On-Chłopak ze snu cz.14

On-Chłopak ze snu cz.14Wyszłam od siostry kompletnie oszołomiona tym czego się dowiedziałam.Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, patrząc w białe płytki, znajdujące się na podłodze. Czy to możliwe? czy ja naprawdę mogłam się tak pomylić co do człowieka? wciąż trudno było mi uwierzyć w to co usłyszałam.Przecież Grzegorz nie wyglądał na takiego kretyna, przecież nie mógłby pobić matki swojego dziecka, ale czemu Samanta miałaby kłamać? po co? wciąż stałam struta i nie wiedziałam jak powinnam się teraz zachować. Ruszyłam korytarzem wciąż modląc się, by to była zwykła pomyłka, nic więcej.Szłam korytarzem wciąż przypominając sobie jego zachowanie i złapałam się za ramię, które nadal trochę bolało.Skoro tak zachował się względem mnie, to przecież mógł ją uderzyć.Czy moja siostra znalazła się tu przez niego? Musiałam się tego dowiedzieć.  
- Jak Samanta? - usłyszałam głos mamy  
- Lepiej - odpowiedziałam  
- Kto jej to zrobił? - zapytała  
Spojrzałam na Grzegorza, który siedział na przeciwko mojej mamy i na ułamek sekundy zamilkłam.Nie wiedziałam, czy powinnam przy mamie powiedzieć prawdę, czy może najpierw wysłuchać jego wersji wydarzeń.Doskonale wiedziałam, że jak mama dowiedziałaby się, że to on jej to zrobił, nie miałaby u niej już szans i nie bardzo obchodziłoby ją, czy jest winny, czy tez nie.Stałam z otwartą buzią i patrzyłam w oczy Grzegorzowi, układając w głowie drobne kłamstwo dla mamy.  
- Nie wiem - powiedziałam w końcu wypuszczając powietrze  
Grzegorz stał i chciał iść do Samanty, ale zatrzymałam go i nie pozwoliłam, by wszedł wkręcając mu bajeczkę, że lekarz kazał jej odpoczywać.Brajan wciąż przyglądał mi się i kręcił głową, tak on jeden zauważył, że coś jest nie tak.  
- Ktoś ma ochotę na kawę? Kochanie może pójdziesz ze mną? - zapytał Brajan  
Mama z Grzegorzem pokiwali przecząco głową a ja podając Brajanowi dłoń poszłam wraz z nim wzdłuż korytarza, po coś do picia.Kilka minut później, gdy byliśmy już wystarczająco daleko, usiedliśmy na korytarzu wtuleni do siebie.  
- Dobrze się czujesz? - zapytał  
Kiwnęłam głową i łapiąc się za brzuch, uśmiechnęłam się  
- Naprawdę myślisz, że mógłby to być Grzegorz? - zapytał odsuwając się ode mnie  
- Tak powiedziała Samanta - powiedziałam, bo nie było sensu go kłamać  
- Boże! co za człowiek.Wiesz jak mnie wkurzył, gdy Cię tak złapał? - zapytał obejmując mnie w talii  
- Wiem kochanie - powiedziałam  
Obok nas szły dwie pielęgniarki, uśmiechając się pod nosem.No tak, trochę nie smacznie to wyglądało, gdy przytulaliśmy się w szpitalu, przecież tu chodzą dzieci i starsze osoby.Pociągnęłam go za rękę i z kubkiem w ręku ruszyliśmy przed szpital. Gdy wyszliśmy ze szpitala, poczułam jak wiatr rozwiewa moje włosy. Brajan założył mi na plecy swoją bluzę i mocno nią opatulił, a ja wtulona w jego kłatke piersiową, położyłam się na ławce.  
- Jaka wygodna! - zaśmiał się  
- Mam taki przywilej, bo jestem w ciąży - zaśmiałam się  
- Cwaniara - powiedział wybuchając śmiechem  
Kilka minut siedzenia w ciszy jeszcze bardziej się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy. Chciałabym te wszystkie problemy zostawić za sobą i móc cieszyć się obecnością Brajana.  
- Jak Samanta wyjdzie ze szpitala ożeńmy się - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy  
- Potajemny ślub? - zapytał zaskoczony  
Pokiwałam głową, ale zaraz poczułam pojedynczą łzę w oku.Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień.Chciałabym mieć przyjęcie i najbliższych obok siebie.Chciałabym, żeby tata poprowadził mnie do ołtarza a mama pobłogosławiła  
- A nie chciałabyś rodziny na ślubie? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy  
Przez chwile zawahałam się, ale nie chciałam go okłamywać.  
- Chciałabym - powiedziałam spuszczając wzrok  
Brajan przytulił mnie, a w tym samym momencie zadzwoniła moja komórka.Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałam na mały wyświetlacz.  
- Kto to? - zapytał Brajan  
- Kacper - przyjaciel mój i Samanty z dzieciństwa - powiedziałam  
- Odbierz - usłyszałam głos Brajana  
Nacisnęłam zielony przycisk telefonu i usłyszałam głos Kacpra  
- Jak Samanta? - zapytał Kacper  
- Skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona  
Powiedziałam mu w jakim szpitalu jest i po chwili Kacper obiecał, że zaraz tam bedzie i wszystko mi wyjaśni.Rozłączając się spojrzałam na Brajana. Byłam ciekawa co takiego chce mi powiedzieć dawny przyjaciel.Kilkanaście minut później zobaczyłam przed szpitalem Kacpra.Spojrzałam na Brajana, lecz on uśmiechnął się i zostawił nas samych.Byłam mu za to wdzięczna, bo  
wolałam z nim porozmawiać na osobności.
- Cześć jak ona się czuje? - zapytał Kacper witając się ze mną  
- Cześć już lepiej.Powiesz mi co się tam stało? - zapytałam
Z uwagą słuchałam słów Kacpra, coraz bardziej czując złość na Grzegorza.A jednak to prawda? jak to możliwe? czy on faktycznie zwariował? Spojrzałam na Kacpra i oboje ruszyliśmy do Samanty.Ja postanowiłam porozmawiać z Grzegorzem i raz na zawsze załatwić z nią tą sprawę.Kilka minut później weszliśmy do szpitala i Kacper przywitał się z nasza mamą.
- Dzień dobry droga Pani - zaśmiał się  
- Dzień dobry Kacprze, dawno Cię nie widziałam - powiedziała  
Grzegorz z wystraszonym wzrokiem spojrzał na Kacpra, a przyjaciel wszedł do Samanty.Ja postanowiłam porozmawiać z tym dupkiem na osobności.Poprosiłam go na bok i razem z Grzegorzem ruszyliśmy na dwór.Brajan spojrzał na nas i nie był tym zachwycony, ale nie mógł nic z tym zrobić.
- Co ty najlepszego narobiłeś!! - krzyknęłam patrząc na niego zdenerwowanym wzrokiem  
- Ja, ja nie chciałem - powiedział  
- Nie chciałeś! Mogłeś zabić wasze dziecko!-krzyknęłam  
Nagle Grzegorz spojrzał na mnie i złapał mnie za nadgarstek powodując mały ból.Nie wiedziałam co się dzieje i trochę się go przestraszyła.Chociaż nie znałam go za dobrze, nigdy nie widziałam go w takim stanie.Chciałam się wyrwać, ale nie miałam szans.
- Ona mnie zdradziła! Nie pozwolę by odebrała mi dziecko! - powiedział przez zaciśnięte zęby  
Szarpnęłam się, ale nie byłam wystarczająco silna.Poczułam ból i zwinęłam się kucając.Grzegorz spojrzał na mnie przerażonymi oczami a ja poczułam łzy na policzkach.W tej chwili liczyło się dla mnie jedno, moje małe maleństwo.Tak bardzo bałam się tego, że mogło mu się coś stać.
- Idź po lekarza! - krzyknęłam spanikowana
Poczułam gwałtowny ból i zemdlałam.

Obudziłam się w białej sali a nade mną stał Brajan. Jego wzrok był zdenerwowany i wystraszony.Obok mnie siedziała mama, a do sali weszła pielęgniarka.
- Lepiej się już pani czuje? - zapytała  
Kiwnęłam głową i poczułam ból brzucha w tym samym czasie zaburczało mi w brzuchu a pielęgniarka zaśmiała się.
- No wszystko wraca do normy - powiedziała rozbawiona  
Mama wyszła z nią, zapewne po coś mi do jedzenia, a ja spojrzałam na zatroskana twarz ukochanego
- Nie rób tak więcej - powiedział czułym głosem  
Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech, ale po chwili spoważniał.W jego oczach zobaczyłam łzy.Złapałam go za rękę i spojrzałam mu głęboko w oczy  
- Przepraszam - powiedziałam  
- Nie daruje mu tego!! - krzyknął wybiegając z sali  
- Brajan!! - krzyknęłam, lecz drzwi już się zamknęły  
Podniosłam się do pozycji siedzącej i nie wiedziałam co mam teraz zrobić.Nie chciałam by któremuś z chłopaków coś się stało.Przecież Brajan nie powinien iść jego śladami.Pogłaskałam się po brzuszku i starałam się miarowo oddychać.
- Już dobrze, tatusiowi nic się nie dzieje - powiedziałam

Obudził mnie pierwszy promień słońca.Rozejrzałam się po sali i dopiero kilka sekund później przypomniałam sobie gdzie jestem.Do sali weszła pielęgniarka i zmierzyła mi ciśnienie i sprawdziła gorączkę.Wszystko było w normie, oprócz jednego, nadal nie miałam żadnej wiadomości od ukochanego.Od wczorajszego wieczoru nie miałam pojęcia co się z nim dzieje i bardzo mnie to martwiło.Do sali wszedł miły lekarz z pytaniem jak się czuje.Zapewniłam, że dobrze i po chili wyszedł zostawiając mnie znowu sama.Wstałam i udałam się do damskiej łazienki, wzięłam prysznic, woda była zimna, ale no cóż czego się spodziewać po publicznej służbie zdrowia? zmarznięta po kilku minutach wróciłam do sali, a moje łóżko było już pościelone.No tak lada moment miał być obchód.Znów wysłałam kolejną wiadomość do Brajana, ale jego telefon nadal był wyłączony.Nim się zorientowałam do sali weszło kilkoro lekarzy z pytaniem jak się  
czuje.Sprawdzili tętno dziecka i już mieli wychodzić, gdy ich zatrzymałam.
- Panie doktorze mogłabym już dziś wyjść? - zapytałam  
Lekarze spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się.
- No zobaczymy.Ale musi pani nam obiecać, że będzie unikała stresu dobrze? -powiedział jeden z nich  
- Obiecuje doktorze - powiedziałam głaszcząc się po brzuchu  
Akurat w tym momencie do sali weszła pielęgniarka i przyniosła mi coś do jedzenia.
- Proszę dużo jeść dla dobra dziecka - powiedział lekarz wychodząc z sali  
Musiałam powstrzymać się, by nie wybuchnąć śmiechem, powiedział tak, jakbym ja sama tego niby nie wiedziała.Eh postanowiłam się uspokoić i nie denerwować byle głupotami.Znów spojrzałam na telefon, ale nadal nic.Żadnej wiadomości, połączenia, nic. Nie całe dwie godziny później do sali weszła pielęgniarka, trzymając w ręku mój wypis. Zajrzałam jeszcze do Samanty i jakiś czas później z mamą ruszyłam w stronę samochodu.
- Powinnaś jeszcze trochę zostać na obserwacji - marudziła mama  
- Mamo! słyszałaś lekarza Po prostu muszę unikać stresu - powiedziałam  
- Jakby to było możliwe - powiedziała mama pod nosem
Nie rozumiałam co miała na myśli, ale nie chciałam drążyć tego tematu.Doskonale wiedziałam, że taki stres dla mnie nie jest za dobry, a najbardziej chodziło mi o nasze maleństwo.Spojrzałam na telefon i nadal nic, powoli zaczęłam się o niego martwić.Po jakiś paru minutach dojechaliśmy do domu, a przed naszym domem zobaczyłam uśmiechniętego Jarka.
- Cześć lepiej się już czujesz? - zapytał patrząc na mój brzuch  
- Tak dziękuje, lepiej się już czujemy - powiedziałam  
- Słyszałaś o Grzegorzu? - zapytał wchodząc do mojego pokoju  
Spojrzałam na byłego chłopka i pokiwałam przecząco głową.
- Leży na OIOMIE, lekarze walczą o jego życie.Znaleźli go w lesie pokrwawionego, podobno zaatakowało go jakieś zwierzę, bo ma na sobie ślady pogryzień-usłyszałam  
Zamarłam jak to ślady pogryzień? jak to w lesie?czyżby to miało coś wspólnego z Brajanem? nie! Przecież to nie możliwe.Zresztą Grzegorz po tym co stało się jego dziewczynie, stara się unikać takich miejsc.Dlatego nie mógł iść tak po prostu do lasu w środku nocy.Czyżby, nie to nie możliwe.
- A wiesz coś jeszcze? - zapytałam  
- Brajan podobno zadzwonił po pogotowie, to dzięki niemu on w ogóle żyje-powiedział Jarek
- A co z Brajanem? -zapytałam  
Jarek spojrzał mi w oczy i spuścił wzrok.Chciał coś powiedzieć, ale w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.Pobiegłam je otworzyć a przede mną stała Julia z Maxem.
- Muszę ci coś powiedzieć! - powiedział Max roztrzęsionym głosem.
Spojrzałam na Maxa z nadzieją i ze strachem w oczach.Co takiego chce mi powiedzieć, co się stało z Brajanem. Czy wypadek Grzegorza ma coś z nim wspólnego? i co robił Grzegorz w lesie skoro, tak bardzo nienawidził lasu? Czemu uderzył Samantę? Miałam tyle nie wyjaśnionych pytań, na które chciałam odnaleźć odpowiedź.Spojrzałam na błękitne oczy Maxa i nie mogłam uwierzyć w ich podobieństwo.Boże! Przecież oni byli identyczni.
- Obawiam się Izo, że to on miał coś wspólnego z tym co się stało - powiedział zaniepokojony Max  
- Z tym pogryzieniem? jak? przecież zrobiło to jakieś zwierzę - powiedziałam próbując uspokoić oddech
- No nie zupełnie - powiedział zakłopotany  
Spojrzałam na Maxa czując narastające między nami napięcie.Mimo długich namowom Max uparł się i nie chciał mi nic więcej na razie zdradzić.Po prostu uznał, że całą prawdę może powiedzieć mi tylko Brajan, a nie on.Czułam narastającą złość, ale nie wiedziałam na kogo bardziej na Brajana, czy na Maxa.Przez chwile staliśmy w milczeniu, a ja w głowie próbowałam przypomnieć sobie, gdzie on może być.Nagle przypomniało mi się ostatnie jego zniknięcie i poczułam jeszcze większą złość, czy on naprawdę byłby na tyle głupi by tam wracać? Nie wiedziałam już co mam zrobić, postanowiłam powiedzieć Maxowi, gdzie on może być.
- Chyba wiem, gdzie mógł się ukryć - szepnęłam  
Julia z narzeczonym spojrzeli na mnie, a ja poczułam się taka nagle malutka.
- Gdzie? - krzyknęli niemal jednocześnie  
W ich zachowaniu wyczułam jakiś dziwny niepokój a ja domyśliłam się, że tu chodzi o coś znacznie więcej niż zaginięcie jego brata.Szwagier z szwagierka coś przede mną ukrywali a ja nie bardzo wiedziałam co.
- Powiem Wam pod warunkiem, że pojadę z wami - powiedziałam pewnym głosem  
- Nie Izo! Ze względu na to maleństwo nie możesz tam jechać - powiedziała Julia  
Z jednej strony rozumiałam ten argument, ale z drugiej przecież chodziło o ojca mojego dziecka.Nie mogłam tak po prostu olać tej sprawy i zachowywać się tak, jakby nic się nie zdarzyło.No i jeszcze chodziło o coś innego, moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że to ma coś wspólnego z jego tajemnicami i chciałam wreszcie dowiedzieć się co.
Co takiego ukrywał ten, którego kochałam, co takiego stało się, że postanowił znowu mnie zostawić.
- Jedźmy - powiedziałam czując jak moje serce wariuje  

Mimo narzekać Juli szłam gęstym lasem czując jak serce wariuje mi coraz bardziej. Chodziliśmy już dobrą godzinę i nigdzie nawet przez chwile nie spotkaliśmy śladów Brajana.Przez ułamek sekundy przeszło mi przez głowę, że może po prostu wrócił do rodzinnego kraju, do matki.Ale przecież on nie należał do tych, którzy uciekają bez pożegnania się.No i byłam przekonana co do jego uczuć.Wątpiłam w to, że bez słowa, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, tak po prostu mógłby mnie zostawić.Chociaż? może po prostu wystraszył się tego co zrobił, albo był świadkiem czegoś, czego nie powinien? nie wiedziałam już co mam o tym myśleć.
- Wracajmy! - zawołała Julia obejmując mnie ramieniem  
- Nie chcę! - zaprotestowałam  
Max spojrzał na mnie i dał gestem Juli, by zostawiła mnie w spokoju, doskonale wiedział, że siłą mnie stąd nie zabiorą.Wciąż niepokoiło mnie to co się ostatnio działo. Ten jego tajemniczy kolega, ten duch dziewczyny no i zdjęcie, które znalazłam u nas na strychu.Było tyle nie wyjaśnionych spraw, które postanowiłam za wszelka cenę wyjaśnić.
- Wracajmy - powiedziałam zrezygnowana  
Już mieliśmy wychodzić z lasu, gdy nagle go zobaczyliśmy.Siedział na mchu i o czymś myślał.Był nie obecny, zagubiony, zrozpaczony.Była tak, jakby go wcale nie było, jakby  
był myślami daleko od nas.
- Brajan! - krzyknęłam chcąc zwrócić jego uwagę
Jednak on nawet na mnie nie spojrzał.Nim zdążyłam do niego podejść, on uciekł gdzieś w głąb lasu.Usiadłam na mchu i popłakałam się.Teraz miałam niemal pewność, że nie chce mnie znać.Pogłaskałam się po brzuchu i poczułam ramiona Juli  
- Chce wrócić do domu - powiedziałam przytulając się do niej  
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.Pożegnałam się z Julią i jego bratem i weszłam do domu.W mieszkaniu jak zawsze nie było nikogo.
Dopiero po kilku minutach usłyszałam jakiś hałas na strychu, weszłam a tam siedziała mama z fotografia jakiegoś chłopaka.
- Mamo kto to jest? - zapytałam dotykając jej ramienia  
Mama odwróciła głowę i spojrzała na mnie wystraszona  
- Mój mój dziadek kochanie - powiedziała mama  
Spojrzałam na nią zaskoczona i nie bardzo wiedziałam jak to możliwe.Przecież na tym zdjęciu wyglądał na bardzo młodego chłopaka.
- Słyszałaś o tej legendzie kochanie? - zapytała mama  
Usiadłam obok niej i zaczęłam słuchać jej opowiadania.
Mama opowiadała, co jakiś czas się zatrzymując, by znowu zapłakać.Nie mogłam uwierzyć w to co mówiła, to wszystko brzmiało tak, tak bardzo nie wiarygodnie, tak nie możliwie, tak mroczno.Teraz zaczęłam rozumieć mamę jeszcze bardziej, też nie do końca znała swoje korzenie.Matka mamy została oddana pod opiekę jeszcze zanim moja przyszywana babcia popełniła samobójstwo.Ich miłość była tak silna, tak piękna, że mimo dziecka, które ich łączyło oni nie potrafili żyć bez siebie.Nie rozumiałam tylko jednego, skoro nie byłam prawdziwą córką, tylko adoptowaną to co mój niby dziadek ode mnie chciał? czemu zawsze był obok mnie? chciał mnie chronić? czy coś mi powiedzieć? nie wiedziałam.Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, zbiegłam po schodach, by otworzyć drzwi.Otworzyłam a tam zobaczyłam Brajana, stał z spuszczoną głowa i nic nie mówił.
- Mogę wejść? - zapytał nieśmiało  
- Wchodź! - powiedziałam wpuszczając go do domu  
Po chwili poszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
- Powiesz mi co się stało? - zapytałam siadając na łóżku  
Brajan spojrzał na mój brzuch i nic nie odpowiedział.Przytulił mnie i zamknęłam oczy. W tym momencie nic więcej się dla mnie nie liczyło.
- Mam dość tych tajemnic! Powiedz mi co się dzieje! - krzyknęłam zdenerwowana  
- Nie mogę! Uwierz mi nie mogę! - powiedział a w jego oczach czaiły się łzy  
- Ja tego dłużej nie wytrzymam.Kocham cię, ale już tego nie wytrzymuje - powiedziałam zapłakanym wzrokiem  
- Daj mi jeszcze ostatnie kilka dni, proszę Cię - -powiedział Brajan przytulając mnie  
Kiwnęłam głową i spojrzałam mu głęboko w oczy  
- Kocham cię i ufam Ci - wyszeptałam  
Chociaż przerażały mnie dzielące nas tajemnice, chciałam mu ufać, musiałam.W tym samym momencie zadzwonił mój telefon, odebrałam i zamarłam  
- Cześć córeczko - usłyszałam głos mamy
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głos mamy, nie nie mamy, po prostu tej, która mnie urodziła.Z początku nie bardzo wiedziałam jak mam zareagować.Nie znałam jej, nic o niej nie wiedziałam, może tylko tyle, że oddała mnie jak bezpańskiego psa. Poczułam ogarniającą mnie złość, Nie miała prawa, nie miała prawa teraz tak po prostu wchodzić z butami w moje dorosłe już życie.Gdzie była, gdy była mi potrzebna? gdzie była, gdy byłam mała?  
- Córeczko? - niemalże krzyknęłam ze złości  
- Tak tu twoja biologiczna matka - powiedziała z nadzieją w głosie  
- Nie proszę pani! moja jedyna mama jest teraz w kuchni! żegnam! - krzyknęłam wyrzucając telefon  
Brajan spojrzał na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami a ja ukryłam łzy w oczach. Podszedł, przytulił mnie i głaskał mnie po głowie, próbując uspokoić.W jego ramionach wszystkie tajemnice, rany, bolesne sprawy były nie istotne.Liczyło się tylko to co jest tu i teraz przy nim w jego ramionach, z nim.  
- Kocham cię - powiedziałam mocniej wtulając się do niego  
Brajan objął mnie jeszcze bardziej, a ja zamknęłam oczy, zapominając o wszystkim tym co złe.Po chwili zadzwonił telefon, spojrzałam na mały wyświetlacz nieufnym wzrokiem, zupełnie tak, jakby ten telefon miał mi coś zrobić.Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Samanty, odebrałam.  
- Iza on, on nie żyje - płakała Samanta  
- Kto? Grzegorz?- zapytałam patrząc na Brajana  
- Tak - zaszlochała  
- Już do ciebie jadę - powiedziałam zakładając bluzę  
Brajan spojrzał na mnie i chyba domyślił się o co chodzi, bo objął mnie i mocniej przytulił.Zbiegłam po schodach na dół i zaczęłam gorączkowo szukać po mieszkaniu mamy.Zastałam ją w sypialni z zapłakanymi oczami.  
- Co się stało? - zapytałam czując się niezręcznie  
- Tęsknie za ojcem-powiedziała mama  
Przytuliłam ją i kilka minut staliśmy tak objęci.Dopiero kilka minut później przypomniał mi się cel znalezienia mamy.  
- Mamo Grzegorz nie żyję! Chciałabym jechać do Sam bo nas teraz potrzebuje -powiedziałam  
- Zaczekaj ubiorę się i pojadę z wami - powiedziała mama otwierając szafę  
My wyszliśmy z jej sypialni i poszliśmy na dwór, przed mieszkaniem postanowiliśmy za nią poczekać.Gdy wyszliśmy na dwór, zobaczyłam znajomą sylwetkę, obok nas stał Jarek.  
- Cześć - rzucił uśmiechając się  
- Cześć, sorry nie mogę z Tobą rozmawiać, bo spieszę się do Sam-powiedziałam przepraszająco  
- Słyszałem o tym co stało się Grzegorzowi, jak ona to przeżyła? Izo czy my możemy jutro porozmawiać na osobności? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy  
Kiwnęłam głową i po chwili obok nas była już moja mama.  
- To co dzieci jedziemy?-zapytała  
Razem z Brajanem kiwnęliśmy głową i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie jadąc do mojej siostry.Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed szpitalem i mama zaparkowała auto.My z Brajanem wyszliśmy z samochodu i poszliśmy od razu do Samanty a mama miała za chwile do nas dołączyć.Szłam niepewnym krokiem, czując narastający ból.Nie wiedziałam jak mam teraz z nią rozmawiać, co powiedzieć, by  
jeszcze bardziej jej nie zranić.Nie wiedziałam jak powinnam zachować się w tej sytuacji.Szłam białym korytarzem a serce przyspieszyło, Nie słyszałam już nic, oprócz bijącego serca, nawet słowa chłopaka ucichły.Złapałam go mocniej za rękę i nie patrząc na niego nieśmiałym krokiem zbliżyłam się do sali, w której leżała Samanta.  
- Zaczekaj - powiedział Brajan cofając się w tył  
Zatrzymałam się i spojrzałam na dziwnie zachowującego się Brajana, po raz kolejny zastanawiając się, czy on czasami nie miał coś wspólnego z jego śmiercią? czy on w przypływie złości nie zabił go? Tak bardzo chciałam zagłuszyć nielojalne myśli, ale nie mogłam.Nie bardzo wiedziałam jak mogę oskarżać ukochanego o takie rzeczy, co ze mnie za narzeczona, ale te jego zachowanie jest takie, takie strasznie dziwne.  
- Dlaczego nie chcesz wejść? - zapytałam patrząc mu w oczy  
- Bo nie dobrze czuję się w szpitalu - kłamał  
Widziałam to po jego oczach, kłamał a ja zupełnie nie wiedziałam czemu.Jego zachowanie wskazywało na to, że on ma coś wspólnego, nie! Nie mogę tak myśleć! Muszę w niego wierzyć, muszę mu ufać.Czym byłby związek bez zaufania?po co  
miałabym z nim być skoro bym mu nie ufała? Nie namawiałam go.Puściłam jego dłoń i nie patrząc na niego, weszłam do sali Samanty.  
- Oj kochanie tak mi przykro! - powiedziałam przytulając ją  
Samanta nie odpowiedziała, pogłaskała się po brzuchu, a w jej oczach wciąż gościły nowe łzy.Przez chwile zachowywała się tak, jakby byłą w jakimś amoku, jakby była zamknięta w sobie, nieobecna.Spojrzałam na brzuch i poczułam ból, Boże! to dziecko właśnie straciło ojca.Ale co był z niego za ojciec skoro pobił on Samantę?  
- To wszystko to moja wina! - krzyknęła Samanta, nagle budząc się z zamyślenia  
- Jak to twoja? - zapytałam oszołomiona  
- Gdybym nie oskarżyła go o pobicie, on by był przy mnie i by nie zginął-powiedziała zapłakana  
- Nie możesz się obwiniać-pocieszałam ją  
Do sali weszła mama i obie zaczęliśmy ją pocieszać.Nie wiem ile godzin tam byliśmy. Wciąż niepokoiłam się o dziecko, bo taki stres mu nie służył i Samanta dobrze o tym wiedziała.Co chwila do sali wchodziła pielęgniarka mierżąc puls dziecka.No tak, wszyscy w tym szpitalu bali się o to maleństwo.Bolało mnie jedno, przez cały nasz pobyt w szpitalu, ani razu nie było przy Samancie Brajana. Gdy po kilku godzinach pocieszania ją, wyszłam na korytarz, by przynieść siostrze coś do picia, korytarz był pusty. Brajana już tam nie było.  

Obudził mnie głos mamy, otworzyłam oczy walcząc ze snem.Przeklinałam wstawanie, bo wcale nie wyspałam się tej nocy.Nie dość, że było mi duszno i gorąco, to jeszcze wciąż myślałam o wczorajszym dziwnym zachowaniu narzeczonego.Nie miałam pojęcia co się z nim ostatnio działo.Czy on zabił Grzegorza? czemu tak dziwnie się zachowywał? usłyszałam pukanie do drzwi, zasłoniłam się kocem i kazałam wejść.Do pokoju wszedł Jarek.  
- Boże człowieku, czy ty nie możesz spać? - zapytałam niemal wybuchając gniewem  
- Okej to przyjdę później - powiedział Jarek spuszczając wzrok  
- Nie no już zostań skoro i tak mnie obudziłeś - zaśmiałam się  
Było mi głupio, ze tak na niego naskoczyłam, ale usprawiedliwiał mnie fakt, że buzują we mnie hormony.Rękom macałam kocyk w poszukiwaniu małej komórki, której nigdzie nie mogłam znaleźć.Po chwili Jarek podał mi telefon, uśmiechając się.Spojrzałam na mały wyświetlacz, ale nadal nic.Od wczorajszego pobytu w szpitalu nie widziałam Brajana, nie miałam z nim jakiegokolwiek kontaktu a mnie już zaczęło to wszystko denerwować. Czy on zawsze musiał znikać tak bez słowa? czy zawsze musiał tak się zachowywać? Zaczęło mnie to już powoli irytować.Jarek spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że leże w skąpej bieliźnie prawie naga.Jeszcze bardziej zakryłam się kocem a Jarek uśmiechnął się.  
- Daj spokój! Przecież Cię już widziałem nago - powiedział śmiejąc się  
- Spadaj! - rzuciłam w niego poduszką  
- Taka mądra jesteś? - zapytał rzucając poduszkę we mnie  
- Osz ty! W ciężarną rzucasz? - zaśmiałam się, znów uderzając go tym razem dwiema poduszkami  
Po paru minutach zabawy ubrałam się i zeszliśmy do kuchni.Na stole mama postawiła kanapki z jedzeniem, a ja niemal się na nie rzuciłam.Po zjedzeniu sześciu kanapek i  
wypiciu dwóch szklanek mleka ubrałam się i wyszliśmy na dwór.  
- To co będziemy robić? - zapytałam uśmiechając się do Jarka  
- Muszę Ci coś powiedzieć - usłyszałam  
Spojrzałam na Jarka z zaciekawieniem w oczach i nie wiedziałam co chce mi powiedzieć.  
- Bo widzisz Izo, obawiam się, że to Brajan zabił Grzegorza - usłyszałam  

Kilka Dni Później...  
Staliśmy na cmentarzu i patrzyliśmy jak ciało Grzegorza upada w dół.Podeszłam do Samanty i mocno ją objęłam.Chciałam chociaż w ten sposób pomóc jej przejść przez to wszystko.Tak, było mi jej strasznie żal, ale nic nie mogliśmy zrobić.Poczułam krople deszczu na czole i czułam, że za chwile się rozpada.Jednak w tym dniu nikt nie zwracał na to uwagi, rozejrzałam się naokoło, ale jego nie było.W sumie tylko jego nie było, bo dziś zebrali się tu wszyscy.Jego koledzy, koleżanki, nasza ekipa i parę osób poznanych wtedy tamtego dnia pod namiotami.Nie było tylko jego-Brajana. Spojrzałam na księdza, który zaczął swoją gadką, ale ja go nie słyszałam.Nie zwracałam uwagi, na to co on mówi. Nie zwracałam uwagi na nic.Wciąż nie spuszczałam wzroku z Samanty.Tak bardzo obawiałam się tego, że to wszystko jej zaszkodzi.Trzymałam Samantę za rękę i zastanawiałam się, co powiedzieć, by jej jeszcze bardziej nie zranić.  
- Kochanie to nasze dziecko.Dlaczego nas zostawiłeś? Dlaczego odszedłeś?! - zapłakała Samanta  
Patrzyłam na nią i było mi strasznie szkoda.Chciałabym za wszelką cenę jej pomóc przez to przejść, ale nie wiedziałam jak.  
- Sam uspokój się! - podeszłam do niej i razem z mamą zabraliśmy ją  
- Córeczko uspokój się - pocieszała ją mama  
Jednak to nic nie dało.Sam nie chciała odejść i stała tuż nad trumną.Gdy patrzyłam na nią moje serce się krajało, podszedł do niej Kacper i niemal siłą zabraliśmy ją stamtąd. Mama zrobiła jej zastrzyk a po chwili Samanta uspokoiła się.Tuż przy samochodzie zatrzymała nas jakaś kobieta.  
- Samanta! kochanie! - krzyknęła a w jej oczach zobaczyłam łzy  
Spojrzałam na nią i zamarłam.Tuż przed nami stała nasza mama.Była, była tak bardzo podobna do nas.Gdy patrzyłam na nią miałam wrażenie, że widzę Samantę.  
- Mama? - zapytałam czując narastający ból  
- Iza? to ty córeczko? - zapytała kobieta  
Kiwnęłam głową i spojrzałam na nią.Nie mogłam oderwać oczu i uwierzyć, że stoję na przeciwko kobiety, która kiedyś mnie zostawiła.Miałam jej tyle do powiedzenia, miałam  
tyle do niej żalu, tyle nienawiści, ale jednocześnie chciałam ją poznać.Tak, teraz wiedziałam to na pewno chciałam ją poznać, chociaż jeszcze kilka godzin temu jej tak strasznie nienawidziłam.Spojrzałam na moją mamę i nie wiedziałam jak mam zareagować, nie chciałam jej zranić, bo przecież to ona mnie wychowywała.  
- Porozmawiajcie sobie a ja zawiozę Samantę do domu - powiedziała  
- Jesteś tego pewna? - zapytałam  
- Tak córeczko - odpowiedziała  
Ostatni raz rozejrzałam się w poszukiwaniu Brajana, wciąż zastanawiając się, czy to co powiedział mi Jarek faktycznie jest prawdą.Czy to możliwe, że mógł mieć coś wspólnego z śmiercią Grzegorza? czy on go zabił?? nie wiedziałam.  
- Cześć mogę zająć Ci minutkę? - usłyszałam głos Kuby  
Spojrzałam na kobietę a ta kiwnęła głową.Odeszłam kawałek i spojrzałam na kolegę.
- Wiesz chciałbym się z Tobą pożegnać, bo wyjeżdżam.I muszę Ci coś powiedzieć o Brajanie - powiedział  
- Co takiego? czy ty wiesz co się z nim dzieje? - zapytałam  
- Tak, bo widzisz, on...CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5669 słów i 29598 znaków.

10 komentarze

 
  • Olinka

    Blagam, pisz dalej. Dodaj dzisiaj kolejna czesc. Uwielbiam Twoje opowiadanie. W jeden dzien przeczytalam wszystkie 37 czesci i teraz z niecierpliwoscia czekam na kolejna. :-)

    29 maj 2014

  • Mrau ...

    Pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Chyba dzisiaj nie zasnę.

    28 maj 2014

  • :) :) :)

    PISZ DALEJ PISZ DALEJ PISZ DALEJ :D :D :D : świetna część :D  <3  :jupi:  :lol2:  :smile:  :rotfl:  :yahoo:  :danss:  :bravo:  :ziober:  :D

    28 maj 2014

  • Cam

    Aaaa !!!! Czemu w takim momencie sie musi kończyc :)
    Oczywiscie super czekam na dalszy ciag :)

    28 maj 2014

  • maleństwo

    napisz dziś kolejną część prosimy <3

    28 maj 2014

  • anulka

    Aguś, więc motywuję Ciebie!!!!!!!
    pisz.czekamy na dalsze części! :lol2:

    28 maj 2014

  • malinowamamba20

    No wiesz co ;d to niesprawiedliwe :D dodaj jeszcze jedną część :)

    28 maj 2014

  • malinowamamba20

    Skończyć w takim momencie ? Oj Aguś :)

    28 maj 2014

  • malinowamamba20

    Koniec bardzo słodki :)

    28 maj 2014

  • volvo960t6r

    Cudownie napisane i ubrane w słowa...

    28 maj 2014