za sobą drzwi, wbiegłam do pokoju i nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu.Szukałam rzeczy, które mogłyby przypominać mi o Brajanie, chciałam wszystko wyrzucić i nie czuć już takiego bólu.W pośpiechu zbierałam wszystkie rzeczy kładąc je do starego kartonu, nie czułam się jeszcze na sile by oddać mu je, więc postanowiłam przechować wszystko na strychu.Wzięłam ciężki karton i powolnym krokiem szłam po schodach na strych, przy samych skrzypiących starych drzwiach zatrzymałam się.Zawsze bałam się tego pomieszczenia, przez swoje życie byłam tu może raz, gdy byłam mała.Unikałam strychu, dlatego, że od zawsze wierzyłam, że jest tam zła moc.Otworzyłam delikatnie drzwi i zapaliłam światło, wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka.Na strychu było kilka kartonów z jakimiś zdjęciami, starymi gazetami.Już miałam wychodzić, gdy coś mnie zaciekawiło.Na końcu pomieszczenia leżało małe samotne pudełko, podeszłam do niego i zajrzałam do środka. W pudełku było nie wiele, jakieś parę wycinków z gazety i stara zniszczona fotografia młodej pary.Wzięłam fotografie do ręki i nagle drzwi zatrzasnęły się. Usłyszałam huk i przede mną leżał karton z gazetami.Wzięłam gazetę w dłoń i przeczytałam artykuł.Samobójstwo z miłości, zamarłam.Chłopak ze zdjęć wydawał mi się znajomy.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3532 słów i 18575 znaków.

7 komentarzy

 
  • Mysterious

    A ten chłopak wyglądał jak Brajan prawda?:)

    2 maj 2014

  • :) :) :)

    ŚWIETNE nie moge się doczekac kolejnej częśći świetne  :D :D

    2 maj 2014

  • LoL

    To jutro napisz kolejną :) prosze a najlepiej 2

    2 maj 2014

  • Kinia

    Prosze daj dzisja kolejną częś błagaaam

    2 maj 2014

  • littleme

    kiedy nastepna czesc

    2 maj 2014

  • Misia

    Celowe zagranie, żebyśmy chcieli więcej i więcej. :D

    2 maj 2014

  • anulka

    Agusia, i znowu w takim momencie przerwać!!!!!!!
    Jak Ty możesz to nam robić? :sad:
    Ale ogólnie super, bardzo fajna część!!!! :smile:

    2 maj 2014