On-Chłopak ze snu cz.18

On-Chłopak ze snu cz.18No i oto kolejna część :) Mam nadzieje, ze Was nie zawiodłam i zostaniecie ze mną do końca :) No to miłego czytania :*

Pomału otwierałam oczy, otoczona tłumem gapiów, gdzieś z daleka dostrzegłam białą sylwetkę, a po chwili dwóch potężnych mężczyzn podnosiło mnie z ziemi zadając te dziwne pytania.Który to miesiąc? czy nic panią nie boli? co miałam im odpowiedzieć? tak, boli mnie serce, bo mężczyzna w którym się zakochałam okazał się moim bratem? a jestem tu bo chciałam zabić owoc naszej miłości? co miałam do cholery im powiedzieć? gdzieś pośród dzikiego, otaczającego mnie tłumu dostrzegłam tak bardzo znaną mi postać.Spojrzałam w jego oczy i poczułam strach, bałam się go, bo kiedyś kompletnie straciłam dla niego głowę, kiedyś, gdy jeszcze byliśmy młodzi.  
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytałam  
- Śledziłem Cię - odpowiedział Piotr z tym jego zadziornym uśmiechem  
Poczułam jak po mojej skórze przeszywa mnie dreszcz.Jak to śledził? często to robi? czego ode mnie chcę? nie wiedziałam po co wrócił i czego oczekuje, ale za to wiedziałam jedno, na nic nie może liczyć.Ja oddałam już swoje serce i chociaż teraz nie mogę z nim być, nie mam zamiaru wiązać się z kimś innym, przynajmniej teraz. Poczułam jak dwoje silnych mężczyzn podnosi mnie do góry i po chwili na wózku szpitalnym jechałam już do środka kliniki.Tak bardzo bałam się o dziecko, o dziecko, które przecież sama chciałam zabić.Ale nie wiedziałam co robię, mój świat zawalił się w drobny mak, a ja sama pogrążyłam się w bólu, nie myśląc o tym, że mogę skrzywdzić owoc naszej miłości, zakazanej miłości.Zatrzymałam się przed wielką salą i położyłam się na łóżku.  
- Dzień dobry co panią boli? - zapytała młoda, miła lekarka  
- Nic pani doktor - powiedziałam nadal oszołomiona  
Chyba tak naprawdę nie docierało do mnie to, że mogę stracić dziecko, nie docierało to, ze naraziłam je na takie niebezpieczeństwo przez mój ból i stres.Zabrano mnie na potrzebne badania i po niecałej godzinie byłam znów w sali.Moja komórka wciąż nie przestawała dzwonić, a ja nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.Przecież Brajan miał prawo wiedzieć co dzieję się z jego dzieckiem.Sięgnęłam po telefon i odebrałam jego połączenie.  
- No nareszcie! Gdzie ty jesteś? co zrobiłaś? - pytał zdenerwowanym głosem Brajan  
- W klinice na pomorskiej - powiedziałam  
- czy ty..czy ty wykonałaś aborcję? - zapytał załamanym głosem  
- Nie Brajanie i tak nie mogłabym już usunąć tego dziecka - powiedziałam  
- To co ty do cholery tam robisz? - prawie zadarł się do słuchawki  
- Straciłam przytomność zaraz po tym jak z niej wybiegłam.No i zatrzymali mnie tu na obserwację - powiedziałam  
Chłopak zapewnił, że zaraz przyjedzie i rozłączył się.Leżałam wciąż zastanawiając się dlaczego nadal nie mam żadnych informacji, co takiego dzieję się z moim dzieckiem i czy ciąża nie jest zagrożona.Dlaczego straciłam przytomność, czy to za sprawą poznania prawdy o mnie i Brajanie? czy to ten stres tak zaszkodził naszemu dziecku? Do sali weszła młoda pielęgniarka i poczułam ukłucie.Po kilku minutach zapadłam w głęboki sen.  
  
Stałam nad małym kamiennym grobem i poczułam ból, Wciąż nie mogłam uwierzyć, ze straciłam dziecko, to do mnie wcale nie docierało.Teraz miałam jeszcze gorzej, teraz wcale nie chciałam żyć, nie miałam po co.Przecież wszystko to, czego pragnęłam, o czym marzyłam zostało mi w taki okropny sposób odebrane.Dlaczego on? dlaczego nasz mały aniołek, który przecież nie zasługiwał na to, niczemu nie zawinił.Kochałam go i chciałam by wszystko było dobrze, chciałam mieć je przy sobie.Nawet się z nim nie pożegnałam i to bolało mnie jeszcze bardziej.Nie wiem, może gdyby mi dali je na ręce, może gdyby mi pokazali wszystko było by łatwiejsze.  
- Izo! - usłyszałam za sobą znajomy głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na Brajana i Betty.Chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam jak do oczu spływa mi kropla łez.Nie mogłam uwierzyć w to, ze nasze życie się aż tak skomplikowało.Przecież kochałam go i cały czas wydawało mi się, że on mnie też, a teraz miał nową żonę i inne dziecko w drodze.  
- Tak myślałem, że Cię tu spotkam - powiedział Brajan  
- Czego chcesz? przecież wszystko już ustalone - powiedziałam nie spuszczając wzroku z nagrobka naszego synka  
- Daj spokój Izo, martwimy się o ciebie.Przecież twoje zachowanie nie jest normalne -powiedział z czułością w głosie  
- Straciłam dziecko Brajanie! Po czymś takim nigdy się człowiek nie pozbiera -powiedziałam zalana łzami  
- Gdybyś nie zauważyła to było również moje dziecko - powiedział ze łzami w oczach  
- Dlaczego Brajanie? dlaczego to spotkało akurat nas? ja nie chcę żyć! nie chcę! -krzyknęłam  
Wybiegłam z cmentarza, nie zatrzymując się na wołanie Brajana.Chociaż chłopak ruszył za mną, ja nawet na chwilę nie zatrzymałam się.Chciałam pobyć sama, musiałam.To wszystko było za ciężkie do zniesienia, bym była w stanie to udźwignąć.  
Zatrzymałam się dopiero na kamiennym moście.Spojrzałam w dół i chciałam skoczyć.  

Poczułam szarpnięcie i otworzyłam oczy.Nade mną stał zapłakany Brajan.  
- Ja nie chciałam go zabić! Nie chciałam! - szlochałam  
Chłopak objął mnie, a ja uświadomiłam sobie, że mam brzuszek.Spojrzałam w jego błękitne oczy i poczułam strach, ale tez ulgę.To tylko był zły sen, nic więcej.  
- Och Izo! Ja tak bardzo się o ciebie bałem - powiedział Brajan zapłakanym głosem.  

Z dzieckiem było wszystko dobrze, chociaż kazano mi unikać stresu.Po kilku poproszeniach lekarki zgodziła się i wypuścili mnie do domu już następnego dnia.Moich rodziców jak zawsze nie było, dlatego Brajan przez kilka dni zamieszkał u mnie.Pod żadnym pozorem nie chciał zgodzić się, bym była w domu sama.Dochodził już dziewiąty miesiąc i już tylko dni dzieliły nas od narodzin dziecka.Wciąż nie wiedzieliśmy co zrobić i czy dziecko urodzi się zdrowe.chociaż nie traciliśmy wiary, ogarniał nas strach.Siedziałam przy stole zastanawiając się, co teraz z nami będzie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Z trudem wstałam, by je otworzyć, teraz w sumie nie chciało mi się już nic.Podeszłam do drzwi po pięciu minutach i spojrzałam na sylwetkę mężczyzny.  
- Cześć mogę wejść? słyszałem o tym co się stało.Powiedz mi, że to nie prawda -powiedział Jarek ze strachem w oczach  
- Niestety prawda, ale sama sobie na to zasłużyłam - powiedziałam wpuszczając go do mieszkania  
Nie byłam pewna jak zareaguje na niego Brajan i czy się nie pozabijają, ale mimo tego jak potraktowała mnie Ania tak bardzo się o nią martwiłam.  
- Czego chcesz? - zapytał surowym głosem Brajan  
Spojrzałam na chłopków i poczułam strach, tak bardzo bałam się tego, że zaraz się pobiją.Chociaż już dawno nie czułam nic do Jarka, to miałam do niego sentyment, przecież kiedyś byliśmy kilka lat razem i mimo wszystko przeżyliśmy cudowne chwile.
Jarek mu nie odpowiedział.Wciąż siedział w kuchni i patrzył tępo w stół, nie odzywając się do nas.  
- Znajdzie się, nie martw się - pocieszałam go łapiąc za ramię  
- Nie w tym problem.Ona jest nie obliczalna, boję się, że będzie próbowała coś Ci zrobić - powiedział  
Z Brajanem spojrzeliśmy na niego i poczułam jakiś paraliżujący strach.Jak to jest nie obliczalna? nie, przecież znałam ją i nigdy nie powiedziałabym, że Ania mogłaby komuś coś zrobić.Izo ty kretynko! nie komuś tylko Tobie! - podpowiadał mi wewnętrzny głos.  
Zamarłam uświadamiając sobie, że jestem na celowniku mojej najlepszej przyjaciółki. Czy facet jest wart tego, żeby chcieć przez niego zabić?  
- Przepraszam cię, bo to ja Cię w to wpakowałem - powiedział Jarek patrząc mi w oczy  
- No nie da się tego ukryć - powiedział surowym głosem mój ukochany.  

Patrzyłam jak chłopak wychodzi z łazienki i poczuła strach.Zamknęłam oczy wyobrażając sobie życie bez niego i poczułam ogarniający moje ciało ból.Nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez chłopka, który przecież był moim bratem.Położyłam się na łóżku, a po chwili Brajan położył się obok mnie.  
- Co z nami będzie? - zapytałam wtulając się w jego ciepłe ramiona  
- Nie wiem Izo, naprawdę nie wiem - powiedział zmęczonym głosem  
- Nie potrafię bez Ciebie żyć, ale przecież jesteś moim bratem - zaszlochałam  
Chłopak objął mnie ramieniem i spojrzał w moje oczy.  
- Cokolwiek się wydarzy ja nie przestanę cię kochać - szepnął mi do ucha  
Chciałam go pocałować, ale przypomniało mi się, że nie mogę.Przecież jesteśmy rodzeństwem.Na samo wspomnienie tego faktu z moich oczu popłynęły łzy.Nie wiedziałam jak nauczę się żyć bez jego czułych pocałunku, dotyku jego dłoni.Teraz był przy mnie i obejmował mnie ramieniem, ale nie wiedziałam co czeka nas później?Czy mimo wszystko będziemy dla siebie tak samo bliscy jak teraz? czy poznamy kogoś innego?  
- Obiecaj mi coś - powiedział przerywając moje przemyślenia  
- Co takiego? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej  
- Obiecaj, że mimo wszystko z kimś się zwiążesz i ułożysz sobie życie na nowo -powiedział a w jego oczach dostrzegłam łzy  
Chciałam się odezwać, zaprzeczyć, ale nie zdążyłam.Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.Chłopak poszedł je otworzyć, a po chwili do mojej sypialni wszedł Piotr.  
- Cześć maleńka - usłyszałam jego zatroskany głos  
Spojrzałam na Brajana, który właśnie opuszczał sypialnie, zostawiając nas samych.Wciąż dudniły mi w uszach słowa Piotra.Spojrzałam na zamknięte za nim drzwi i poczułam w oczach łzy.Żałowałam, że nie mam nic w ręce bo od razu bym go tym uderzyła.Nie znałam głupszego i bardziej bezczelnego człowieka niż on.Ale mimo jego słów najbardziej zabolało mnie zachowanie Brajana.Nie chciałam go znać, nie mogłam mu wybaczyć tego co zrobił, nie chciałam.Wstałam z łózka i ruszyłam w stronę kuchni. Chłopak siedział przy stole, wciąż obserwując krajobraz za oknem.Nie wiem jak długo tu tak stałam, chyba dobrych kilka minut.Wciąż nie mogłam uspokoić się, po tym co powiedział mi Piotr.Nie wiedziałam, czy powinnam mu wierzyć, czy też nie, ale jego słowa były takie wiarygodne, że nie miałam powodu mu nie wierzyć.
- Powiedz mi, że Piotr kłamał! - powiedziałam błagalnym głosem  
Oczy chłopaka spojrzały w moją stronę, a ja zobaczyłam w nich ogromny ból.Nie wiem czemu jego słowa tak mną wstrząsnęły i czemu po raz kolejny poczułam się, jakbym dostała od Brajana w twarz.Chłopak wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja z minuty na minutę czułam coraz to większy strach
- No powiedz, że on do cholery kłamał! - krzyknęłam czując jak wiruje cała kuchnia  
Brajan powolnym krokiem zbliżył się w moją stronę, a ja zamarłam.Nie chciałam by zbliżał się do mnie, czy nawet mnie dotykał, nie chciałam go znać, nienawidziłam go za to.
- Daj mi to wszystko wytłumaczyć, proszę Cię - powiedział łapiąc mnie wa ramiona  
- No co chcesz mi wytłumaczyć? znów chcesz mnie okłamać? proszę bardzo! Kłam, ale nie mnie! Wiesz kochałam Cię i nawet nie wiesz jak zabolał mnie fakt, że jesteśmy rodzeństwem, ale tego po Tobie się nie spodziewałam.Jak mogłeś?  
za kogo mnie masz? myślałam, że mnie kochasz! - krzyknęłam nie panując nad tonem mojego głosu
- Bo kocham - usłyszałam  
- Nie rozśmieszaj mnie! Ty pieprzony egoisto! Nie kochasz nikogo oprócz siebie samego! Kochasz? i dlatego z nas zrezygnowałeś? dlatego namówiłeś Piotra by o mnie walczył tak? gdybyś kochał to sam byś o nas walczył! Wiesz udało Ci się! Mam zamiar ułożyć sobie życie bez Ciebie! a teraz wyjdź! opuść mój dom i to natychmiast! -krzyknęłam na całe gardło  
- Nie zostawię cię samej - szepnął  
- Sama jestem od kilku dni gdybyś nie zauważył.Potrzebowałam Cię, a ty chcesz żebym się z kimś związała? bo co? bo poznałeś jakąś lalunie do której Ci tak spieszno? to idź! Ja już Cię zatrzymywać nie będę i nie martw się o dziecko wychowam je sama-zapłakałam  
- Co??? - zapytał zaskoczony  
- Głuchy jesteś?? jesteś wolny Brajanie! zwalniam ci wolność tak jak tego pragnąłeś -krzyknęłam  
Usiadłam na krzesełku i oparta łokciami o stół zaczęłam płakać.Nie mogłam uwierzyć w to, że on mógł tak postąpić.Wciąż widziałam przed oczami roześmianą twarz Piotra, gdy powiedział, że Brajan ubłagał go, by do mnie wrócił.Jak on mógł tak mnie upokorzyć? jak mógł tak potraktować? no i do tego te zdjęcia, które mi pokazał.Od jak dawna Brajan ma inną? od jak dawna spotykają się?  
- Proszę wysłuchaj mnie! - krzyknął wystraszony Brajan  
Wyjęłam z kieszeni fotografię i bez słowa opuźciłam mieszkanie.Dla mnie nie było już czego tłumaczyć.Wszystko dla mnie było jasne, on zdradzał mnie, a ja nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.Nawet nie chodzi o tą zdradę, po pierwsze on był moim bratem, po drugie upokorzył mnie i to najbardziej bolesny sposób a po trzecie zdradzał. Jak mogłam po tym wszystkim nadal go kochać? Poczułam jego ciepłą dłoń na swoim karku.Odwróciłam się i zobaczyłam jego zmęczoną twarz.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale wiedziałam, że muszę.Przecież nadal go kochałam.Poczułam jak serce rozpada się na milion kawałków, tak bardzo cierpiałam z jego powodu.
- Chcesz tak rozmawiać na ulicy? - zapytał  
Nie odpowiedziałam.
- To nie ja jestem na tej fotografii, to Max, to on zdradza Julię, chociaż przyrzekł mi, że zakończy ten romans - powiedział spuszczając twarz  
- Nie chodzi nawet o to Brajanie! Ty mnie zraniłeś, upokorzyłeś.Jak mogłeś go próbować przekupić? - zapytałam patrząc mu głęboko w oczy  
- Bo nie chciałem byś była sama. Nie wiem jak będzie z nami, powinnaś mieć kogoś u swojego boku.Zrobiłem to z miłości do ciebie - powiedział  
Spojrzałam mu głęboko w oczy i schowałam twarz w jego ciepłej szyi.
- Kocham cię i nie chcę nikogo innego - powiedziałam  
Brajan objął mnie i przytulił.Siedząc tak na ławce, milcząc zastanawialiśmy się nad tym co przyniesie nam los.
- Brajanie! Brajanie! mi chyba odeszły wody - szepnęłam spanikowana.
Ocknęłam się w białej sali, a wszystko, dosłownie wszystko mnie bolało.Z początku straciłam orientację i nie pamiętałam co ja tu robię i czemu się tu znalazłam.Dopiero po chwili zobaczyłam młodą pielęgniarkę.
- Obudziła się już pani - powiedziała z uśmiechem  
Spojrzałam na nią i odwzajemniłam uśmiech.Chociaż wszystko mnie bolało coś się nie zgadzało.Nie miałam już brzucha i nie czułam kopnięcia, dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że urodziłam.Do sali wszedł Brajan i spojrzał mi prosto w oczy.
- Mamy śliczne dziecko, dziękuje Ci - powiedział
Nagle przypomniały mi się wszystkie nieporozumienia.Tego dziecka nie powinno być, nie powinien się urodzić i doskonal o tym wiedzieliśmy, ale teraz nie dało się nic zrobić. Ono już było i nie mieliśmy żadnego wyjścia.Chyba, że, nie nie mogłam tego zrobić.
- Twoi rodzice już tu jadą - powiedział Brajan  
Pokiwałam głową i po kilku minutach weszła pielęgniarka.Spojrzałam na małe dziecko, znajdujące się na jej rękach i zamarłam.Dziecko było takie śliczne, takie małe i takie słodkie.
- Ma pani śliczną i zdrową córeczkę - usłyszałam  
- Córeczkę? - zapytałam zaskoczona  
Przecież przez cały czas byłam przekonana, że to będzie syn.No cóż widocznie lekarze się pomylili, zdarza się to nawet najlepszym lekarzom-pomyślałam  
Dopiero teraz dotarły do mnie słowa pielęgniarki, zdrowa ona jest zdrowa! niemal krzyknęłam z radości.Wzięłam maleństwo na ręce i pocałowałam.Kochałam ją najbardziej na świecie i wiedziałam, że jest jedynym powodem dla którego żyję.(...)

Dziś minęły trzy długie dni, gdy razem z dzieckiem siedzieliśmy w szpitalu.Dni dłużyły się nie do zniesienia, a ja nie marzyłam o niczym innym jak znaleźć się w swoim łóżku i porządnie zjeść.Te jedzenie szpitalne było nie do zjedzenia, ale podobno musiałam uważać na to co jem, bo przecież karmiłam piersią.Siedziałam na łóżku, trzymając moje maleństwo przy piersi, gdy do sali wszedł Brajan.Spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem, a w jego oczach były łzy.
- Co się stało? - zapytałam patrząc na niego  
- Moi rodzice mieli wypadek, muszę wyjechać do rodzinnego miasta - powiedział  
Spojrzałam na niego, ale nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.Przecież nie mogłam go zatrzymywać, bo nie miałam takiego prawa, ale przecież oboje wiedzieliśmy, że możliwe, że on już nie wróci.Ze względu na nasze dziecko powinnam go zatrzymać, ale nie mogłam.Nie chciałam by kiedyś w przyszłości miał do mnie żal i mnie za to znienawidził.
- Kiedy jedziesz? - zapytałam patrząc mu prosto w oczy
- Jutro rano - szepnął  
Mieliśmy tylko te kilka godzin.Tylko tyle by się sobą nacieszyć, tylko tyle miała Jagoda by pobyć z ojcem.
- Jak ją nazwiemy? - zapytał Brajan, dotykając rączki córki  
- Jagoda - powiedziałam pewnym głosem  
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.Córeczka byłą drugą osobą jaką sobie wyśniłam. Najpierw śniłam o Brajanie, teraz o niej.Doskonale wiedziałam, że skradła moje serce tak samo jak on.Teraz miałam po co żyć, teraz miałam sens w życiu i chociaż nie mogłam być z Brajanem to przecież łączył nas najpiękniejszy dar na świecie-dziecko.Do sali wszedł lekarz i uśmiechnął się.
- Mam dla pani dobą wiadomość dziecko jest zdrowa, pani też lepiej się czuję więc nie widzę żadnych przeciwwskazań, by wróciła pani dziś do domu - powiedział uśmiechając się  
Po niecałej godzinie trzymałam już wypis w ręce i objęta ramieniem Brajana wychodziliśmy w trójkę ze szpitala.Chłopak trzymał malutką na rękach, a ja szłam sama, bo byłam jeszcze trochę zmęczona i słaba po tym wszystkim.
- Są rodzice w domu? - zapytałam zerkając na chłopaka  
Brajan pokiwał głową, a ja uśmiechnęłam się.Kilkanaście minut później podjechaliśmy taksówką pod dom.
- Cześć mamo! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania  
- Iza? co wy tu robicie? - krzyknęłam przerażona mama  
- Lekarz nas wypuścił - powiedziałam  
Mama spojrzała na mnie przerażona i podeszła do naszego aniołka.Wzięła wnuczkę na ręce a po chwili do nas przyszła też Samanta.
- Zajęlibyście się nią? chcielibyśmy się przejść, musimy porozmawiać - powiedziałam
Czułam się koszmarnie zostawiając takie maleńkie dziecko, ale przecież mieliśmy tylko kilka godzin i miałam go znowu nie zobaczyć.nie wiedzieliśmy nawet, czy on wróci i kiedy wróci.Musieliśmy ustalić sprawy między nami, musieliśmy o nas porozmawiać.
Wyszliśmy z mojego mieszkania i poszliśmy w stronę parku, mieliśmy nie całe trzy godziny do karmienia małej.
- Wiesz nie chciałbym byś za mną czekała.Nie wiadomo kiedy wrócę, nie wiadomo czy wrócę - powiedział Brajan  
Byłam mu wdzięczna, za to, że jest ze mną szczery i nie kłamie, nie bajeruje.Poczułam ból, bo uświadomiłam sobie, że być może to nasza ostatnia rozmowa na bardzo długi czas.Wrócić wróci bo przecież ma tu córkę, ale dla nas nie widziałam już szansy i chociaż nie wyobrażałam sobie bez niego życia, nie chciałam go na siłę zatrzymać. Bolało mnie to wszystko, ale za wszelką cenę udawałam twardą.Podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.Złapał za brodę i delikatnie mnie pocałował.W tym pocałunku było wszystko, nasza miłość do siebie, skryte nadzieje, tęsknota i obietnica. Było wszystko to co nas dzieliło i łączyło.To był pocałunek miłości a zarazem był on pożegnalny.czułam jak rozrywa mi serce i dopiero chyba teraz uświadomiłam sobie co się dzieje, dopiero teraz dotarło do mnie to, że być może widzę go ostatni raz.Poczułam w oczach łzy i po chwili wybuchłam płaczem.Nie mogłam się uspokoić.Tak bardzo go kochałam i tak bardzo nie chciałam go stracić.Był moim azylem, wszystkim tym czego pragnęłam, czego potrzebowałam.Bez niego nie byłam już taka sama.Czasami miałam wrażenie, że jest drugą połówką mojego serca, a on wyjeżdżając łamał mi je.
- Nie jedź - zaszlochałam  
Chłopak podszedł i przytulił mnie, a ja skryta w jego ramionach usłyszałam bicie jego serca.

Obudził mnie płacz dziecka, otworzyłam oczy i spojrzałam na śpiącego obok mnie Brajana.Byłam zdziwiona faktem, że mama ani Samanta nie mieli nic przeciwko temu, że ojciec mojego dziecka będzie u nas dziś spał.Pewnie dlatego, że doskonale wiedzieli o jego jutrzejszym wyjeździe.Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę, nie wiedziałam jak poradzi sobie Jagoda bez ojca.Dziecko ponownie zapłakało, a Brajan ruszył ręką.
- Wstanę do niej - powiedział przez sen  
Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka.Podeszłam do łóżeczka, które stało zaraz pod ścianą na przeciwko mojego łózka i wzięłam córeczkę na ręce, Przebrałam ją, zmieniając jej brudną pieluszkę i przyłożyłam do swojej piersi.Dziecko jadło a ja przyglądałam się nadal śpiącemu chłopakowi.Boże tak bardzo go kochałam! Tak bardzo potrzebowałam, tak bardzo pragnęłam.Nagle chłopak otworzył oczy, a ja się wystraszyłam, nie chciałam go obudzić i poczułam się winna, że z mojego powodu się nie wyśpi.Kilka minut później dziecko najadło się i już, gdy zasypiało mi na rękach odłożyłam ją do łóżeczka.
- Nie spisz? - powiedziałam ściszonym głosem, by nie obudzić małej  
- Nie kochanie.Jagoda tak płakała, że każdego by obudziła - zaśmiał się  
Położyłam się obok niego na łóżku i przytuliłam do jego nagiej klaty.Chłopak objął mnie w pasie i przytulona do niego zamknęłam oczy.Tak tego mi było potrzeba, za tym tęskniłam.W tym momencie nic innego się dla mnie nie liczyło, chciałam, pragnęłam skryć się w jego ramionach i pozostać tu na zawsze.Nie chciałam by wyjeżdżał.Nie chciałam by zostawił nas samych.
- Tak bardzo będzie mi was brakować.Nie wiem jak zniosę tą rozłąkę - szepnął  
- Nasza córeczka też będzie za Tobą tęsknić.Tylko w twoich ramionach dziś się uspokoiła - powiedziałam
- A ty Izo? Ty zaczekasz? będziesz o mnie myśleć? będziesz tęsknić? - zapytał a w jego oczach panował strach  
Wyrwałam się z jego ramion i spojrzałam mu głęboko w oczy.Pogubiłam się już w jego zachowaniu, tak bardzo nie mogłam go zrozumieć, tak bardzo nie mogłam za nim trafić. On był tak zmienny jak kobieta, nawet ja nie miałam tylu myśli na raz.Raz chciałbym ułożyła sobie życie, bym nie czekała, teraz znów oczekuje czegoś innego.Gubiłam się już w tym co było między nami.
- Jeżeli tego zechcesz to poczekam - powiedziałam przytulając się do niego  
Siedzieliśmy, a ja tulona na jego kolanach kołysałam się.Tak bardzo bałam się tego co teraz z nami będzie.Teraz nawet fakt, że Brajan jest moim bratem nie przerażał mnie tak bardzo jak to, że on może już tu nie wrócić, jak to, że mogę już go więcej nie zobaczyć.
- Kocham cię tak bardzo, ze rozrywa moją duszę - powiedział  
- Ja też Was kocham - szepnęłam  
Wtuleni w swoje ramionach, pełni nadziei na lepsze jutro zasnęliśmy.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4538 słów i 23585 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik Linka

    Oni nie mogą być rodzeństwem, niech to się szczęśliwie skończy.

    10 cze 2014

  • Użytkownik Nika

    Super jest ! muszą być razem .

    9 cze 2014

  • Użytkownik Misiak:)

    Nie zawiodłas kocham twoje opowiadania czekam na następna część :) życzę weny pozdrawiam Misiak :)

    9 cze 2014

  • Użytkownik :) :) :)

    GENIALNE <3 <3 <3  ( i zgadzam się z Misiaa) :)  :D

    9 cze 2014

  • Użytkownik Misiaa

    Napisz że oni nie są rodzeństwem.. Takie fajne opowiadanie. Oni muszą być razem.

    9 cze 2014

  • Użytkownik Cam

    Jej :) kurcze zmieniasz akcje na wszystkie możliwe sposoby :) nie da się przewidzieć końca :)

    9 cze 2014

  • Użytkownik Gabi

    Jej. Dodawaj jak najszybciej następną. Nie mogę się już doczekać.

    9 cze 2014

  • Użytkownik xyz

    super część :) mam nadzieję, że wszystko się ułoży... :))

    9 cze 2014

  • Użytkownik malinowamamba20

    Aaaaaa ;d wspaniałe, cudowne ! Kocham Cię za to jak piszesz :)

    9 cze 2014